niedziela, 26 lutego 2012

"Nadejszła wiekopomna chwila"..

Cytowanie Pawlaka z kultowego filmu jest jak najbardziej zasadne:))
Pisałam kiedyś, że ten rok zaczął się dla mnie zupełnie wyjątkowo, tak w życiu prywatnym jak i w planach zawodowych. Zaczęłam realizację kilku projektów i planowałam na maj dłuższą podróż.
Niestety los się wtrącił, pokrzyżował plany i przyspieszył mój wyjazd;(((
Jadę daleko i na bardzo długo. I mimo, że bilet już leży tuż koło mnie, nie do końca dociera do mnie fakt samego wyjazdu:)) Pewnie, gdy upchnę już w walizie ostatnią rzecz - uwierzę:)) Tylko, co mam być tą rzeczą? Jak zmieścić się w określonych przez przewoźnika kilogramach, gdy tyle rzeczy do życia jest niezbędnych? co zabrać a z czego zrezygnować?
Czas leci nieubłaganie, a ja mam milion spraw do zrobienia i załatwienia:)) stąd moje sporadyczne wizyty na Waszych blogach.
Zamknęłam swój warsztacik, ale przygotowałam do zapakowania kilka niezbędnych do decu rzeczy. Mam nadzieję, że kiedy już się zaaklimatyzuję i wejdę w zupełnie nowe dla mnie życie, znajdę dość czasu na robótkowanie;)))





Chciałam Wam dziewczyny podziękować  za Waszą obecność, miłe komentarze i mejle, które otrzymywałam. 
Dzięki Wam chciało mi się coś robić, byłyście inspiracją  i dostarczałyście niezłych emocji.
Jeszcze raz serdecznie DZIĘKUJĘ!!!!
Nie znikam na zawsze, choć nie potrafię powiedzieć, kiedy znowu  się pojawię:)) zrobię to jak najszybciej się da:) I cichą mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie:)))
Alicja



czwartek, 9 lutego 2012

Wyróżnienie i ... remontów ciąg dalszy:))

  Otrzymałam wyróżnienie od Agi z z Niebiesko Mi . Dziękuję Aguś, uwielbiam do Ciebie zaglądać:))
Zasady obowiązujące w zabawie to:
1. Umieszczenie u siebie linka do bloga osoby, od której otrzymaliśmy nominację.
2. Wklejenie loga na swoim blogu.
3. Napisanie 7 cnót, grzechów lub faktów o sobie.
4. Nominowanie 10 osób.
 Oto fakty, które mogą być albo grzechami albo cnotami:))
1. Jestem "nocnym markiem",
2. Nienawidzę niepunktualności.
3. Jestem łasuchem, za "słodkie" mogę sprzedać osobistego ślubnego:))
4. Uwielbiam podróże, te dalekie i te bliskie.
5. Kocham moje nałogi.
6. Mam "kota" na punkcie mojego kota:)
7. Cierpliwość nie jest moją mocną stroną:))
Ufff...

Chciałabym wyróżnić następujące blogi:
1. Mamon  z bloga Ozdobnik - za ciepło i skromność i talent ogromny:))
2. Anię z  Radziejowe Zacisze - za blog pełen inspirujących pomysłów:)
3. Danusię ze Ściborówki - za serdeczność i baaardzo smakowite posty:))
4. Jaguś z Psiakotów - za zabawne opowieści o kotach i psach:))
5. Grażynkę z I tu i tam - za pokazanie i opisanie piękna świata:)
6. Małgosię z Czarnegokota - za przyjemność zaglądania do Jej bloga:))
7. Florentynę z Groszków i Róż za cudowny świat kwiatów i cudów, które można z nich robić:))
8. Anię z Impesji - za pasję, z którą tworzy swoje cuda:)
9. Beatę z Mój kot i ja - za "kota" na punkcie kota:))
10. Agea z Agea Happiness - za piękno rzeczy, które tworzy:))

Podziwiam Was wszystkie:))

A u mnie remontów ciąg dalszy. Co to jest takiego w człowieku, że nie usiądzie spokojnie na tyłku, tylko sam wymyśla sobie zajęcia? Gdy skończyłam pastwić się nad kuchnią, nie miałam najmniejszego zamiaru brać się za żadną większą robotę. Ale licho nie śpi i głowa pracuje dalej;)))
Przyszło mi na myśl, że może jeszcze tzw. pracownia powinna dostać nowe oblicze:))
Więc z bojową pieśnią na ustach(!) wzięłam się i za nią.
Kupiłam kiedyś za całe 20 zł. biurko z okresu przedwojennego.
Wyglądało tak:


A teraz wygląda tak:



Przy okazji zajrzałam do kartonów, kartoników, pudełek i puszek. Zrobiłam bobinki i uporządkowałam wszystkie koronki, wstążki i sznureczki. To była dopiero robota, pół dnia mi przy tym zeszło:))
Przy okazji porządków (jak to człowiek nie wie, co posiada!), znalazłam odziedziczone po teściach lampki, niestety bez abażurów. Ale jak już wspomniałam, cierpliwość nie jest moją mocną strona, więc sama je uszyłam "tymi ręcami":)))

drewniana podstawa pomalowana i przetarta

Dziewczyńskie takie, ale mnie się podobają:)) wszak każda chce mieć trochę romantyzmu w domu, czyż nie?

Wypróbowałam też nową dla mnie metodę decu, do której wykorzystałam dwie niezadrukowane części serwetki.


I powstał taki oto lampionik. Wydaje mi się, że tło przypomina odrobinę papier ryżowy. To pierwsza próba,teraz już wiem, jak robić, by nie robić błędów:))

Dziękuję odwiedzającym, komentującym i wszystkim Wam życzę miłego wieczoru:))
Alicja

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Co zrobić z nadmiarem energii:))))

Przez jakiś czas nie mogłam dostać się do internetu, ale to już wina kablówki była. Na początku trochę się wściekałam, bo blog leżał odłogiem, wizytować Wasze miałam ochotę, a tu na wstrzymanie trzeba było wziąć;))) 
A ponieważ charakter mnie pchał, by zająć czymś ręce i głowę, energia rozpierała, samo czytanie książek nie wystarczało a śniegu do szuflowania nie było, to i pomyślałam, że  coś dużego powinnam zrobić:))
Postanowiłam więc zabrać się za własne mieszkanie i np. zmienić kolorystykę kuchni. Znudziła mi się już okrutnie, czekałam tylko na odpowiedni nastrój i gromadziłam siły, by podołać zadaniu. Miałam zamiar pomalować ściany, półki, półeczki i wszystkie te duperele, które w niej zalegają.
Brak dostępu do netu, to była właśnie odpowiednia chwila:)))
Kupno farb nie nastręczało trudności, ślubnego wypchnęłam z domu, coby nie przeszkadzał, pościągałam ze ścian, co tylko dałam radę, wzięłam pędzle w dłoń i.......  do drzwi zapukali goście.
Przyoblekłam twarz w coś, co miało wyglądać jak uśmiech, sparzyłam kawę i czekałam, czekałam, czekałam... trzy godziny, nim w końcu mogłam zabrać się za robotę:))
Ściany machnęłam na biało, bo pasowało mi to jakoś do płytek i mebli, a że kuchni taka bardziej lilipucia, przez tą biel powiększyła się optycznie.
Jakiś czas temu odziedziczyłam starą, około 80-cio letnią półkę z szufladkami. Drewno było w niezłym stanie, już kiedyś pokusiłam się o zdarcie z niej niezliczonych warstw farby, no i teraz doczekała się nowego wyglądu.
Muszę przyznać nieskromnie, że bardzo  podoba mi się efekt, jaki osiągnęłam. Nie dość, że praktyczna, to jeszcze pełni funkcję zdobniczą.

Na parapecie ustawiłam ozdobiony różami słój, obok stoi klateczka kupiona jako chińskie badziewie, a zdemontowana i przemalowana.

A to już ramka, która jest zaczątkiem zmian w przedpokoju. Trochę od "tyłu" robię, bo powinnam najpierw ściany a potem dekoracje, ale skoro ramka sama mi w ręce wpadła....:)))
Poza tym, jako "chomik", który niczego nie wyrzuca, zagospodarowałam puszki, takie, jak np.te, po lakierze Fluggera i kremach różnistych.
Szpilki, guziki, koraliki, nareszcie zostały uporządkowane:)))







Każde jest w innym stylu, ale tylko dlatego, że ich miejsca docelowe są różne:)))
W lakierowaniu jest jeszcze chlebak i kilka innych przedmiotów, ale to już  następnym razem:))
Na zakończenie jeszcze tylko zdjęcie mojej Kiciulki w objęciach ukochanego "wujcia":))
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, miło mi jest Was gościć:))

wtorek, 17 stycznia 2012

Klamociarskie trafienia.

Kocham klamoty, no co zrobię, kocham je i już;)))
Nie ma większej frajdy dla mnie jak przekroczyć próg porządnego składu używanych przedmiotów.
Przeglądać, obracać w dłoniach, zastanawiać się komu i do czego służyły.....
Jakaż więc była moja radość, gdy w klamociarni znalazłam porcelanę firmy Villeroy & Boch (od jakiegoś czasu ją kolekcjonuję).
Podobają mi się ich rzeczy, zaglądam do ich sklepów będąc w centrum handlowym, ale cena z reguły mnie odstrasza. Tym razem było inaczej.
Podejrzewam, że właścicielka klamociarni nie bardzo orientowała się co ma na składzie, bo np.za przecudnej urody żyrandol z prawdziwymi kryształami Svarowskiego chciała jedyne 200 zł.!!
No, nie kupiłam go, bo zupełnie do niczego mi nie pasował, ale oczu (i rąk) oderwać od niego nie mogłam:))
Z wielkim trudem udało się  mojej siostrze mnie od niego odciągnąć, bo już zaczynałam się łamać:))
Ale za to utknęłam nad stołem zastawionym wszelkiego rodzaju porcelaną.
Niestety zdjęć stołu nie zrobiłam, ale nie omieszkam następnym razem uraczyć Was widokiem tych cudowności, ustawionych w tzw. "kupie":))

Tych talerzyków było tylko 6, ale na osłodę był i mlecznik:))

Muszę dodać, że to białe pod spodem to spódniczka kupiona w "lumpeksie" a przerobiona na zazdroskę kuchenną:))

Te bulionówki i talerz są z serii Rusticana, niestety tylko 3 sztuki:(((





Temu komplecikowi też nie mogłam się oprzeć, choć to już zupełnie inna firma, ale urzekły mnie te chińskie motywy.
A wiecie ile te cuda kosztowały? talerzyki po 1 zł (słownie: jeden złoty) sztuka!, mlecznik takoż, za bulionówkę płaciłam 3 zł a za duży i mniejszy talerz równe 5 zł!!!!
Wyszłam stamtąd z dwiema pełnym torbami, bo oczywiście kupiłam jeszcze inne cudeńka i z mocnym postanowieniem, że będę w tym magicznym miejscu częstym gościem:))
Miłego wieczoru:)))
Alicja

wtorek, 10 stycznia 2012

Wiadomości:))))


Od lat, z niepokojem czekałam na przyjście każdego, kolejnego nowego roku bo bałam się tego, co z sobą niesie.
Z reguły nie były to rzeczy przyjemne, stąd i moje obawy.
Ten zapowiada się zupełnie inaczej, mogę powiedzieć, że wręcz znakomicie:))
Pierwsza, i najważniejsza, cudowna wiadomość, którą otrzymałam to, że:
                                  BĘDĘ BABCIĄ!!!!!!
Na razie ten cud jest wielkości  ziarenka, ale już przyniósł ze sobą ogromną radość i szczęście:))
Drugi powód do radości, to rozpoczęcie dużego projektu, który, jeśli się uda, będzie spełnieniem jednego z marzeń:)
Za dwa miesiące rusza kolejny projekt, ten z kolei otworzy mi  drzwi do......no właśnie, może nie napiszę, by nie zapeszyć:))))
A w maju...... pewnie ruszę w świat:)) i to na długo... na razie rozmowy trwają;)))
Kto ma szczęśliwe kciuki, proszony jest o ich trzymanie:))
W związku z tymi wszystkimi zawirowaniami, zaniedbałam mój blog i moje robótkowanie. Mam tylko tyle czasu, by do Was zajrzeć, zostawić komentarz i szybko zmykać:)))
Nawet nie zauważyłam, jak minął rok mojej obecności w blogowym świecie. Gdy go zakładałam, zamiarem moim było przykładne prowadzenie bloga, by był interesujący i atrakcyjny:)) ale cóż, musi być coś za coś;(
Jak ostatnio pisałam, wzięłam się za reaktywację staroci:
to listownik po zmianie - spękania i maziaje, by ukryć nierówności:))


klamociarskie trofeum - przerobione drewniane korytko:))

też z klamociarni - drewniana miseczka:)


Mam jeszcze sporo " klamociarskich trafień", czekają tylko na zrobienie zdjęć. Trafiłam do miejsca magicznego, pełnego cudności a tanich jak przysłowiowy barszcz:)))

Pozdrawiam serdecznie :))
Alicja

wtorek, 3 stycznia 2012

Zabutelkowana....

     Przed Świętami zrobiłam całą masę butelek, okazało się, że po Świętach też muszę się nimi zająć:)))
Ale skoro takie jest życzenie dobrych ludzi....
Pokażę kilka z nich:
Buteleczka z okienkiem - jeszcze świateczna

     
 To tył tej buteleczki.

Jeszcze jedna z okienkiem.
Ta dla żeglarza, ze spękaniami, niewyraźnymi na zdjęciu;(( - z tyłu butelki namalowany żaglowiec i mewy...
Dla miłośnika koni... z maleńką podkówką na szczęście:)
Dla kinomaniaka, wielbiciela "Śniadania u Tiffaniego".
I mój eksperyment:
Butelka udająca brzozę z naklejoną brzozową korą:) oczywiście aniołek sam nie pojawił się na korze, to moja "zasługa":)) Polakierowana kora wygląda całkiem, całkiem;)
I kolejny eksperyment. Bardzo podobają mi się papiery print room, niestety jeszcze ich nie nabyłam:((
Ale, że niecierpliwa jestem, wydrukowałam sobie motyw, na zwykłej atramentówce i postanowiłam spróbować, jak wyjdzie zadowalająco, to kupię papier. Oto efekt:
    Poza tym, zrobiłam niewielki remanent w posiadanych zbiorach. Stwierdziłam, że zrobione wcześniej przedmioty, które z różnych przyczyn,odłożone zostały na półkę , muszą zmienić wygląd.
Dzięki skrobaniu, szlifowaniu, pocięciu paluchów(!) stałam się posiadaczką kolejnych, zrobionych na nowo chusteczników.
Chusteczniki po liftingu:)



Hm, nie popisałam się z tłem, ale zdjęcia robione były na szybko, a serweta to pozostałość po świętach:))
Dziękuję za pozostawienie komentarza:) i pozdrawiam cieplutko.

Alicja