Gorszego kosmetyku to chyba w życiu nie miałam. Z założenia peeling do twarzy, a w rzeczywistości to się nie nadaje do niczego. Gęsty, lepki krem, w którym znajduje się kilka syntetycznych kuleczek - naprawdę jest ich znikoma ilość - którymi nie da się niczego wypilingować, choćby delikatnie. Do mycia twarzy też się nie nadaje, śliski, lepki, nic się nie pieni, wcale nie czyści buzi, a tylko trzeba się namordować, żeby to dziadostwo zmyć. Próbowałam go czymś podrasować, by pilingował, a to korundem, a to cukrem, a to czymś tam, niczym nie dało się go podrasować, w końcu wywaliłam, bo nic a nic nie można z tym zrobić. Nawet do golenia nóg się nie nadał, zbyt gęsty, zapychający maszynkę i przez to nie da się tych nóg ogolić. Zapachu już nie pamiętam, ale pewnie pachnie podobnie jak pianka do mycia twarzy z tej serii czyli wali domestosem.
Jego jedyna zaleta po piękna cena, do równie pięknej pojemności, bo kupiłam go za jakieś 7 zł za 250 ml. Nie warty nawet pół gwiazdki.
Zalety:
- Nic mi się nie podobało, no może poza ceną.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie