witam Was! :-)
powiedzcie mi.. odwiedzacie tanie sklepy typu wszystko za 5zł? czy też chińskie markety?! daje sobie ręke uciąć że tak! ja też :) i nic w tym dziwnego, bo można tam znaleźć czasem tyle perełek, że głowa mała! nie będe wymieniać, bo my już dobrze wiemy, na czego widok nam się oczy świecą :D
i dlatego dzisiaj chce Wam pokazać jakie cudeńka udało mi się w takich sklepach upolować :-)
co nimi jest? pomadki do ust! w pięknych kolorach, których jak i lakierów - nigdy dość!
takich pomadek mam 4 sztuki, (ale ciągle poluje na kolejne.. ostatnio mam mało czasu na łażenie po sklepach; idę jak coś potrzebuje. jednak jak jestem w pobliżu to chętnie zajrzę i zerknę czy jest coś ciekawego..) i jestem w nich zauroczona! o dziwo, każda z nich jest z innej firmy (gama kolorystyczna jest duża, jednak większość kolorów jest maksymalnie do siebie podobna): Cherie, Cantare, Lemax, Vollare. Chociaż nie wiem, może któreś z nich mają wspólnego producenta, jednak to jest mało istotne.
kolory nie mają żadnych numerków, ale nazwałam je sama i mam jasny barbitkowy róż, soczysty róż, koralowy róż i krwista czerwień :-)
kolorów opisywać nie będe, bo w zdjęcia włożyłam dużo serca i starałam się w jak największym stopniu odzwierciedlić ich prawdziwy kolor, ale co do reszty..
Cherie i Lemax to pomadki, które są bardzo miękkie, lśniące i szybciej schodzą z ust niż pozostałe 2. Przypominają nieco połączenie pomadki z odrobiną błyszczyku.
Cantare i Vollare są bardziej 'twarde' i dużo trudniej zrobić sobie nimi krzywdę.
Żadne z nich nie mają drobinek brokatu ani perłowej poświaty, bo za czymś takim nie przepadam.
Jak już pisałam każda z nich ma obok dużą gamę kolorystyczną, jednak dużo jest różów, które nie różnią się od siebie. Wciąż wypatruje za jakimś brzoskwiniowym kolorem, ale jak na razie klapa :D
Zapach żadnej z nich nie przypomina przestarzałych, 'babcinych' pomadek, a wręcz przeciwnie, pachną fajnie. Czerwona jest obłędnie owocowa - wystarczy cienka jej warstwa, żeby zapach unosił się przed dłuższą chwilę. Pozostałe pachną mniej owocowo, ale na prawdę równie pięknie :) za to duży plus!
Co do trwałości - cudów nie ma co oczekiwać, jednak ja jestem miło zaskoczona! Czerwień i koralowy róż schodzą z ust trochę szybciej, ale to wina konsystencji.
A cena? Nie pamiętam tylko która ile (oprócz Vollare - 1,99) ale kosztowały kolejno 1,99; 2,50; 3,00; 3,50! ani grosza więcej :-) Cherie widziałam teraz za 5 zł, ale kolorki były nieciekawe.
Reasumując.. jeśli je gdzieś zobaczycie to nie zastanawiajcie się, tylko wybierajcie kolorki i siup do koszyka, bo są na prawdę okej! :)
Te 'twardsze' mogą nieco podkreślać suche skórki, ale wystarczy zrobić peeling ust i po problemie :)
Do tego ja z natury pod każdą kolorową pomadkę smaruję jako bazę jakąś bezbarwną. :)
I jak skusicie się? :)
a może już macie w swojej kolekcji którąś z nich? :)
jestem strasznie ciekawa!!
a tutaj post, który w pewien sposób zainspirował mnie do tego wpisu. :D
ja tymczasem biorę się za pisanie podania do pracy dla taty, a potem jeszcze coś na zajęcia muszę przygotować.
a więc buziaki, do następnego! :*