i od dzisiaj mam i ja :)
...ANIOŁA.
A właściwie kuchennego anioła.
Co prawda nie wygląda zupełanie jak anioł, ale ma anielskie skrzydła, więc dla mnie aniołem jednak jest. I będzie czuwać nad gotowaniem pysznego jedzonka dla mojej rodziny.
Jak tę cudną krówkę zobaczyłam w książce "Radosne dekoracje" od razu pomyślałam, że będzie świetnie wyglądała na kuchennym parapecie.
Nawet znalazłam dla mojej krówki zastosowanie 'użytkowe'.
Wiele przepisów kulinarnych mam na luźnych kartkach i nie lubię jak leżą na blacie kuchennym wśród artykułów spożywczych. Zawsze boję się, żeby nie pobrudziły się przy gotowaniu, a jednocześnie muszą być na podorędziu.
Moja anielska krówka ma na imię Basia.
I jak już się rozgościła na parapecie, to wyszła na spacer - na koniczynkę wśród trawki.
Basia to prawdziwa elegantka i stwierdziła, że musi się trochę upiększyć.
Tylko nie mogła się zdecydować czy lepiej jej w delikatnym różu...
...fiolecie...
...czy może jednak w różowym w połączeniu z żółtym.
Basia 'postawiła' na pięćiopłatkowy kwiatek z filcu. Rzeczywiście dziewczyna ma gust :)
Też mi się najbardziej podoba w tej wersji. Nawet pozwoliła się zfotografować w 'nowym ubranku'.
I wróciła na kuchenny parapet.
A macie może pomysł na inne 'zastosowanie' Basi?
JoC
PS. Postanowiłam moją anielską krówkę zgłosić do anielskiego wyzwania zorganizowanego przez Gosię z bloga Stare pianino - Decoupage. Mam nadzieję, że Basia spełnia warunki.