autumnbucket list

autumnbucket list

poniedziałek, 1 grudnia 2025

druga młodość :)

pewnej tawuły:


Widziałam też dziś obmarznięte pąki kwiatowe na jednym kasztanowcu. 

Dziś po pracy sprężyłam się jak mała sprężynka i pokroiłam w końcu bakalie.


W talerzach do pierniczków: dynia + żurawina, słonecznik + daktyle, migdały + morele, kokos + kolorowy kandyzowany ananas, orzechy + figa. W dużej misce wszystko razem - do keksu i strucli. Zafoliowałam folią spożywczą i schowałam do lodówki, czeka na kolejny wolny moment i moją melodię do roboty. U Was też się mówi: mieć melodię / nie mieć melodii do czegoś w znaczeniu chce mi się / nie chce mi się? 

Przy okazji opatentuję sposób odmawiania pompejanki czy w ogóle różańca przy krojeniu bakalii: tajemnica pierwsza, zwiastowanie na przykład - Miriam siedzi pod palmą daktylową, ja kroję dziesięć daktyli. Tajemnica druga, nawiedzenie. Panie spotykają się obok krzewu migdałowego, u mnie dziesięć migdałów w paski. I tak dalej. Skojarzenia mogą być karkołomne, jak "Jezus po zmartwychwstaniu zjada ananasa" albo "w Niebie rosną żurawiny". :P. 

W ramach korzystania z blekłika zamówiłam w empiku wszystkie tomy Muminków za połowę ceny. Już dawno chciałam je kupić z zamiarem czytania na emeryturze, ale wychodziło stanowczo za drogo. Zamówiłam też fotokarmnik, wprawdzie ze zniżką tylko 73 złocisze, za to z gwarancją na 2 lata. Powinny niebawem się pojawić. 

A propos komerchy: pewna sieć handlowa przysłała mi na aplikację reklamówkę zaczynającą się od słów: "Mikołaj cię obserwuje". Mało nie pękłam ze śmiechu. Jakbym nie wiedziała. :P

Zaczynam dziś herbatki od Pani I.,  Adalbert English breakfast. 


Porządna zwyczajna czarna herbata, której dobrą zwyczajność miałam okazję docenić.

Kartka z kalendarza:






Akurat to czytanie było w ostatni piątek, jeszcze przed adwentem. 

I tak: Mesjasz Ma władzę. Służą Mu wszystkie narody, ludy, języki, wszystkie moce - czyli ludzie i nie tylko :P - i są Mu uległe. Choćby same twierdziły inaczej.

Mesjasz ponadto Jest wieczny i nie przeminie. Jest jak miłość, która nigdy nie ustanie. To w sumie logiczne, bo On Jest miłością.

Mesjasz ma swój lud, który niezaprzeczalnie oberwie ile wlezie, ale potem będzie sąd i wtedy lud Mesjasza otrzyma Jego Królestwo. Czyli, jak udowadniał Ratzinger, Jego samego. Bo Królestwo i Mesjasz to - pisał Ratzinger - jedno. 

niedziela, 30 listopada 2025

niedziela

 mogłaby być ze cztery razy dłuższa, może wystarczyłoby mi na wszystko czasu. Na razie tylko wzięłam opłatki z parafii, kupiłam świecę Caritasu


przygotowałam lekcje na najbliższe dni, pokłóciłam się z mamą, bo umówiła się na spotkanie z jakąś panią z bliżej nieokreślonej sekty - mojej mamie wystarczy powiedzieć "ksiądz" albo "ewangelia" i pójdzie jak w dym, zgodzi się na wszystko. Bardzo sympatyczna pani zadzwoniła do niej domofonem, pytając, czy mama czyta Biblię. Na co mama: nie, bo ja nie widzę. A w ogóle to niech pani głośniej mówi, bo ja nie słyszę. Co? Pogadać o ewangelii? to niech pani przyjdzie do mnie na górę. Nie przyszła, powiedziała, że kiedy indziej. :P

Mam tylko nadzieję, ze pani istotnie była z jakiejś grupy religijnej, nie przestępczej, i że wystraszyła się perspektywy rozmowy z głuchą i ślepą panią. :P No ale koniec końców oberwałam ja, bo zabroniłam się mamie z taką miłą panią spotykać i w ogóle nie rozmawiać z obcymi, a już absolutnie nie zapraszać obcych do domu. Okropna jestem, no. 


Skończyłam rogaliki. Te numerki to do andrzejkowych sentencji, nie wróżb, typu: tylko się nie spóźniaj albo: przyjaciel to skarb. Losujesz rogalika, a sentencji szukasz na karteczce leżącej na tacy obok. Nie zapiekłam karteczek w ciastkach, bo tusz by się w tłuszczu rozpłynął, a laserowej drukarki w okolicy nie mają. 


Kolejny listopadek - jeszcze - rozkwitł. Jutrzejszy już będzie grudnikiem. 


Dobra, muszę iść położyć mamę spać. c.d.n.


wieczorem

Herbatka miętowa Vitax, prezent od Pani Moniki. Dobra, mocniejsza niż Herbapolu, prawie taka jak moja mięta z ogródka. :)


Dzisiejsza kartka z kalendarza:






Mesjasz Przyjdzie dlatego, że ludzie nie wystarczają. Przyzywa go nędza i braki pasterzy, nie ich doskonałość. Pamiętać o tym, ilekroć oberwę od człowieka: ta sytuacja Go wzywa. 

Kiedyś jakaś kropla przeleje czarę i On Przyjdzie. 

sobota, 29 listopada 2025

no i adwent

 



Mi się podoba.


A dzień zaganiany, od rozmrażania lodówki u mamy przez zakupy, zlewanie nalewki z kasztanów - chyba metan się wyprodukował w jakiejś reakcji pomiędzy kasztanami a alkoholem, bo zaczął mi wyć czujnik gazu nad kuchenką i muszę przyznać, że wyje tak, że nie da się go zignorować - i to chyba dobrze. O głupotach typu kwiatki podlej, śmiecie wynieś, do piwnicy idź nawet nie warto wspominać. Na koniec upiekłam dwa talerze półfrancuskich rogalików, większość z białym makiem z zamrażarki, a trochę z dżemem jabłkowym. Pójdą ze mną do pracy jako "ciasto dla sąsiada" - tym razem dla sąsiada ze stolika w pokoju nauczycielskim. Sąsiadom blokowym ciasta nosić nie będę, bo ich żony słusznie mogłyby pogonić mi kota. I tak na dniach będę chyba musiała przegonić po bloku z opłatkiem...

Wypiłam dziś chyba z pięć różnych herbatek w ciągu dnia - i to jest zaleta nieiścia do pracy. Przynajmniej człowiek pije. W pracy nie ma czasu na picie i herbatki zwykle idą dziennie dwie. Na razie w moim rankingu herbatkowym prowadzi truskawka-poziomka z Herbapolu. A dziś, proszę:


Mięta z mango i pomarańczą, Herbapol. Mi smakuje.

Kalendarz:




Ten cedr jest mesjański :), bo normalnie cedry rozmnażają się z nasion, znaczy płciowo, każdy normalny cedr ma mamusię i tatusia. Sadzonkowanie, czyli rozmnażanie bez połączenia genów dwóch płci, jest stosunkowe częste u roślin, ale nie słyszałam, żeby udało się tak komuś rozmnożyć cedr. Parę lat temu dałam cynk w internecie, żeby zgłosił się do mnie ten, komu się udało rozmnożyć cedr przez sadzonki. I cisza.

Dobra, ale abstrahując od fascynujących skądinąd kwestii rozmnażania i genów (kiedyś zapytam Jezusa, jaki Ma genotyp i skąd go Ma :P) - pragnę zauważyć, że z biologicznego punktu widzenia żaden cedr na świecie jeszcze nie wydał owoców. Ten Jest pierwszy. Nic nowego, On zawsze i we wszystkim Jest pierwszy.

I że w sumie to się cieszę, że w Jego cieniu zebrali się wszyscy skrzydlaci. Od aniołów po nawet, niech już i to, gołębie. Se pooglądam. 

I że Strąci władców z tronu, a Wywyższy pokornych tak, jak Pozwolił, by umarło pewne Drzewo zielone, a potem przywrócił zieloność Temu Drzewu - zabitemu i suchemu. 

piątek, 28 listopada 2025

łażę od strony do strony

 i naprawdę nie potrafię znaleźć niczego w ofercie na blekłik, co  byłoby mi potrzebne i warte kupienia. Po prostu jakieś badziewie wyprzedają. Albo jakieś niewiadomoco w obłędnych cenach, którego nie potrzebuję już w ogóle. Chciałabym kupić lepszy fotokarmnik dla ptaków, ale nie ma go w blekłikowej ofercie. Albo hydromasażer, ale też nie ma. A na co mi telewizory, tablety, smartg*na. Chyba blekłik wykorzystam na jakie kwiatowe cebulki albo co.

Z pozytywów: winda już nie gada. Czyli jednak był i naprawił. 

Z aktualności: w końcu nadszedł czas na nasze wypominki i zaraz wychodzę na różaniec i mszę, z grubsza dwie godziny siedzenia bez ruchu w nieogrzewanym kościele, już mi zimno. Przy okazji, żeby nie było, że tylko w kościele tak: dziś do roboty przyszedł pan odpowietrzający kaloryfery. W jednej sali mamy 3 sztuki kaloryferów, nie grzeje żaden. Ale niech pan tylko jeden odpowietrzy, tamtych nie trzeba - wydała rozkaz Miłościwie nam Panująca... Nie wiem, kiedy nauczymy się szanować ludzi. Bo na razie ewidentnie nie umiemy.

C.d.n. jak wrócę.


wieczorem: 

Tak, wróciłam. Tak, zmarzłam. Na rozgrzewkę herbatka Zimowy sekret z Herbapolu - opisana jako herbatka owocowo-ziołowo-korzenna z nutką cytrusową. Nutka cytrusowa bardzo dobra, z korzenności jak na mój gust za dużo imbiru.


Dzisiejsza kartka z kalendarza:





Trochę obietnica dla dynastii Dawida, trochę dla całego ludu: tym razem Potomek Dawida będzie Sprawiedliwy i będzie sędzią nie tylko nad Izraelem - na całej ziemi. I On przyniesie zbawienie. Widzę tu kontrast pomiędzy Mesjaszem a wcześniejszym Dawidowym potomstwem, Salomonem i Roboamem. Ich panowanie finalnie nie przyniosło Izraelowi dobra i na koniec nie okazali się sprawiedliwi. Tak jakby ta Boża obietnica miała to naprawić, hm dorobić, nadrobić Mesjaszem za Salomona i Roboama, i resztę. 

W końcu czy nie na tym polega Odkupienie, że On nadrabia za nas?

A zbawienie może nawet będzie polegało na tym, że On odrobi to wszystko, co schrzaniły rządy = rządzenie się jednego z drugim niesprawiedliwego? I to, nadmieniam, wcale nie jest wpis o wydźwięku politycznym. 

czwartek, 27 listopada 2025

antygołębiowość

 wiem, że to straszny żart


ale uwielllbiam go tak mocno, jak nie cierpię gołębi. :P

Pokazywałam kawkę za pomocą inteligencji dobierającą się do karmy dla sikorek :klik:. Ok, inteligencję jestem w stanie szanować. Ale jak jakiś gołąb wpycha mi się na chama do klatki, kalecząc się przy tym i łamiąc patyki tylko po to, żeby zorientować się, że w klatce nie ma nic, co jedzą gołębie


posiedzieć w środku pół godziny, kręcąc się wokół własnej hm nasady ogona :P, bo nie do końca wiadomo, jak wyjść, a potem powtarzać ten manewr codziennie (fotopułapka mi to wyznała w sekrecie :P) - to trzeba być albo idiotą, albo gołębiem.


Tak więc ujęłam sznurek i zagęściłam oczka klatki, a gołąb? A gołąb dalej się pcha do środka jak na idio... gołębia przystało i kiedyś pewnie się udusi, albo urwie sobie łeb, albo - jeśli będzie mieć więcej szczęścia - tak zostanie z uwięzionym łbem, aż przyjdę z pracy.


Nie że tylko gołębie mają taki model działania, nie. Chociaż by się wydawało, że niektórzy tacy powinni mieć przynajmniej jedną szarą komórkę więcej niż taki gołąb. No ale. Złe nawyki rujnują mózg, może już faktycznie nie mają. Szarych komórek. Więcej. Niż.

Tymczasem w karmniku dalej głównie sikorki i mazurki.



Jest ciemno, zdjęcia kiepsko wychodzą. No i jest ciepło, więc tłumów w karmniku nie ma, jedzenia nie dosypuję, podajnik na słonecznik ma antygołębiowe zabezpieczenia, a gołąb - idiota - o ile widzę na zdjęciach z pułapki, w ogóle nie widzi żarcia wiszącego powyżej dzioba. W każdym razie nie dziobie go.

A do klatki się pcha, jakby tam nie wiem co dla niego było. Jak niektórzy inni idioci do internetu. 


Dobra. A dziś Święto Dziękczynienia. 
Ostatnie protestanckie zadanie:
22. Podziękuj za dobro, które widzisz w sobie.

No mega. A jak _nie_ widzę? Czy może być co dobrego w babie? Mam gotową listę przynajmniej miliona złych rzeczy, ale dobrych? I to zadanie właśnie mnie pokonało, jak pigeoffa. 

A w moim czelendżu też jest zadanie na Święto Dziękczynienia i na szczęście nie kazali mi jeść indyka, bo to też by mnie przekroczyło.

Podziękowałam panu w spółdzielni mieszkaniowej, że przyjął zgłoszenie o wyjącej windzie. Winda w prawdzie nadal wyje, widocznie pan przyszedł, spojrzał na windę, która akurat w tej chwili nie wyła, i poszedł. O ile przyszedł w ogóle.

W szkole podziękowałam paru osobom za współpracę i za to, że są. 

Mamie podziękowałam za wkład w przygotowanie dzisiejszego obiadu.


A dziś herbatka wiśniowa z Herbapolu. Ok. 


Kartka z kalendarza:




Dziś Odrośl Dawida, Syn Dawida - poszliśmy pokolenie dalej, od Jessego w dół, nie żeby to coś zmieniło w istocie sprawy. Ten Sam Król dobrobytu, pokoju i sprawiedliwości, wzbogacony o epitet dobrego Pasterza. W odróżnieniu.

I że może być cud większy od Paschy - cud powrotu Izraela do jednej własnej ziemi ze wszystkich stron świata. Dwa aspekty tu czytam. Po pierwsze cud jedności, cud zaiste, jeśliby miał się kiedyś stać. Po drugie powrót do własnej ziemi trochę jak powrót do utraconego raju czyli zbawienie. Czyli jednak Pascha, tylko inaczej. I pełniej zaiste.

I może nawet kiedyś będę miała pięć arów własnej ziemi z przylegającym wąwozem i domkiem z drewnianą ławką przy barierce na zewnątrz wejściowych drzwi, i z malwami pod oknem na sześć szybek. Chociaż na razie brzmi to równie niewiarygodnie, jak że będę kiedyś mieć dobrego pasterza. 

środa, 26 listopada 2025

paczka w końcu przyszła

 nie pamiętam, czy zamówienie poszło 31 października czy 1 listopada, ale jakoś tak. No ale w końcu po wielu zmaganiach doszły kalendarze


i herbatowy adwentowy kalendarz, który już wylądował w moim autorskim kalendarzu nie tylko adwentowym. I mogę go już pokazać. To te zamówione, co dotrzeć nie mogły:


A to pozostałe. Te już wypite


a te jeszcze czekają





Irwing od Pani Moniki jeszcze w kalendarz się nie wkleił, bo zeszyt i tak już się nie zamyka, a Irwingowe herbatki czekają na kolejne dni stycznia. Wkleję, jak powypijam trochę tych i zeszyt się hm obcienkuje. Zorganizuję jeszcze coś od 25 stycznia do 20 marca :), pewnie już z powtórek (a może w międzyczasie jeszcze coś kupię?) i będzie co pić do wiosny. 


Dobra, od tematu konsumpcji odchodząc:


19. Podziękuj za przyjaciela.

Ojej, jest ich kilku (i kilka). Sióstr (pozdro!) nie liczę, bo to inna kategoria. :P Nie ma zadania: podziękuj za rodzinę. :)

Więc hm najbardziej chyba za Panią I. z pracy. 

20. Podziękuj za coś, co dziś wywołało twój uśmiech.

:Głęboki rachunek sumienia: ..... wiem! Rozmowa z Panem Konserwatorem szkolnym. O pogodzie. :)))

21. Podziękuj za postać z Biblii, którą niekoniecznie chciał(a)byś spotkać, ale którą podziwiasz.

Abraham. Tobiasz. Hiob. Kananejka, ta od szczeniąt i okruchów. Setnik, ten od chorego sługi. I paru innych.


A dziś herbatka z Herbapolu: owoce leśne. Za mało owoców, za dużo hibiskusa.


Dzisiejsza kartka z kalendarza:




Iz 61 to tekst, który Jezus jednoznacznie przytoczył, wskazując na siebie. A zatem bardziej mesjańskiej zapowiedzi chyba nie ma. Jednocześnie to tekst wielkich Bożych obietnic - i na jedno w sumie wychodzi, bo ile tylko jest Bożych obietnic, wszystkie spełniają się w Mesjaszu, w Nim wszystkie są "tak". I w tym momencie zaczyna się moja historia z tym Słowem - dawno, dawno temu. 

A rok łaski Pańskiej jest teraz, zawsze jest teraz. Bo On powiedział: dziś się spełniło.

wtorek, 25 listopada 2025

listopadki

 jednak zdecydowały się pozostać listopadkami. Zwłaszcza ten z Gliwic.




Obawiam się, że parę innych jednak zostanie grudnikami.

Co do błogosławieństw:


16. Podziękuj za to, że Bóg odpowiedział na jakąś twoją modlitwę.

Dziś na przykład dokonałam zakupu 9 paczek pieluch dla mamy, przy czym najpierw lał deszcz, a potem zepsuła się winda (o windzie chyba jeszcze będzie...). I niewątpliwa Boża odpowiedź na moje modlitwy polegała na tym, że ani nie zmokłam (bo jak wyszłam z domu - piechotą po schodach - to akurat przestało padać i nie padało aż do końca mojego powrotu :), ani nie tachałam tych paczek na górę. Bo windę akurat naprawili. 

Chwała Panu, jak mawiają bracia charyzmatycy.

17. Podziękuj za kogoś, komu masz dziś za co dziękować :)

Panu kurierowi pragnę podziękować za umieszczenie paczki nisko, żebym mogła ją sama wyjąć. Bo jak paczki są wyżej w paczkomacie, to ktoś mi musi pomagać. A dziś lał deszcz i przy paczkomacie nikogo nie było.

18. Podziękuj za małą radość, która robi ci dzień.

Ha. Ostatnio to ciekawe herbatki popijane nad Biblią przy pachnącej winem świeczce.


O herbatkach mówiąc. Dziś malina z żurawiną z Herbapolu. Śmieszny, trochę winogronowy smak. Orzeźwiający.


Kartka z kalendarza:




Iz 60 to rozdział, którego kawałki wracają w liturgii Objawienia Pańskiego i niezależnie od tego w Apokalipsie, czyli Księdze Objawienia. Ciekawe. 

I że światłem jest Ten, do którego te dromadery z Madianu i Efy i dla którego to złoto i kadzidło.

I że jak już nie będzie ani słońca, ani księżyca, to wcale nam ich nie będzie brakować - i że to jest nie do wyobrażenia. I że mam nadzieję, że to nowe światło nie będzie razić w oczy. 

I jeszcze nowa odrośl szczepu Bożego, nowy lud, lud sprawiedliwy, naród potężny, który rozrośnie się z garstki, z Reszty, z niedobitków (może z tych, którzy ostali się niezabici i niezniszczeni, choć ich zabijano i niszczono) - lud Mesjasza, który Sam też Jest Odroślą, I Sam też Jest Niezniszczony, chociaż Go zabili i zniszczyli. 

I że szybko w swoim czasie, oby naprawdę szybko, zanim  zniszczą i powybijają bez reszty. Amen.


A o windzie pisząc: niby jeździ, ale wydaje jakieś przedziwne dźwięki z głośnika, chyba chce mi coś powiedzieć. Znaczy drze się jak już zrobi kurs, ludzie wysiądą i minie jakiś czas, nie wiem, może chwilę przed zgaśnięciem światła w kabinie. Jeśli ktoś ma jakąś znajomą windę i może mi wytłumaczyć, o co kaman, bo zna lepiej ode mnie język windowy - to będę wdzięczna. Albowiem trochę zaczynam się tej gadającej windy bać.