widzę, że moje szycie gąsek i króliczków na niewiele się zdaje, bo zima ani na krok nie odpuszcza, śnieg jak padał tak pada. Ale cóż, ja również się nie poddaję , będę walczyć do końca :)
Ostatnio wpadłam w trans szycia małych gąsek na patyczku, zaczęło się od tego, że chciałam uszyć gratisika, dla Pani u której zamieszkają moje duże gąsiarki. Mała zauroczyła mnie na tyle że zrobiłam jeszcze pięć ;) ...i sądze że jeszcze wiele powstanie. Myślę, że są idealne jako malutki upominek dla najbliższych dziewczyn z rodziny i nietylko, w kwiatku lub w wazonie wyglądają świetnie :)
A to moje gąsinki:
Urocze - prawda?:)
Co jeszcze...
postanowiłam również uszyć woreczko - koszyczek, oraz swoją pierwszą w życiu kosmetyczkę ;) Ubaw nieziemski, wszywanie zamka to niezle wyzwanie ;-D No ale jakość poszło... Efekt chyba w sumie nie najgorszy, bo nie zdążyłam sie nimi nacieszyć, gdyż zwinęła mi je Gosia przy ostatnich odwiedzinach. Najważniejsze, że się jej podobają, machnę sobie podobne, już troszeczkę "wprawiona".
A oto moje wypocinki:
Pozdrawiam wszystkich, serdecznie i cieplutko.