Paige Toon

Ostatnio mocno odbiegłam od krwawych kryminałów i chyba mam przesyt. Ta pozycja to wakacyjna historia, opowiadająca o dwojgu bohaterach, Liv i Finnie, którzy poznają się pewnego lata w barze w Kornwalii. Ona, tymczasowo pracuje jako kelnerka, on też na chwilę dołączył do zespołu grającego w knajpie. Znali się wcześniej, ale dopiero teraz coś iskrzy. Rodzi się między nimi silna więź, ale Finn mieszka na stałe w Los Angeles i tam chce robić karierę muzyczną, a Liv z uwagi na tragedię jaka ją dotknęła, zostaje w Kornwalii, blisko brata. Zobowiązują się jednak, że jeśli będą wolni, każde lato spędzą razem. Staje się to rytuałem, mimo odległości, obowiązków, życia, które ich dzieli. Przez wiele lat spędzają wspólnie kilka letnich miesięcy. Ale siódme lato przynosi zmianę: Liv poznaje Toma, mężczyznę, który pojawia się nagle w Kornwalii i staje się jej bliski, a i Finn nie jest już sam. Życie obojga się zmienia, a Liv musi podjąć ostateczną decyzję. Mi osobiście fabuła zaczyna tu przypominać znane powiedzenie o "wróblu w garści i kanarku na dachu". Nie jestem fanką romansów, czasem trafiam na takie, które mnie wciągną, ale ten nie zrobił na mnie ogromnego wrażenia. Może dlatego, że mimo całej sympatii do bohaterów, ciężko mi było uwierzyć w miłość Liv do Toma. Cały czas miałam poczucie, że był dla niej jedynie zastępstwem, więc zakończenie wydawało mi się łatwe do przewidzenia. Autorka rozciągnęła historię na wiele lat, więc patrzymy jak bohaterowie dojrzewają, zmieniają się i próbują układać życie na swoich warunkach, co daje większą głębię niż w przeciętnych romansach. Z drugiej strony momentami widać było, dokąd autorka zmierza. Jest to książka, którą czyta się szybko i jest świetna na odpoczynek, doskonała dla osób lubiących historie o powolnym dojrzewaniu uczuć i relacji, które trwają latami. Ja jednak mam dość cukierkowych historii i wracam do swoich kryminałów.