wtorek, 2 grudnia 2025

42 kilometry i 195 metrów czyli maraton

😀🙈Szalony Geograf Grzegorz, który od lat zdobywa koronę Europy biega też w maratonach.

Wprawdzie ostatnio miał przerwę zarówno w biegach jak i we wspinaczkach spowodowaną operacją nogi, to jednak wrócił już do swojego hobby.

I właśnie 30 listopada 2025 roku biegł sobie po najpiękniejszych ulicach, wśród zabytków Florencji i nad rzeką Arno i przez słynny Most Złotników czyli Ponte Vecchio. Bo trasa florenckiego maratonu jest przepiękna. A w takich biegach ważne jest przede wszystkim uczestnictwo a nie zwycięstwo. Każdy uczestnik, który w ciągu maksymalnie 6 godzin przebiegnie 42,195 km otrzymuje medal. Mniej wytrzymali mogli biec w pół-maratonie albo ćwierć-maratonie..

Maraton Florencki przyciąga biegaczy z całego świata. W tym roku zarejestrowało się i odebrało pakiety startowe ponad 10.000 osób. Nie wiadomo jeszcze ile dokładnie osób ukończyło bieg, ale mówi się że prawie tyle samo. 

Szalony Geograf miał taki numer: 

1 grudnia o godzinie 8 rano wrócił z Wenecji do Warszawy. /Na lot z Florencji już nie było biletów./ Zdążył do szkoły na drugą lekcję. Na szczęście nie zdążył zrobić swoim uczniom żadnej klasówki...😀bo musiał im opowiadać jak biegł spod Maratonu do Aten aby ogłosić zwycięstwo nad Persami... Na szczęście na mecie nie padł ze zmęczenia...tylko dostał odpowiedni płaszczyk i coś do picia... No i ten medal!!!



Całą trasę przebiegł w 5 godzin 4 minuty i 56 sekund.

sobota, 29 listopada 2025

Pamiętacie te kolory?

Jeszcze niedawno było tak:

1.

2.

3.


                                  4.  


5.

6.

7.

8.

9.

10.
Wszystkie jesienne widoki z Łazienek Królewskich, oprócz zdjęcia nr 4 - takie żółte drzewo rośnie w pobliżu mojego domu. To znaczy było żółte do niedawna...

A jak jest teraz? Wystarczy spojrzeć przez okno chyba w każdym domu leżącym w Kraju nad Wisłą... Wszędzie duże zachmurzenie albo deszcz...


I jeszcze cytat: "Wszystko ma jakiś morał, pod warunkiem że umiesz go znaleźć" - Lewis Carroll /ten od "Alicji w Krainie Czarów"/
To szukamy morałów?
Albo słoneczka na niebie?
 
No i szalejemy - bo dziś Andrzejki 😉

środa, 26 listopada 2025

Wiedzieliście o tym ? - z cyklu "Polska Nieznana"

Drewniany ratusz w Sulmierzycach

Zabudowa dużej części polskich miast szczególnie tych małych, aż do XX wieku była drewniana. Drewniane były również ratusze, w których obradowały rady miejskie. Wskutek pożarów i wojen do dziś zachował się tylko jeden drewniany ratusz. Piętrowa budowla z 1743 roku stoi pośrodku rynku w Sulmierzycach leżących niedaleko Ostrowa Wielkopolskiego. Data 1743 do dziś jest widoczna na chorągiewce wieżyczki. Drewniany ratusz przykrywa gontowy dach wsparty na wysokich drewnianych słupach. Ratusz jest wprawdzie otynkowany, ale pod tynkiem kryje się drewniana konstrukcja zrębowa ścian. Kwadratowa wieżyczka została zwieńczona blaszanym hełmem.
W ratuszu znajduje się od 1957 roku założone staraniem Leona Piątka Muzeum Regionalne im. Sebastiana Klonowica, który urodził się w Sulmierzycach. Zbiory obejmują regionalne przedmioty, lampy naftowe, zegary, a także chrzcielnicę.

                                                         Sławne sita z Biłgoraja


Pierwsi sitarze przywędrowali do Biłgoraja na początku XVII wieku z Mazowsza. W XVIII i XIX wieku miasto słynęło z wyrobu sit w całej środkowej Europie. Działało tu 1800 warsztatów sitarskich. Do produkcji sit potrzebne były siatki z włosia końskiego, które wytwarzali miejscowi włosiankarze. Sita oprawiano w darte z sosnowego drewna łuby.

Biłgorajczycy, którzy produkowali sita, stawiali nowe, bogatsze domy, obok których zakładali nowe warsztaty. Powstawały nowe liczne zagrody sitarskie, z których do naszych czasów zachowała się tylko jedna, przy ul. Nadstawnej. W tej zagrodzie /na zdjęciu/ znajduje się dom mieszkalny z 1810 roku oraz budynki gospodarcze. Wewnątrz zaprezentowano eksponaty związane z tradycyjnym sitarstwem.

                                    Łaźnia miejska w Zgierzu


W Zgierzu znajduje się prawdziwa perełka na mapie zabytków - łaźnia miejska, która aktualnie pełni funkcję krytej pływalni. Warto tu zajrzeć aby zobaczyć jak wyglądał basen za czasów naszych dziadków i pradziadków. Budynek zgierskiej łaźni został oddany do użytku w 1929 roku. W tamtych czasach był to obiekt bardzo nowoczesny. Mieścił kabiny natryskowe, wanny, łaźnię parową i suchą oraz krytą pływalnię i gabinety masażu. Niektóre urządzenia pochodzące sprzed prawie 100 lat działają do dzisiaj.

W pięknych wnętrzach łaźni wielokrotnie były kręcone filmy, m.in "CK Dezerterzy", "Lekcja martwego języka, "Trójkąt bermudzki, "Limuzyna Daimler-Benz", "Serce, serduszko".

Wiedzieliście o tym? A może byliście w tych miejscach? 

Ja byłam w Biłgoraju - to znaczy przejeżdżałam koło zagrody sitarskiej w Biłgoraju dwukrotnie... gdy jeździłam kiedyś do sanatorium w Horyńcu-Zdroju.

sobota, 22 listopada 2025

Prawie prosto ze Słonecznej Italii...

Wszystkie osoby, które zostawiły komentarze bardzo serdecznie zapraszam do przeczytania odpowiedzi Joanny Rodowicz!


.... wpadła do mnie parę dni temu Joanna Rodowicz.

Tak, to ta sama Joanna, o której piszę na blogu co pewien czas. A nazywam ją "człowiekiem renesansu", bo potrafi nie tylko wspaniale malować, ale też rzeźbi, projektuje, pięknie pisze, występuje w przeróżnych historycznych inscenizacjach, projektowała biżuterię, tworzyła scenografię do sztuk i stroje do filmów..., i ciągle uczy malarstwa zainteresowane osoby. I to pewnie nie wszystko do czego zdolna jest Joanna...

Jak wiadomo styl zwany renesansem powstał w przepięknej krainie zwanej Toskanią a więc we Włoszech ... głównie we Florencji. Potem rozszedł się na całą Słoneczną Italię i inne kraje Europy. Wtedy też powstało określenie "człowiek renesansu", bo przecież jego główni przedstawiciele tacy jak Leonardo da Vinci czy Michał Anioł potrafili stworzyć prawie wszystko.

Tak więc pobyt Joanny i wystawa Jej obrazów w Italii są chyba całkiem uzasadnione. 

W położonym na północnym brzegu jeziora Garda - XII - wiecznym miasteczku Riva del Garda miał miejsce uroczysty wernisaż obrazów Joanny. 

Nic już więcej nie napiszę, oprócz tego, że chyba mi się lada chwila w głowie przewróci. No bo taka europejska artystka najzwyczajniej w świecie siedziała niedawno w kuchni mojego mieszkania i piła kawę i jadła ciasteczka. I opowiadała wrażenia z wernisażu i o tym jak serdecznie została nad Jeziorem Garda przyjęta i jak piękne krajobrazy podziwiała w północnych Włoszech...

Obejrzyjcie sobie obrazy Joanny, które wisiały na ścianach Grand Hotelu Liberty w Riva del Garda. Niektóre z nich znalazły nabywców natychmiast...







Wszystkie zdjęcia można powiększyć.

Zapraszam Was na stronę Joanny www.joannaart.eu

środa, 19 listopada 2025

14 lat blogowania minęło jak jeden dzień...

Dziękuję Wam bardzo, że ze mną jesteście.

W podziękowaniu 14 jesiennych zdjęć...

1.

2.

3.


4.

5.
6.

7.


8.

9.


10.

11.

12.

13.

14.


Które zdjęcie jest najbardziej jesienne?

sobota, 15 listopada 2025

Moje "gnieźnieńskie wariactwo".

                Wyrzeźbione w kamiennej płycie gniazdo orłów. W Gnieźnie oczywiście, tuż nad jeziorem Jelonek.

Ostatniego dnia tuż przed wyjazdem z Gniezna zwariowałam, albo - jak kto woli - odebrało mi rozum.

To było tak: 
Siedzieliśmy w holu Dworca PKP i czekaliśmy na pociąg który miał nas zawieźć do Warszawy.  W pewnym momencie stwierdziłam, że dobrze byłoby kupić sobie niewielką buteleczkę wody na podróż. Więc zajrzałam do portfela i nie zauważywszy gotówki wyjęłam kartę do bankomatu. To znaczy nie wyjęłam jej... bo jej nie było.
Wychodziło na to, że albo tę kartę zgubiłam albo mi ją ktoś ukradł. Mogłam ją jeszcze zostawić na stole w Wieży w której mieszkaliśmy. 
A do odjazdu pociągu mieliśmy 50 minut. 
Wieża znajdowała się na drugim końcu miasta, więc szybko złapaliśmy taksówkę. Poprosiłam aby taksówkarz poczekał na mnie pod wieżą. A ja wpadłam do naszego byłego mieszkanka i po dokładnym przeszukaniu wszystkich kątów.... nie znalazłam w nim karty. Potem pobiegłam do sklepu w którym rano kupowałam na śniadanie rogale świętomarcińskie. Tam mojej karty też nie zostawiłam... Więc wróciłam do taksówki i zaczęłam szukać numeru telefonu pod który mogłabym zadzwonić aby zastrzec czy też prosić o zablokowanie karty. W pewnej chwili otworzyłam kosmetyczkę w której miałam też lekarstwa i ...... znalazłam tam swoją kartę.
W tzw. międzyczasie pan taksówkarz dowiózł nas z powrotem pod dworzec PKP. Zdążyliśmy na pociąg. A przedtem zapłaciliśmy taksówkarzowi 50 zł za..... moje wariactwo.

Zdarzyło się Wam coś takiego?

środa, 12 listopada 2025

Część trzecia o pierwszej stolicy Polski


                            W katedrze zachowały się gotyckie polichromie.

Katedra Gnieźnieńska jest najcenniejszym zabytkiem Gniezna i stanowi do dziś majestatyczny symbol jego zamierzchłej, stołecznej roli. Jej historia jest niezwykle bogata. Katedra powstawała stopniowo ale była też regularnie niszczona. W 1613 roku na skutek wielkiego pożaru zniknęły jej dach i hełmy a także drewniane konstrukcje wież. Potem w 1760 r świątynię zrujnował kolejny pożar, dużo gorszy. 
Zwiedzaliśmy katedrę bardzo dokładnie. Weszliśmy także do podziemi gdzie pokazano nam najstarszy napis nagrobkowy z ok. 1006 roku oraz relikty oratorium z końca IX wieku, fragmenty murów bazyliki Mieszka I i jeszcze kilka niesamowitych staroci...

Jednak największe wrażenie zrobiły na nas Drzwi Gnieźnieńskie. Są one najcenniejszym zabytkiem sztuki romańskiej w Polsce i jednymi z nielicznych zachowanych drzwi romańskich w Europie.

Powstały najprawdopodobniej w IV ćw. XII wieku za panowania Mieszka Starego. Przeznaczone były dla głównego portalu romańskiej katedry. Są wyjątkowe ze względu na treść w całości związaną z życiem jednego świętego - św. Wojciecha. Drzwi odlano techniką na wosk tracony, ze stopu miedzi, cyny i niewielkich ilości ołowiu. Dzieło wykonali na miejscu w Gnieźnie dwaj lub trzej modelarze-odlewnicy znad Mozy. W osiemnastu kwaterach uwiecznili w brązie sceny z życia i męczeństwa świętego. Lewe skrzydło zostało odlane w całości dlatego ma głębszy i bardziej dopracowany relief. Prawe skrzydło zlutowano z 24 oddzielnych części. Wszystkie sceny otoczone są ornamentami zwierzęco-roślinnymi zwanymi bordiurą.

Skrzydła Drzwi Gnieźnieńskich nie są równe. Prawe skrzydło ma 323 cm wysokości i 83 cm szerokości, natomiast lewe – 328 cm wysokości i 84 cm szerokości. Grubość skrzydeł waha się między 1,5 a 2,5 cm.

Po zwiedzeniu Katedry stanęłam sobie a potem usiadłam u stóp pierwszego króla Polski czyli Bolesława Chrobrego.


Drzwi Gnieźnieńskie są osadzone w portalu wewnętrznym południowej kruchty Katedry. Wejście do kruchty widoczne jest na obydwóch zdjęciach.
O Katedrze mogłabym pisać bez końca. Historia jej powstania i ciągłej odbudowy po zniszczeniach wojennych i pożarach jest bardzo długa.
Ale wspomnę jeszcze tylko o gmerkach, które znajdują się w prezbiterium Katedry, a także w innych miejscach Gniezna. Były to znaki stawiane przez cechy kamieniarskie. Potrzebne były do wyliczenia zapłaty. Licznie zachowane gmerki /jeden na zdjęciu niżej/ poświadczają, że część kamieniarzy pracujących przy gnieźnieńskich budowlach brała udział wcześniej przy wznoszeniu słynnych katedr  np. św. Stefana w Wiedniu czy św. Wita w Pradze.
   

Starych zabytkowych budowli, szczególnie kościołów jest Gnieźnie wiele. Nie wszystko zdążyliśmy zwiedzić. W czasie dwudniowych spacerów po mieście oglądaliśmy także pomniki królów Polski. Jest ich kilka. Samego Bolesława Chrobrego "spotkaliśmy" trzy razy w różnych miejscach. Byliśmy też w informacji turystycznej i tam przemiła pani opowiedziała nam wiele o pierwszej stolicy Polski.
No i jedliśmy pyszną pizzę w jednej z gnieźnieńskich pizzerii.

A o moim "gnieźnieńskim wariactwie" napiszę dodatkowo.


niedziela, 9 listopada 2025

Część druga o pierwszej stolicy Polski

To było tak: 

Trzej bracia Lech, Czech i Rus wędrowali przez puszcze w poszukiwaniu ziemi na której mogliby się osiedlić. Doszli na wysokie wzgórze na którym rósł stary dąb. Na dębie tym miał swoje gniazdo orzeł. Urzeczony tym widokiem Lech rzekł: "Tego orła białego przyjmuję za godło ludu swego a wokół dębu zbuduję gród swój i od orlego gniazda Gniezdnem go nazwę. I Lech osiadł tu wraz ze swym ludem..."

Legendarny Lech stoi sobie na Trakcie Królewskim na brzegu jeziora o nazwie Jelonek. 

Około 940 roku na Wzgórzu zwanym Górą /tego/ Lecha Piastowie rozpoczęli budowę warownego grodu. Po przyjęciu chrztu Mieszko I rozbudował go, otaczając wałami pobliski kurhan - zbędny już obiekt kultu pogańskiego. W tej części powstało murowane palatium książęce. Funkcję religijną przejęła natomiast starsza część grodu z nowo wzniesioną kamienną rotundą. Domy mieszkalne były jednoizbowe i miały wymiary 3x3 m, a w późniejszym okresie 4,5x6,5m. Ich podłogi były wylepione gliną lub wyłożone drewnem.

Gród wielokrotnie rozbudowywano i fortyfikowano. Nie oparł się jednak najazdowi księcia czeskiego Brzetysława, który w 1039 roku twierdzę spalił. 
 
Pozostałości wczesnośredniowiecznej architektury można obejrzeć w skansenie archeologicznym czyli w podziemiach Katedry Gnieźnieńskiej.

Podziemia Katedry mieszczą nekropolię prymasów Polski. Pochowano tu m. in znakomitego bajkopisarza i poetę abpa Ignacego Krasickiego.

Obecna gotycka budowla Gnieźnieńskiej Katedry pochodzi z XIV i XV wieku i jest trzecim w kolejności kościołem wzniesionym w tym miejscu. 
Wygląda przepięknie, szczególnie gdy jest oglądana od strony jeziora.
Robi też niesamowite wrażenie gdy ogląda się ją od strony ulicy Tumskiej którą dochodzi się do Rynku.


O największym skarbie Gniezna czyli Drzwiach Gnieźnieńskich napiszę w trzeciej części.
Serdecznie zapraszam...
No i jeszcze napiszę jak zwariowałam w pierwszej stolicy Polski...

czwartek, 6 listopada 2025

Część pierwsza o pierwszej stolicy Polski...

Parę dni temu pisałam, że niedawno mieszkaliśmy dwa i pół dnia w gnieźnieńskiej wieży ciśnień. /tekst z 30 października/. To znaczy oczywiście tylko w niej spaliśmy, bo całe słoneczne dni wędrowaliśmy po pierwszej stolicy Polski i staraliśmy się zobaczyć jak najwięcej.

Na trakcie królewskim spotkaliśmy sześć, nawiązujących do historii Gniezna królików. /tekst z 28 października/.

Nie wiem czy uda mi się w jednym tekście opisać i pokazać to wszystko co jest w Gnieźnie najważniejsze.

Powinnam zacząć od tego, że państwo polskie nie powstało w drodze wielopokoleniowej ewolucji, ale było właściwie dziełem jednego genialnego władcy - Mieszka I, który ogniem i żelazem podporządkował sobie okoliczne plemiona, przyjął nową wiarę, oraz co najważniejsze miał nie mniej dzielnego syna - Bolesława.

Najważniejszym grodem Mieszka I i Bolesława Chrobrego, prawdziwym sercem młodego państwa, było bez wątpienia Gniezno. Świadczy o tym określenie "państwo gnieźnieńskie" , które spotykamy w tajemniczym dokumencie Dagome iudex, wystawionym prawdopodobnie przez Mieszka I tuż przed śmiercią w 992 r.

Świadczą też srebrne denary Bolesława Chrobrego z napisem GNEZDUN  CIVITAS. 

Świadczy umieszczenie w gnieźnieńskiej katedrze relikwii św. Wojciecha i ustanowienie pierwszego arcybiskupstwa, a także trwająca do końca XIV wieku tradycja królewskich koronacji.

Aby zobaczyć to, czego nie widać pod grubymi warstwami późniejszych osadów i budowli trzeba zwiedzić Muzeum Początków Państwa Polskiego, w którym znajduje się nowoczesna multimedialna wystawa prezentująca liczne oryginalne zabytki, makiety i rekonstrukcje, w tym również makietę średniowiecznego Gniezna.



A tu mój bezpłatny bilet do Muzeum Początków Państwa Polskiego.


Państwem Polskim rządził oczywiście Bolesław Chrobry. Jak wiadomo był on koronowany na króla w Gnieźnie w roku 1025.  Stało się to w czasie pielgrzymki do Gniezna cesarza Ottona III - najpotężniejszego władcy ówczesnej Europy. 
/W tym samym roku koronował się tu także jego syn i następca Chrobrego - Mieszko II./
Bolesław Chrobry stworzył przede wszystkim potężną drużynę, której wypłacał żołd, dostarczał konie, odzież i broń.
"Gall Anonim szacował siły Bolesława Chrobrego na 4000 pancernych i 13000 tarczowników, z czego Gniezno wystawiało najliczniejszy kontyngent - 1500 pancernych i 5000 tarczowników.
Koszty utrzymania licznych drużynników były ogromne, przewyższały je jednak korzyści płynące z łupów, danin i uprowadzonych niewolników. Dzięki tej sile Piastowie mogli narzucić zwierzchnictwo sąsiadom i rozszerzyć własne państwo". x/

Ciąg dalszy nastąpi...

A może ktoś z Was zna dobrze Gniezno?

X/ urywek z przewodnika po Gnieźnie


42 kilometry i 195 metrów czyli maraton

😀🙈 Szalony Geograf Grzegorz , który od lat zdobywa koronę Europy biega też w maratonach. Wprawdzie ostatnio miał przerwę zarówno w biegac...