Powiadają, że najłatwiej uwierzyć w to, co nieprawdopodobne, i zaakceptować to, czego zaakceptować się nie da (s. 319).
Istnieje stara legenda głosząca, że nawet Bogu przed stworzeniem przyśnił się świat, a wizja była tak zachęcająca, że obudził się w jednej chwili. Obrazy jeszcze chwilę tańczyły pod Jego powiekami, ale rozpierzchły się, ledwo otworzył oczy. Pozostały same luźne wątki, niepasujące do siebie elementy, pomieszane i splątane. Z tych strzępów Bóg starał się odtworzyć swój sen, dlatego też świat jest niespójny, bezprzyczynowy i bezcelowy. Bóg wstydził się tego świata, dlatego skrył się gdzieś pod naskórkiem rzeczywistości, tak aby nie można Go było dojrzeć; i może stworzył potem inne światy, piękniejsze i doskonalsze, ale ten nasz pozostał na zawsze byle jaki i smutny.
Bo nie mieć duszy znaczy też nie bać się panów, cesarzy, księży, ojców, matek ani bogów (s. 145).
Grupa, wspólnota, tożsamość, to wszystko iluzja, w której chroni się samotność. Człowiek rodzi się sam i sam umiera, sam wszystko przeżywa i we wszystkim co naprawdę ważne, jest sam, nawet jeśli schroni się w tłumie podobnych samotności. Człowieka można poznać tylko wtedy, kiedy jest sam.
Potem nakryto pana Wiktoryna w alkowie panny Heleny,ale ponieważ oboje zgodnie twierdzili,że nie włożył,to skandalu nie było."!
Sława domyśla się, czemu Jakób nie ma serca. Niektórzy po prostu tacy się rodzą, nie ma rady, ale on nie wygląda na takiego. Częściej zdarza się, że ludzie oddają komuś swoje serce i czynią to zwykle albo bardzo młodzi, albo tacy, którzy widzą przed sobą wyszczerzone kły starości. Jeśli obdarowana osoba dobrze się tym sercem zaopiekuje, wydaje ono owoc, jedno trzydziestokrotny, inne sześćdziesięciokrotny, inne stukrotny. Ale jeśli takim sercem wzgardzi się i pozwoli mu obumrzeć, obdarowujący usycha, marnieje i nie ma już człowieka (s. 136-137).
Dla człowieka ciało jest jedynie dodatkiem do tej ciemności za oczami, o której każdy mówi "ja". Człowiek bywa swoim ciałem rzadko - chyba że w tańcu, w miłości i w chorobie. A i wtedy nie zawsze (s. 144).
[kropla rosy] żyje najkrócej ze wszystkich stworzeń; rodzi się sama z siebie przed świtem i ginie, ledwie wzejdzie słońce, i tak sobie żyje znikąd donikąd (143).
Trunek taki zacny, że gdybym odmówił, musiałbym się spowiadać.
[...], bo z myślami często bywa tak, że póki siedzą w głowie, wydają się mądre i kształtne, wypowiedziane zaś wychodzą pokraczne, śmieszne i zupełnie nie takie, jakie być powinny.
Nic nowego na świecie i wszystko jeden chuj, tak pisze nawet w Biblii Pan, Bóg.
Mądrość nie polega na mówieniu wszystkiego, co ma się do powiedzenia na jakiś temat, tylko przede wszystkim na niemówieniu tego, co się wie.
Bitwy są wygrane albo przegrane dla królów, panów i bogów. Taki cham jak ty może co najwyżej przeżyć albo zginąć.
Zło zawsze ma to do siebie, że łatwo się do niego przyzwyczaić, a każdy z nim kontakt, nawet najmniejszy, brudzi człowieka i czyni go złym. Dlatego jest ono chorobą zakaźną i należy się trzymać od niego z daleka. Nie wchodzi się ze złem w dyskusje ani w szemrane sojusze. Ale w łagrze od zła można uciec jedynie w śmierć. A Sofja bardzo chciała żyć. Trzymała się życia zębami i pazurami. I robiła w łagrze rzeczy, o których nie chciała rozmyślać, bo pożarłoby ją sumienie. Zamykała oczy i uszy, zamykała serce. Tego każdy może się bardzo szybko nauczyć.
Może w tym tkwi cały sens i cel bycia, żeby móc czasem tak po prostu i zwyczajnie nie być. Może o to chodzi w odpoczynku, w leżeniu w trawie czy na plaży – nie o to, żeby zebrać siły, dać wytchnienie mięśniom i głowie, ale o to, by sobie chwilę poniebyć.
(...) młodzi często pchają się z uczuciami tam, gdzie nie trzeba, a potem tylko żal i cierpienie. Wiedz też, że serce sercem, ale ciała też przywiązują się do siebie nawzajem, i bywa trudno, jeśli źle się wybierze. Można nie mieć serca, a jednak przywiązać się do kogoś (s. 199-200).
Powiadaja, że pana od chama różni urodzenie i posiadanie, ale to nie do końca prawda. Różni ich przede wszystkim strach. Być chamem to żyć w lęku jak zając na miedzy, to bać się o poranku dzisiejszego dnia, a wieczorem - jutrzejszego. To nie mieć wiele, ale drżeć przed utratą tego, co się posiada. To chylić głowę przed innymi, mimo że nie są od chama ani mądrzejsi, ani lepsi. Chamstwo - to lęk. Pan jest zaś jastrzębiem na niebie i lwem na pustyni, i niczego nie musi się bać (s. 282).
Kotom nie potrzeba znać liter (...) Koty są ponad słowami i imionami. Słowem można spętać człowieka,ale nie kota (s. 151).
(...) głęboki sen zbyt podobny jest do śmierci, a śmierć - do życia kamienia (s. 144).
Ze wszystkiego na świecie Bóg podobny jest do kamienia, który nie robi nic, tylko jest.
tutaj na ziemi chcecie wszystko rozłożyć na części, by zobaczyć, co ma w środku. Wytrzewilibyście tę melodię, podzielili na gamy i pojedyncze dźwięki i dzielilibyście tak długo, aż nic by nie zostało, tylko preparaty w słoikach. Poznalibyście, z czego się składa, ale zabilibyście ją. Dlatego nie należy rozmawiać o miłości, muzyce, ani o pięknie.
Taki jest bowiem los chamów wszystkich czasów: spuścić łeb i nie dyskutować ani z panami, ani z bogami, ani z żadnymi mocami tego świata, i przyjąć w milczeniu wszystkie kije, bo inaczej się nie da (s. 74).
Spytał zatem pan Bogusz, po co miałby w taką podróż wyruszać, a Samuel na to, że po to na ten przykład, by zniszczyć czarodziejski pierścień w ognistej górze, jak w pewnej baśni, którą Samuel kiedyś czytał. Wiktoryn mu na to, że to brednie jakieś i że żadnych pierścieni w żadnej górze niszczyć nie będzie, do kurwy nędzy.
Zdarza się niekiedy, że żyjącemu w blasku chwały Pana aniołowi nudzi się Królestwo Niebieskie i z dobrobytu przewraca mu się w głowie. Rodzą się w nim wówczas pragnienia, których nie można zaspokoić i pytania, na które nie można odpowiedzieć. Dopytuje taki wciąż: a po co, a dlaczego, a czemu świat działa tak, a nie inaczej, i zdaje mu się, że on potrafi urządzić to i owo lepiej, albo zachciewa mu się romansów ze śmiertelniczkami i innych głupot. Tak. Kole go niebiańska świętość w oczy i myśli taki, że mu gdzie indziej będzie lepiej.
Niech sobie Galileja należy i do sułtana bisurmańskiego, nie dbam o to. Ja jestem Polak i Polska jest tam, gdzie ja. A Polska to jest moja złota wolność pańska, mój dwór modrzewiowy, moje łowy, moje uczty, wino i kurwy. Innej Polski nie ma, nie będzie i być nie może. Tak mi dopomóż Bóg i ty, Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie.
I dziewczyna wiedziała już, że dała serce na próżno. Było jednak za późno, bo serca raz ofiarowanego nie można tak po prostu odebrać.
- Do ksiąg warto czasem zaglądać, Dominiku.
- Byle nie za często. To szkodzi na myślenie i ocenę rzeczywistości.
- Przygotujesz mi mleko?
- Mleko szkodzi kotom. Może prowadzić do cukrzycy.
- Nalej mi do miski, to zobaczymy, kto kogo pierwszy pokona: ja mleko czy mleko mnie.
Helena westchnęła.
- Ale tylko odrobinę.
- Mrrr, kocham cię.
- Nie podlizuj się tak.
- Mówiłem do mojego mleka.
Był to bowiem mimo wszystko dom - a miejsce, które raz uczyniono domem, pozostaje nim na zawsze.
Prawda jest rzeczą, której mówić nie należy, a wypowiedziana wywołuje niepokój, czasami gniew, zawsze zaś-niedowierzanie.