Odpoczywanie jest sztuką.
Doszłam do tego wniosku po latach, jako osoba samodzielna, pracująca i prowadząca dom.
Dzieci naturalnie przechodzą ze stanu aktywności w stan relaksu zabawą czy też snu.
Dla nas natomiast, zapracowanych, zagonionych, wiecznie czymś zajętych dorosłych przejście w tryb "chillout" staje się sztuką.
Łapię się na tym, że najlepiej odpoczywam gdzieś na wyjeździe. Niekoniecznie muszą to być zaraz dwutygodniowe wakacje, wystarczy jednodniowy wypad, nawet niedaleko.
W domu działa magiczne hasło "zawsze znajdzie się coś do zrobienia". Na mnie w stu procentach, jestem perfekcjonistką, wszystko musi mieć swoje miejsce, nie lubię chaosu i zanim się obejrzę układam w szafkach, robię pranie, odkurzam itp.
Dlatego uwielbiam takie wyjazdowe "nicnierobienie" jak podczas ostatniego weekendu w Warszawie.
Wyspałam się!
Nareszcie byłam w Muzeum Powstania Warszawskiego, niesamowite miejsce!
Pospacerowałam wieczorem ulicami pięknie oświetlonej stolicy.
Spotkałam się ze znajomymi blogerkami na Blogowigilii.
Mogłam na luzie, bez patrzenia na zegarek napić się kawy i poczytać "babską gazetkę".
Mogłam po prostu pogapić się przez okno na miasto (a widok fajny bo wynajęliśmy apartament w centrum na 15 piętrze)
Mogłam pomyśleć o sprawach ważnych i mniej ważnych.
Odpoczęłam :)
Zdjęcia by Beassima
Jeansy/jeans - ACNE
Koszulka/shirt - Brill Store
Zegarek/watch - Daniel Wellington