Pokazywanie postów oznaczonych etykietą halszka opfer. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą halszka opfer. Pokaż wszystkie posty

piątek, 21 maja 2021

Mokradełko

"Mokradełko" odpowiada historię Halszki Opfer - autorki autobiografii "Kato-tata" - z perspektywy bliskich jej osób, znajomych, sąsiadów. Jakie zdanie mają wszyscy ci ludzie o samej Halszce i o tym co jej się przydarzyło? Czy wszyscy jej współczują? I jakie jest stanowisko jej matki, którą Halszka także opisywała w swojej książce? Na te i inne pytania odpowiedź w książce Katarzyny Surmiak-Domańskiej.

Reportaż ten nie jest słodką laurką, to bardziej gorzka opowieść. Czyta się go szybko, nie zawsze dobrze - ale to tylko ze względu na temat. Czytałam ją znając już "Kato-tatę", więc "Mokradełko" nie jest niczym nowym. Nie jest też książką, której przeczytanie wyjaśni w całości historię Halszki czytelnikowi, który nie zna tej autobiografii. Może za to skłonić do sięgnięcia po "Kato-tatę" jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się więcej.

Reportaż uznaję za dobry i przyznaję odpowiadające temu gwiazdki, gdyż nie nazwałabym go przeciętnym - bardziej "niezłym". Kto wie? Może mam takie odczucia, ze względu na fakt, iż znam już treść autobiografii? 


Data przeczytania: 20-05-2021 (od: 15-05-2021)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          2,5/5                         6/10                         3/5

niedziela, 6 kwietnia 2014

Monidło. Życie po Kato-tacie

Niedługo po przeczytaniu "Kato-taty" zabrałam się za dalszy ciąg losów Halszki.

Tutaj autorka opisuje swoje życie w małżeństwie, opiekę nad dziećmi, relacje z apodyktyczną teściową, poglądy na temat religii katolickiej.
Jak przebiegało dalsze życie pani Opfer oraz czy zdobyła się na odwagę by spotkać się po latach z przyjaciółką Tamarą? O tym i o wielu innych sytuacjach można dowiedzieć się właśnie z "Monidła (...)".

Książkę tą czyta się równie szybko jak "Kato-tatę". Jest utrzymana w podobnym, nieraz szokującym, klimacie.
Szybko, pod warunkiem, że czytelnicy, którzy są już po lekturze pierwszej części przebrną przez pierwsze pięćdziesiąt kilka stron. Dlaczego? Otóż autorka przez te pierwsze rozdziały zamiast pisać o dalszych losach przywołuje sporo faktów opisanych już w "Kato-tacie". Większość z tych fragmentów jest przytoczona "toczka w toczkę". Dlatego nie mogłam się oprzeć wrażeniu pt.: "ale to już było".
I kiedy już miałam zacząć omijać te fragmenty, zauważyłam, że jednak autorka wplotła pomiędzy nimi kilka akapitów dotyczących tych "dalszych losów".
Cóż, nie pozostaje nic innego jak cierpliwie przeczekać przez ten dość długi wstęp. Aczkolwiek osoby, które nie przeczytały "Kato-taty" spokojnie mogą potraktować "Monidło (...)" jako książkę od której można zacząć przygodę z losami autorki. Wtedy "Kato-tata" jest dobrą lekturą uzupełniającą... Szkoda, że nie wiedziałam o tym wcześniej...

I jeszcze jeden minus - nie podaruję, muszę - odnośnie zdania: "A teraz proszę, stał się prawdziwym obrońcom dzieci". No, gdzie jak gdzie, ale w książkach takie błędy to już rzecz niedopuszczalna...

Oceniam jako dobrą. Gdyż pomimo długiego wstępu, całkowicie pominiętych lub przestawionych wyrazów w zdaniach oraz pomimo fatalnego: "obrońcom" stwierdzam, że książka ta nie odbiega od "Kato-taty" pod względem interesującej historii. Nawet jeśli główna bohaterka niekiedy jawi się - nam czytelnikom - jako trochę naiwna osóbka. Czasem naprawdę nie ma się co dziwić, że po prostu naiwnie wierzyła, że ktoś ją wreszcie prawdziwie pokochał.

Obie części polecam, choć obie nie należą do łatwych lektur. Bo i temat nie jest łatwy.

Data przeczytania: 6-04-2014 (od: ?)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                         3/5

sobota, 29 marca 2014

Kato-tata. Nie-pamiętnik

Wstrząsająca, przerażająca nie mniej niż niejeden horror Kinga, autobiograficzna opowieść okrucieństwa jakiego doświadczyła autorka ze strony osoby, która powinna ją chronić. "Kato-tata" to trafne określenie ojca autorki, choć myślę, że i tak zbyt łagodne biorąc pod uwagę wszystkie jego przewinienia.

Mała Halszka od najmłodszych lat była molestowana seksualnie przez swojego ojca. Nie znała więc innego życia. Nie przypuszczała, że to, co jej ojciec robi z nią jest złe. Nigdy nie uzyskała wsparcia od nikogo. Nawet od własnej matki, która nie dbała ani o nią ani o jej rodzeństwo - a jedynie o samą siebie. Jej dzieci mogły chodzić głodne - matki to nie obchodziło.

Przejmująca, często szokująca historia autorki w połączeniu z symboliczną okładką każe mi wysnuć pewien wniosek: molestowana dziewczynka jako nastolatka sama siebie nazywa szmatą (niczym szmaciana lalka). Poza tym czuje się zabawką nie tylko ojca, ale niemal każdego napotkanego na swej drodze mężczyzny. To straszne, że nie mogła liczyć na nikogo, kto by jej pomógł skończyć tę gehennę.

Jak wyglądało życie małej Halszki? Dla kogo jeszcze stanie się ona przedmiotem? Czy w końcu odnajdzie wybawienie? Na te i inne pytania odpowiedzi należy szukać w książce.

"Kato- tata" to opowieść, którą czyta się bardzo szybko, tym bardziej, że rozdziały nie są bardzo długie. Nie jest to książka, którą czyta się z przyjemnością - ze względu na wstrząsającą tematykę. Wciąż nie mogę pojąć jak można wyrządzić własnemu dziecku tyle krzywd? Jak można tak złamać je psychicznie? I to na bardzo długie lata...

Ode mnie siedem gwiazdek. Gdyż jest dobrze opisaną historią. Choć przedstawione w niej (niekiedy brutalne) fakty właściwie nie powinny podlegać żadnej ocenie.
Pojawiło się kilka literówek i często braki niektórych wyrazów (jak np. "się") - co jest winą niedopatrzenia w wydawnictwie. Nie wpływa to znacząco na odbiór książki, ale trochę irytuje gdyż jest dość częste.

Polecam uprzedzając bardzo wrażliwe osoby: nie jest to łatwa lektura.
 
Data przeczytania: 29-03-2014 (od: 26-03-2014)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                         3/5

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty