Drugi dzień mija jak z Zuzią siedzimy sobie w domku. Przed nami jeszcze dwa, nie licząc weekendu. Nie pamiętam kiedy miałyśmy tyle czasu dla siebie i pewnie byłby to przyjemniejszy czas, gdyby nie to, że to nasze bycie razem jest spowodowane chorobą. A chore dziecko to marudne dziecko. Ciągle małą marudę trzeba czymś zająć. A to czytaniem ulubionych książeczek, a to grą planszową, a to rysowaniem, a to w końcu pieczeniem muffinek. W naszym domu po okresie muffinek bananowych, nastał okres marchewkowych i jak na razie to one są numer jeden .
Gdyby ktoś chciał się skusić to przepis na nie jest banalnie prosty. Podaję oryginalny, znaleziony gdzieś w sieci. Z tym, że ja zamiast cynamonu daję przyprawę do piernika, jedno jajko zastępuję małym kubeczkiem jogurtu naturalnego, dodaję obowiązkowo orzechy włoskie i czasami rodzynki. Z podanej porcji wychodzi około 20 sztuk.
***
Ciekawa jestem, jakie Wy macie sposoby spędzania czasu z chorym dzieckiem?