Do twojego Pana Boga należą niebiosa, niebiosa najwyższe, ziemia i wszystko, co jest na niej. (Pwt 10,12-22)
Tak jakoś nie mogę nadążyć w reagowaniu (tak jakbym chciała) na rzeczywistość. Jakoś mi czas szybciej płynie mimo trybu wakacyjnego i nie łapię wątków, które czasem niespodziewanie się pojawiają.
Dlatego "uczepiłam się" dziś I czytania i tego zdania, które zacytowałam. Muszę sobie powiedzieć, że wcale nie na mnie spoczywa ziemia i co jest na niej (nawet jeśli to tylko "ziemia" jadwiżańska ;). Wiem, że potrzebuję zatrzymać się i doświadczyć, że Pańska jest ziemia i to co ją napełnia.
Dobrze, że wchodzimy jutro w tajemnicę Wniebowzięcia Maryi. Kontemplacji tego misterium potrzebuję, wiem, że będzie lekarstwem na to moje w ostatnim czasie zaganianie i nieogarnianie...
Fot. Zdjąć sandały we własnej codzienności.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą codzienność. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą codzienność. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 14 sierpnia 2017
piątek, 4 sierpnia 2017
4 VIII, usłyszeć Słowo zbawienia
Jezus, przyszedłszy do swego rodzinnego miasta, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali: "Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli?...". (Mt 13,54-58)
Żeby usłyszeć naukę Jezusa, trzeba chcieć ją usłyszeć. Nawet zdumienie, zachwyt czy słuchane słowo nie sprawią w nas przemiany, jeśli skupimy się na naskórku.
Ileż razy w ciągu dnia padają wokół mnie słowa zachęty, upomnienia, przebaczenia itp., ileż razy słowo zbawienia dociera do moich uszu... w moim domu. Serce nawrócone pod krzyżem usłyszy je, nawet gdy przychodzi [tylko] od ludzi... Problem usłyszenia leży w nawróceniu serca.
Ucałuję dziś krzyż Pana - to mały znak miłości i prośba o serce czyste.
Żeby usłyszeć naukę Jezusa, trzeba chcieć ją usłyszeć. Nawet zdumienie, zachwyt czy słuchane słowo nie sprawią w nas przemiany, jeśli skupimy się na naskórku.
Ileż razy w ciągu dnia padają wokół mnie słowa zachęty, upomnienia, przebaczenia itp., ileż razy słowo zbawienia dociera do moich uszu... w moim domu. Serce nawrócone pod krzyżem usłyszy je, nawet gdy przychodzi [tylko] od ludzi... Problem usłyszenia leży w nawróceniu serca.
Ucałuję dziś krzyż Pana - to mały znak miłości i prośba o serce czyste.
sobota, 8 kwietnia 2017
8 IV, szukać Jezusa
...odszedł stamtąd do krainy w pobliżu pustyni, do miasteczka, zwanego Efraim, i tam przebywał ze swymi uczniami. A była blisko Pascha żydowska. Wielu przed Paschą udawało się z tej okolicy do Jerozolimy, aby się oczyścić. Oni więc szukali Jezusa i gdy stanęli w świątyni, mówili jeden do drugiego: „Cóż wam się zdaje? Czyżby nie miał przyjść na święto?”... (J 11,45-57)
Czas przedświąteczny. Dla Jezusa w pobliżu pustyni. Także w pobliżu tej pustyni, która dotyka naszych serc, ziemi nieurodzajnej, jałowej, suchej...
A w świątyni Jerozolimskiej pytają o Jezusa. Z różnych motywacji Go szukają, o Nim pytają. Pytają o Jego OBECNOŚĆ na święto.
Jutro Niedziela Palmowa i już wchodzimy w Wielki Tydzień. Różne sprawy i różne prace czynimy w tym czasie. Święta będą. A czy będzie Jezus? Zapytajmy o Jego OBECNOŚĆ w przeżywaniu naszych świąt i w przeżywaniu naszego przygotowania do świąt.
Czy szukam Go, czy pytam o Niego w mej codzienności? Czy chcę być z Nim w tym czasie trudnym i zbawczym, w czasie Paschy?
Czas przedświąteczny. Dla Jezusa w pobliżu pustyni. Także w pobliżu tej pustyni, która dotyka naszych serc, ziemi nieurodzajnej, jałowej, suchej...
A w świątyni Jerozolimskiej pytają o Jezusa. Z różnych motywacji Go szukają, o Nim pytają. Pytają o Jego OBECNOŚĆ na święto.
Jutro Niedziela Palmowa i już wchodzimy w Wielki Tydzień. Różne sprawy i różne prace czynimy w tym czasie. Święta będą. A czy będzie Jezus? Zapytajmy o Jego OBECNOŚĆ w przeżywaniu naszych świąt i w przeżywaniu naszego przygotowania do świąt.
Czy szukam Go, czy pytam o Niego w mej codzienności? Czy chcę być z Nim w tym czasie trudnym i zbawczym, w czasie Paschy?
wtorek, 29 listopada 2016
29 XI, szczęśliwe oczy
...zwrócił się do samych uczniów i rzekł: "Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie...". (Łk 10,21-24)
Zatrzymało mnie to słowo o oczach. Usłyszałam, że Jezus nie mówi o oczach apostołów li tylko... Mówi o oczach, które widzą Syna Bożego. Jego słowa mogą odnosić się też do mnie.
Przywołuję zapewnienie Jezusa, że jest z nami przez wszystkie dni aż do zakończenia świata. Przynależę do wspólnoty, która jest wspólnotą Służebnic Chrystusa Obecnego. Mam więc szczęśliwe oczy! O tyle szczęśliwe, o ile patrzą i widzą, o ile otwieram je na znaki Obecnego.
Uwielbiam Jezusa w moim patrzeniu na Jego ślady w codzienności.
Zatrzymało mnie to słowo o oczach. Usłyszałam, że Jezus nie mówi o oczach apostołów li tylko... Mówi o oczach, które widzą Syna Bożego. Jego słowa mogą odnosić się też do mnie.
Przywołuję zapewnienie Jezusa, że jest z nami przez wszystkie dni aż do zakończenia świata. Przynależę do wspólnoty, która jest wspólnotą Służebnic Chrystusa Obecnego. Mam więc szczęśliwe oczy! O tyle szczęśliwe, o ile patrzą i widzą, o ile otwieram je na znaki Obecnego.
Uwielbiam Jezusa w moim patrzeniu na Jego ślady w codzienności.
wtorek, 4 sierpnia 2015
4 VIII, każ mi przyjść do Siebie
... Na to odpowiedział Piotr: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie”. A On rzekł: „Przyjdź”. Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: „Panie, ratuj mnie”. Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary?”... (Mt 14,22-36)
"Strasznie" sycące jest dzisiejsze Słowo! Jakby się spełniało wczorajsze rozdawanie i rozmnażanie chleba...
Czy bym śmiała o to poprosić Jezusa, o co poprosił Piotr?
A jednak mam coś z Piotra... - powiadam: "jeśli to Ty jesteś..." - i robię codziennie rzeczy niecodzienne :).
Powołanie do życia konsekrowanego i realizacja tej drogi jest kroczeniem po wodzie. Woda, w dzisiejszej perykopie chodzi o morze, jak mówią egzegeci jest synonimem sił nieprzyjaznych Bogu, chaosu, niebezpiecznej ciemności etc...
I tak idę po tym żywiole, doświadczając swej kruchości i wyciągniętej ręki Jezusa, z powodu którego i na oczach którego, to wszystko się dokonuje.
Z pierwszego czytania (Lb 12,1-13) po prostu urzeka mnie konfrontacja dokonana przez Pana wobec Miriam i Aarona, którzy źle mówili o Mojżeszu. Pan sam jest najlepszym Obrońcą, nie mam zamiaru bać się pomówień czy z nimi walczyć. Na oczach Pana wszystko się dokonuje.
"Strasznie" sycące jest dzisiejsze Słowo! Jakby się spełniało wczorajsze rozdawanie i rozmnażanie chleba...
Czy bym śmiała o to poprosić Jezusa, o co poprosił Piotr?
A jednak mam coś z Piotra... - powiadam: "jeśli to Ty jesteś..." - i robię codziennie rzeczy niecodzienne :).
Powołanie do życia konsekrowanego i realizacja tej drogi jest kroczeniem po wodzie. Woda, w dzisiejszej perykopie chodzi o morze, jak mówią egzegeci jest synonimem sił nieprzyjaznych Bogu, chaosu, niebezpiecznej ciemności etc...
I tak idę po tym żywiole, doświadczając swej kruchości i wyciągniętej ręki Jezusa, z powodu którego i na oczach którego, to wszystko się dokonuje.
Z pierwszego czytania (Lb 12,1-13) po prostu urzeka mnie konfrontacja dokonana przez Pana wobec Miriam i Aarona, którzy źle mówili o Mojżeszu. Pan sam jest najlepszym Obrońcą, nie mam zamiaru bać się pomówień czy z nimi walczyć. Na oczach Pana wszystko się dokonuje.
sobota, 18 kwietnia 2015
18 IV, Jestem!
...Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wiatru.
Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: „To Ja jestem, nie bójcie się”... (J 6,16-21)
Oprócz oczywistych i dających oparcie słów Jezusa: "to Ja jestem, nie bójcie się", zatrzymało mnie na modlitwie wtrącone zdanie Ewangelisty: "a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł". Jakże miałby przyjść, skoro zostawili Go na brzegu i przeprawiali się do Kafarnaum? A jednak to zdanie jakoś niepokoi mnie pozytywnie, pokazuje, że spodziewali się Go.
Przeprawa przez morze - obraz życia ludzkiego. Wody się burzą, wiatr silny, ciemności - ile pod tymi wyrazami możemy podłożyć obrazów z naszego życia!...
A ON jest blisko!
"Ja jestem, nie bój się!" - słucham tych słów z wiarą i miłością.
Słuchaj, i Ty, tych słów, niech ciągle brzmią echem w Twoim sercu.
Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: „To Ja jestem, nie bójcie się”... (J 6,16-21)
Oprócz oczywistych i dających oparcie słów Jezusa: "to Ja jestem, nie bójcie się", zatrzymało mnie na modlitwie wtrącone zdanie Ewangelisty: "a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł". Jakże miałby przyjść, skoro zostawili Go na brzegu i przeprawiali się do Kafarnaum? A jednak to zdanie jakoś niepokoi mnie pozytywnie, pokazuje, że spodziewali się Go.
Przeprawa przez morze - obraz życia ludzkiego. Wody się burzą, wiatr silny, ciemności - ile pod tymi wyrazami możemy podłożyć obrazów z naszego życia!...
A ON jest blisko!
"Ja jestem, nie bój się!" - słucham tych słów z wiarą i miłością.
Słuchaj, i Ty, tych słów, niech ciągle brzmią echem w Twoim sercu.
wtorek, 7 kwietnia 2015
7 IV, nie wiedziała, że to Jezus
Maria Magdalena stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów [...].
I rzekli do niej: „Niewiasto, czemu płaczesz?” Odpowiedziała im: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”.
Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus... (J 20,11-18)
Ujrzała stojącego Jezusa.Tego się nie spodziewała, szukała Go leżącego. :)
Miałam taki moment, kiedy wydawało mi się, że gdzieś Jezusa zgubiłam, a On okazało był blisko, był w tym wszystkim, co mnie spotykało, ale ja nie wiedziałam, że to Jezus... Kiedy zależało mi bardzo na Nim i chciałam Go zabrać, On się odezwał: "To Ja Jestem".
MÓJ BÓG OBECNY!
Rozpoznawać Obecnego w codzienności, to łaska! Jezus sam otwiera oczy i serce na spotkanie.
A z mojej strony?
Być w swojej codzienności całą sobą w "tu i teraz", być we wszystkim, co przychodzi, czego doświadczam, co czuję, czego się obawiam, za czym tęsknię. I szukać Go i pytać o Niego.
Fot. z internetu
I rzekli do niej: „Niewiasto, czemu płaczesz?” Odpowiedziała im: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”.
Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus... (J 20,11-18)
Ujrzała stojącego Jezusa.Tego się nie spodziewała, szukała Go leżącego. :)
Miałam taki moment, kiedy wydawało mi się, że gdzieś Jezusa zgubiłam, a On okazało był blisko, był w tym wszystkim, co mnie spotykało, ale ja nie wiedziałam, że to Jezus... Kiedy zależało mi bardzo na Nim i chciałam Go zabrać, On się odezwał: "To Ja Jestem".
MÓJ BÓG OBECNY!
Rozpoznawać Obecnego w codzienności, to łaska! Jezus sam otwiera oczy i serce na spotkanie.
A z mojej strony?
Być w swojej codzienności całą sobą w "tu i teraz", być we wszystkim, co przychodzi, czego doświadczam, co czuję, czego się obawiam, za czym tęsknię. I szukać Go i pytać o Niego.
Fot. z internetu
poniedziałek, 9 marca 2015
9 III, codzienność
Kiedy Jezus przyszedł do Nazaretu, przemówił do ludu w synagodze:
„Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie... (Łk 4,24-30)
Piszę późno wieczorem. Byłam przed chwilą w kaplicy u Jezusa i pomyślałam sobie, że dziś jest jeden z takich dni, kiedy przydałoby się jeszcze dołożyć fizycznie do dnia parę godzin :) dla odpoczynku, modlitwy i zatrzymania...
Piszę późno wieczorem. Byłam przed chwilą w kaplicy u Jezusa i pomyślałam sobie, że dziś jest jeden z takich dni, kiedy przydałoby się jeszcze dołożyć fizycznie do dnia parę godzin :) dla odpoczynku, modlitwy i zatrzymania...
Napiszę krótko, napiszę to, co mnie niosło w ciągu dnia: codzienność.
To w codzienności Nazaretu Jezus staje wśród swoich. Bliskość Boga jest w codzienności, nie w fajerwerkach.
W pierwszym czytaniu oczekiwania Naamana (2 Krl 5,1-15a) wobec wizji własnego uzdrowienia świetnie obrazują i wydobywają nasze oczekiwania wobec działania Boga:
Elizeusz zaś kazał mu przez posłańca powiedzieć: „Idź, obmyj się siedem razy w Jordanie, a ciało twoje będzie takie jak poprzednio i staniesz się czysty!”
Rozgniewany Naaman odszedł, mówiąc: „Przecież myślałem sobie: Na pewno wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Boga swego, Pana, poruszy ręką nad miejscem chorym i odejmie trąd. Czyż Abana i Parpar, rzeki Damaszku, nie są lepsze od wszystkich wód Izraela? Czyż nie mogłem się w nich wykąpać i być oczyszczony?”
Dziś w mojej codzienności spotkałam działającego Boga: raz w zamęcie własnych uczuć, drugi raz w spotkaniu z powierzającą się osobą, kolejny raz we własnej wspólnocie, która zaskoczyła mnie otwartością i darem dzielenia się.
Tak, naprawdę, codzienność jest pełna Bożej obecności! Oby była tylko przeze mnie mile widziana!
Fot. Drzwi tabernakulum w jednym z krakowskich domów mojej Wspólnoty. "Ego sum" = "Ja jestem".
Fot. Drzwi tabernakulum w jednym z krakowskich domów mojej Wspólnoty. "Ego sum" = "Ja jestem".
czwartek, 15 stycznia 2015
15 I, i Jego pragnień słuchać
"Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić". Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: "Chcę, bądź oczyszczony". Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony... Mk 1,40-45
Oko w oko z Jezusem: jeśli chcesz - chcę.
Pragnienie trędowatego i pragnienie Jezusa - wypełniło się, bo Bóg chce dobra człowieka. Pragnienie Jezusa stało się kompatybilne pragnieniu trędowatego.
Jednak w dalszej części dzisiejszego wydarzenia ewangelijnego prośba-pragnienie Jezusa o nierozpowiadanie nie spotkała niestety równie kompatybilnego oddźwięku w uzdrowionym...
Małe świadectwo z osobistej modlitwy:
Uklękłam niedawno przed Jezusem w tabernakulum, taka utrudzona i tak mnie tchnęło wypowiedzieć Mu swoje pragnienie. A było to pragnienie, by mnie po prostu przytulił, pogłaskał po głowie i wypowiedział, że cieszy się mną, że mnie miłuje.
Kiedy wypowiedziałam się przed Nim i poczułam w sercu, że jestem wysłuchana, zapytałam Go, a czego On pragnie?
I co za zdziwienie, kiedy usłyszałam w sercu: "pragnę, byś przybliżyła się do Mnie, byś zobaczyła Moje otwarte ramiona, Moje dłonie wyciągnięte ku Tobie, byś poczuła Mój dotyk w sakramentach, by w twoich uszach brzmiało Moje słowo, które zostało wypowiedziane nad tobą w dniu twego chrztu i brzmi zawsze: "tyś umiłowana", pragnę, byś zauważyła, że chcę ciebie, że chcę twego istnienia, że istniejesz, bo chciałem ciebie i cię podtrzymuję"...
Jak te pragnienia są zbieżne! A nawet Jego jeszcze głębsze niż moje...
Z wielkim wzruszeniem słuchałam dziś I czytania. Ono wzywa mnie, ono pokazuje i przestrzega, że mogę zamknąć się dziś przed łaską. Bóg DZIŚ (hodie) do mnie przychodzi:
Postępujcie, jak mówi Duch Święty: „Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych jak w buncie [...] Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego, lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co „dziś” się zwie... 3,7-14.
Fot. z internetu
Oko w oko z Jezusem: jeśli chcesz - chcę.
Pragnienie trędowatego i pragnienie Jezusa - wypełniło się, bo Bóg chce dobra człowieka. Pragnienie Jezusa stało się kompatybilne pragnieniu trędowatego.
Jednak w dalszej części dzisiejszego wydarzenia ewangelijnego prośba-pragnienie Jezusa o nierozpowiadanie nie spotkała niestety równie kompatybilnego oddźwięku w uzdrowionym...
Małe świadectwo z osobistej modlitwy:
Uklękłam niedawno przed Jezusem w tabernakulum, taka utrudzona i tak mnie tchnęło wypowiedzieć Mu swoje pragnienie. A było to pragnienie, by mnie po prostu przytulił, pogłaskał po głowie i wypowiedział, że cieszy się mną, że mnie miłuje.
Kiedy wypowiedziałam się przed Nim i poczułam w sercu, że jestem wysłuchana, zapytałam Go, a czego On pragnie?
I co za zdziwienie, kiedy usłyszałam w sercu: "pragnę, byś przybliżyła się do Mnie, byś zobaczyła Moje otwarte ramiona, Moje dłonie wyciągnięte ku Tobie, byś poczuła Mój dotyk w sakramentach, by w twoich uszach brzmiało Moje słowo, które zostało wypowiedziane nad tobą w dniu twego chrztu i brzmi zawsze: "tyś umiłowana", pragnę, byś zauważyła, że chcę ciebie, że chcę twego istnienia, że istniejesz, bo chciałem ciebie i cię podtrzymuję"...
Jak te pragnienia są zbieżne! A nawet Jego jeszcze głębsze niż moje...
Z wielkim wzruszeniem słuchałam dziś I czytania. Ono wzywa mnie, ono pokazuje i przestrzega, że mogę zamknąć się dziś przed łaską. Bóg DZIŚ (hodie) do mnie przychodzi:
Postępujcie, jak mówi Duch Święty: „Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych jak w buncie [...] Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego, lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co „dziś” się zwie... 3,7-14.
Fot. z internetu
czwartek, 13 listopada 2014
13 XI, wewnątrz
Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: «Oto tu jest» albo: «tam». Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was”... Łk 17,20-25
Nie oprę się, by nie przytoczyć słów papieża Franciszka z dzisiejszej homilii:
"królestwo Boże jest ciche, rośnie wewnątrz. Jego wzrost sprawia Duch Święty poprzez naszą dyspozycyjność, na tej ziemi, na której żyjemy".
Chcę dziś tym się ucieszyć. Ucieszyć się Królestwem, które jest tu, którego doświadczam w sobie, we wspólnocie moich sióstr, w doświadczeniu moich spotkań z ludźmi.
"Królestwo Boże jest pokorne, jak ziarno: pokorne, ale staje się wielkim mocą Ducha Świętego. Naszym zadaniem jest pozwolenie, aby w nas wzrastało, bez przechwałek: pozwolenie, by przyszedł Duch Święty, przemienił naszą duszę i prowadził nas naprzód w milczeniu, w pokoju, w ciszy, w bliskości z Bogiem, z innymi, adorując Boga, bez widowisk". (papież Franciszek)
Fot. z internetu, mozaika Rupnika. Królestwo Boże, to Jego Obecność, to uczestnictwo w Łamaniu Chleba i łamanie(dawanie) siebie dla bliźnich... Ale też kiedy nas łamią... objawia się to, co mamy wewnątrz. Dlatego cierpienie jest nieuchronne.
Nie oprę się, by nie przytoczyć słów papieża Franciszka z dzisiejszej homilii:
"królestwo Boże jest ciche, rośnie wewnątrz. Jego wzrost sprawia Duch Święty poprzez naszą dyspozycyjność, na tej ziemi, na której żyjemy".
Chcę dziś tym się ucieszyć. Ucieszyć się Królestwem, które jest tu, którego doświadczam w sobie, we wspólnocie moich sióstr, w doświadczeniu moich spotkań z ludźmi.
"Królestwo Boże jest pokorne, jak ziarno: pokorne, ale staje się wielkim mocą Ducha Świętego. Naszym zadaniem jest pozwolenie, aby w nas wzrastało, bez przechwałek: pozwolenie, by przyszedł Duch Święty, przemienił naszą duszę i prowadził nas naprzód w milczeniu, w pokoju, w ciszy, w bliskości z Bogiem, z innymi, adorując Boga, bez widowisk". (papież Franciszek)
Fot. z internetu, mozaika Rupnika. Królestwo Boże, to Jego Obecność, to uczestnictwo w Łamaniu Chleba i łamanie(dawanie) siebie dla bliźnich... Ale też kiedy nas łamią... objawia się to, co mamy wewnątrz. Dlatego cierpienie jest nieuchronne.
poniedziałek, 8 września 2014
8 IX, ku dobremu
Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według Jego zamiaru. Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał - tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił - tych też obdarzył chwałą. Rz 8,28-30
To czytanie jest dla mnie dobrą nowiną. Zwłaszcza, kiedy zaglądam do oryginału, który mówi dosadniej, że wszystko współpracuje ku dobremu dla miłujących Boga. Wszystko służy Bogu, by obdarzać mnie dobrem.
Nawet gdy po ludzku mam czas trudniejszy i chciałabym inaczej... przyjmuję, jak stągiew, wlewaną wodę obecnej niełatwej codzienności, by mnie wypełniła po brzegi. Wierzę, że wszystko to służy dla mego dobra.
Urodziny Maryi - Tej, która podpowiada Synowi, by dobrem mnie nasycał :).
Wszystkiego najlepszego! Ciekawe, jaki Niebie mają dziś tort urodzinowy? Chciałabym kawałeczek... :)
Fot. Ikona Narodzenia Maryi - Jerozolima, kościół św. Anny - tzw. dom Maryi.
To czytanie jest dla mnie dobrą nowiną. Zwłaszcza, kiedy zaglądam do oryginału, który mówi dosadniej, że wszystko współpracuje ku dobremu dla miłujących Boga. Wszystko służy Bogu, by obdarzać mnie dobrem.
Nawet gdy po ludzku mam czas trudniejszy i chciałabym inaczej... przyjmuję, jak stągiew, wlewaną wodę obecnej niełatwej codzienności, by mnie wypełniła po brzegi. Wierzę, że wszystko to służy dla mego dobra.
Urodziny Maryi - Tej, która podpowiada Synowi, by dobrem mnie nasycał :).
Wszystkiego najlepszego! Ciekawe, jaki Niebie mają dziś tort urodzinowy? Chciałabym kawałeczek... :)
Fot. Ikona Narodzenia Maryi - Jerozolima, kościół św. Anny - tzw. dom Maryi.
wtorek, 26 sierpnia 2014
26 VIII, stągiew, służba i pielgrzymowanie
A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”.
Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja”.
Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.
Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary.
Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili je aż po brzegi. J 2,1-11
Jestem z jednej strony stągwią, która ma być wypełniona aż po brzegi... Czym? - moją codziennością, zwykłymi obowiązkami, spotkaniami, pracą, zwyczajnością, moją miłością, zaangażowaniem w pełni.
Ale jestem też służbą, która napełnia tę stągiew codzienności prostą wiarą aż po brzegi!
Reszta należy do Pana, który przemienia wodę codzienności mego życia w najlepsze wino... W którym momencie to się dzieje? Nie wiem! Ale wiem, że przemienia, jeśli tylko ja napełniam i Mu przynoszę.
A Maryja jest i czuwa. Zawsze Mu podpowie na czas... Więc Ona w życiu naszym jest KONIECZNA! Trzeba Ją zapraszać, zabierać do naszych spraw.
W tym celu, ale też w celu pozdrowienia Maryi w dniu Jej jasnogórskich imienin pielgrzymowałam (23-26 VIII) ze współsiostrą (same we dwie) z Krakowa na Jasną Górę.
Jestem z jednej strony stągwią, która ma być wypełniona aż po brzegi... Czym? - moją codziennością, zwykłymi obowiązkami, spotkaniami, pracą, zwyczajnością, moją miłością, zaangażowaniem w pełni.
Ale jestem też służbą, która napełnia tę stągiew codzienności prostą wiarą aż po brzegi!
Reszta należy do Pana, który przemienia wodę codzienności mego życia w najlepsze wino... W którym momencie to się dzieje? Nie wiem! Ale wiem, że przemienia, jeśli tylko ja napełniam i Mu przynoszę.
A Maryja jest i czuwa. Zawsze Mu podpowie na czas... Więc Ona w życiu naszym jest KONIECZNA! Trzeba Ją zapraszać, zabierać do naszych spraw.
W tym celu, ale też w celu pozdrowienia Maryi w dniu Jej jasnogórskich imienin pielgrzymowałam (23-26 VIII) ze współsiostrą (same we dwie) z Krakowa na Jasną Górę.
wtorek, 5 sierpnia 2014
5 VIII, w wirach codzienności
Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: „Panie, ratuj mnie”.
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary?” Mt 14,22-36
Tylko doświadczając tonięcia, doświadczę wyciągnięcia (zrymowało się :)
Ileż razy zaczynam tonąć w wirach codzienności... z lęku...
Panie, ratuj mnie!
Tylko doświadczając tonięcia, doświadczę wyciągnięcia (zrymowało się :)
Ileż razy zaczynam tonąć w wirach codzienności... z lęku...
Panie, ratuj mnie!
poniedziałek, 21 kwietnia 2014
21 IV, w codzienności mej
A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: «Witajcie». One zbliżyły się do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: «Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą». Mt 28,8-15
W greckim tekście jest napisane, że Jezus "wyszedł naprzeciw im" i rzekł "Witajcie".
Wzruszyło mnie to "wyjście naprzeciw". Ale widać taki ten Zmartwychwstały już jest, bo i uczniom wychodzi naprzeciw w ich codzienności - w ich Galilei.
Gdziekolwiek idę, gdziekolwiek jestem posłana, Jezus tam już jest...
On jest w mojej codzienności, jest w niej pierwszy...
W greckim tekście jest napisane, że Jezus "wyszedł naprzeciw im" i rzekł "Witajcie".
Wzruszyło mnie to "wyjście naprzeciw". Ale widać taki ten Zmartwychwstały już jest, bo i uczniom wychodzi naprzeciw w ich codzienności - w ich Galilei.
Gdziekolwiek idę, gdziekolwiek jestem posłana, Jezus tam już jest...
On jest w mojej codzienności, jest w niej pierwszy...
wtorek, 7 stycznia 2014
7 I, w drodze
I obchodził Jezus całą Galileję, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących... Mt 4,23-25
Jezus w drodze.
Mnie też naucza nie tylko w ciepłej kaplicy, ale w przeróżnych miejscach mojej codzienności, mego Kafarnaum, którym obecnie jest Szczecin :).
Zadanie dla mnie - rozpoznawać Go i być Jego uczennicą, i po wtóre: przynosić do Niego wszystkich cierpiących, wszystkich, których spotykam, cierpiących na ciele i na duchu.
Z zaufaniem słucham I czytania: O co prosić będziemy, otrzymamy od Boga, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba (1 J 3,22n). Ta pierwsza część zdania zależy od drugiej, a druga zależy ode mnie...
Jezus w drodze.
Mnie też naucza nie tylko w ciepłej kaplicy, ale w przeróżnych miejscach mojej codzienności, mego Kafarnaum, którym obecnie jest Szczecin :).
Zadanie dla mnie - rozpoznawać Go i być Jego uczennicą, i po wtóre: przynosić do Niego wszystkich cierpiących, wszystkich, których spotykam, cierpiących na ciele i na duchu.
Z zaufaniem słucham I czytania: O co prosić będziemy, otrzymamy od Boga, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba (1 J 3,22n). Ta pierwsza część zdania zależy od drugiej, a druga zależy ode mnie...
wtorek, 21 maja 2013
21 V, przylgnąć do Pana
Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w ostatnim twym dniu. Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapień bądź wytrzymały [...]
Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj. Syr 2,1-11
Weszliśmy z całym Kościołem w czas zwykły. Zielony kolor szat liturgicznych będzie nam to przypominał. Zwykłość, codzienność z jednej strony, a pragnienie bycia z Bogiem z drugiej, to będzie naszym chlebem powszednim.
Dobrze, że dziś padają słowa pouczające jak się zachować mamy. Doświadczenia przyjdą - to normalne. Ale nie tracenie równowagi to już nie takie normalne, o to zadbać trzeba. Kiedy wydaje się, że się wali wszystko i chce się samemu zabrać za zbawianie świata - przylgnąć do Pana!
Być wiernym i ufać. To konkretne wskazówki na drogę codzienności.
Fot. Właśnie tak przylgnąć do Pana, jak mała Ala do nogi mamy. Uczepić się Go. Wówczas też odnajdziemy się w dzisiejszej Ewangelii - jako dzieci.
środa, 24 kwietnia 2013
24 IV, w świetle Twej miłości
"Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał.
A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał.
Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności"... 12,44-50.
Skoro Ewangelista zapisał, że Jezus wołał, więc wołał. Widocznie bardzo chciał żebyśmy usłyszeli.
Jego głos, Słowo, które wypowiada jest światłem, pokazuje drogę. Można śmiało nią iść. Dokąd? Do Ojca, do naszego celu ostatecznego, do miejsca przygotowanego od założenia świata.
A idziemy tam przez codzienność, po prostu przez obowiązki dnia i stanu, przez relacje, przez zmagania wewnętrzne i zewnętrzne, przez miłość, którą odkrywamy i którą próbujemy kochać.
Nie jesteśmy w tym wszystkim w ciemności, to ważna prawda. Światło daje poczucie bezpieczeństwa i pozwala sensownie działać. A działanie zależy już od nas.
Czy postawię kolejny krok idąc za światłem, idąc za Jezusem? Czy zaufam Jego mądrości, że prowadzi mnie jako Dobry Pasterz? Czy będę pamiętać, że Ojciec miłuje i trzyma mnie za rękę? Czy spróbuję kochać tak, jak jestem przez Niego kochana, tzn. bezinteresownie?
Te decyzje są moją domeną. Nikt za mnie ich nie podejmie. Ja chcę je podejmować i podejmuję codziennie od nowa, kiedy wchodzę w nowy dzień.
Zapraszam i Ciebie, odwagi! To piękna przygoda iść za Jezusem i widzieć Niewidzialnego, widzieć już Ojca i liczyć na Niego (liczyć się z Nim!) w każdej chwili życia.
niedziela, 7 kwietnia 2013
7 IV, miłosierny Jesteś
Boże zawsze miłosierny,
Ty przez doroczną uroczystość wielkanocną umacniasz wiarę Twojego ludu, pomnóż łaskę, której udzieliłeś, abyśmy wszyscy głębiej pojęli, jak wielki jest Chrzest, przez który zostaliśmy oczyszczeni,
jak potężny jest Duch, przez którego zostaliśmy odrodzeni,
i jak cenna jest Krew, przez którą zostaliśmy odkupieni. (kolekta)
Otwieram z podziwu usta i serca, stając wraz z Tomaszem (J 20,19-31) wobec miłosiernego Pana. I chcę tak trwać. Trwać wobec Pana, który przychodzi na naszych warunkach, który nie lekceważy wątpliwości ucznia, który odkrywa rany, byśmy modli je dotykać i przekonać się o Jego miłości.
W refrenie Psalmu responsoryjnego śpiewamy dziś:
Dziękujcie Panu, bo jest miłosierny!
Chcę Mu dziękować, chcę uczynić to pieśnią mego życia, chcę Mu dziękować, bo jest miłosierny.
Podziękuj i Ty, dziś i jutro, i dnia każdego, tak z serca, jak potrafisz.
poniedziałek, 1 kwietnia 2013
1 IV, tam Mnie zobaczą...
Z kazania św. Piotra Chryzologa (podkreślenia moje):
"„Idźcie i oznajmijcie moim braciom... tam Mnie zobaczą” Anioł powiedział kobietom: „Idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: 'Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie'”(Mt 28,7). Mówiąc to, anioł nie zwracał się do Marii Magdaleny i do drugiej Marii, ale w tych dwóch niewiastach to Kościół został wysłany na misję, to Oblubienicę anioł wysyłał do Oblubieńca.
Podczas gdy odchodzą, Pan przybywa im na spotkanie i pozdrawia je mówiąc: „Witajcie, weselcie się” (grecki)... Powiedział swoim uczniom: „Nikogo w drodze nie pozdrawiajcie” (Łk 10,4); ale jak to się dzieje, że w drodze wybiega na spotkanie kobiet i je tak radośnie pozdrawia? Nie czeka, aż Go rozpoznają, nie zależy Mu, aby go zidentyfikować, nie pozwala sobie zadawać pytania, ale śpieszy się, pełen zapału, na to spotkanie. Oto co czyni moc miłości, jest silniejsza niż wszystko inne, przekracza wszystko. Pozdrawiając Kościół, to siebie samego pozdrawia Chrystus, ponieważ uczynił go swoim, stał się on Jego ciałem, jak świadczy apostoł Paweł: „I On jest Głową Ciała - Kościoła” (Kol 1,18). Tak, te dwie kobiety uosabiają Kościół w swojej pełni...
Uważa, że te kobiety już doszły do dojrzałej wiary, przezwyciężyły własną słabość i śpieszą się w stronę tajemnicy, szukają Pana z całym żarem ich wiary. To dlatego zasługują na to, żeby dał się cały, kiedy wychodzi im na spotkanie, mówiąc: „Witajcie, radujcie się”. Nie tylko pozwala im się dotknąć, ale i pochwycić Go w miarę ich miłości... Te kobiety są w Kościele wzorem posłanników Dobrej Nowiny."
"Tam Mnie zobaczą"! Tam, to znaczy, gdzie?
W Galilei - w codzienności naszej. Miejmy oczy otwarte. Dajmy się zaskoczyć. Rozpoznajmy Go po ranach, które już nie krwawią, choć otwory pozostały. Rozpoznajmy Go. Niech serce bije nam mocniej, kiedy zbliża się do nas. Niech nogi spieszą bardziej, kiedy Miłość woła.
Fot. To tamta Galilea, każdy z nas ma swoją Galileę...
niedziela, 10 marca 2013
10 III, pielgrzymowanie w codzienności
Wróciłam z pielgrzymowania, by dalej w codzienności pielgrzymować.
Chodziłam przez te kilkanaście dni za Jezusem po śladach Jego historycznych, by teraz dalej w codzienności iść Jego śladami. Widziałam miejsca, dotykałam miejsc Jego obecności. Przekonywał mnie o miłości, uczył mnie miłowania.
Czy jestem pojętną uczennicą? Nie wiem, to się okaże...
Chciałabym Go zaskoczyć. Zaskoczyć, że pomimo wszystko słuchałam Go uważnie i patrzyłam, że chłonęłam, że niosę w sobie Jego naukę, że Jego miłość odcisnęła się w moim sercu jak pieczęć.
Wróciłam do siebie, do swej dzisiejszej ziemi obiecanej, ziemi danej mi przez Pana. Tu i teraz danej. I tu i teraz będę się żywić plonami z tej ziemi.
Tu łamie dla mnie Chleb - swoje Ciało i nie pozwala się smucić nienasyceniem. Laetare wzywa do radości. Nie zabraknie niczego, bo wszystko w zasięgu ręki: "moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy..." Łk 15, 31
Dziś tylko tyle pisania. Będę jakoś powoli wrzucać "pamiątki" duchowe z Ziemi Świętej, by oddać chwałę Panu przez dzielenie się Jego darami.
Fot. Daje się Pan poznać po łamaniu Chleba. Ostatnie zdjęcie już po opuszczeniu Jerozolimy, zdjęcie zrobione przeze mnie w Emaus.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)