Zabawa w
„Haftowane biscorniaczki”, temat morski. Wzorów jest sporo. Jedne proste, inne
bardziej skomplikowane. Kiedyś znalazłam taki i zakochałam się w nim. Ale
znalazłam tylko wzór bez legendy kolorów, dlatego sama je dobrałam.
Ponieważ góra
biscornu jest bogato haftowana, postanowiłam początkowo spód biscornu zostawić
bez haftu. Haftowanie go, według oryginalnego wzoru, zajęło by mi znów sporo
czasu- nie przewidziałam, że góra będzie taka czasochłonna. Potem jednak wyhaftowałam spód według swojego
pomysłu. To jest wzór „składany”- wyszukiwałam wzory o
tematyce morskiej, nadające się do biscornu i je haftowałam. Wyszła trochę inna konwencja, ale to jest
spód, a tematyka została utrzymana.
Hafty na wierzchu biscornu
Każda część spodu biscornu jest inna.
Wierzch biscornu ozdobiłam przeźroczystymi małymi koralikami, by nadać mu "wodnego" połysku.
Wielkość:
Wzór- bok 64
krzyżyki, ale dodałam jeden- zrobiłam odstęp od niebieskiej linii do szwu. W
oryginale szew jest przy linii krzyżyków (niebieska)
Biscornu: bok
10 centymetrów- duże, taka poducha niemal.
Materiały:
- biała kanwa
16 ct,
- nici: mulina
DMC, mulina Etoile- haftowałam podwójną nitką,
- drobne przeźroczysto- srebrne koraliki (wierzch biscornu),
- większe
szklane, opalizujące koraliki, przyszyte na środkach spodu i wierzchu.
Wzór znalazłam na Pintereście. .

To było moje
ostatnie biscornu, który wzięło udział w zabawie „Kolorowe biskorniaczki”. Po
raz kolejny doszłam do wniosku, że ja się nie nadaję do tego typu zabaw. Po
prostu nie lubię ograniczeń tematycznych. Wytyczanie tematu haftu powoduje również
ryzyko powtórzenia się wzoru w pracach- w przypadku biscornu może to być częste
(już przy truskawkach się zdarzył). Trzecie biscornu haftowałam z myślą: „Mam
nadzieję, że nikt tego wzoru nie wybrał”. Oczywiście nie ma w tym nic złego, gdy wzory się powtórzą, ale co to za przyjemność dla haftujących, kiedy widzą
u innych taki sam efekt końcowy, jaki ma u siebie? Ja na przykład czegoś
takiego nie lubię. Haftuję to, na co mam aktualnie ochotę i to mnie bawi, a
zabawa wymusza na mnie pewien rodzaj dostosowania się do jej rygorów. Haftowanie traktuję jako relaks, coś miłego,
coś mojego, niewymuszonego- wszelkie rygory mi to psują. Spróbowałam, nie wyszło.
Dodam, że wiedziałam, na czym polega zabawa, z całą świadomością przyjęłam jej
warunki, a teraz z całą świadomością z niej rezygnuję. Wolę to powiedzieć
wprost, niż po cichu wycofać się.
Nie chcę, by
ktoś moje słowa odebrał osobiście. Ktoś lubi swoje tempo, swoje wybory, ktoś
inny lubi zabawy robótkowe.
To, co dotąd
wyhaftowałam, cieszyło mnie. Było mi przyjemnie, ale na tych trzech biscornu, w
tej zabawie, poprzestanę. Mam wyhaftowane jeszcze parę drobiazgów, przygotowuję
następne. Czeka na mnie niedokończony haft z pszczołami. Na tym teraz się
skupię.
Dziękuję
Marioli i innych uczestniczkom zabawy, że mogłam przez trzy miesiące być z
Nimi. I nadal polecam zabawę „Kolorowe biscorniaczki”, bo jest godna tego.
O warunkach zabawy TU