Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania raptor, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty
Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania raptor, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty

środa, 3 lipca 2013

Śmierć nadchodzi z góry | Death comes from above

Mimo Epica: 30K Mormeg nie porzucił całkowicie prac nad siłami Władców Nocy. Najnowszym dodatkiem do jego sił jest widoczny obok raptor. Pozwolę sobie oddać głos mojemu bratu, sam tylko zwrócę uwagę na detal, który szczególnie przypadł mi do gustu - naramiennik widoczny dobrze na jednym ze zdjęć. 
- Inkub

Modele raptorów wypuszczone do 5. edycji Warhammera 40K podobały mi się "od zawsze". Do pewnego czasu było to uczucie platoniczne - oglądałem tylko zdjęcia w sieci:) Kiedy jednak powiał wiatr zmian, a na horyzoncie majaczyły już nowe wzory raptorów, wreszcie kupiłem na jednym z portali aukcyjnych kilka modeli, które następnie odleżały swoje w pudełku. Wróciłem do nich dopiero, kiedy pojawiły się realne widoki na wymordowanie kilku spiczastouchych obcych. Z prawdziwą odrazą stwierdziłem, że w moim pobliżu zagnieździli się eldarowie.

Otworzyłem więc pudełko i zacząłem oczyszczać figurki do malowania. Deczko się przy tym irytowałem. Gość od którego kupiłem tych raptorów, ewidentnie był miłośnikiem kleju. Mam chociaż nadzieję, że używał go wyłącznie w celu zgodnym z przeznaczeniem. Na pewno jednak przejawiał radosny, charakterystyczny raczej dla młodego wieku, entuzjazm - figurki - moi raptorzy, elita elit, byli dosłownie skąpani w kleju. Było tego cholerstwa tak dużo, że drobne elementy, takie jak mocowanie plecaka, łapki, a nawet w jednym przypadku, hełm, były nim pokryte całkowicie. W miejscach przyklejenia ramion do torsu, w niektórych przypadkach warstwa kleju miała milimetr grubości - nawet z ciekawości zmierzyłem. Widocznie koleś chciał tymi figurkami rozbijać land raidery.

Cóż, po oczyszczeniu dwóch figurek, zabrałem się do malowania. Uważam, że te modele raptorów to jedne z najlepszych figurek wypuszczonych przez GW do WH40K. Pewnie grywalność nimi będzie bliska zeru ale mam frajdę przy malowaniu. Skoro mowa o malowaniu - od moich ostatnich spotkań z Władcami Nocy nie zmieniło się właściwie nic w schemacie malowania. Zacząłem tylko znacznie mocniej rozjaśniać krawędzie pancerza - Shadow Grey, ze stopniową, coraz większą domieszką Skull White, by na końcu całość zbroi pociągnąć Guilliman Blue (glaze), co w efekcie zapewnia przyjemne, naturalne przejścia. Figurka różni się jednym elementem od wcześniej pomalowanych NL. Za namową Inkuba, na modelu widocznym na zdjęciach namalowałem moją pierwszą, nieśmiałą próbę z OSL. Wydaje mi się to bardzo klimatyczne przy raptorach - osławiony "prey sight".

Pisząc te kilka słów, spogląda na mnie drugi raptor, niemal gotowy, z morderczym błyskiem - szczęście, że meltagun czeka jeszcze na malowanie. No, ale ten koleś pojawi się na blogu, po moim powrocie z urlopu, a w planach mam jeszcze co najmniej dziewięciu kolejnych marines tego typu.
- Mormeg

Even working on Epic: 30K project Mormeg still finds time to add something new to his Night Lords army - as this Raptor visible next to this entry testifies. I will let my brother speak for himself, but I would like to turn your attention to the shoulder pad detail visible on one of the photos - I really like it.
- Inkub

I really like Raptors figures released for 5th edition of Warhammer 40K - it was kind of love at first sight affair for me. Platonic, may I add, as I just looked at them on the photos on the Web. Finally, when the wind of changes was already blowing strong, with new raptors looming just over horizon, I bought some used figures on auction site. Then they were laid back for awhile. I started to work on them only recently, when I noticed that pointy-eared Eldars are living in my close proximity and that I will have a pleasure to end their xenos' lives.

So, I opened the box with auctioneed miniatures and started to clean figures. Well, let me tell you that I was annoyed as hell. Seller of these raptors was, apparently, huge fan of glue. Huge, huge fan of glue. His credo was, probably, "Use the GLUE. And then use more GLUE". My miniatures, my raptors, my elite of the elites, were literally drowned in glue. All tiny details, like backpacks mounting, arms, and even helmets of some miniatures were covered in thick layer of superglue. I even measured thickness of on one of the miniature - there was about one millimetre of dried superglue between torso and arm on one of the figures. Apparently these raptors were destined to break open rhinos with...

Well, with two miniatures cleaned I was able to start the painting. I think that these figures are one of the best GW released for Wh40K range ever. Their playability is probably close to nothing, still they are a true joy to paint. Speaking about it - painting itself is almost the same as on all Night Lords previously shown. The only difference is slightly more contrasting edge lining - Shadow Grey with more and more Skull White, and with Guilliman Blue (glaze) painted all over the armour later which gives nice, natural blending. Another new "thing" is my first try of "OSL" effect, visible close to the helmet lenses - famous "prey sight" - Inkub talked me into painting it.

Second of the raptors is nearly finished too, it sits on the shelf next to me now. There is only meltagun still to be painted - I will finish this miniature after my holidays though. And then - at least nine others raptors.









  

wtorek, 19 listopada 2013

Raptor po przejściach | A raptor with a past

Malowanie  tej figurki jest standardowe, dokładnie takie samo jak w przypadku ostatnio pokazywanej figurki Night Lorda. Znacznie ciekawsze są losy samej miniaturki.

To jeden z kilku raptorów kupionych na popularnym portalu aukcyjnym, który trafił do mnie z odłamanym mieczem i już po kąpieli, która pozwoliła zmyć większość farb nałożonych przez poprzedniego właściciela. Podobnie jak poprzedni raptor, ten także był skąpany w kleju, którego usunięcie kosztowało mnie sporo trudu. Od siebie dodałem mu plastikowy miecz z podstawowego zestawu Chaos Space Marines.
Pechowe losy figurki nie skończyły się jednak wraz z położeniem podkładu. Do czasu położenia podstawowych kolorów dwukrotnie upadł mi na podłogę. Pierwszy upadek zakończył się odpadnięciem łapki z bolt pistolem, drugi odłamaniem wyżej wymienionego mieczyka, co istotnie przyczyniło się do pogorszenia i tak spapranej lewej łapki - okolic gardy miecza. Koniec końców uznałem, że muszę wzmocnić łapkę prawą. Teraz jest połączona magnesikami neodymowymi, malutkimi ze względu na miejsce łączenia i dla pewności - całość jest dodatkowo sklejona. Przy okazji, dodam, że otworki pod magnesy wierciłem zwykłą wiertarką - Boschem. Ciekawe doświadczenie, muszę powiedzieć, i poprzestańmy na tym stwierdzeniu, aczkolwiek jak to mówią "potrzeba matką wynalazku". Łapka z mieczem dostała nową porcję kleju po solidnym wyczyszczeniu poprzedniego.

Po tych ciężkich chwilach bardzo długo zabierałem się do malowania raptora ale przyznaję, że z końcowego efektu jestem jednak zadowolony. Uważam, że wyszedł fajnie - jak na faceta po przejściach i jak na moje umiejętności.
Mormeg

This miniature is painted in my currently standard way of painting Night Lords - exactly the same like the one previously shown on the blog. Much more interesting then painting is history of this little miniature.


This is one of about dozen of raptors which I bought on the popular auction site, this particular one has had a broken sword. I've got him already cleaned from the painting of previous owner but - literally - with a ton of hard, dried super glue all over it. Removing this glue was really time consuming. After figure was clean I decided to give it a ordinary plastic sword from basic box of Chaos Space Marines.
But it wasn't the end of the long road for this miniature. This little fellow has decided to fly... twice... He fall from my hands on the floor, breaking arm holding bolt pistol for the first time and then breaking off new sword. I wasn't happy, to say it politely. Anyway, I decided to strenghten this broken arm a little bit. Arm has two small magnets glued in currently and is glued again - just to be on the safe side. Funny thing is that holes for magnes were drilled out with ordinary Bosch power drill. It was really interesting experience but, as they say, necessity is the mother of invention.


So... All this preparation work made me really exhausted, I wasn't exactly in the mood for painting. But, to be honest, I really like the final look of this miniature. I think that it looks cool, especially considering my painting skills and that this is a guy with a past...
Mormeg







czwartek, 8 sierpnia 2013

Raptor z meltagunem | Raptor with meltagun

Drugi z powstającego oddziału Raptorów do armii Night Lordów Mormega, ten uzbrojony w meltaguna. Figurka, podobnie jak poprzednia i te, które obecnie są malowane, z odzysku. Kupiona w zdawałoby się dość okazyjnej cenie na allegro, przy czyszczeniu okazała się prawdziwym koszmarem. Elementy przyklejone (a właściwie zalane) litrami superglue, farba naniesiona pędzlem-ławkowcem, zdecydowanie też nie akrylowa, stawiałbym na emalię ftalową. Czyściłem je do jako-takiego stanu przez paręnaście dni, a potem swoje odcierpiał też Mormeg, usuwający nadmiar kleju i przywracający stan pierwotny drobnym detalom... 
A z ciekawostek - podoba mi się przebarwienie metalu od temperatury na lufie meltaguna.

Second of the unit of Raptors for my brother Mormeg Night Lords army (you can see first Raptor here). This one is armed with meltagun. Miniature was bought as a part of bigger unit, on the auction site. It seemed as a deal good for both sides. Unfortunately, after close inspection all miniatures were truly nightmarish. All parts were glued (or maybe, better word - sinked with litres of superglue), paint was brushed on with brush size 50. It was definitely not acrylic one too, my guess was that it was pink enamel. Miniatures were dettoled for close to a month and then painstakingly cleared part by part... Then Mormeg cleaned them from all superglue... 
On a side note - I really like heat-discoloured metal on the meltagun's barrel.






sobota, 10 września 2011

Jestem wojną! | I am the war!

Jak nie lubię głupich konsolowych nawalanek, tak Space Marine - gra na PC i konsole osadzona w uniwersum WH40K, jaka ukazała się w miniony piątek w Polsce - mi się podoba. Oczywiście, głównie ze względu na świat. Super przyjemnie jest poszaleć chwilę w multiplayerze skacząc jako raptor z jump packiem na plecach, bolt pistolem i mieczem łańcuchowym w dłoni. Szkoda tylko, że wybór map i trybów gry jest tak niewielki, mam nadzieję, że to się zmieni. A na razie, by uczcić okazję do komputerowego przeniesienia się w ponury świat odległej przyszłości, miniaturka berserkera Khorne'a do mojego Czarnego Legionu. Znalazłem ją z dwoma innymi, na wpół sklejonymi i pomalowanymi w jakimś zapomnianym pudełku. Pewnie teraz zmontowałbym ją inaczej, jednak jako że nie lubię marnować figurek, trzeba ją było dokończyć. Przy malowaniu zauważyłem jak wielki postęp dokonał się w plastikach GW. Ten marine nie jest zły - ale jakość rzeźby, ich detale, możliwości montażu - nowe plastiki firmy z Nottingham zostawiają go daleko z tyłu...Malowanie mocno stołowe, brakowało mi jednak jakoś serca do pracowania nad tą rozpoczętą z osiem lat temu figurką.

I really don't like stupid console beat-em-ups and shooters. But I like Space Marine - console and PC game published last Friday in Poland. Mainly, of course, thanks to the game world. It is supercool to wreak havoc in multiplayer as a raptor with jump pack on backs, bolt pistol and chainsword in hands. It's a pity that maps are so few yet, there is not too much multiplayer modes too. It will change I hope. But for now, to celebrate this opportunity to play in a grim world of the dark future, miniature of Khorne berserker for my Black Legion army. I found it in some long-forgotten box together with two others half-glued and half-painted Chaos Space Marines. As I really don't like to waste miniatures, it was necessary to finish it. I found while painting that quality of plastic Games Workshop's kits is much, much better nowadays. This CSM is not bad by any means - but current generation of plastic models by Nottingham company is soooo improved.... Painting is heavily tabletop oriented as I lacked heart to put more work in this started about eight years ago miniature.



wtorek, 21 lutego 2017

Śmierć spada z góry | Death comes from above

Stado raptorów Władców Nocy Mormega znowu jest silniejsze. Kolejny metalowy staruszek po pomalowaniu wzmocnił grupę wojowników dawnego VIII Legionu. Malowanie zostało już opisane w jednym z wcześniejszych wpisów przedstawiających członków stada, zachęcam do zerknięcia.

Zawsze miałem wrażenie, że podstawki 25mm, na których do jeszcze całkiem niedawna stawiano marines, są wystarczające - z wyjątkiem właśnie Assault Marines i Raptorów. Osobiście użyłbym już nowszej, większej podstawki, rozumiem jednak i niechęć do zmiany wcześniejszych podstawek i chęć utrzymania jednolitej wielkości. Ciekawy tylko jestem, jak taki raptor utrzyma się na makiecie terenu choćby odrobinę nierównej, kiedy ma tak wysoko położony środek ciężkości.

Pack of Night Lords' Raptors belonging to my brother Mormeg has grown yet again. Further metal old miniature strengthtened warband of former warriors of VIII Legion. Painting was described in detail in one of the earlier notes showing raptors, you can read about it here.

I always thought that 25mm round base used for years for Space Marines was large enough, with the exception of Assault Marines and Raptors. Personally, nowadays I would use larger, modern 32mm bases, as models look better on them and are more stable. Still, rebasing already painted models is major PITA... But handling this raptor made me wonder how unstable it will be on some gaming table features, having centre of the mass placed so high.










poniedziałek, 23 grudnia 2013

Ostrożnie, w mroku... | Cautiously, in darkness...

Ten Night Lord rodził się w bólach - bardzo dużo czasu upłynęło od położenia podkładu, do pomalowania. Jakoś w ogóle okres przedświąteczny nie sprzyjał paćkaniu figurek nocami. Schemat malowania zastosowałem dokładnie ten sam, co w przypadku ostatniego raptora. Uważam, że "standardowe" pozy CSM, w których można złożyć figurki prosto z pudełka, są nieco statyczne. Staram się więc od nich jak najczęściej, na miarę moich sił, uciekać. W przypadku tego konkretnego NL lewe ramię, pierwotnie uzbrojone w chainsword, zastąpiłem bolterem. Wydaje mi się, że ta zmiana wyszła mu na zdrowie - uzyskałem efekt zdecydowanie bardziej dynamiczny. Oczami wyobraźni widzę go posuwającego się krok za krokiem, w ciemnym korytarzu, w oczekiwaniu na spotkanie z wrogiem. Oczywiście, w tle wyraźnie słyszalny jest odgłos kapania wody:).
mormeg

This Night Lord was born truly painfully - a lot of time has passed between basecoating this miniature and painting it. Well, time just before Christmas isn't exactly the best for painting miniatures, I think.
Paint scheme is the same as used on previously shown Raptor. I think that the standard CSM poses, available straight from the box, are little too bit on the static side. So, whenever I can, I try to alter them a little bit. This one was also sublty changed - simply removing a chainsword from a left arm and replacing it with a bolter was enough I think. Finished pose is much better I think, as it is more dynamic. I can see this Lord in my mind's eye, stalking through the darkness of the dark corridor, slowly, step by step... looking for the enemy. With the soft sound of dripping water in the distance, of course:).
mormeg






wtorek, 3 października 2017

Dowódca raptorów Władców Nocy | Night Lords Raptor Commander

Dowódca metalowych raptorów z poprzedniej edycji WH40k, kupiony na allegro, nieco później przeze mnie oskrobany ze zwałów kleju i już znacznie później pomalowany w barwach pancerza mojego ulubionego (obok World Eaters) Legionu. Zdjęcie tego chojraka oznacza, że mam gotowych do gry pięciu raptorów. Malowanie jak dla mnie standardowe. Pozwolę sobie jedynie wyrazić opinię, że modele te są znacznie lepsze od plastików wypuszczonych ostatnio - tj. kilka lat temu - przez GW. Mają w sobie to coś. Cieszę się, że mam ich już pomalowanych.
Mormeg

Commander of metal raptors released quite a long time ago, which I bought on auction site, then cleaned from the mountains of superglue and then - much, much later - painted in the colors of my favourite (next to World Eaters) Legion. Well, photo of this miniature means that I have five painted raptors. I'd like also to express my view, that these older, metal raptors are far better then current, plastic ones, possessing this hard to define something. I'm really glad that I already have them painted.








wtorek, 22 stycznia 2013

Czarnoksiężnik Władców Nocy | Night Lord sorcerer



Kilka tygodni temu miałem przyjemność spędzić z przyjaciółmi kilka godzin pochylony nad stołem, na którym rozgrywaliśmy bitwy w świecie Warhammera 40K. Obie sromotnie moi Władcy Nocy przegrali. Oczywiście, jest to wyłącznie wina tych wymoczków z Czarnego Legionu, którzy nie wykorzystali szans na zwycięstwo stworzonych przez Astartes VIII Legionu. Swoje dołożył również Kharn, który potwierdził, że słusznie nosi swoje miano. W rezultacie moi malowani chłopcy zostali zmasakrowani. Postanowiłem zatem, że siły mojego oddziału powinny zostać wzmocnione przez pierwszy model HQ - ostatecznie ktoś musi pokazać, kto naprawdę rządzi w tym nietrwałym sojuszu obu Legionów. Skoro decyzja została podjęta, po przeczytaniu wpisu na jednym z blogów na temat zalet czarnoksiężników, udałem się do najbliższego sklepu i (słono przepłacając) kupiłem fiugrkę czarnoksiężnika chaosu. Co prawda, nie był to mój wymarzony model ale kierując się silnym przeświadczeniem o słuszności obranej drogi, w końcu jak to się mówi są dwie drogi - moja albo ta zła - dziarsko zabrałem się do jego malowania.

Nałożyłem podkład i jakoś utknąłem, nie bardzo mogłem się zdecydować jak pomalować zbroję, która jest wyjątkowo "3D". I tak model utknął na moim biurku na parę tygodni. Wreszcie uznawszy, że figurka ma służyć do grania, pomalowałem zbroję standardowo czyli na podkład z Chaos Black nałożyłem Necron Abyss, który następnie rozjaśniłem Shadow Grey. Rozjaśnienia położyłem nie tylko na krawędziach zbroi - wszystkie wypukłości (twarze? czaszki?) takoż zostały w ten sam sposób potraktowane.
Elementy skórzane to Tallarn Flesh pokryty Flesh Washem, a następnie rozjaśniany Tallarn Flesh, stopniowo z coraz większą ilością Skull White. Czaszki malowałem na podkładzie Skull White, pierwsza warstwa to Vermin Brown następnie pokryta Flesh Wash i bardzo rozwodnionym Chaos Black. Rozjasnienia to również Tallarn Flesh i coraz większa ilość Skull White. Miecz został pomalowany w następujący sposób: Scab Red, następnie krawędzie zostały pociągnięte Scab Red stopniowo z coraz większą dawką Sunburst Yellow. Na drzewcu power staff (swoją drogą ciekawe jak zostało to spolszczone, mam nadzieję, że nie laska mocy:)) widać efekt mojej pierwszej próby namalowania efektu marmuru.
Czarnoksiężnik według pierwotnego zamysłu miał mieć plecak ze skrzydełkami z zestawu opętanych marines ale przed jego ostatecznym malowaniem udało mi się kupić poprzednie wzory metalowych raptorów. Kiedy już położyłem na nich łapkę okazało się, że skrzydełka będą znacznie lepiej wyglądać na raptorze niż na statycznej figurce czarnoksiężnika. Stąd mała zmiana - plecak powędrował do pudełka z raptorami, a czarnoksiężnik dostał jeden z plecaków raptorów, który został juz pomalowany w ten sam sposób jak zbroja.
Wszystkie farbki to oczywiście produkty Głównego Wytwórcy.
(Mormeg)


A few weeks ago I have had a pleasure to spend half a day with my friends over the gaming table, playing two Warhammer 40K battles. Both were shamefully lost by my Night Lords. It is, of course, fault of damned Black Legion scumbags, unable to use opportunites made by Astartes of the VIII Legion. Well, Kharn give his best too, living true to his moniker. This pathetic performance of my pitiful "allies" led to massacre of my painted boys. So I decided to strenghten my forces by adding first HQ model - someone just have to show who is the true lord in this unstable alliance of two Legions. So, with decision finally made, I did some research on the web and concluded that sorcerer will be right choice. I bought one in a store nearby (paying definitely too much). It wasn't my preferred model, to be honest, but being totally convicted that my way of things is a right way (there are two ways - mine or wrong) - I started to paint.

After basecoating miniature I was stuck. I couldn't decide how to paint armour, which is very, very three dimensional. So barely undercoated model was left for a few weeks. Finally, as the model is primary gaming piece, I decided to paint him in my standard Night Legion way - Chaos Black for basecoat, Necron Abyss as a main color, highligts done with Shadow Grey. Highlights were painted not only on the edges of the armour, but on all protrusions (faces, skulls) too.
All leather were painted with Tallarn Flesh washed with Flesh Wash, then highlights were painted with Tallarn Fles with more and more white mixed in. Skulls were undercoated white, then first layer was painted with Vermin Brown. This was washed with Flesh Was and strongly dilluted Chaos Black. Highlights were painted with Tallarn Flesh and Skull White. Sword was painted with Scab Red first, then edges were highlighted with Scab Red with more and more Sunburst Yellow mixed in. I tried to paint marble effect on the power staff.
Sorcerer was to be equipped with wings taken from the Possessed boxed set but before they were painted, I managed to buy old metal Raptors. As it turned out, possessed wings are much better looking on raptor models then on static sorcerer figure, so I decided to equip wielder of the warp magick with jump pack. All paints are, of course, from the old Games Workshop palette.
(Mormeg)