Showing posts with label wystawy. Show all posts
Showing posts with label wystawy. Show all posts

Thursday, October 6, 2011

Obrazki z wystawy/imprezy - edycja MFK 2011

Było grubo.
Było NAJ! O czym zdążyła już poinformować zarówno blogosfera komiksiarzy jak też opiniotwórczy casuale. Wygląda na to, że większość relacji to większa lub mniejsza euforia.
Mam tak samo.
Simona Bisley’a cenię sobie zwłaszcza jako twórcę komiksów, którego styl rysowania miał na mnie ogromny wpływ. Mogę wręcz zaryzykować stwierdzenie, że dla nas, komiksiarzy zaczynających w latach ’90, był tym, czym Velvet Underground dla muzyki rockowej.

Po pierwsze i najważniejsze* - zostałem w tym roku włączony do listy gości Festiwalu co jest dla mnie poważną nobilitacją. Dzięki temu czułem się odpowiednio dopieszczony i bez specjalnej napinki mogłem skupić się na rozpoczęciu celebracji dekady w komiksowie.
Punktem drugim jest zatem wspomniana celebracja - Robert Popielecki spisał się na medal organizując mi (samodzielnie) wystawę. Pozałatwiał co trzeba, wydzwaniał, spotykał się z ludźmi władnymi, drukował, wieszał, przewieszał, kupił szampany a nawet wykombinował katalog w formie xero-zinka. Ja przyjechałem na gotowe. Taksówką.
Celebracja byłaby niepełna bez publikacji. W tym roku nie jest to nowy album ale swoiste pożegnanie z xero - antologia Ziniolsów.
Ostatnim powodem jest fakt załapania się do katalogu konkursowego. Serio - nadal, po wydaniu tych wszystkich albumów jest to dla mnie powód do radości. Tak więc, po raz pierwszy jestem w katalogu. W dodatku z najlepszym komiksem jaki narysowałem w życiu. "Admirał" to 8 plansz ze scenarkiem Karola Konwerskiego. Jak wiecie, z reguły nie uznaję szorciaków więc obiecuję, że możecie spodziewać się więcej w tym temacie. To dopiero początek.

O wernisażu i spotkaniu z Ziniolsami napisał już na stronie magazynu redaktor Szcześniak. Pozostaje mi zatem dodać kilka słów od siebie:

W sobotę miałem poprowadzić spotkanie z Jerzym Ozgą, ale z barków zdjął mi ten obowiązek Witek Tkaczyk, który był bardziej adekwatnym moderatorem. Mi pozostało prowadzenie spotkania niedzielnego. O godzinie 10:00, po nocy pełnej wrażeń (afterparty i te sprawy) zaskakująco liczna grupa wspaniałych ludzi wzięła udział w pogadance z redaktorami Mazolem i Tkachozem. Michał "Mazol" Rzecznik (ZSYP), redaktor Pałka i Mikołaj "Tkachoz" Tkacz (MASZIN) - wzruszające spotkanie po latach!

Był to punkt programu festiwalowego, w którym podsumowaliśmy temat zinów przewijający się przez całe MFK. Warto bowiem wspomnieć, że w tym roku mieliśmy prawdziwy (być może zaskakujący) renesans xeroprasy, co odbiło się również na rozkładzie jazdy Festiwalu. Najpierw Daniel Gizicki za pomocą hipnotyzującego głosu starał się doprowadzić do tego by odprężeni słuchacze pokochali zin Deus ExMachina. W moim przypadku metoda SITA odniosła skutek. Kocham! Inicjatywa redaktorek zina to profesjonalny i artystycznie dojrzały projekt, któremu należy kibicować. Na spotkaniu z Ziniolsami wróciliśmy do przeszłości. Dyskusję pięknie zmoderował Piotrek Machłajewski (jedyny ze składu, który rzucił karierę rysownika). Temat zszedł na indywidualną potrzebę tworzenia i rolę czynnika publikacji. Co ciekawe, kompletnie w innym gronie kontynuowaliśmy to zagadnienie na spotkaniu z Tkachozem i Mazolem, którzy potwierdzili i rozwinęli stanowisko Mateusza Skutnika. Nad zinami warto się jeszcze pochylić. Może jest to dobry temat na któreś z kolejnych Sympozjów Komiksologicznych?

O samej wystawie konkursowej i werdykcie jury nie będę się wypowiadał z tej racji, że brałem udział w konkursie więc byłaby to opinia skrajnie subiektywna. Przyznaję jednak, że wybór komiksów do katalogu był dość słaby. Na wystawie widziałem sporo lepszych nowelek. Szczegółową fotorelację w tym roku odpuszczam zgodnie z zasadą KMWTW. A na serio - foty i relacje krążą, jest ich od groma. O, załapałem się nawet na jedną rysunkową!

Słowem podsumowania:
Naćpałem się adrenaliną i endorfinami.
Srogo niedospałem.
Było wspaniale!

Trololololololololo Eduardo Risso! Brian Azzarello! OMFG!

autorzy fotek: Biceps, Precel

*Oczywiście tak naprawdę, najważniejsze było spotkanie z Tobą! Tak, właśnie z Tobą :)

Tuesday, September 27, 2011

Moje nowe komiksy na MFK(iG) 2011

Od piątku zaczynamy zabawę na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu (i Gier) w Łodzi. Niniejszym zaczynam celebrację mojej dekady w komiksowie. Z małym przytupem w postaci wystawy, na której wernisaż zapraszam już 30 września o godzinie 17:30 do księgarni mała litera art.

W sobotę, 1 października zajrzyjcie do sali 221 o godzinie 12:45 gdzie będę miał okazję prowadzić spotkanie z Jerzym Ozgą i Dariuszem Rzontkowskim. Porozmawiamy o komiksie Yorgi, który (oby) będzie miał premierę podczas Festiwalu.

O godzinie 16:00, ponownie w sali 221 zapraszam na spotkanie z The Ziniols - 13-lecie magazynu komiksowego Ziniol. Przedsmak tego co można się spodziewać zaprezentował w swoim kibicowaniu POLTER (odcinek pierwszy - wspominki Witka Tkaczyka, odcinek drugi - The Ziniols sami o sobie).

W niedzielę, 2 października o dość wczesnej porze, bo o godzinie 10:00 ponownie widzimy się w sali 221 gdzie poprowadzę spotkanie z Mikołajem Tkaczem i Michałem Rzecznikiem, czyli z Tkachozem i Mazolem - redaktorami zinków: MASZIN i ZSYP. Pogadamy o sztuce.
Przejdźmy do treściwego dania głównego, czyli publikacji.
- The Very Best OFF The Ziniols: Greatest Hits vol. 1 1998-2005
To wiadomo. Samo piękno i dobro.

- Antologia w hołdzie Szarlocie Pawel
Tadaaaam! Przygody Leszka! Szorciak do scenarka Dominika Szcześniaka.

- Komiks polski w wywiadach z twórcami
Kompilacja wywiadów przeprowadzonych przez Bartka Biedrzyckiego.

Ponadto, jeśli ktoś będzie chciał autograf, to w małej literze można dorwać WKŻ, Strange Places i SZŻM, a w plecaku będę miał resztki Laleczek.

Widzimy się w Łodzi!

P.S. Jeśli podczas Festiwalu poczujecie się zagubieni, wypatrujcie darmowego biuletynu eMeFKa news!

Sunday, June 12, 2011

Wiesz co się liczy? Uznanie w Krynicy!

W Krynicy-Zdrój oczywiście.
26 maja miałem okazję ponawijać przez godzinkę o komiksach. Gościł mnie (w imieniu ichniego Centrum Kultury) Łukasz Turek. Wyczerpującą relację ze spotkania z "uznanym twórcą polskiego komiksu" kolega Turek zdał u siebie na blogu. Od siebie dodam, że jako moderator był bardzo dobrze przygotowany i pozytywnie zaskoczył mnie też tym, że wydaje swojego xerowanego zina. W zinku tym zaś przeczytałem fajne teksty między innymi kolegów których kojarzę z komiksowa: Krzysztofa Wojciechowskiego* i Piotra Sawickiego**. Świat jest mały.
Bawiłem się przednio. Jedynym minusem była alergia. Tylko zmieniłem miejsce pobytu, a już wyglądałem i czułem się jakbym wpadł w pokrzywy! Nawet ta mała niedogodność nie zmąci jednak moich miłych wspomnień z wycieczki.

Moja chwilowa obecność w mieście Kiepury i Nikifora została zauważona przez lokalne media:
- Sądeczanin podchwycił mem "kto zabił polski komiks"! Okazało się, że niechcący udzieliłem odpowiedzi (zeznałem!) na to pytanie.
- Znalazłem też całą galerię słitaśnych fotek ze spotkania na stronie Andrzeja Galewicza.
Największą radość sprawiła mi obecność jednego sprawiedliwego - fana, który nafaszerowany antybiotykami specjalnie pofatygował się z Nowego Sącza. W tym miejscu dziękuję więc Kotu z Cheshire.

No dobrze, a oprócz spijania śmietanki w Krynicy-Zdroju
po powrocie było
zapierdalanie w Lublinie.
O akcji billboardowej, którą udało się sfinalizować w wigilię Nocy Kultury pisaliśmy dużo na łamach Ziniola. Nie mam sensu dublować informacji, więc zapraszam do lektury relacji.
Albo do kliknięcia w fotkę ze streszczeniem z Kuriera Lubelskiego:
Albo do recenzji na blogu hadesa, który celnie podsumował: "Inna sprawa jest taka, że zwykli ludzie i środowisko komiksowe, leją na to sikiem prostym".


*Doszły mnie słuchy o transferze Krzysztofa na Kolorowe Zeszyty
**Ex KaZet

Monday, May 23, 2011

Pora na pora

W imieniu "uznanej postaci polskiego komiksu" zapraszam na wieczór autorski i wernisaż połączony z promocją książki*. Spotkanie poprowadzi Łukasz Turek.

Krynica Zdrój - najbliższy czwartek (26 maja 2011) - godzina 17:00


*Laleczek

Friday, November 5, 2010

MFK 2010 - Obrazki z wystawy

Podczas wesołego trolololo w komciach na blogu ZINIOLA podśmiewaliśmy się z Dominikiem Szcześniakiem że zapaść rynku komiksowego paradoksalnie jest na rękę polskim komiksiarzom. W przypadku braku jakichkolwiek komiksów każdy polski komiks będzie bowiem wydarzeniem (jak niegdyś choćby "Tygrysek" czy "Straine"). Oczywiście takie postawienie sprawy jest niezwykle krótkowzroczne, bo jedyną szansą dla rodzimego komiksu jest to, że kiedyś "będzie można go kupić na Amazonie".
O ciszy wokół polskiego komiksu za granicami pisał niedawno Marek Turek, czym sprowokował solidną burzę mózgów w środowisku (na efekty jeszcze poczekamy).

Szansą na promocję polskich twórców jest na pewno antologia City Stories będąca podsumowaniem warsztatów z komiksowymi artystami z innych krajów. W tym roku odbyła się edycja portugalska, w której z naszej strony udział wzięli: Balbina Bruszewska, Bartek Sztybor i Michał Śledziński. No i tutaj od razu pojawia się wielki WuTeFak! Wystawiono fajny skład, ale jak to się stało, że tylko z jednym rysownikiem? Owszem, ponoć w ostatniej chwili musiał zrezygnować Sławomir Kiełbus ale przecież należało się wcześniej zabezpieczyć na taką niefortunną okoliczność. Na przykład gdy w programie TOP MODEL dziewczynie ze szparką między zębami poszło kolanko, to na jej miejsce momentalnie wskoczyła rezerwistka. Z tych KILKUSET rysowników należało kogoś dokoptować. Choćby zrobić odsiew, to w samej Łodzi jest STADO komiksiarzy którzy nad głową nie mają rodziny, pracy itp. i którzy weszliby w takie warsztaty jak w dym. No szkoda. Nawet w okrojonym składzie nasza reprezentacja sprawiła się lepiej niż w ubiegłym roku kiedy to znowu ekipa była (mówiąc oględnie) dość przypadkowy. Tak więc Sztyborg dopisał do swojej listy przydupasów Filipe Andrade i Rui Lacasa. Rozprawiczył tez Śledzia, który pocisnął standardowo ale co dziwne nie do scenarka kolegi z zagranicy co było raczej regułą w projekcie. Najlepszą robotę zrobiła Balbina Bruszewska z kapitalnym Ricardo Cabralem. Rui Lacas poradził sobie również elegancko w samodzielnej historyjce.
W efekcie wrażenie jest takie, że scenariuszowo zdominowaliśmy antologię. Portugalczycy za to ładniej wypadli jako rysownicy, bo jak wspomniałem jeden Śledziu to jednak za mało.
W ubiegłym roku w analogicznym tekście podsumowującym MFK proponowałem aby udział w antologii był jedną z nagród dla zwycięzców konkursu na krótka formę. Owszem, udział Bartka (i rok wcześniej Jakuba Matysa) można traktować jako takie wyróżnienie ale ten jeden rodzyn to zdecydowanie za mało. Fajnie byłoby zobaczyć na łamach kolejnej publikacji Leszka Wicherka, Sebastiana Skrobola czy choćby Tomka Zycha.

Skoro już zacząłem omówienie MFK od pierwszego z moich ubiegłorocznych postulatów, pociągnę dalszy ciąg sprawdzając co z moich sugestii przeszło:
1. Nagroda w postaci udziału w City Stories - pół na pół, raczej kwestia przypadku;
2. Zwiększenie obiętości prezentowanego komiksu i promowanie projektów albumowych - nie przeszło i nie przejdzie. Zostało 8 plansz i zamknięta całość. Drugi warunek do przeskoczenia.
3. Instytucjonalnie nie zakneblowano Sztybora. Okazało się, że jego ubiegłoroczny podbój podziałał orzeźwiająco na konkurencję. W tym roku Sztybor dominował nadal ale już tylko masą a nie jakością. Na pewno w tym roku zmiótł ze sceny swojego największego rywala. Grzegorz Janusz wypadł dość słabo i wtopił się w peleton.
4. Likwidacja wymogu wcześniejszego niepublikowania komiksu startującego w konkursie - punkt zniknął z regulaminu. Zaowocowało to pierwszym miejscem dla Człowieka-Kolejki, który wcześniej zgarniał laury w konkursie Pana Balcera. Teraz nie trzeba dłubać szorciaka specjalnie na konkurs a można wybrać coś dobrego ze swoich dotychczasowych publikacji. Jest to szansa na dłuższy żywot nowelek.

Ogólnie jakość konkursowych prac była wyższa niż w ubiegłym roku. Bolączką konkursu MFK 2009 było, że wszystkie najlepsze (i nagrodzone) komiksy znalazły się w katalogu. To co było poza katalogiem raczej było słabe. Tym razem sprawa wygląda nieco inaczej. Do katalogu po pierwsze weszły prace NAGRODZONE ale... tu pora na kolejny WuTeFak!
Szanowne JURY tak bardzo różniło się w swoich ocenach, że nagrodziło nie komiksy najlepsze ale te, wobec których doszło do konsensusu w ocenie. Gusta były tak skrajnie odmienne, że obrady można porównać do polityki prowadzonej podczas konklawe. W efekcie gdy już pojawił się biały dym, na placu boju pozostali nie najwspanialsi gladiatorzy lecz raczej cwani maruderzy kryjący się podczas potyczki w krzakach a następnie dorzynający rannych gigantów. Tak więc, Grand Prix zdobyła śliczna wydmuszka, najlepszy komiks (Restauracja) zdobył drugie miejsce a z "masy sztyborowej" nagrodzono nie to co trzeba. Moim zdaniem mimo całej sympatii jakie mam do osób zasiadających w Jury, ten skład (lub sposób głosowania) totalnie się nie sprawdził. Od razu dodam, że jestem przeciwnikiem Sztybora w Jury - już lepiej poczekać na efekt spółdzielni, która się na niego zawiązała.

Sunday, October 17, 2010

MFK 2010 - Obrazki z imprezy


Tegoroczna edycja Międzynarodowego Festiwalu Komiksu (i Gier) była dla mnie inna niż zazwyczaj. Udało się doprowadzić do premiery dwóch książek. Akcja automotywacyjna dotycząca "Laleczek" i "Scen z życia murarza" zakończyła się sukcesem. Odbyły się stosowne spotkania z publicznością. Wszystkim obecnym dziękuję za przybycie. Ponadto prawie odpadła mi ręka podczas dwóch sesji autografów. Przyznaję, że tego się w ogóle nie spodziewałem. Miło mi było Was spotkać. Po ostatnim roku solidnego szlifowania tych projektów puściła we mnie tama nagromadzonego stresu. Bardzo dziękuję za wsparcie.

Oprócz promowania swoich komiksów, w miarę swoich skromnych możliwości włączyłem się w support samego Festiwalu. W piątkową i sobotnią noc (gdy wszyscy się bawili lub już spali) towarzyszyłem Piotrowi Kasińskiemu i Jarkowi Obważankowi podczas składania MFKowego biuletynu. Praca przy eMeFKa NEWS była dla mnie bardzo satysfakcjonująca więc piszę się na powtórkę w przyszłym roku. W tym miejscu dziękuję też wszystkim autorom, którzy bezinteresownie podesłali mi swoje rysunki uświetniające wspomnianą gazetkę.

W niedzielę poprowadziłem spotkanie z moimi wspaniałymi kolegami: Sztybim i Jaszczem w związku z premierą ich albumu "Tainted". Tak więc, MFK wspominam jako czas spędzony bardzo intensywnie. Dopiero teraz zacząłem sobie zdawać sprawę, jak wielki zapierdol przy Festiwalu mają organizatorzy.

Pora na subiektywną fotorelację
(fotorelacja oficjalna pojawiła się świeżo po Festiwalu na blogu ZINIOLA):

Do Łodzi dotarłem koło 23. Udałem się do ŁDKu, gdzie przez kolejne trzy godziny dawałem świadectwo, że xeroprasa nie zginęła póki my żyjemy.

Kwestia noclegu. Wybór między mieć a być. Między komerchą a undergroundem. Między tłustym brzuchem docenionego artysty a wystającymi żebrami u artysty głodnego. Między blagą a szczerością! Niech nie zmylą Was te dwie gwiazdki. Takie dwie gwiazdki w Łodzi to jak pięć gwiazdek w Tunezji. Ja spałem w hotelu. Za wygodny jestem aby wzorem Ojca Rene spać pod stołem.
Sobota. Oto moje dzieci! Gdy je po raz pierwszy ujrzałem, nie mogłem ukryć łez wzruszenia.

Stoisko z "Laleczkami" u Roberta Zaręby.

I pierwsi zadowoleni nabywcy? Nie, to tylko sępy z Komiksomanii i Kolorowych Zeszytów przyszły wyrwać recenzenckie egzemplarze! Hieny a nie ludzie!

A jednak - trafiłem na jakiegoś zadowolonego czytelnika. A może złośliwie rozbawionego? W tle Andrzej Janicki miło kłamie mi, że to najprawdopodobniej Poczta Polska złamała moją karierę w Produkcie.

Tutaj nie mam wątpliwości. Piotrek Nowacki nie może ukryć satysfakcji, że pokonał mnie w ilości twardookładkowych wydań swoich komiksów. Mój sofcik Laleczek niestety przegrywa z twardością tektury na okładce Tainted. Na szczęście pogodziły nas wspólne zachwyty nad jakością wydania "SZŻM".

Tymczasem skromnie w kącie siedział Rafał Szłapa i cierpliwie mazał eleganckie autografy nabywcom (już nie tak) legendarnego BLERA.

Po terenie imprezy kręcił się paparazzi. Ponoć zrobił 10tysięcy fot, więc relacji na WRAKU nie spodziewajcie się szybciej niż we wrześniu 2011.

"Laleczkowe" spotkanie prowadził Kuba Oleksak, czyli osobnik który przeprowadził ze mną ten wywiad.
Oddaję głos komiksomanii:
"15:30 – 16:00 – błyskawiczne, półgodzinne spotkanie z Maciejem Pałką. Maciej to sympatyczny i wygadany człowiek, czego daje dowód podczas spotkania. Opowiada o wszystkich swoich undergroundowych projektach (a zaufajcie mi, są wśród nich projekty, o których nic chcielibyście wiedzieć!) i z uporem maniaka broni niesamowitej idei Najwydestyluchniejszego – serii tak skomplikowanej i dziwacznej, że nie sposób napisać o czym w ogóle jest. Najciekawiej jest, gdy Maciej tłumaczy czemu jest chętny tworzyć samemu, bez udziału scenarzysty – chodzi oczywiście o kasę".

Potem przyszła pora na zaspokojenie autografowych życzeń psycho-fanek. Fotkę ukradłem z bloga hadesa.

Zabawna fotka z insajd dżołkiem pod tytułem "Znajdź KRETA".

Podpowiedź do zagadki z KRETEM: Czy już wspominałem, że Ojciec "tylko żadnych kutasów" Rene się skończył?

Akademia "ku czci". Były medale (tym razem nie przypinano ich do polarów), oficjele z wojewódą na czele i przysłowiowy wchuj nagród i wyróżnień.

Jak zwykle fanty zgarnął niezwykle mroczny Bartek Sztybor. W tle jeszcze bardziej niezwykle mroczny MOTS.

A tymczasem wiadome siły już knuły, co tu zrobić aby Sztyborg w przyszłym roku nie wygrał kolejnego tabletu. Śledziu i Tomek Leśniak wydumali sobie, że Bartek powinien być w JURY. Niedoczekanie!

Tradycyjna fotka imprezowa z Bartkiem - do kolekcji.

Późniejsze wydarzenia wspominam jak przez mgłę. Jestem pewien, że Jakub Babczyński powiedział coś niezwykle zabawnego.

Okej. W takim razie na koniec jeszcze jedna zagadka. Znajdź attention whore.

Później zrobiło się nieskromnie, więc w nawiązaniu do tej słit foti przesyłam wszystkim buziaczki :*

Niedziela. Bartek i Piotrek prezentują koncepcję swojego kolejnego dzieła.

Tak było: chaotycznie, intensywnie i gęsto. Jednym słowem - rewelacyjnie! Zabrakło trochę czasu na przesiadywanie godzinami w knajpie. Zaliczyłem za to szaleńczy bieg na peron i PRÓBĘ zatrzymania pociągu. Przy tej okazji pozdrawiam Spella i jego ekipę, którzy zaopiekowali się moimi bagażami. Ufff.

P.S. Na wszelki wypadek wstawiam emotkę :)

P.S.2. To jeszcze nie koniec moich wrażeń z MFK. W kolejnym wpisie, analogicznie jak rok temu napiszę o Obrazkach z wystawy. Stay tuned!

Saturday, May 15, 2010

Polski komiks w Moskwie

Podczas IX edycji Kommissji - Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Moskwie miał miejsce polski akcent. Wystawa "Old dogs VS young wolves" została przygotowana przez Ośrodek Promocji i Informacji Kulturalnej Łódzkiego Domu Kultury*. Wydano również katalog zawierający krótkie wprowadzenie (szkicowy rys historyczny polskiego komiksu) i sylwetki prezentowanych twórców. Kuratorem wystawy jest Paweł Timofiejuk.

Bardzo mi miło, że znalazłem się w gronie twórców, których komiksy zostały wybrane by godnie reprezentować naszą miłą Ojczyznę. Wspomniane grono to zarówno klasycy, mistrzowie (starzy i młodzi) oraz nowa fala. Moich klika plansz towarzyszyło na ekspozycji pracom znakomitych polskich komiksiarzy. Pokazaliśmy się w składzie: Кшиштоф Гавронкевич, Ирек Кониор, Михал Следзиньски, Карол КРЛ Калиновски, Пжемыслав Трусьцински, Робэрт Адлер, Томаш Лесьниак и Рафал Скаржицки, Александра Спанович, Яцек Фронсь, Якуб Ребелька, Бенедикт Шнаидер, Марек Турек, Матеуш Скутник, братья Минкевич, Мацей Палка, Данел Хмелевски, Лукаш Рылко, Марек Олексицки, Петр Ковальски, Мирэк Урбаниак, Ёанна Карпович i Томаш Невядомски.

Sporo zdjęć z wyprawy naszej delegacji opublikował Piotr Kasiński. Ponoć było grubo.
Zajumałem kilka fot na pamiątkę:

- Rzeczony katalog.
- Ekspozycja. Duże formaty i sporo miejsca.
- Śledziowy plakat. Tutaj większa wersja, a tutaj śledziowa fotorelacja.
- Moje plansze tuż obok Karmelowych. Robiąc selekcję swoich komiksów, wybrałem po planszy rysowanej do scenariuszy: Bartka Sztybora, Jerzego Szyłaka, Dominika Szcześniaka i mojego. Każdą planszę w nagłówku podpisałem (na focie tego nie widać) ale wyżej wymienieni scenarzyści mogą mieć teraz satysfakcję, że również brali udział w tym wydarzeniu.
Po więcej zdjęć zapraszam na picasę Piotra.

* współorganizatorami wystawy są Instytut Polski w Moskwie; Festiwal Komiksu „KomMissia” w Moskwie, Stowarzyszenie Twórców „Contur”. Wystawę zrealizowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Thursday, February 25, 2010

ELEMENT CHAOSU

Jakub Rebelka wśród fanów komiksu jest znanym twórcą. Średnio co dwa lata prezentuje kolejny album. Jego bardzo charakterystyczny styl mocno inspiruje zarówno epigonów jak i naśladowców. Artysta debiutował w połowie lat '90 gdy będąc nastolatkiem został przez ówczesne środowisko komiksowe obwołany młodym geniuszem. Stwierdzenie to okazało się nie być na wyrost, gdyż od kilkunastu lat obecności w świadomości czytelników Rebelka ciągle dowodzi nieustannego rozwoju. Wystarczy porównać choćby nie tak stare prace znajdujące się na stronie www.rebelka.net z zawartością ekspozycji zatytułowanej ELEMENT CHAOSU.


Wystawa zorganizowana przez BWA w Jeleniej Górze jest zamknięciem rozdziału poszukiwań związanych z artystyczną edukacją. Rebelka od dawna drążył swoją własną manierę i konsekwentnie nie schodził na manowce zmiany stylu ale w zakresie warsztatu stale eksperymentował. Obok czarno-białych i kolorowych komiksów (będących przecież w istocie zbiorami kilkuset miniatur połączonych ciągiem narracyjnym) w ciągu ostatnich lat malował obrazy (od niepokojących, gęstych kolaży-ikon po monumentalne prace z dyplomu na wydziale malarstwa gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych) i efektowne murale.


Wystawę zorganizowało Biuro Wystaw Artystycznych Jelenia Góra ul. Długa 1. Można ją podziwiać od 22 stycznia do 28 lutego 2010r. Kto zaś nie zdąży, będzie miał jeszcze szansę zobaczyć Element Chaosu w Studio BWA we Wrocławiu w terminie 11-25.03.2010r.


Kuratorem wystawy jest Piotr Machłajewski, którego wywiad z Jakubem Rebelką ukazał się w piątym numerze Ziniola. Opatrzył on również wstępem katalog wystawy wydany wspólnymi siłami przez BWA i Kulturę Gniewu. Artbook ten jest prawdziwym rarytasem dla miłośników twórczości Rebelki jak zapewne również allegrowych hien, gdyż podczas trwania wystawy trwa promocja tego wydawnictwa w galerii (cena promocyjna 29,90 - okładkowa 49,90). Nakład ograniczony.

Tuesday, November 24, 2009

W sąsiednich kadrach / Sousedé v rámečku

Wczoraj dotarła do mnie przesyłka z wydrukowanym w eleganckiej antologii efektem polsko-czeskiego projektu CENTRALI (Central Europe Comics Art). Dla mnie osobiście już samo zaproszenie do przedsięwzięcia pod nazwą "W sąsiednich kadrach-Polacy i Czesi o sobie w komiksie" było dużym wyróżnieniem. Mój komiks otwiera antologię oraz został wybrany do promowania książki na serwisach komiksowych co jest dla mnie źródłem wielkiej radości i satysfakcji z wykonanej pracy.


"Piwo i knedliczki", czyli mój wkład w projekt (wystrugałem również okolicznościową pocztówkę widoczną powyżej - ponoć można było ją dorwać gdzieś na mieście) można przeczytać między innymi na Gildii, Polterze, WAKu lub Aleji Komiksu. Wersja z czeskim tekstem jest na facebooku CENTRALI. Na stronie wydawcy są dostępne w całości również trzy komiksy, które zwyciężyły konkursową część przedsięwzięcia jak też przykładowe plansze innych nowelek. Książkę w cenie około 30,00 zł można zamówić między innymi w sklepie Gildii do czego ze swojej strony namawiam. Niezdecydowanych samplami może przekona dodatkowe info, że jednym z komiksów w zbiorze jest "Klątwa wodnika" czyli 20 stron nowego epizodu Mikropolis, który powstał specjalnie z tej okazji.



Przyznam, że zaskoczyła mnie nieco forma wydania. Antologie z cyklu City Stories przyzwyczaiły mnie do tego, że wersja polska i obcojęzyczna są drukowane na odwrotnych stronach książki i "spotykają się" w środku. Tutaj część komiksów jest prezentowana symultanicznie: plansza po polsku obok planszy po czesku, co przy odpowiednim zezowaniu może dać efekt stereoskopii. Część komiksów ma tłumaczenie w formie errat a epizod Mikropolis zawiera translację na dolnym marginesie. Cały ten misz-masz skutkuje bardzo dyskusyjnym efektem jeśli chodzi o spójność i czytelność układu zbiorku. Mimo to druk jest bardzo ładny i przyznam się, że pomimo iż mój komiks w wersji elektronicznej już dawno mi się opatrzył to jednak druk robi swoje (+ milijon 500 100 900 do samozadowolenia).

Miło mi, że mogłem wziąć udział w tym dziele, w znakomitym towarzystwie polskich i czeskich komiksiarzy.

Książka była promowana podczas tegorocznego KOMIKSFEST zaś premiera odbyła się 6 listopada w Instytucie Polskim w Pradze. Wystawa jest czynna do końca listopada.

Wednesday, October 14, 2009

Obrazki z wystawy

W dzisiejszej notce miałem zamiar pokrótce opisać swoje wrażenia z wystawy konkursowej XX MFKiG. Stwierdziłem jednak, że czas na dyskusje nad każdym wartym jej komiksem zaprezentowanym w konkursie i katalogu będzie wtedy gdy te szorciaki zaczną wypływać (jak co roku) na komiksowych serwisach.

Tytułem streszczenia, zanim przejdę do ważniejszej sprawy:
Poziom określony w protokole z obrad jury konkursu jako zadowalający był w rzeczywistości niski. Prac było niewiele, zabrakło wielu weteranów. Po odsianiu ewidentnej amatorki, pozostałe komiksy noszące znamiona jakiegokolwiek profesjonalizmu znalazły się w katalogu.

Grand Prix wywalczyli Jacek Frąś z Grzegorzem Januszem komiksem "Ostra biel". Był to zdecydowanie najlepszy short startujący w konkursie. Komiksami, które podobały mi się najbardziej (oprócz tych ze scenariuszami Bartka Sztybora, które tworzyły odrębną kategorię jakości) były:

- MINISTRANCI - Znakomity kartun, który daje wyobrażenie jak mogliby wyglądać "Włatcy móch" gdyby mieli szokować zamiast uprawiać mentalną pedofilię, oraz gdyby zostali zrealizowani przez profesjonalistów a nie estetycznych analfabetów.

- Czer%wo%ny - Tu oddam głos Tomkowi Pstrągowskiemu, który jako juror lobbował za tym komiksem: "Komiks ma siłę, jest kontrowersyjny, ostry, budzi emocje. Pierwszy, wulgarny dialog jest mocny i śmieszny (gra w zupełnie już niedzisiejszą i niewinną zabawę w "pomidora" skonfrontowana z bardzo już dzisiejszą zabawą dzieciaków w "twoją starą" i wulgarne odzywki), nawiązanie do Czerwonego Kapturka przewrotne i sensowne. Zakończenie pozostawiające w niedosycie, bardzo ładnie, dramatycznie (by nie rzec tragicznie) zawieszone. Świetne wykorzystanie rekwizytu - iPoda". Podpisuję się pod tymi słowami.

- GŁÓD (komiks o wszach:) - Nowelka ze scenariuszem Jakuba Matysa, ubiegłorocznego zwycięzcy Grand Prix. Gratka dla fanów "Alieen" Lewisa Trondheima.

Tylko te trzy komiksy (+ "Fajerwerki" i "Odmiana przez przypadki") przyciągnęły mnie na dłużej i skłoniły do ponownej lektury i chwili refleksji. Ogólne wrażenia z wystawy to jednak niestety rozczarowanie. Najbardziej zasmucił mnie brak pozytywnych, dowcipnych historii oraz zwyczajowa grafomańska szyszka w dupie. Większość scenarzystów usilnie starała się sprzedać swoją życiową mądrość w temacie: "świat jest zły, mam kaca, kobiety są kurwami i czas podciąć sobie żyły". Wręcz poczułem się jakbym cofnął się w czasie o dekadę. Ludzie! Więcej uśmiechu!

Warto zatrzymać się i zastanowić czy formuła konkursu nadal jest aktualna a sam konkurs czy jest atrakcyjny dla potencjalnych uczestników. Minęły czasy, gdy była to jedyna tego typu inicjatywa. Obecnie w ciągu roku twórcy mogą stawać w szranki i walczyć o laur w wielu mniej lub bardziej prestiżowych konkursach. Na rzecz MFKiG nie przemawiają nagrody ani nagłośnienie medialne, bo na większe mogą liczyć między innymi laureaci konkursu organizowanego przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Stracił wagę również fakt publikacji w katalogu MFK. Obecnie wydawanych jest wiele antologii i magazinów o wyższej randze i szerszym odbiorze. Pomijam zupełnie jako argument retrospektywną prezentację komiksów na serwisach (Polter, Aleja, Gildia). Aby zamieścić tam swoje dzieła nie trzeba więcej aniżeli odrobiny chęci. Nawet Grand Prix czyli wyjazd na festiwal do Angouleme nie jest niczym szczególnym. Na taką wycieczkę obecnie może pozwolić sobie każdy. Większym problemem byłoby wręcz wygospodarowanie dodatkowego urlopu na kolejną komiksową imprezę niż kwestie finansowe.

Szczerze mówiąc, znaczenie konkursu przyMFKowego jest znikome. Tegoroczna edycja pokazała, że dla wielu osób gra nie jest warta świeczki. Jak na zdawałoby się ważny punkt MFK, mało kogo obchodzą komiksy biorące udział we współzawodnictwie. Uwaga publiczności skupiła się na kwestii pobocznej czyli rewelacjom związanym z tryumfem Sztybora, totalnie przechodząc obok przyczyny takiego stanu rzeczy. Owszem, faktem jest że obecnie jedynymi scenarzystami liczącymi się w zmaganiach MFKowych są Bartek Sztybor i Grzegorz Janusz, ale nie jest to w żadnej mierze sytuacja wykreowana przez komiksową masonerię.

Co więc zrobić, aby zwiększyć prestiż konkursu wśród twórców? Nie w mojej gestii leży grzebanie w budżecie festiwalu, więc kilka pomysłów które mi się narzuciły nie ma wymiaru finansowego.

- Po pierwsze, laureaci powinni automatycznie dostać zaproszenia do kolejnej edycji City Stories. Zauważyłem, że w tegorocznej edycji projektu znalazły się komiksy Jakuba Matysa. Należy to rozwinąć. Wspólne warsztaty z udziałem zagranicznych kolegów po fachu są lepszą i bardziej motywującą do rozwoju nagrodą niż kolejny tablet.

- Po drugie, postuluję zwiększyć ilość plansz w komiksie wysyłanym na konkurs. Krótka forma to brnięcie w ślepy zaułek. 19 edycji konkursu chyba pokazało już, że najbardziej zapadły w pamięć shorty będące fragmentami dłuższej całości lub częścią cyklu (Mikropolis, Jeż Jerzy, komiksy Marka Turka). Przywoływany jako środowiskowy żart i przykład tego co było najgorsze w dziełach ery komiksowej smuty jest od wielu lat jedynie "On, ona i obraz".
Myślę, że zwiększenie objętości prac konkursowych do 15-16 plansz pozwoli wziąć pod uwagę realizowane projekty albumowe. Przykład "Pantofla panny Hofmokl"czyli albumu, który przed premierą mógł się pochwalić branżowym wyróżnieniem utwierdza mnie w przekonaniu, że coś jest na rzeczy.

- Po trzecie, niepokoję się że w następnej edycji zostaną wprowadzone prewencyjne zmiany w regulaminie aby uniemożliwić kolejny rajd Sztybora. Może to doprowadzic do przykrej sytuacji gdy nagrodzone komiksy będą dyskwalifikowane po tym, gdy na gali rozdania nagród rysownicy będą prosili na scenę scenarzystę, który "zapomniał się" podpisać na odwrocie dzieła. Uprzedzam fakty i histeryzuję, ale proszę - nie bawmy się w udowadnianie czegokolwiek. Rozmowy w kuluarach pozwalają mi przypuszczać, że przyszłym roku Bartek Sztybor powalczy o Grand Prix atakując jeszcze większą ilością mięsa armatniego. Z tym trzeba się po prostu pogodzić.

- Po czwarte, należy zlikwidować wymóg wcześniejszego niepublikowania komiksu startującego w konkursie. Owszem, niech te komiksy będą wcześniej publikowane, niech startują w innych konkursach, niech zdobywają też inne nagrody. Można ewentualnie zaznaczyć, że publikacja ma zmieścić się w terminie od października ubiegłego roku (tak jak przy nagrodzie przyznawanej za najlepszy album roku) oraz że dany komiks powinien brać udział w tej edycji konkursu MFK po raz pierwszy. Dzięki temu autorzy będą mogli wybrać najlepszy ze swoich komiksów wyprodukowanych w danym roku co na pewno przełoży się na ogólny wzrost poziomu prac biorących udział w konkursie.

Konkurs festiwalowy powinien mieć ambicję wyłonienia najlepszej krótkiej formy komiksowej, nie zaś najlepszej z krótkich form komiksowych narysowanych specjalnie na MFKowy konkurs. jak wspominałem, MFK przestało być jedynym miejscem gdzie komiksiarze mogą raz do roku zaprezentować swoje możliwości. Przy odrobinie dobrej woli może stać się festiwalem, na którym zostaną docenione najlepsze shorty komiksowe w ogóle.


Gwoli wyjaśnienia, nie brałem udziału w tegorocznej edycji i przy obecnym stanie rzeczy kładę lachę na swój udział w kolejnych. Na chwilę obecną jeśli mam do wyboru publikację w Ziniolu albo Kolektywie lub wysłanie komiksu na MFK, to moim zdaniem alternatywa jest prosta.

Wednesday, October 7, 2009

Obrazki z imprezy

XX MFK(iG) za nami.
Było grubo.
Wystawy, spotkania, międzynarodowe sławy i lokalne gwiazdy.
Na gali łzy wzruszenia i radość z sukcesów.
Pod względem towarzyskim jak zwykle świetnie.

Gdzieś, podczas eMeFKowego rozgardiaszu tuż przed wyjściem na galę dorwałem aparat Dominika Szcześniaka i pyknąłem serię fot. Liczyłem na mocarne, kompromitujące ujęcia. Przeliczyłem się, ale fotorelacji nie odpuszczę.
Subiektywnie, KMWTW, CBwŁZwŁ, bez szczegółowych opisów:

Na Gali XXMFK nie dość, że można było spotkać SuperSambora to były również przynajmniej dwie dziewczyny. W dodatku rysujące.
Typowy miłośnik komiksików wygląda tak.
Ewentualnie tak.
Elyta zaś mogła poszpanować takimi oto plakietkami z hologramem (z tyłu), w wersji dla pretorian, patrycjuszy i megabossów.
Nie muszę tłumaczyć, że coponiektórym było to nie w smak.
Bartek zwycięzca. Znajdź 10 różnic.
Blaki i Czaki w jednym stali domu.
Znaczy się, w hotelu.
W Polonii.
Ekskluzywna fota Stefana Stefańca. Wydaje mi się, że pierwsza w sieci.
Bele - "Gdybym rano obudził się z bólem gardła a potem zobaczył to zdjęcie, to chyba bym się zabił. Ale nie bolało mnie gardło. I obudziłem się przy Kasi". I co ty na to, Godai?
Sesja autografów trwała non stop.
Śledziu wpisał się Kajmanowi do Kolektywu.
Kajman zaś wpisywał się plebsowi do Demonicznego Detektywa.
Zwyczajowa porcja knucia. Nie opuszcza mnie wrażenie, że ktoś to wszystko filmował.
Dirty dancing.
Jakub B. zdradza Unce z jakich hardkorów musiał ocenzurować Eulalię. Anathos jest wstrząśnięty.
KRL - "Przecież tak się nie robi! Nie przypina się orderu do polaru".
Naprawdę, nie mam pojęcia skąd się wzięło to zdjęcie w aparacie!
Toaleta zwyczajowym miejscem spotkań komiksiarzy.
KRL - "Przecież tak się nie robi! Nie przypina się orderu do polaru".
Niewiarygodne! Współcześni gladiatorzy mieli siłę walczyć jeszcze ze 4 godziny!
Ja zaś wyspałem się za wszystkie czasy i z samego rana uderzyłem na giełdę.
Koko jeszcze nie wie o tym, że sprofanowałem jego pandy. Na razie cieszy się ze zwycięstwa nad Rosinskim w konkursie na rysunkową miss festiwalu.
Od rana komiksiki, autografy, sława!
Mroja zdradziła swoją nową filozofię wydawniczą.
W końcu nadszedł czas aby udać się na jakieś spotkanie.
Surpiko opowiada o swoim debiutanckim albumie.
Pomimo wczesnej pory widownia dopisała.
I to nie jest tak, że było 10 osób (wliczając fotografa).
Po prostu reszta tłumu już wyszła ustawić się w kolejkę po autograf Surpiko.

Teraz oby do WSK!
(czy jak tam się będzie Warszawska impreza nazywała)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...