Tytuł: Sanam Teri Kasam
Reżyser: Radhika Rao i Vinay Sapru
Rok produkcji: 2016
Kinematografia: Bollywood
Obsada: Mawra Hocane, Harshvardhan Rane
Film jest luźną adaptacją powieści Love Story Erica Segala.
Opis:
Saru wiedzie spokojne życie pracując w bibliotece i mieszkając z konserwatywnymi rodzicami. Czas wychodzić jej za mąż, jednak kandydatów na męża brak, bo ojciec ma wielkie wymagania, a dziewczyna urodą nie grzeszy. Dodatkowo młodsza siostra Saru wścieka się i panikuje, gdyż chce wyjść za ukochanego, który coraz bardziej się niecierpliwi, ale ojciec chce najpierw wydać starszą córkę. W całą historię wplątuje się jeszcze chłopak spod 20/52, który ma w nosie tradycjonalizm i podobno niedawno wyszedł z więzienia, gdzie siedział za morderstwo, co niezmiernie wpienia ojca Saru, który bawi się w strażnika morali lokalnej społeczności. Co stanie się, kiedy ojciec będzie musiał zdecydować między swoimi wartościami, a córką? I czy Saru w końcu znajdzie wybranka? I ostatnie pytanie - dlaczego to wszystko aż tak się skomplikuje?
Trailer:
(wybierzcie napisy angielskie, żeby lepiej zrozumieć dialogi)
Jak wszyscy wiedzą, często bliżej mi do kina indyjskiego niż
kinematografii innych krajów. Tym razem wpadłam na film, z rodzaju tych,
przez które ludzie nie lubią Bollywood, a jednak obejrzałam go bez
przewijania, na końcu płacząc. Co więc było w nim takiego, że nie
spisałam go na straty? Przekonaj się, czytając poniższą recenzję!