Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Peru. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Peru. Pokaż wszystkie posty

13 stycznia 2012

Cukierasy z kokosów i koki

Nie jestem bynajmniej przesadnym koneserem słodyczy, ale doceniam smak naszych rodzimych krówek ciągutek. W swoich podróżach zetknęłam się też z innymi formami tych słodyczy, oczywiście ze składników występujących w danym miejscu masowo, czyli koksów i koki. Nie podam wam jednak przepisu na te frykasy, bo do uzyskania masy na ciągutki z kokosa trzeba specyficznego sprzętu, a  liście koki nie są u nas zbyt legalne.
Gdzie można ich spróbować?
Ciągutek z kokosa próbowałam w Wietnamie, bezpośrednio z „linii produkcyjnej” jeszcze gorące, wtedy właśnie są najlepsze. Robione są w różnych smakach np.: klasycznym (dodatkowo pakowane w jadalny papier ryżowy), imbirowym (dość ostre), czekoladowym (jak to czekolada), durianowym (fuj, to ten śmierdzący owoc, mniej więcej smakuje jak cebula na słodko), z dodatkiem jakiejś trawy (są wtedy zielone). W wersji bez dodatków są takie trochę mdłe, niespecjalnie jakoś przypadły mi do gustu.
Produkcja wygląda dość chałupniczo, nasz sanepid padłby na miejscu. Mnie najbardziej zafascynowało z jaką precyzją (jak ten sławny świstak milki) cukiereczki są zawijane w papierki. Popatrzcie sami:


Cukierki z koką są dostępne w Peru. Liście tej rośliny nie stanowią same w sobie narkotyku, ale mają działanie pobudzające i ze względu na położenie (duże wysokości)  są żute i spożywane w innej formie przez miejscowych oraz turystów w celu uniknięcia lub złagodzenia choroby wysokogórskiej. Suszone całe liście wykorzystywane są do robienia herbatek (coś jak zielona, z wyglądu jak liście laurowe) i stanowią dodatek do słodyczy. Cukierki występują np.: jako karmelki, toffi itd. Sam smak liści koki jest specyficzny i albo się go od razu polubi albo nie. Mi  ten smak zarówno jako herbata, jaki i słodycze podpasował. Samych liści jednak nie żułam i na całe szczęście nie dotknęło mnie jakoś specjalnie choróbsko na wysokościach, chociaż im wyżej to jest się bardziej zmęczonym i trochę przymulonym.
Tak wyglądają karmelki z koką (zielone opakowanie) i cukierki z kokosa w białych papierkach z dodatkowym  papierem ryżowym:

23 lipca 2011

Inne pamiątki z Peru

Tak w wielkim skrócie, bo Peru rękodziełem stoi. Pisałam już wcześniej o szmacianych laleczkach i haftowanych tkaninach. Dziś kilka zdjęć na których utrwaliłam jeszcze parę innych fajnych dostępnych tam rzeczy.
Przykład co można zrobić z wysuszonymi skorupami po owocach. Bardzo misterne wzory, wielkość bardzo różna.
Haft wełną na grubych tkaninach. Zazwyczaj motywy kwiatowe  zdobiły: paski, torebki (przywiozłam sobie takie cudeńko), poduszki, makatki czy bieżniki. Ceny jak na dostępne tam rękodzieło dość wysokie.


 
Następny produkt, sama nie wiem jak go nazwać, taka makatka. W wielu rozmiarach, ale o podobnej tematyce, czyli takie scenki z życia:
W dużej obfitości występowały też tkane bransoletki szczęścia i malutkie maskotki robione na szydełku (albo drutach - nie znam się na tym).

Każdemu pewnie Peru kojarzy się z różnymi czapkami i tego typu rzeczami i jest to dobre skojarzenie, ale przedstawiam tu takie dość nietypowe. 
Tego typu czapki związane są z jakimś świętem, ale w tej chwili nie pamiętam szczegółów.

1 marca 2011

Warsztaty tkackie w wielkim świecie

Właściwie nie całym oczywiście, ale w kilku miejscach udało mi się zrobić fajne zdjęcia. Mimo, że z tkactwem nie mam zbyt wiele wspólnego, to bardzo lubię tkaniny i z przyjemnością przyglądałam się z jakich narzędzi korzystają tubylcy tworząc rękodzieło.
Na początek Peru:
-Wełniane dywaniki lub makatki:
- Wyroby bardziej kolorowe, różnego typu, a przy okazji przegląd strojów regionalnych i gotowych tkanin:


Gwatemala:

 Meksyk:
na pierwszej kapie drzewo życia:
I na koniec smutne miejsce w Indiach, ciasna piwnica, warsztaty i wyzysk małych dzieci. Powstają w takich warunkach piękne jedwabne chusty, ale cierpienia też w nich dużo:
I to by było na tyle, całkowicie nie mam teraz weny na pisanie bloga. Za to po kilku tygodniowej przerwie  wróciłam do haftowania "Gołębi" GK, niedługo więc przedstawię postępy.

4 grudnia 2010

Peru: haftowane opowieści

Indianie w Peru nie znając pisma utrwalali swoje życie na tkaninach, które stały się głównym przekazem ich historii (choć bardzo nietrwałym) i nie zawsze zrozumiałym. Długopisem stała się igła, którą zapisywali na nich scenki z życia codziennego, ważne dla nich symbole i bóstwa.
W ten sposób powstają nadal piękne haftowane bieżniki i poszewki na poduszki. Ceny wahają się w granicach 25-80 zł (wszystko zależy oczywiście od miejsca zakupu i zdolności w targowaniu).
Co znajduje się na tkaninach:
- Indianie z trzcinowych pływających wysp na jeziorze Titicaca: życie codzienne tj. łowienie ryb, polowanie na ptaki, łodzie i domy z trzciny itd.
- ważne symbole: kondor, wąż, puma.
- bóstwa (kanciaste twarze).
Krótki fotograficzny przegląd tej kolorowej twórczości: 







19 listopada 2010

Indiańskie laleczki

Peru i Boliwia to pierwsze kraje na mojej drodze, gdzie lalki obok tkanin to podstawowe wyroby. Jest ich tam bardzo dużo w różnych rozmiarach i kolorystyce. Przedstawiają tubylców w całej krasie z dużą ilością dzieci i przedmiotami codziennego użytku.
Strój zrobiony jest oczywiście z miejscowych tkanin i obowiązkowo manta (czyli chusta do noszenia dzieciaków, czy innych rzeczy).
Laleczki w Peru i Boliwii były bardzo podobne, dlatego nie przedstawiam ich oddzielnie. Ceny kształtowały się w granicach od 5 do 40 zł (w zależności od wielkości i miejsca zakupu). 

Mały przegląd tej twórczości prezentuję poniżej: 







 poniżej widać skąd się wziął taki wzór :) matki karmiącej



Poza ww. lalkami były też bardziej mroczne, przynajmniej dla mnie. Robione były w stylu starych zabawek. Tkanina wyblakła, nieraz przetarta, postrzępiona lub dziurawa a jako stelaż związane gałązki. Mi kojarzyły się trochę z mumiami, ale nie znam właściwie historii ich tworzenia. Na początku nie byłam nimi zachwycona, ale później uznałam, że może coś w sobie mają. W każdym bądź razie na pewno nie są do zabawy, a raczej postawienia lub powieszenia jako element dekoracyjny w miejscu niedostępnym dla dzieci. 
i  manty
A takie przyjechały ze mną: Indiańska prząśniczka z kupką maluchów, poduszeczka na igły z główkami dzieci (dziwne zestawienie) i Chaska - lalka nie robiona przez Indian, zakup jej wynikał ze względów bezpieczeństwa. Jest mięciutka i ma być prezentem dla małej dziewczynki a indiańskie miały trochę elementów niebezpiecznych (np.: wrzeciona, jakieś gliniane naczynia itp.) i są  dość twarde (takie wypełnienie).

I na koniec jeszcze bardzo ładnie maskotki - lamy (z galerii z pamiątkami z wyższej półki, cenowo też):
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

recent posts