Nie mam nastroju do haftowania większych
wzorów, chociaż mam kilka rozpoczętych. Tak sobie myślę, że przecież ja wcale
nie muszę zmuszać się, by te hafty „na już” kończyć. Mam problem z tym
odpuszczeniem sobie- nauczyłam się każą rzecz doprowadzić do końca.
Przynajmniej w życiu tak robię- nie przesuwam, nie odkładam, kończę zaczętą
pracę, jeżeli mogę, robię od razu. A tu? Już wiem, iż każde haftowanie „na
siłę” nieciekawie się kończy. Czasem trzeba pruć, a i przyjemność z haftowania
coraz mniejsza. Pojawiają się nerwy, przymus, wyrzuty sumienia- nową
rozpoczynam, a stare leżą. To nie ta droga. Haftowanie ma być przyjemnością, a
ja ciągle zapominam, że nic mnie nie goni, że to moja decyzja- haftuję dalej,
czy na razie odkładam. Nadal uczę się takiego podejścia do haftowania. Teraz robię małe rzeczy- rezultat pracy jest szybko widoczny. Zakochałam
się w biscornu, berlingotach i truskawkach. Podobają mi się różnego rodzaju
zawieszki- od tych „szmacianych”, przez „filcaki” po haftowane. Wszystkiego
chciałabym spróbować zrobić.
Wyhaftowałam pierwsze kury.
Bez przekonania, że mi się jakoś ekstra podobają, ale chciałam spróbować zrobić
taką kurkę. Uszyłam dwie.
Tak wyglądają hafty. Przy takich drobiazgach trzeba bardzo uważać, by nie minąć kratki- liczyć, liczyć i jeszcze raz liczyć, bo potem to się mści.
Jedna kura jest zielona, druga z przewagą żółtego.
Kura zielona z przodu. Akurat z przodu kury wyglądają śmiesznie, oczka niby nierówne, chociaż na tej samej wysokości przyszyte, łepek spłaszczony.
Spód kury zielonej. U tej kury spód jest haftowany i dodatkowo ozdobiony koralikami. Gdybym wiedziała, jaki będzie skutek, nie wyhaftowałabym tego fragmentu, a tym bardziej nie przyszyłabym koralików. Spowodowały one to, że kura stoi krzywo. żadne formowanie nie pomaga. Haftowałam ją pierwszą, dlatego nie pomyślałam, że koraliki będą miały takie znaczenie.
Kura zielona z boku. Dużym problemem było dopasowanie dziobów. Kury, które oglądałam, miały przyszyty koralik, albo kilka uformowanych w kształcie dzioba. Dziwnie to wyglądało. Spróbowałam z dwoma podłużnymi koralikami tak, jak to ma oryginalna, żółta kura i udało się. Jednak, co się namęczyłam, żeby te korale ułożyły się w kształt dzioba i stały, to moje. Jak jeden już sterczał, to drugi kładł się wzdłuż szwu. I tak na zmianę. Ale są- drobne zwycięstwo nad oporną materią😀.
Tył kury zielonej. W oryginale ta kura jest żółto złota. Wydawała mi się trochę mdła kolorystycznie. Dobrałam kolor zielony.
Kura żółta. Tu też zmieniłam kolory
W miejscu, gdzie jest rząd krzyżyków od żółtego trójkąta w tył, w oryginale są dwa rzędy drobnych koralików. Zrobiłam inaczej, bo nie mam odpowiedniej igły do przyszywania takiego drobiazgu. Fioletowe cekiny przytrzymałam małymi koralikami i tu jeszcze igła dała radę, ale gdy takie same koraliki przyłożyłam do planowanych do wyhaftowania nimi rzędów, okazało się, że są jeszcze zbyt duże i się nie zmieszczą. Ale pustkę trzeba było czymś wypełnić, dlatego wyhaftowałam rząd krzyżyków.Tył też jest wzbogacony.. Dodałam ten żółty kwadrat dookoła fioletowej gwiazdy, Spód kury żółtej jest gładziutki, żadnych haftów, żadnych koralików- kurka siedzi równiutko.
Obie kurki z tyłu. Ta zielona wyraźnie ma coś z błędnikiem. 😀😀. Mogłabym te koraliki wypruć, ale jest to raczej niemożliwe. Szkopuł w tym, że często koraliki przyszywam nicią monofilową i lecę do jej wykończenia. Nie pamiętam, jak u tej kury było, ale mogło być tak, że kiedy przyszyłam ostatni koralik na spodzie i starczyło mi nici, to zaczęłam haftować koraliki z boku. W momencie, kiedy zacznę wypruwać te z dołu, posypią się te z boku. Nie mam ochoty już się w to bawić. Kury są prototypami, to kury doświadczalne, wiem gdzie są trudności, czego nie należy przy takich "zabaweczkach" robić i na co uważać. Prototypy pójdą na półkę i tam będą sobie stały.
Nie mam wprawy w tworzeniu aranżacji, by pokazywać swoje wytwory.
Wzory na haftowane kurki znalazłam na Pintereście
Wzór żółtej
Wzór zielonej.
Miłego dnia😀