Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dekoracja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dekoracja. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 28 lutego 2017

Dekoracje - naturalnie.

Zniknęłam na dłuższą chwilę. Natłok obowiązków czasem zmusza do zepchnięcia niektórych spraw na drugi plan - pewnie nie tylko ja tak mam.:)

Wracam z dekoracjami inspirowanymi naturą - takie lubię najbardziej.

Mam słabość do wianków, te które ostatnio zrobiłam są w leśnych klimatach i w zimowym nastoju.

Jutro pierwszy dzień meteorologicznej wiosny, dlatego cykłam fotki, bo w głowie już następne pomysły się rodzą.

 W pierwszej odsłonie: szyszki w roli głównej.

szyszki





Drugi wianek powstał z piór bażanta. Przymocowane są do metalowego, dość giętkiego drutu za pomocą mocnej nitki i kleju na gorąco.

wianek

Takie proste ozdoby jak te wianki wraz z innymi dekoracjami tworzą fajne kompozycje a tworzenie ich, tzn. dekorowanie ścian, komód, stołów czy też drzwi, to dla mnie wielka frajda, czysta przyjemność.



Wianek z piór zawisł wraz z:
- metalową blaszką z napisem - Moc Życzeń- wygrzebaną z domowego lamusa ,
- okrągłą ramką, którą przemalowałam na miedziany kolor,
- obrazem z napisem ( Pepco) - zdobi go też malutka girlanda, którą zrobiłam z drewnianych klocków.
 

Na komodzie postawiłam drewnianą dekorację. Urzekły mnie sękowe serca, które całkiem niechcący powstały w ścinkach drzewa (przywiezionego do spalenia ). Przeszukiwałam na bieżąco całą stertę i trochę tego nazbierałam.W planach mam umieszczenie klocków na szerszej desce z nawierconymi otworami na teelighty, wtedy przed stojącymi klockami będzie fajnie mrugać światło świec.




I w połączeniu z całą resztą.



Na koniec cały kąt pokoju - ostatnio mój ulubiony. Pokój ma okna wychodzące na wschód, więc jest w nim niewiele słońca, co nie służy kwiatkom doniczkowym dlatego koszyczek z drewnianych koralików wisi pusty ale nie przeszkadza mi to, bo myślę, że jest piękny sam w sobie.

 


 Miłego popołudnia !
                                                        Ika

sobota, 3 września 2016

cuda wianki

Wianki - moja ulubiona forma dekoracji, tym razem uplecione z traw i zbóż. Zbierałam je wiosną kiedy były zielone, jeszcze zanim zakwitły, dzięki temu teraz nie kruszą się i nie gubią nasion. Są miłym wspomnieniem lata.

Pierwszy z nich wykonany jest z głuchego owsa, który bujnie wyrósł wzdłuż drogi do naszego domu.



wianek z owsa


Kolejny to mieszanka kilku rodzajów traw.

wianek z suszonych traw



Trzeci to wianek ze słomy i żyta.

wianek ze słomy i żyta





Ostatnio miałam też dość nietypowe zadanie: dekoracja posesji przy drodze. A wszystko to z okazji dożynek gminnych, które odbywały się w mojej wiosce.

 Obchody dożynkowe rozpoczynał korowód złożony z kombajnów, traktorów z maszynami rolniczymi i przyczepami, pięknych koni zaprzęgniętych do wozów ale i starych modeli motocykli czy samochodów. Następnie była Msza Św. dziękczynna za zebrane plony a potem wspólne biesiadowanie przy muzyce do późnej nocy. 

Kto chętny, ustawiał przed domem wspomniane dekoracje, tzw. baby czyli kukły wypchane słomą czy sianem. Pomysły mieszkańców były różne, to niektóre z nich.






Ja zrobiłam dla sąsiada parę wybierającą się na dożynki na słomianym rowerze:



A przy naszej posesji powstał kurnik. Mieszkańców kurnika zrobiłam ze słomy i siana, które formowałam w odpowiedni kształt, za pomocą nici tapicerskich. Przydały mi się suszone trawy i zboża, z których zrobiłam ogony i pióra mojego drobiu :)  Oczy mają z dużych guzików a nogi z grubych prętów.
Tak się prezentowało moje "kurze obejście":

dekoracja dożynkowa
 


Miłego weekendu :)
Ika

środa, 18 maja 2016

słodki stół i... cała reszta

Komunia za nami...
Było mnóstwo pracy, bo organizowanie przyjęcia na sali wiąże się z zaangażowaniem w wiele spraw.
Po pierwsze kuchnia. Zajęcie się tą kwestia to dla mnie plus, bo po prostu wiesz co jesz i widzisz w jakich warunkach potrawy były przygotowywane. Zaczęło się więc od zgromadzenia potrzebnych produktów z listy, którą wypisała mi znajoma i sprawdzona kucharka.
Potem odświeżenie kuchni i sali.
Kolejna sprawa to gotowanie.
W sobotę, przed komunią, od ósmej rano działaliśmy prężna ekipą  złożoną z (niezawodnych w takich sprawach) moich dwóch siostrzyczek, mojej mamy no i wspomnianej kucharki.
Szybko się uwinęłyśmy bo około godziny 14 to co mogło być przygotowane w przeddzień było gotowe. W niedzielę kuchnią zajmowała się kucharka ze swoją ekipą i kelnerkami.
Następnym etap to dla mnie czysta przyjemność czyli dekoracja sali.
Wszystkie elementy wystroju sali miałam już przygotowane więc została kwestia ich ułożenia i zamocowania. Tu tez nie byłam sama, pomógł niezastąpionych w takich sytuacjach mężunio, siostry i mama. Kochana ta moja rodzinka :)
Mi zostało ułożenie bukietów i słodki stół, który nieskromnie powiem, bardzo się wszystkim spodobał i w opinii gości, tych mniejszych i większych też, był bardzo smakowity.

A tak się prezentował:


Podstawą dekoracji były rozetki.
Pośrodku na ścianie zawiesiłam ten wianek.
Na stół przygotowałam galaretki w pomarańczach - uwielbiane przez moje dzieciaki. Tak podana galaretka zyskuje pyszny, pomarańczowy aromat.



Na stole znalazły się też cake popsy. Są pyszne i podoba mi się taka forma podania, która zachęca do spróbowania, ja odkryłam je całkiem niedawno na blogu Moje Wypieki.



Do tego owoce w kruchym rożku do lodów, oblanym w środku roztopioną czekoladą mleczną. Proste i szybkie w przygotowaniu a zarazem ciekawie się prezentują - znikały w oczach :)



Była też lemoniada cytrynowa w moim ulubionym słoju z kranikiem - tradycyjna z dużą ilością soku z cytryny, miętą i cukrem(najlepszy byłby miód, ale ze względu na małych alergików musiał być zastąpiony cukrem). Na lemoniadę naszykowałam słoiki z uszkiem i słomką.





 Na zdjęciu słój jeszcze pusty bo fotki robiłam wcześnie rano a lemoniada była podana po obiedzie.

Poza tym na stół powędrowały babeczki ze sprawdzonej piekarni i  cukierki w szklanym naczyniu.

 

Nie mogło zabraknąć też żywych kwiatów. Wybrałam dwa rodzaje - gipsówkę i biały bez, którego zapach niezmiennie od czasów mojego dzieciństwa, kojarzy mi się z komunią, wspaniale pachnie-uwielbiam.
Szkoda tylko, że jest dość nietrwały w wazonie. Można trochę przedłużyć jego trwałość polewając po ścięciu końcówki wrzątkiem, postoi wtedy w wazonie, w pełnej krasie do 4 dni. 

   



Bez razem z gipsówką w ażurowych doniczkach zdobił też stoły.




Białe świece umieściłam w okrągłych szklankach przewiązanych kremową tasiemką i wypełnionych niewielką ilością przeźroczystych diamencików ozdobnych.Obok każdego takiego lampioniku stał biały aniołek.

Serwetkowe lampiony prezentowały się tak:




Przy talerzach ułożone były upominki dla gości i serwetki w papierowych obrączkach, które pokazywałam Wam już razem z kartonową literką K tutaj.


Pokusiłam się jeszcze o zrobienie swojskiego makaronu, trochę zaryzykowałam bo jeszcze nigdy go nie robiłam, ale udało się.
Taki makaron jest bezkonkurencyjny!! Korzystałam z przepisu Alicji w krainie garów i szczerze go polecam :)

Było dużo pracy ale jak dla mnie to też dużo frajdy i radości.
A największą satysfakcję dało zadowolenie naszych gości. Przekonałam się, że organizowanie przyjęć to coś, co bardzo lubię robić.

 Na koniec zdjęcie moich kochanych, wesołych dziubasków.


Dobrego dnia! :) 
Ika

piątek, 6 maja 2016

dekoracyjne rozetki

Wracam do tematu komunii, która jak dla mnie już za pasem. 

Postanowiłam przygotować na przyjęcie komunijne słodki bufet. Będą na nim nie tylko słodkości ale też owoce i lemoniada w słoikowych kubkach. Na razie mogę tylko opisać moją koncepcje tego stołu, ale po komunii na pewno dodam zdjęcia jak to wyszło w praktyce:)

Słodki stół zdobić będą papierowe rozetki, które zrobiłam ze zwykłego papieru ksero i złotych kartek ozdobnych. Biały, kremowy i złoty to kolory, które wybrałam jako przewodnie w dekoracji sali. Co do rozetek, to mnie oczarowały, w swojej prostocie są naprawdę niebanalną dekoracją.
Są też bardzo łatwe do wykonania, myślę, że te dwa zdjęcia wyjaśnią wszystko.

 


 To jak będą wyglądać zależy tylko od naszej wyobraźni.



Zrobiłam też literkę K jak Kamil, mój syn - komunista ;)
Literkę ulokuję gdzieś pomiędzy smakołykami na stole. Zainteresowanych wykonaniem liter z kartonu odsyłam na ciekawy blog Kamili - Zrobione z kartonu - znajdziecie tam też przepis na domowe gesso tzn. warstwę nakładaną na karton, która świetnie zabezpiecza go przed wilgocią.

   
   Na warstwę wspomnianego gesso przykleiłam bandaż i lekko przeciągnęłam ją białą farba akrylową.



Upominki dla gości też w tej samej tonacji barw.



No i jeszcze papierowe obrączki na serwetki, które będą położone na talerzach.





Na koniec coś dla oka, nie mogłam się oprzeć urodzie, przepięknie w tym roku kwitnących, jabłoni. Uwieczniłam je na fotografii  :)








Zapowiada się piękny i słoneczny weekend :)
Pozdrawiam Was serdecznie!

Ika