Blog o moich zmaganiach z "oporną materią" podczas tworzenia różnego rękodzieła.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kilimki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kilimki. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 21 listopada 2024

Kilimek z ptakami w bajkowym stylu.


Na pierwszym kilimku wyhaftowałam ptaki w stylu,powiedzmy, ludowym. Więcej o nim TU

 Powiesiłam go na ścianie, między drzwiami, w holu. 

Z drugiej strony holu jest taka sama ściana. Pusta. To sobie pomyślałam, że może by tak wyhaftować kilimek na tę drugą ścianę. Założyłam, iż będzie też z ptakami, ale w innym stylu. Nie znalazłam odpowiedniego wzoru, to poskładałam go z różnych. 



 Ptaki to stylizowane pawie, dlatego dodałam do haftu błyszczącą nitkę, by podkreślić tę stylizacje oraz bajkowy charakter wzoru. Szkoda, że na zdjęciach nie widać tej nitki.

Starałam się też, by każdy ptak był w innej tonacji kolorystycznej.  

 

Chwosty zrobiłam z nici w kolorach współgrających z kolorami haftu.

Teraz w holiku wiszą dwa kilimki i ożywiają jego ściany. 

Materiały:

Tkanina- szary len.

Nici- mulina DMC podwójna i pojedyncza nitka, błyszczące nici melanż firmy Kreinik, pojedyncza nitka.

Chwosty- nici melanż,Miss Batik firmy Alize.

Kółka biżuteryjne.

Wielkość kilimka bez chwostów- 22/39 centymetrów.

Długość chwosta- 10 centymetrów.

poniedziałek, 28 października 2019

Ludowy kilimek


Czas pokazać coś nowego. Wprawdzie ten haft ma prawo, by go nazwać wieloletnim ufokiem, to i tak przecież tutaj będzie nowością. Kiedy postanowiłam ten wzór wyhaftować, byłam na etapie „jeju, jaki ładny folklor”. Wszystko, co ludowe bardzo mi się podobało (teraz zresztą też), a ludowe wzory ukraińskie i rosyjskie szczególnie. Ale nie potrafiłam wybrać takiego, który byłby szybki w haftowaniu i nie był szczególnie upierdliwy w szczegółach. No i bez tego, co u mnie jest często technicznie nie do przeskoczenia- idealnej symetrii haftowanych elementów. Prawie wszystkie te wzory, są zbudowane na zasadzie lustra- prawa, lewa strona haftu taka sama. Ładne na rysunku, w hafcie płaskim bardzo trudne (przynajmniej dla mnie). Dodatkowo takie powtarzanie elementów/motywów w hafcie, bardzo mnie nuży. Jak już tu nie raz podkreślałam, lubię, by się coś działo, by było nieoczekiwane- dlatego unikam wzorów o powtarzającym się motywie. No i gdy tak sobie przeglądałam wzory ludowe, to trafiłam na ładny z ptaszkami, może nie stricte ludowy, w stylu podobnym. Na początku chciałam włożyć haft w ramkę. Potem, w trakcie haftowania, postanowiłam zrobić z niego poszewkę na poduszkę. Jednak, ileż można mieć poduszek haftowanych, kiedy na rogówce panuje psia bździągwa, która lubi te poduszki tarmosić. W związku z tym, ona ma dwie poduchy do tarmoszenia, a obok nich leży jedna haftowana. Mogłabym, poduchy położyć na fotelach- mogłabym, tylko to wieczne przekładanie poduch, kiedy chce się na nich usiąść, może wkurzyć na maksa. I tak poszewek haftowanych mam już multum, a tylko jedna jest zmieniana co jakiś czas. Czyli pomysł z poszewką upadł. Może serwetka? I tu też możliwości ograniczone. Tylko jedna komoda nadaje się do tego, by na niej kłaść haftowane serwetki tak, aby haft był widoczny. Marudziło mi się przy tym haftowaniu, koncepcje się zmieniały, aż w końcu kategorycznie postanowiłam, że będzie kilimek. Nawet znalazłam na niego  miejsce na ścianie. Wyhaftowałam, podszyłam, po czym stwierdziłam, że jest on jakiś goły i ubogi. Brakowało mu wykończenia. Tym bardziej, że na ścianie gubił się, był mały i nieproporcjonalny w stosunku do płaszczyzny ściany.
 Cały haft
Góra

Lewa strona
Dół
Środek (nie zauważyłam nitki  na listku i zdjęcie zrobiłam z nią)

 Czym wykończyć taki ludowy kilimek? No jak to, czym? Albo frędzle, albo chwosty. Frędzle odpadły w przedbiegach, bo nie pasowały stylistycznie. Przyłożyłam, obejrzałam i stwierdziłam, że wygląda to dosyć tandetnie. Wobec tego zabrałam się do robienia chwostów. Musiałam zrobić wszystkie, by móc stwierdzić, czy pasują.
 Cały z chwostami i wykończoną górą
 Może z tymi chwostami też nie trafiłam, ale wyglądają o niebo lepiej od frędzli.  Kolory też dobrałam takie, by raczej się zgubiły przy hafcie, niż go stłamsiły swoją obecnością. Jedno, co mi się mało udało, to srebrne kółeczka. Ładniej wyglądałyby takie przydymione, ale nie znalazłam ich w sklepach ani w odpowiedniej wielkości, ani w takim kolorze.

Kolory nici do elementów wzoru dobierałam sama.
Wiszący na ścianie.
Materiały
Tkanina: len w szarym kolorze( dosyć cienki i luźno tkany)
Nici: mulina DMC, Ariadna, Anchor, mulina DMC Variations, Coloris, mulina Anchor Multicolor
Wielkość samego kilimka  (bez chwostów)- 40/26 centymetrów
Długość chwosta 11 centymetrów. 
To jest wzór
A tu warianty kolorystyczne



poniedziałek, 4 lutego 2019

A Jaskółka nawija i nawija...


Wpuściłam się w maliny. A wszystko przez moje upodobanie do posiadania wszystkiego w porządku- porządku w sensie braku bałaganu. No nie, przesadnego porządku u mnie nie ma, ale lubię mieć poukładane, posegregowane itp. Mam poukładane w różnych pudełkach materiały do rękodzieła- koraliki, wstążki, koronki, druciki itp. Te rzeczy oraz tkaniny mieszkają w wielkim starym kredensie. Nici do haftu mam posegregowane według rodzaju, grubości albo producenta. Muliny miałam w workach (każdy kolor w innym worku) i trzymałam je w koszu wiklinowym, W drugim koszu wiklinowym trzymam grubsze kordonki, a w jeszcze innym kordonki cienkie. W pudłach plastikowych mam kordonki Tulip oraz inne tureckie, sztuczne jedwabie, nici metalizowane itp. Ostatnio szukałam muliny do haftu, bo już jest na tapecie następne ptaszydło. Wyjęłam taki wór z kosza i grzebię w nim zawzięcie w poszukiwaniu odpowiedniego odcienia niebieskiego. Grzebię, przewracam tymi bobinkami w worze i nijak znaleźć nie potrafię tego, co chcę. W końcu wyrzuciłam całą zawartość wora na stół- szukam, rozgarniam, przegarniam. W każdym worze mam około 50 i więcej bobinek- własnej produkcji- z nawiniętymi nićmi. Niektóre kolory powtarzają się kilkakrotnie. Ogólny chaos i mizeria. Tak się wściekłam, że po chwili siedziałam przed kompem i zamawiałam organizery na mulinę wraz zapasowymi bobinkami. Zamówiłam, dostałam i nawijam te nici, jak świstak sreberka. Ale najpierw pogrupowałam nici, w każdym kolorze, według producenta. Nici, które się powtarzały wrzuciłam z powrotem do worów według kolorów, a te do kosza- nagle wieko się domknęło i jakiś taki luz tam się zrobił? A dotychczas to prawie nogą musiałam domykać, bo wszystko wyłaziło na górę. W sumie mam 8 pudełek-organizerów, a ile bobinek, to na razie nie wiem, bo jeszcze sporo nawijania przede mną.
Taaaa, nie pytajcie o koszty. Trochę to kosztowało. Jednak za cenę każdorazowego mieszania w tych worach i wkurzania się, nie żałuję wydatku. Już widzę, że była to dobra decyzja, bo nareszcie wiem, jakie nici posiadam. Zdarzało mi się kupować nowe, a potem znajdywałam w worze dwie bobinki takich samych. Każdorazowe wysypywanie na stół zawartości wora nie wchodziło w grę. Nie chciało mi się i tyle. Więc grzebałam w tych worach, trzymając je na kolanach, a potem upychałam w koszu. Organizery mają również inny plus- nie dość, że widać kolory nici, to jeszcze nici nie niszczą się tak, jak w worze. Nie układam mulin numerami, bo przy hafcie płaskim, przynajmniej ja, tego nie potrzebuję. Układam je według producenta. W jednym pudełku jeden kolor i jego odcienie. Wiem jednak, że numerami układają panie, które haftują krzyżykiem i mają we wzorze podane numery mulin. Wtedy łatwiej im się rozeznać oraz znaleźć dany numer. Ja dobieram kolory intuicyjnie, albo według kolorów na wzorze. Zresztą moje hafty wzoruję na ilustracjach, kafelkach, starych rycinach itp. Gdybym miała gotowy wzór i podaną do niego paletę kolorów, to musiałabym układać mulinę według numeracji.
Nie przypuszczałam, że mam takie zasoby muliny. Bardzo dużo dostałam od Młodych z Anglii, gdzie synowa wygrzebała mnóstwo pasemek w second hendzie. Sporo muliny, głównie DMC, podarowała mi Anabell- wielkie dzięki:). Dużo też znalazłam muliny podczas porządkowania mieszkania mamy, po jej odejściu. No i wcześniej sama kupiłam sobie, głównie mulinę Ariadny, z której jestem najmniej zadowolona.  
Nawijam mulinę na bobinki i zastanawiam się, jakiej najchętniej używam. Jest to też ważne dlatego, że układając bobinki w pudełkach z przodu daję te, według mnie, lepsze, z tyłu mniej udane. 
Na razie wygląda to tak



Zrobiłam odział muliny od najlepszej do najgorszej, to moje zdanie, przy czym kryteriami są:  połysk, brak plątania się podczas haftowania, ładne rozkładanie się nitek na tkaninie i nasycenie koloru. Mówię o hafcie płaskim.
1. Peri Lusta- stara angielska mulina, prawie już niedostępna na rynku. Dostałam jej trochę w różnych kolorach. Ma piękny połysk, pięknie układa się na tkaninie i nie plącze się podczas haftowania. Jest to nić bawełniana, ale miękka jak jedwab. Chciałam sobie dokupić różne kolory, szukałam i znalazłam na angielskim Ebayu parę ofert. Niestety, nić wycofana z produkcji w latach 80tych i wybór kolorów prawie żaden. Ktoś sprzedaje parę motków z różnych kolorów, ktoś inny więcej motków w jednym kolorze. Szkoda.
2. Anchor- angielska mulina o bardzo ładnym połysku, miękka i ładnie rozkłada się na tkaninie. Jest ciut grubsza od muliny DMC (podwójna nitka podczas haftu) i szybciej zapełnia haft. Ma bardzo ładne żywe kolory no i ich wybór jest duży. Już wiem, że uzupełniać braki będę tym rodzajem nici.
3. DMC- francuska mulina o ładnym połysku, czasem mam kłopot z równym zapełnieniem fragmentu, jest cienka (podwójna nitka podczas haftu- potrójna zbyt gruba) i widać ułożenie nitek, ale nie plącze się przy pracy. DMC ma bardzo duży wybór kolorów.
4. DMC Etoile- więcej nie kupię. Skusiłam się tymi rzekomymi błyskami w hafcie, ale rozczarowałam się bardzo. O niej też już pisałam- kolory matowe, miękka, bardziej przypominająca włóczkę, podczas haftu rwała się i strzępiła tak, jak włóczka, a połysk po wyhaftowaniu jest bardzo nikły. Poza tym kolor biały jest białym brudnym, w niczym nie przypomina śnieżnej bieli. Widziałam zdjęcia haftów wykonanych tą muliną- hafty śliczne, ale nie było widać ekstra różnicy pomiędzy Etoile, a zwykłą DMC.
5. Ariadna- polska mulina- ta stara jest bardziej matowa (mam jeszcze zapas mój i po mamie), ta nowsza już ma ładny połysk. Często podczas haftowania skręca się i plącze, tworzą się supełki. Ładnie rozkłada się na tkaninie, ale jest chyba najgrubsza z tych trzech mulin. Kiedy uzupełniałam brakujące kolory, zdarzało się, że nowa partia odbiegała odcieniem od starej. Poza tym bywało, że na pasemku kolor był nierówno rozłożony.
6. Mulinki nowosolskie- polska mulina, o której pisałam kilka postów wstecz- to inna bajka. Nadaje się do haftu płaskiego na grubszej tkaninie i do haftu rococo mniej delikatnego- świetnie wychodzą pętelki i owijki, szybko zapełnia elementy. Jest matowa i niepodzielna.
Żeby nie zwariować przy nawijaniu oraz rozruszać trochę kości, zrobiłam sobie przerwę i cały dzień szyłam. Ładnie to ktoś nazwał – „uwalniałam szmaty”. Szyłam głównie poduchy, narzutki na pralkę, oraz na kosz, na brudną bieliznę. Takie zszywanie w rodzaju patchworku. Wykorzystałam też haft, który leżał od prawie dwóch lat w pudełku.

To wzór Parolina. Bardzo mi się spodobały te zające. Znalazłam dwie albo trzy części, już nie pamiętam, ale nie znalazłam jednego fragmentu. No i? Poskładałam te, które miałam, zrezygnowałam z prawego skrajnego, za to z prawej strony dohaftowałam choinki z ptakami i wyszedł całkiem fajny hafcik. Gdybym znalazła tę brakującą część oraz wyhaftowała całość, to haft pewnie miałby metr długości.
Tak wygląda nzrutka na kosz na ciuchy do prania. Ułożyłam ją na oparciu wersalki, bo nie mam innego miejsca na robienie zdjeć. 
Haft naszyłam, a brzegi haftu zabezpieczyłam wstążką w kolorze starego złota. Jak to jest? Mam parę pudełek krajek, koronek, wstawek, kupę tego jest do koloru, do wyboru, a jak jest mi potrzebna taśma do obszycia, to nic nie pasuje? Musiałam zadowolić się zwykłą wstążeczką atłasową. Inna rzecz, że chciałam, by kolor tasiemki był, jak najbardziej, zbliżony kolorem do tła. Materiał, na który naszyłam haft, to bawełna w bardzo fajnych, jesiennych barwach. Spód podszyłam żółtą bawełną.

poniedziałek, 3 września 2018

Szalony zwierzyniec czyli mój prawie pierwszy Crazy patchwork.

Niedawno (TU) pokazałam Crazy patchwork "Szalone pawie". Przed nim zrobiłam w tym stylu dwie poduchy i kilimek. Ponieważ kilimek  bardzo podobał się znajomym, którzy mieszkają w Niemczech, zmienił właściciela. Ozdabia stary dom na bawarskiej wsi, niedaleko Ratyzbony. Chciałam ten kilimek tu pokazać w całej okazałości. Byłam przekonana, że mam jego zdjęcia już po zakończeniu pracy, a tu okazało się, że ich nie ma. Przeszukałam cały zapasowy dysk, przeszukałam wszystkie bieżące foldery i ZONK- nie ma. Trochę mnie to dziwiło, bo każdą ukończoną pracę dokumentuję sobie no, ale jak nie ma to nie będę się upierać. Wczoraj, kiedy przycinałam zdjęcia z zawieszkami do poprzedniego posta, natknęłam się na jakiś nieopisany folder, który był w innym. Hmmmm.... są zdjęcia kilimka z crazy i cieszę się, że je odnalazłam, bo to jedyny ślad, że kiedyś coś takiego popełniłam.
To teraz prezentacja. Zdjęć jest dużo, ponieważ dużo na nim się dzieje.
 Moje Crazy patchworki szyję dosyć nietypowo. Modelowe crazy szyje się z kilku niewielkich sztuk materiału, według określonego schematu. Ja zszywam, jak leci. Po prostu biorę kawałki różnych materiałów i je zszywam, tworząc sobie bazę do ozdabiania. Na tym crazy materiał jest zbyt wzorzysty. Miałam kłopot z wymyśleniem szlaków i ozdób, by wyróżniały się na tle.
Wariactwo polega na tym, jak już pisałam przy okazji przedstawiania "Szalonych pawi", by jak najbardziej zapchać całość drobiazgami. Serduszka, grzybki, jakiś owad....
Ten niebieski motyl został naszyty i ozdobiony na samym początku, obok dwóch aplikacji z psami. Potem powstała cała reszta obok niego
To jest lewy bok, odwrócony, by pokazać żabę. Moja pierwsza haftowana żaba. Z lewej strony pierwszy haftowany żuk. To właśnie na tym crazy ćwiczyłam takie hafty. Potem powstały żuki na "Szalonych pawiach". Metoda prosta- wzór na bibułce, haftowanie i wydzieranie spod haftu bibułki.
  
Aplikacja z psami z haftowanym brzegiem. Lenistwo nie popłaca- nie chciało mi się przyszywać aplikacji jak należy, to i brzeg zaczął się strzępić. Trzeba było ratować się szlaczkiem. Obok jakiś koronkowy element, łososiowy żuk haftowany ściegiem Kadai Kamal, trzmiel i biedronka.
Druga żaba i irys- haft wstążeczkowy. Kwiaty, nadrukowane na materiale, ozdobiłam koralikami i obszyłam im kontury, by je bardziej uwypuklić.
 Na crazy koniecznie musiały znaleźć się ryby oraz jamochłon. Taki morski akcent, bo i tło bardziej "wodne". "Dopchałam" całość kwiatkiem, motylkiem oraz cekinami, które mają imitować błyski wodne.
A jak woda, to i flaming, sitowie z pałkami wodnymi, motylki i inne bzdurki.
Góra, środek- serduszko wycięte z koronki z haftem kwiatowym
Góra-lewa strona. Kwitnąca jabłoń- haft wstążeczkowy oraz ważki, haftowane również wstążeczką. Ważki mają koralikowe tułowia i odwłoki.
Góra - środek. Baza do crazy ma w tym miejscu pas z nadrukowanymi pawiami . Wyhaftowałam ich kontury i nahaftowałam na ogony koraliki. Na dole szlaczek w kwiatki i biedronki.
Druga aplikacja z psem, również obszyta ozdobnym szlaczkiem. Z lewej strony dzika kaczka. Ten haft znalazłam w książce Krystyny Sienkiewicz: "Haftowane gałgany". Krystyna Sienkiewicz była nie tylko aktorką, miała ogromne zdolności plastyczne (ukończyła Akademię Sztuk Pięknych)- haftowała, szyła, tworzyła różne oryginalne ozdoby, które gromadziła w swoim domu nad brzegiem Świdra. W starym młynie i na strychu niewielkiej chaty, urządziła galerię swoich prac.Oczywiście, moja kaczka nie jest tak piękna, jak kaczka Krystyny Sienkiewicz, ale i tak jestem z niej dumna.
Jeszcze raz kaczka w przybliżeniu. Nie jest to "plagiat", ona jednak się różni od oryginału- kształtem i kolorami.  Chodziło mi głównie, by kaczka była w locie.
 Ten ptak był nadrukowany na materiale. Uwypukliłam go haftem. Ptaszysko siedzi na kwitnącej gałęzi glicynii i dobiera się do malin (ścieg- pętelka francuska).
Jaszczurka zwinka. Trochę zgubiła się wśród kwiatów oraz malin. Jak dokładnie się przyjrzycie, to zobaczycie jej długi ogon, zawinięty dookoła różowego kwiatu, ozdobiony perełkami.
Jeszcze raz ptaszor, a obok motyw kwiatowy
Pałki wodne- uzupełnienie do "środowiska" flaminga.
Jeszcze jeden fragment- na zielonej łące czarne mrówki :):)
Tak wygląda cały kilimek. Na zdjęciu nie ma eleganckich brzegów. Kiedy robiłam zdjęcia, nie wiedziałam jeszcze jak go wykończyć. W ostateczności dostał ramkę z szarej, szerokiej (2 cm) aksamitki. Jest podszyty dosyć grubą flanelą, która go usztywniła. Z lamówką ma 40X40 centymetrów.
 

Polecam- Krystyna Sienkiewicz: "Haftowane gałgany", Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1988,

niedziela, 19 sierpnia 2018

Szalone pawie


Post (a raczej zdjęcia) przeniesiony z 17 lipca 2016 roku, z bloga „Jaskółka”

 "Szalone pawie" ukończyłam w styczniu 2016 roku. Pawie- królewskie ptaki zawsze mi się podobały. Ich krzyk już niekoniecznie.  Podobno posiadanie piór pawich w mieszkaniu, przynosi pecha. Przynosi czy nie przynosi i tak nie miałabym ich gdzie trzymać. Piór zatem nie mam, ale wyhaftowałam sobie kilka pawi na jednym szalonym kilimku. Zrobiłam dużo zdjęć, ukazujących szczegóły crazy, ale niektóre są nieostre. Próbowałam je fotografować w różnych miejscach. Niestety, nie zawsze zdjęcia oddają efekt haftu. Crazy jest obszyty granatową, szeroką aksamitką, która tworzy ramę kilimka. 
Prawy, dolny róg kilimka- taki sobie mały pawik w towarzystwie motylków i dzikiego serducha. Jedna wielka improwizacja, bo już mi pomysłów brakowało (ta część kilimka haftowana była ostatnia).
 Tego pawia najbardziej lubię. Ten "błysk" w oku i gracja w pochylonej szyi. Obok fuksje, winogrona, jakiś robal i trzmiel. U dołu taśma pasmanteryjna i kwiatki haftowane owijkami.
 Następnym jest paw w stylu tureckim. Nad nim ważka, obok metalowa muszelka, motyl no i kwiatki, kwiatki...haft wstążeczkowy.
 To crazy nie samymi pawiami żyje. Jest też salamandra. Haftowanie jej dało mi nieźle popalić, bo materiał pod spodem bardzo się marszczył. I przyplątała się biała nitka- nie zauważyłam jej podczas fotografowania. Haftowanie crazy polega, między innymi, na tym, że szwy- łączenia kawałków materiałów, pokrywa się taśmami pasmanteryjnymi, na których haftuje się dodatkowo elementy lub przyszywa koraliki, albo szwy zahaftowuje się ekstra ściegami- szlaczkami.
 Jeszce inny pawik. Nieduży, bo i miejsca na niego było mało. To jest lewy dolny róg kilimka. W samym rogu biedronki, wyhaftowane za pomocą owijek.
 Kolejny paw. Wyhaftowałam same kontury ptaka, dlatego jest delikatny. Miejsce między grzbietem a ogonem, zapełniłam metalowymi, maleńkimi ważkami
 Motyl pasmanteryjny, naszyty na styku kilku kawałków materiału. Na koronkowym "gotowcu", naszyłam kolorowe koraliki i obszyłam żółtą nitką jego kontur.
 Bardzo kombinowany kwiat. Spód to element wycięty z gipiury, przymocowany koralikami i czerwonymi owijkami. W środku wyhaftowana tasiemkowa róża. Całość ozdobiona wyhaftowanymi wstążeczką liśćmi i zielonymi perełkami. Pod  kwiatkiem, taśma pasmanteryjna z dohaftowanymi elementami owijkowymi
 Nawet kot się na tym crazy znalazł. Było puste miejsce, to naszyłam mruczka. Pod kocurkiem, fantazyjny kwiatek. Najpierw naszyłam ażurowe kółko, a potem dohaftowałam płatki z wielobarwnych owijek.
 Na tym elemencie ćwiczyłam haft pętelkowy. Widać, że "zaszalałam" z pętelkami. Nie liczyłam, ale jest ich mnóstwo.
 Królewski paw w towarzystwie hinduskich kwiatów. Paw, jak paw- trochę konturu i cekiny. Jednak ta poza, to pochylenie głowy, ta dystynkcja:):) iście królewska. Natomiast kwiaty są haftowane na wzór kwiatów na hinduskich sari. Musi się błyszczeć i mienić. Kwiaty-beżowe- wycięte z lekko błyszczącej gipiury, przymocowane połyskującymi koralikami i niebieskimi "łapkami"- ścieg Pistils. W środku każdego z nich, umieszczony jest duży, opalizujący koralik.
 Tu widać wyraźnie te kwiaty
 Pomarańczowy motyl haftowany ściegiem Kadai Kamal. Tułów motyla haftowany ściegiem Janina. Do haftowania skrzydeł użyłam wielobarwnej muliny Anchor.
 Kolejne "maskowanie" zszycia - gałązki kwiatów i listeczków, uzupełnione pętelkami. Koszyczek też się na crazy znalazł.
 Jeden z dwóch robali. Bardzo mi się udał. Miałam problem z nałożeniem wzoru. W końcu narysowałam robala na bibułce, którą przypięłam do materiału. Następnie wyhaftowałam robala na bibułce, a po skończeniu "wydarłam" bibułkę spod haftu. Prosto i naukowo. Od tego czasu wszystkie drobne i kłopotliwe wzory tak haftuję. Skrzydła robala haftowane są wielobarwnym sztucznym jedwabiem.
 Drugi robal, haftowany takim samym sposobem, jak pierwszy. Sympatyczne brzydactwo. Bardzo urozmaica crazy.
 Nie ma crazy bez kwiatków. Jak są kwiatki, to musi być trzmiel. Tułów haftowany pętelkami. No i nie było się bez bibułki. Trochę spasiony ten trzmiel. Podobne żerują w ogrodzie na pysznogłówkach.
 Paw został opisany, zostawiamy go. Natomiast polecam, na zakrywanie szwów, gałązki winorośli. Trochę za małe zrobiłam liście- mogły być większe. Grona też niezbyt duże, ale crazy ma to do siebie, że składa się z mnóstwa drobnych hafcików i nie zmieściłaby się tutaj większa gałązka. Obok pawia, puste miejsce, wypełniłam koralikami.
 Niebieski , pasmanteryjny kwiatek okolony motylami- też pasmanteryjnymi. By  te elementy ożywić, naszyłam na nie różne koraliki.
 Na crazy można naszywać wszystko to, na co ma się ochotę. Powinno być zapchane do granic możliwości, bo to przecież szaleństwo jest. Smutno wyglądał ten buraczkowy, haftowany szlaczek. Naszyłam muszelkę i zrobiło się weselej.
 Ważka haftowana owijkami (odwłok) i wielobarwną nicią (skrzydła). Ładnie jej pomiędzy tymi różowymi kwiatami.
 Biedronki powstały na zasadzie- o boże, już nie mam pomysłu, co tu wsadzić. Znalazłam je na jakimś dziecięcym sweterku, prezentowanym w Necie. To crazy było pierwszym, na którym haftowałam ściegiem owijkowym. Proste owijki, jako płatki, poszły szybko, ale przy biedronkach trzeba owijkami nadać kształt owadowi. Prułam kilka razy. Myślę, że są udane.
 Tak wygląda kilimek w całości.  Haftowany środek ma wymiary 26cmx38 cm. Obramowany jest  aksamitką (2,5 cm).
 Haftowałam go dosyć długo. Nie planowałam całości, ponieważ nie na tym polega idea crazy. Owszem, najpierw wyhaftowałam pawie, bo to był motyw przewodni, a potem zapełniałam pozostałe puste miejsca. Bywało, że już miałam pomysł, a potem odkładałam, bo nie pasował do całości. Ten kilimek jest drugim kilimkiem w stylu crazy, wyhaftowanym przeze mnie. Ostatnio prezentowałam, na tym blogu, początek następnego. Na razie czeka na przypływ weny.