Pokazywanie postów oznaczonych etykietą decyzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą decyzja. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 marca 2017

2 III, na starcie

Potem mówił do wszystkich: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie ?” (Łk 9,22-25)

No i weszliśmy w wielki post. Czymże on jest? I czy weszliśmy w niego, to każdy sobie sam odpowie. Jeśli dałam sobie wczoraj głowę posypać popiołem, to stanęłam na "starcie". Ale czy pobiegnę?...
Dziś Jezus podaje zasady tego biegu 40-dniowego. Wczoraj wyraźnie mówił o zasadach, o wnętrzu, o nagrodzie Ojca. Dziś następna zasada: zaprzeć się siebie. Wojciech Jędrzejewski OP uświadamia i precyzuje, że chodzi o zaparcie się siebie ze względu na siebie! Ta zasada w drodze za Jezusem jest jak katapulta, przybliża do Niego bardzo. Czyli ułatwia nawrócenie.
Ja wyruszam. Dla mnie to ważny czas i ważna droga. Proszę Cię, kibicuj mi :), tzn. wesprzyj mnie modlitwą.

piątek, 17 lutego 2017

17 II, oddanie

"Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je". (Mk 8,34n)

Zaprzec się siebie samego, wyrzec się siebie - warunek naśladowania Jezusa. Nie łatwy. A jednak mnie pociąga.
Psychologia pomaga w rozumieniu siebie, nazywa różne mechanizmy po imieniu. Poznając świat własnych przeżyć i reakcji psychicznych dochodzę do decyzji: co z tym zrobię?
Pewne mechanizmy choćbym chciała nie potrafię zmienić, pewne da się przepracować i wypracować nowe postawy. To trudna praca nad własnym rozwojem. Po to, by bardziej być wolnym, by bardziej kochać.
Jednak kiedy staję przed Jezusem z całym swoim światem psychiczno-fizyczno-duchowym, wiem, że każde wydarzenie ma sens. Że to są małe kamyczki mozaiki, które tworzą moje życie.
Moja decyzja jest w tym, że oddaję te wydarzenia, te kamyczki mozaikowe, w ręce Jezusa, by układał moje życie według Jego upodobania.

czwartek, 1 września 2016

1 IX, ruch na Twoje Słowo

... rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: «Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!» A Szymon odpowiedział: «Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci»... (Łk 5, 1-11)

Przypodobanie się, desperacja czy naiwność kierowała Szymonem, że zgodził się uczynić coś, co nie było po jego myśli?
Nie dywaguję nad nim, raczej nad sobą w podobnych sytuacjach... On sam daje świadectwo, że na "Twoje słowo". Bo Twoje, Jezu, słowo jest DOBRE i prowadzi do dobrego. Każde Twoje słowo - choć prowadzić mnie będzie poprzez ścierniska moich oczekiwań, czy projektów - prowadzić mnie będzie na łąki Życia...
Ruch - decyzja - należy do mnie, jak też należała do Szymona.

środa, 15 czerwca 2016

15 VI, poza zasięgiem

„Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli...
[...] Ty zaś gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”. (Mt 6,1-18)

Tylko ktoś czujący się synem, córką, taką postawę przyjąć potrafi, jakiej Jezus wymaga. Bo nie każda pobożność i nie każdy dobry czyn wyraża miłość. A właśnie miłość jest jak sól, dająca smak życiu i temu, co w nim robimy.
Miłość w ukryciu, t.j. w ciszy i bez rozgłosu daje siebie w konkrecie motywacji i jest wolna od opinii jak powiew wiatru. I tylko Ruah ("wiatr" - Duch Boży) zna ten taniec miłości. Dla innych jest on poza zasięgiem.

środa, 27 kwietnia 2016

27 IV, być w Jezusie

...Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie... (J 15,1-8)

Obraz winorośli jest czytelny.
Gdy spojrzę na życie własne w tej alegorii, też staje się bardziej zrozumiałe.
Trwanie w Jezusie, to czerpanie z Niego soków życia, to zaufanie Jemu bardziej niż sobie, to przetrwanie czasu zimy i czasu oczyszczeń, pamiętając, że Ojciec jest tym, który uprawia...
A czasami się zdarza i tak, że ja chcę być bardziej rolnikiem, który decyduje... i o sobie, i o innych.
Śmieszne się staje, gdy to sobie uświadomię, ale tragiczne, jeśli tego sobie nie uświadomię i działać będę na swoją szkodę (i innych)!

Fot. Ona trwała w Nim a On w Niej. Maryjo, śliczna latorośli, owocna latorośli, wstawiaj się za nami.

środa, 20 kwietnia 2016

20 IV, wybierać trzeba

Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. A jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale by świat zbawić. (J 12,44-50)

Te słowa w Ewangelii Janowej Jezus wypowiada chwilę przed wejściem w swoją Paschę (przed wydarzeniem Wieczernika).
W drodze za Nim dochodzimy do momentów, kiedy trzeba na nowo podejmować decyzje: wybierać Jezusa czy własne rozwiązania. Droga Jezusa, oświetlona Paschą otwiera się codziennie przed nami (przede mną), nie pozostaniemy w ciemności, jeśli nią pójdziemy, więcej, ona doprowadzi do Ojca. Ale można też inaczej, można iść w ciemności własnego egoizmu, z poczuciem stanowienia i władzy, ale w tej ciemności oświetlonej reflektorami pychy oślepnie człowiek szybciej niż sobie zda o tym sprawę...
Na drodze Paschy Jezusa nie bywa łatwo, bo nadszarpnięte w raju przez Nieprzyjaciela zaufanie Ojcu, robi swoje: opóźnia szybkość reakcji miłości i posłuszeństwa.
Baranku, pociągaj, powołuj, rozpalaj, byśmy nie tylko szli za Tobą, ale biegli z radością i wdzięcznością.

sobota, 7 listopada 2015

7 XI, mamona w służbie

Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków. Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny: a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie... Łk 16 9-15

Jak to jest z tą mamoną, z niegodziwością i wiernością?
Dziś zacytuję o. Łusiaka SJ:
Być wiernym w zarządzie niegodziwą mamoną oznacza używać dóbr materialnych z Miłością, a nie z chciwością i wyrachowaniem. Jeżeli nie dzielimy się tym, co posiadamy, jesteśmy nieuczciwi. Nieuczciwi wobec Boga, którego w ten sposób zdradzamy. I nieuczciwi wobec ludzi, którym miało służyć to, co otrzymaliśmy...
No i tak wychodzi na jaw, komu służę: Bogu czy mamonie. Innymi słowy: czy mój pieniądz służy Bogu i ludziom czy sobie samemu?

Fot. Żebym, nie zapomniała, że decyzja w zasięgu mym...

Jestem przez tydzień w Zawichoście i takie tam... Zajrzyj tu i poczytaj.

czwartek, 20 sierpnia 2015

20 VIII, śluby nasze...

« Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść.
Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: «Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę». Mt 22,1-14

Dzisiejsze czytania są wymagające. Wymagają ode mnie przejrzystości na wskroś (jak zwykle zresztą :). Pierwsze czytanie (Sdz 11,29-39a) mówi o ślubie Jeftego, który był ogarnięty Duchem Pana. I o konsekwencjach. Dopełnienie tego ślubu kosztowało i jego, kosztowało i jego córkę...
Ślub - decyzja - są kosztowne. Spłaca się je całe życie czy też całym życiem.
Ślub małżeński - wspólna droga dwójki różnych osób. Odkrywanie tych różnic, akceptowanie, współistnienie, współtworzenie, a nade wszystko miłowanie w codzienności - oddawanie siebie po kawałku i w całości - i przyjmowanie miłości w drugim przez jej rozpoznawanie pomimo niełatwej często widoczności... To kosztuje. Tak rozumiem małżeństwo. Oczywiście, w wielkim skrócie ujęte.
Ślub osoby konsekrowanej też ma swoją cenę. Zwłaszcza osoby dziewiczej. Córka Jeftego pokazuje to (jesteśmy w ST) swoim opłakiwaniem świetnie. Z przyjęciem Ewangelii jest inaczej - sensowniej - ale cieleśnie kosztuje tak samo...

Zaproszenie na ucztę Syna Bożego (mam na myśli wejście świadome na drogę życia duchowego) otrzymujemy w konkretnym czasie, w konkretnej sytuacji (małżeństwa, dziewictwa, konsekracji, jakiegoś doświadczenia...), która jest swoistą szatą (ważne, by była biała - oczyszczana w spowiedzi), bo w niej przybliżam się do Stołu. To mój strój weselny.
I swoje miejsce na tych Godach odkrywać warto...
A może warto przy okazji zauważyć, że uczta weselna Syna Bożego (poniekąd można nazwać terminem "ślub" Jego) też ma swoją cenę - cenę krzyża.

A wracając do ślubu-decyzji naszych, myślę tak, pochopnych popełniać nie należy, ale złożone dopełnić. Miłość, która jest ich źródłem i początkiem, będzie wiertłem głębinowym i wydobywać będzie w życiu (konsekrowanym czy małżeńskim) soki paschalne szczęścia w codzienności. Tylko pozwólmy na to.

***
Trochę dobrej lektury ale uwaga - wymagającej:

"Kobiety nie są tak blisko złączone z mężami jak Kościół z Synem Bożym. Jaki inny mąż, poza naszym Panem, kiedykolwiek umarł dla swojej żony i jaka żona kiedykolwiek wybrała ukrzyżowanego na męża? Kto kiedykolwiek ofiarował krew swojej żonie, oprócz Tego, który umarł na krzyżu i przypieczętował swój związek małżeński własnymi ranami? Czy kiedykolwiek widziano martwego, leżącego na uczcie swoich zaślubin, a u jego boku małżonkę, która tuli się do niego, szukając pociechy? W czasie jakiego innego święta, na innej uczcie, rozdano zaproszonym ciało małżonka, pod postacią chleba? 

Śmierć oddziela żony od mężów, ale jednoczy Oblubienicę z jej Umiłowanym. Umarł na krzyżu, pozostawił swoje ciało chwalebnej Oblubienicy, która teraz, przy Jego stole, bierze je na pokarm... Karmi się nim pod postacią chleba, który spożywa i pod postacią wina, które pije, aby świat poznał, że nie są już dwoje, ale jedno". (św. Jakub z Sarug (ok. 449-521), mnich i biskup syryjski)

***
I jeszcze bardzo dobry artykuł o szukaniu Boga i Jego chwały w życiu, wielbieniu Go. Tutaj kliknij.

piątek, 14 sierpnia 2015

14 VIII, dla królestwa

... stworzył ich jako mężczyznę i kobietę. I rzekł: «Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem» 
.... On im odpowiedział: „Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane [...] są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni...”.   (Mt 19,3-12)

No cóż, ta perykopa stała się dla mnie przed laty dopasowanym kluczem do bramy wyjściowej z pewnego kręcenia się wokół braku decyzji.
A są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni... Co to jest to królestwo niebieskie? Co to jest, by z takiego powodu zostawić coś tak naturalnego i pociągającego jak małżeństwo?
Bóg zasiał między nami, jak ziarno, swoje Życie - Miłość. Jest Nim Jezus pomiędzy nami poprzez Wcielenie. Jezus jest – jak powie Orygenes - autobasilea, czyli sam w sobie Królestwem i królowaniem.
Dziś życie św. Maksymiliana przybliżyło mi Jezusowe życie - wdeptanie ziarna w ziemię, by plon wydało... i wydało. Życie, które stało się dla nas Domem, Źródłem, Ojczyzną - życiem wiecznym.
Jutro Wniebowzięcie Maryi - Ona już TAM jest, TAM, gdzie zdążamy, gdzie będziemy razem z bliskimi... ale będziemy przede wszystkim z bliskim Bogiem tak blisko, że ja tego dziś jeszcze nie pojmuję, choć oczekuję...
Bo i jak pojąć Miłość, skoro ona jest większa niż moje serce?! Miłości można doświadczyć i miłością można obdarzyć - idzie ona przez glebę serca i jeśli trafi nie na skałę, drogę czy ciernie... wydaje plon nowego życia.

Patrzyłam na to podwileńskie pole i myślałam, że te pełne kłosy mają coś wspólnego z niebem... i z miłością.

Dla małżonków proponuję bardziej skupić się na pierwszej części dzisiejszej Ewangelii! Jesteście już nie dwoje ale jedno! A o tę jedność dbajcie całym sobą. Wy do nieba wchodzicie... parami :)

piątek, 1 maja 2015

1-31 V, z Maryją

Maj.
Nazywamy go miesiącem Maryi. Zaprosiła mnie Maryja do swoistej wyłączności, m.in. do wyłączenia się też z netu. Nie będę w tym miesiącu pisać bloga, choć oczywiście na modlitwie trwać będę, też ze wszystkimi intencjami i osobami.
Więc, mówię pa pa i do zobaczenia, być może za miesiąc!


wtorek, 3 lutego 2015

3 II, wiara otwierająca źródło

...Obrócił się w tłumie i zapytał: „Kto dotknął się mojego płaszcza?” Odpowiedzieli Mu uczniowie: „Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: «Kto się Mnie dotknął?»” On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła... Mk 5, 21-43

Bardzo bogate i sycące dzisiejsze Słowo. Zachęcam do przeczytania w całości.
Dla mnie tematem przewodnim w nim jest WIARA.
Kilka okruszków spróbuję przekazać z mego smakowania dzisiejszego Słowa Pana.
1. Wiara kobiety cierpiącej na upływ krwi. Wokół tłum, ludzie wręcz ocierają się o Jezusa. A jednak nie tyle bliskość, nawet fizyczna, co wiara, która jak miecz rozcina jakąś zasłonę, blokadę w sercu i dociera do źródła łaski. Wiara jak klucz do skarbnicy łask.
2."On rozglądał się, by ujrzeć tę..." - co za niezwykła chwila. Bóg-Człowiek rozglądający się za kobietą. Przepiękna scena. Takiego spotkania ze wzrokiem Jezusa życzę sobie i tobie. Coś niezwykle intymnego i pięknego. Piękne jest ludzkie szukanie się zakochanych, ale to oglądanie się Boga za człowiekiem, który Mu zaufał, nie ma w pięknie równego sobie!
3."Dosłyszawszy", co mówiono przełożonemu synagogi... Uświadomiłam sobie, że Jezus słyszy słowa, które docierają do mnie, słowa, które mnie osłabiają... I reaguje swoim Słowem: "nie bój się, jedynie wierz". Uwaga: w tym miejscu decyzja należy do mnie, za czyim słowem pójdę?
4."I wyśmiewali Go" - w tej scenie też zatrzymałam się z Jezusem. Bardzo trudny moment wytrzymania napięcia, kiedy drwią z ciebie, kiedy twoje słowa przekręcają, kiedy śmieją się i pogardzają tobą... Jezus po pierwsze pozwolił na to. Po drugie wytrzymał to napięcie. Idąc za Jezusem, będę nie raz zaproszona do dzielenia z Nim takich chwil.
Jezu, dziękuję Ci.
5."I polecił, by dano jej jeść" - troska Jezusa jest rozbrajająca! Troszczy się o człowieka jak matka!

I jak kropka nad "i", jak dobra rada, by wiarę zachować, konkret z pierwszego czytania z Hbr 12,1-4:
Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę (dosł. wstyd zlekceważywszy), i zasiadł po prawicy tronu Boga. 
Zastanawiajcie się więc nad Tym, który ze strony grzeszników taką wielką wycierpiał wrogość (dosł. bunt) przeciw sobie, abyście nie ustawali, złamani (dosł. osłabienina duchu.

Fot. z internetu. A tu więcej o tym obrazie i autorce.

sobota, 17 stycznia 2015

17 I, miecz i dotyk łaski

...Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek. [...] Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla uzyskania pomocy w stosownej chwili. Hbr 4,12-16

Pierwsze czytanie dzisiejsze jest niesamowite! Zachęcam do przeczytania całości, a początek jest na zdjęciu.
Obraz miecza przenika do wyobraźni i pokazuje jak Bóg nas zna, jak potrafi dokładnie oddzielić moje poznanie i moje wymysły...
Nie przeraża mnie ta wiedza, bo jestem pewna, że Jego przeniknięcie do głębi mego serca jest zawsze połączone z dotykiem uzdrawiającej łaski.
Zachęta o przybliżenie się do tronu łaski burzy pobudowane przeze mnie mury, wyprowadza mnie z zamknięcia, czyni otwartą i pozwala śmiało zareagować na usłyszane Słowo Pana.
Lewi z dzisiejszej Ewangelii (Mk 2,13-17) ma właśnie taką postawę, która pozwoliła mu na uzyskanie pomocy w stosownej chwili. On z ufnością przyjął wypowiedziane do Niego Słowo i otworzył na łaskę cały swój dom i swych przyjaciół.
Nie ma miejsca, którym Pan by się brzydził, nie ma człowieka, na którego nie chciałby spojrzeć, nie ma serca, w którym nie chciałby zamieszkać.

Fot. z internetu

czwartek, 4 września 2014

4 IX, decyzja na zaufanie

Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębie i zarzuć sieci na połów”. A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Skoro to uczynił, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb... Łk 5,1-11

Bardzo lubię tę odpowiedź Szymona. Bardzo mnie intryguje ten przeskok, który w nim się dokonał między słowami "niceśmy nie ułowili" a "lecz na Twoje słowo".
Zaufanie to nie uczucie, to decyzja!
Szacun dla Szymona Piotra i modlitwa do niego, by w moich kobiecych uzasadnieniach na "nie" dawał mi swoje męskie wsparcie "lecz na słowo Jezusa"...

Fot. Nazaret. Tam gdzie Słowo stało się Ciałem... dzięki Maryjnemu "niech mi się stanie według Twego Słowa".

środa, 6 listopada 2013

6 XI, posiadanie czy miłowanie?

"...Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem". Łk 14, 25-33

A cóż tak na prawdę ja posiadam? Co jest rzeczywiście moje? - "tylko grzechy" - odpowiedzą święci... :)
Wszystko inne, czyli też najbliższe osoby, rodzina, relacje, zadania i charyzmaty są mi dane i zadane, ale nie dla posiadania. Dla rozdawania, dla miłowania a nie dla przywiązania, nie dla egoizmu. Św. Paweł podpowiada dziś jak budować relacje:
Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: «Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj», i wszystkie inne streszczają się w tym nakazie: «Miłuj bliźniego swego jak siebie samego». Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa. Rz 13, 8-10
Chodzi więc w życiu o wolność i o świadomą decyzję na miłość prawdziwą, na pójście za Jezusem. Jeśli będzie to mój wybór, to będę nim się kierowała w sytuacjach niewygodnych, w sytuacjach pokus, w zniechęceniu.

czwartek, 31 października 2013

31 X, Jezu, chcę!

...Jednak dziś, jutro i pojutrze muszę być w drodze, bo rzecz niemożliwa, żeby prorok zginął poza Jerozolimą. Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście. Łk 13, 31-35

Jestem po ludzku pod wrażeniem tej determinacji, z jaką Jezus zdąża do Jerozolimy. Wiem, że taka sama determinacja jest w Nim wobec mnie, wobec mego zbawienia. Tak mnie miłuje.
Św. Paweł w I czytaniu Rz 8, 31b-39 (zachęcam do lektury i medytacji tego tekstu, by to Słowo było oparciem dla nas w nas) mówi o pewności umiłowania i tego, że nie ma takiej siły, by nas od Boga, od Jego miłości mogła oderwać. Oczywiście oprócz naszego "nie chcę". Ale ja chcę!
Chcę żyć w tej miłości, chcę na nią swoją odpowiedzieć, co też jest Jego łaską.

Dzisiejszy Psalm responsoryjny jest przepiękną modlitwą:

A Ty, Panie, mój Panie, ujmij się za mną przez wzgląd na Twoje imię,
wybaw mnie, bo łaskawa jest Twoja dobroć.
Bo jestem nędzny i nieszczęśliwy,
zranione jest moje serce.
Dopomóż mi, Panie, mój Boże, ocal mnie w swej łaskawości.
Aby poznali, że to Twoja ręka, żeś, Ty, o Panie, tego dokonał. 
Bardzo będę dziękował Panu swoimi ustami i chwalił Go pośród tłumu. Ps 109

niedziela, 14 lipca 2013

14 VII, bardzo blisko

Gdyż polecenie to, które Ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem. [...]
Gdyż słowo to jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić». Pwt 30, 10-14

Cóż to za słowo, cóż to za polecenie?
Miłowanie! Miłowanie Boga i człowieka.
Mamy w sobie zdolność miłowania. Cóż trzeba zrobić, by tę zdolność uruchomić?
Czasem mam takie poczucie patrząc wokoło, że brakuje jakiegoś pierwszego ruchu, jakiegoś "enter", by puścić w bieg odruch miłości.
Co by mogło być takim "enterem" miłości dla kapłana, dla lewity z dzisiejszej Ewangelii (Łk 10, 25-37)?  
Niech zostanie w nas dziś pytanie: co jest moim "enter", które uruchamia moją miłość do służby?

niedziela, 6 maja 2012

6 V, owocowanie

Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. J 15, 1-8

Darem Boga jest nasze zaistnienie w Jezusie. Chrzest jest wszczepieniem i jest początkiem czerpania soków życia a dalsze trwanie zależy też od nas, od naszych decyzji.

Z homilii o. Pelanowskiego:
"Latorośl, która przynosi owoc, jest oczyszczana, przycinana i podwiązywana do palika. Człowiek, który zaczyna owocować duchowo, jest przycinany w tym, co jest w nim nieopanowane, błędne, grzeszne. W końcu jest przywiązywany do swojego krzyża [...].
Wyobraźmy sobie ogród, w którym jest wiele drzew. Gdy ludzie go nawiedzają, wyszukują tylko te drzewa, które mają kwiaty lub owoce, inne są pomijane. Ludzie wyczuwają modlącego się człowieka i takiego, który nie odrywa się od drzewa swego krzyża, bo tylko taki jest dla nich kimś miłym jak aromat kwiatu i pożywnym jak miąższ owocu. Podobnie Bóg wyszukuje pośród ludzi tych, których już wyróżnia aromat modlitwy, i tych, którzy już mają smak podobieństwa do Jezusa. Świętego poszukują nie tylko ludzie, również dla Boga jest on kimś nieustannie upragnionym".

niedziela, 25 marca 2012

25 III, patrz na Baranka

"Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, uwielbij imię Twoje". J 12,20-33

W dzisiejszej Ewangelii wszystko się zaczyna od prośby Greków, którzy chcą ujrzeć Jezusa. O ile jest to też moja prośba, o ile jest we mnie pragnienie zobaczenia Jezusa w chwilach wewnętrznych Jego decyzji, o tyle dzisiejsze Słowo odsłania mi Jezusa.

Ile jest "godzin" których się lękam, od których pragnę uciec...
Jezusowa decyzja pomimo lęku, dla Ojca, dla Jego chwały, umacnia moje serce. Chcę patrzeć na Jezusa, chcę patrzeć na Baranka... Chcę na Niego patrzeć i uczyć się miłości.
Prosimy Cię, Panie, nasz Boże, udziel nam łaski, abyśmy gorliwie naśladowali miłość Twojego Syna, który oddał własne życie za zbawienie świata. (kolekta)

niedziela, 15 stycznia 2012

15 I, ruszyć z miejsca

Jan stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: „Oto Baranek Boży”. Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: „Czego szukacie?”
Oni powiedzieli do Niego: „Rabbi, to znaczy: Nauczycielu, gdzie mieszkasz?”
Odpowiedział im: „Chodźcie, a zobaczycie”.
J 1,35-42

Chodźcie, a zobaczycie. Baranka - Syna Ojca - nie da się poznać w zasiedzeniu...
Trzeba więc ruszyć z miejsca, z własnego egoizmu, z własnego wygodnictwa, z własnego widzenia, z własnego porządku i trzeba iść. Iść za Jezusem. I drugie: trzeba patrzeć. Czyli otworzyć oczy i zobaczyć sercem Jezusową relację z Ojcem, bo W NIEJ On mieszka. "...Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam (przebywam) w Jego miłości” (J 15,10).
W naszej codzienności Pan będzie nas wołał jak Samuela, ale będzie też liczył się z naszą otwartością lub naszym zamknięciem. Jeśli nie padnie z mego wnętrza: "mów Panie, bo słucham", nie usłyszę w codzienności Jego Słowa choć może wołać bardzo głośno przez konkretne słowa, konkretnych ludzi, wydarzenia...

niedziela, 18 grudnia 2011

18 XII fiat

Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.
[...]
Na to rzekła Maryja: „Oto ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa”.
Łk 1,26-38

Nie zwątpienie ale zawierzenie.
Nie rezygnacja ale afirmacja.
Nie bez rozumu ale ponad nim.
Nie uczucia ale decyzja.
Nie milczenie ale odpowiedź wiary.
Nie moje ale Twoje imię niech będzie pochwalone.

Maryjo, pozwól Ci towarzyszyć w tych dniach.

Fot. Ikona Umilenije - szczeciński Karmel. Matka życia duchowego - przytulona do Jezusa wewnętrznie...