Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rodzinne spacery. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rodzinne spacery. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 17 października 2021

Skarpetkowe tworki w odwiedzinach na Farmie Dyń.

Witajcie Kochani! Zanim Jesień stanie się tą mniej lubianą porą - szarą, deszczową, zimną i ponurą warto korzystać ze słonecznej aury i czasu kiedy wszystko pięknie mieni się kolorami złota :)). Dziś chciałabym zabrać Was w pewne bardzo ciekawe i pozytywne miejsce - wyruszamy na Farmę Dyń :)). Jest to obowiązkowa atrakcja, którą należy zaliczyć jesienią, chociażby dlatego, że przez te kilka godzin można przenieść się w scenerię rodem z farmy na prerii :)). Przynajmniej tak mi się skojarzyło - kukurydziane pola, mnóstwo dyń, stogi siana, zwierzaki ... Oczywiście moja wyobraźnia poszła o krok dalej i już gdzieś tam widziałam mały drewnaniny domek, farmera w kraciastej koszuli i spodniach ogrodniczkach nucącego słynne "Old MacDonald had a farm..." :))). 



W ostatnim czasie szyłam bardzo dużo skarpetkowych dyń. Część z nich była dodatkami do słodkich upominków z okazji niedawno obchodzonego Dnia Nauczyciela, inne trafiły jako dekoracje jesiennych stroików :). Na wycieczkę zabrałam tylko trzy - każdą innej odmiany :)).



Nie mogłam wyobrazić sobie piękniejszej scenerii do zdjęć :). Aparat był w ciągłym ruchu, chociaż tym razem to nie skarpeciaki mają ich najwięcej, a nasza rodzinka :)).


Każdy układ dyń wydawał mi się na tyle piękny, że musiałam upamiętnić go na fotografiach :)).
 

Oprócz zwykłych dyniek uszyłam jednego przysłowiowego "rodzynka" :))). Nazwałam go dyniowym duszkiem:


Jak widzicie Moi Drodzy jest to laleczka chłopczyk w fikuśnych spodenkach i oryginalnym nakryciu głowy - właściwie to ma kapelusz zrobiony z dyni :))). Całość ubranka utrzymana jest również w dyniowej kolorystyce :).


Zdjęć zrobiliśmy bardzo dużo, ale jak już wspominałam większość to nasza rodzinka :)). Poza tym ciężko było o dobre ujęcie, ponieważ to fantastyczne miejsce ma jeden minus - tłumy ludzi 😱. Nawet dość wygórowane ceny biletów nie odstraszają zwiedzających :). Nie mniej jednak warto :))).  






Moi Drodzy, tym o to dyniowym akcentem pożegnam się już z Wami :)). Życzę Wam udanego tygodnia i z całego serca dziękuje za wszystkie miłe komentarze oraz odwiedziny. Serdecznie witam nowych Czytelników 💛!


Moc uścisków,
Justyna



PS. Dziewczyny, które biorą udział w jesiennej wymiance zakładkowej proszę o przesyłanie na maila zdjęć zawartości paczuszki :). Chciałabym zrobić na blogu małe podsumowanie. Przypominam również, że 22.10 jest to ostateczny termin wysyłki!



poniedziałek, 21 czerwca 2021

Bujając w obłokach na Zamku w Ogrodzieńcu

Witajcie Kochani! A gdybyśmy mogli być jak Dyzio Marzyciel z wiersza Juliana Tuwima? Położyć się na łące i przyglądać niebu błękitnemu. Wyobrażać sobie, że obłoczki są z kremu waniliowego lub jak lody malinowe. Tak beztrosko poleżeć, spokojnie, pomarzyć spoglądając w dal niebieską… Któż by nie chciał? :))



Jeszcze chwilka, już niedługo wakacje, słońce mocno przygrzeje (właściwie to już grzeje 🌞), niebo jeszcze bardziej zjaśnieje i poleżymy na trawie, piasku czy jak Dyzio na łące ...


W maju miałam takie beztroskie chwile. Nie leżałam wprawdzie na łące, ale siedziałam na skałkach spoglądając w niebo z moim kolejnym aniołkiem :)).


Tego dnia niebo było burzowe, lecz piękne, wyjątkowe - to niebo nad moimi rodzinnymi stronami 💗. I tak sobie myślę... może kiedyś przygotuję dla Was wpis o tym niezwykłym miejscu pełnym rodzinnych wspomnień i anegdot...




Pamiętam jak mąż nie był jeszcze mężem, lecz narzeczonym :))). Zabrałam go w moje rodzinne strony - zakochał się podwójnie :))). Od tamtej chwili minęło prawie 20 lat, a my wciąż wracamy na Jurę 💗 z tymi samymi emocjami, miłością i tęsknotą. Na ruinach jednego z jurajskich zamków magiczne "TAK" powiedziała moja mamcia, a kilkadziesiąt lat później ja :))). Ale to bardziej walentynkowe opowieści :)).


 
Błękitny maluch jest wyjątkowym aniołkiem, który ma specjalne zadanie - chronić i pilnować pewnego innego malutkiego aniołka, któremu baaaardzo śpieszyło się na ten świat. Na szczęście rośnie zdrowo, a jego słoneczny uśmiech przepędza ciemne chmury na niebie każdego dnia :). 







Moi Drodzy, jeśli tak jak ja lubicie od czasu do czasu pobujać w obłokach  podziwiając błękit nieba to serdecznie zapraszam Was do nowej szufladowej zabawy (TUTAJ).



Kończąc posta posyłam Wam niezapominajki rosnące w ogródku, który kiedyś był azylem mojej babuni - byście nigdy nie zapomnieli o tym co piękne i warte wspomnień  💙.



Ściskam Was mocno, 

Justyna






niedziela, 6 czerwca 2021

Spacerem po Kazimierzu Dolnym.

Witajcie Kochani! Powolny powrót do normalności uaktywnił naszą największą rodzinną pasję - podróżowanie, a więc i na blogu pojawią się ponownie wpisy z naszych małych i większych wypraw :). Pandemia zatrzymała nas, ale na szczęście zaczyna to być niemiłym wspomnieniem :). Już w poprzednim poście pisałam Wam, że wróciliśmy na turystyczne szlaki i rozkręcamy się na dobre :)). To jest to co jako rodzina kochamy najmocniej - zwiedzanie, odkrywanie, podróżowanie i intensywne spacerowanie :). Od teraz jest ono jeszcze piękniejsze, ponieważ towarzyszy nam nasza suczka Dori :). Nie przedłużając wstępu - zapraszam Was do wspólnego spaceru po Kazimierzu Dolnym :)

Kazimierz Dolny - czy warto zwiedzić?

Kazimierz Dolny położony jest w województwie lubelskim, nad Wisłą, a dokładniej w Małopolskim Przełomie Wisły, w zachodniej części Płaskowyżu Nałęczowskiego. Z Warszawy podróż do tego urokliwego miasteczka zajmuje ok. 2 godzin więc może to być świetna baza wypadowa na jeden dzień :). Warto jednak wyruszyć w drogę w godzinach porannych, ponieważ po dotarciu na miejsce nie utkniecie w gigantycznych korkach oraz bez problemu można jeszcze znaleźć dobre miejsce parkingowe w centrum miasta :). Kazimierz Dolny od dawna był na naszej podróżniczej liście, chociaż na forach i blogach podróżniczych czytaliśmy różne opinie o nim, również te mniej przychylne. Jesteśmy jednak ciekawskimi istotami i wiele rzeczy musimy doświadczyć sami, aby wyrobić własny pogląd :). Na pytanie, czy warto pojechać do Kazimierza Dolnego bez zastanowienia odpowiem Wam TAAAAK!!! Nawet jeśli odstraszają Was tłumy ludzi na kazimierskim rynku, to jest jedno miejsce, dla którego warto :)). To najpiękniejsze, najbardziej baśniowe i magiczne miejsce ukształtowane przez matkę naturę, jakie widziałam, a pisząc to mam na myśli

Wąwóz Korzeniowy Dół

Jest to zdecydowanie najpiękniejszy, lessowy wąwóz w Kazimierzu Dolnym, który po prostu trzeba zobaczyć. Przez chwilkę możemy poczuć się jak w starej baśni, pełnej magicznych, starych drzew. To idealne miejsce na obcowanie z cudami natury, sesję zdjęciową i przeniesienie się w inny wymiar. To miejsce, które zdecydowanie pobudza naszą wyobraźnię :). Zaczynając swoją przygodę w Kazimierzu warto wspomniany wąwóz odwiedzić jako pierwszy, gdyż z rana jest jeszcze mało turystów, a pierwsze przebijające się promienie słońca przepięknie oświetlają baśniowe kształty korzeni drzew. Do wąwozu można oczywiście wejść z czworonogiem :).  Zapraszam na wirtualny spacer:









Rzadko robię zdjęcie typu selfie, ale będąc w tak urokliwym miejscu jedno na pamiątkę musiało być :))).

Najstarsza chata na Lubelszczyźnie

Po emocjonującym spacerze połączonym z ogromną ilością zdjęć (bo przecież każdy cud natury trzeba obfotografować) w Wąwozie Korzeniowy Dół czas wrócić do centrum Kazimierza. Ale za nim tam dotrzemy koniecznie zatrzymajcie się przy Starej Chacie z przełomu XVII/ XVIII wieku. Jest to najstarsza chata na Lubelszczyźnie, zabytek najwyższej klasy, który warto zobaczyć i upamiętnić na fotografiach :).




Kazimierz Dolny - co trzeba zobaczyć?

Po spacerze w Wąwozie Korzeniowy Dół, a także odwiedzeniu Starej Chaty w końcu dotarliśmy do centrum miasta :). Czas zacząć zwiedzanie :). Kazimierz Dolny ma mnóstwo urokliwych uliczek, miejsc, ale jeśli przyjechaliście na jeden dzień lub jesteście ograniczeni czasowo to moim zdaniem warto skupić się na trzech zabytkach:

1. Sanktuarium Matki Boskiej Kazimierskiej







Z sanktuarium rozciąga się piękny widok na miasto.


Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam zwiedzać stare, zabytkowe kościoły. Są fascynujące pod względem architektonicznym oraz mają niezwykły urok i magię, której nie jestem w stanie opisać. To trzeba poczuć w sercu.

2. Zamek i Wieża 

Zamek i Wieża połączone są ścieżką z Górą Trzech Krzyży. Właściwie to taki kompleks trzech zabytków, które trzeba koniecznie w Kazimierzu Dolnym zobaczyć. My jednak zrobiliśmy błąd w kolejności odwiedzania. Na początku weszliśmy na Górę Trzech Krzyży, później dotarliśmy do Zamku i Wieży. Teraz jesteśmy już mądrzejsi i wiemy, że kolejność powinna być odwrotna. A wszystko przez dość strome wchodzenie po kamiennych schodach. Zdecydowanie łatwiej jest dojść do Góry Trzech Krzyży dróżką od Zamku,

a schodzić po kamiennych schodach w dół. Do tego nasza kondycja po pandemii jest mniejsza (dopiero teraz wracamy na prawidłowy tor) więc łatwo nie było. Daliśmy jednak radę :)). Nie marudząc dłużej - zapraszam do zwiedzania :). 






I piękne widoki z zamkowych murów oraz z Wieży.


Poniżej nasza Dori :)). Dała radę wejść sama. Pewien starszy Pan, który nas mijał spojrzał na nią i powiedział "w małym ciałku wielkie serce i duch". Później już zwiedzała na rękach męża :))).

3. Góra Trzech Krzyży

Górę Trzech Krzyży widać praktycznie z każdego punktu w mieście. Jest bardzo efektownym miejscem i idealnie pasującym do współczesnych czasów :). Według miejscowej tradycji owe krzyże miały upamiętniać morową zarazę, która nawiedziła miasto w XVIII wieku oraz cudowne uleczenie z niej mieszkańców. Mam jednak nadzieję, że pandemii covida nie będziemy stawiać upamiętniających krzyży, ani pomników. 


Z góry roztacza się piękny widok na centrum miasta oraz najpiękniejszy fragment Małopolskiego Przełomu Wisły.

Moi Drodzy, więcej o historii tych trzech niezwykłych miejsc nie będę Wam pisała, ponieważ są one dostępne w internecie i  nie chcę powielać tych samych treści :).

Jak Kazimierz Dolny to i Wisła

Będąc w Kazimierzu Dolnym nie można zapomnieć o Wiśle :). Nawet krótki spacer można odbyć, ale musi być :). Niestety tłumy turystów nie sprzyjają spokojnemu spacerowaniu - właściwie to troszkę bulwar przypominał mi atmosferę nadbałtyckich miasteczek, nie mniej jednak warto :).


 
Z bulwarów rozciąga się piękny widok na Zamek i Wieżę.


Rynek i okolice

Kazimierski rynek - mały, urokliwy, z dużą ilością turystów :). To miejsce styku różnych kultur, środowisk artystycznych, przeróżnych knajpek, kawiarenek, a także sklepów, kramów z pamiątkami i innymi duperelkami :). Osobiście lubię taki swoisty misz - masz więc nie widzę w tym nic złego, ani męczącego.  Ma to swój specyficzny urok zwłaszcza jeśli jestem na urlopie :).








Na tyłach Głównego Rynku znajduje się Rynek Mały, a tam zobaczymy jedne z nielicznych ocalałych zabytków kultury żydowskiej - Jatki Koszerne oraz murowaną synagogę.




I na koniec widok na Górę Trzech Krzyży :). Chociaż dla mojego młodszego syna ważniejszy był plac zabaw - oczywiście zaliczony :)).

Pamiątki

Czytelnicy od kilku lat śledzący mojego bloga wiedzą, że uwielbiam pamiątki i z każdego nowo odwiedzonego miejsca je przywożę. Obowiązkowo do naszej rodzinnej kolekcji kupujemy magnes, a będąc w Kazimierzu Dolnym  nie można go opuścić bez słynnego kazimierskiego koguta! :)



Polecam to przepyszne drożdżowe ciasto (podobne w smaku do maślanych bułeczek) wypiekane w kształcie koguta :).  A jeśli zastanawiacie się, dlaczego kogut jest symbolem Kazimierza Dolnego to poniżej legenda:

Dawno, dawno temu, gdy na Wietrznej Górze rósł wielki, dębowy las, mieszkańcy Kazimierza Dolnego odprawiali na jego skraju pradawne, pogańskie rytuały i palili ogniska.

Pewnej nocy nad lasem przelatywał diabeł i bardzo mu się spodobały płonące ogniska. Kiedy nastał świt, zobaczył piękno całej krainy i postanowił osiedlić się w Kazimierzu na dłużej.

Zamieszkał w jamie wąwozu, wśród starych, rozłożystych dębów. Miasteczko zaludniało się coraz bardziej i diabłu bardzo się podobało, że miał coraz więcej osób do kuszenia. Kiedy w pobliżu wąwozu wybudowano klasztor, postanowił przenieść się do zamkowej fosy.

Pewnego dnia czart zobaczył w Kazimierzu koguta. Był piękny, dorodny i wydawał się wielce szczęśliwy, więc diabeł postanowił go zjeść. kogut okazał się tak doskonały w smaku, że od tamtej pory żywił się tylko tymi ptakami. Najbardziej lubił czarne z okazałymi, czerwonymi grzebieniami, ale nie gardził też innymi. Wszystkie koguty w okolicy znalazły się w wielkim niebezpieczeństwie.

W końcu został tylko jeden, jedyny kogut. Był stary i bardzo mądry. Aby ocalić życie, postanowił przechytrzyć diabła i ukrył się wraz z piękną kurą w przygotowanej wcześniej kryjówce.

Diabeł użył całej swojej mocy, aby odnaleźć ptaka. Na nic się jednak zdał jego gniew i determinacja. Nieoczekiwanie z pomocą pośpieszyli kogutowi zakonnicy. Poświęcili diabelską norę i wszystko wokół. Gdy czart wrócił z poszukiwań, nie mógł znieść zapachu święconej wody i uciekł w popłochu.

Ocalony kogut wyszedł z ukrycia i dumnie spacerował ulicami miasteczka. Na pamiątkę tego wydarzenia w Kazimierzu zaczęto wypiekać koguty z drożdżowego ciasta, które dziś są turystyczną atrakcją i obowiązkowym przysmakiem podczas wizyty w tym urokliwym miasteczku.

                                                                                                           Źródło legendy: kazimierzdolny24.pl


Kochani, tym kogucim akcentem kończymy nasz wspólny, wirtualny spacer po Kazimierzu Dolnym. Zabytków i urokliwych miejsc jest jeszcze więcej, ale nie będę Wam wszystkiego zdradzać :). Jeśli rozbudziłam Waszą podróżniczą ciekawość to koniecznie odwiedźcie Kazimierz Dolny, by poczuć na "własnej skórze" jego magię, czar i bieg historii. My na pewno tam wrócimy ...

Żegnam się już z Wami i serdecznie zapraszam na kolejny post - tym razem rękodzielniczy w roli głównej ze skarpetkową lalką (podam również wyniki mojej małej zabawy) :).


Moc uścisków, trzymajcie się zdrowo,

Justyna