O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wojsko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wojsko. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 14 lipca 2024

Tajemnice wyspy Wolin, czyli co wiemy o Zimnej Wojnie


Atomowa wycieczka, 

czyli ciężki temat

w wakacje

Wakacje, urlop, relaks... Kto by zagłębiał się w trudny temat, jakim niewątpliwie jest okres Zimnej Wojny? No ja... A wszystko przez to, że jak się jest już na wyspie Wolin, to chce się zajrzeć wszędzie. To znaczy, ja chcę. I jakoś tak wyszło, że nogi zaprowadziły mnie do Zapasowego Stanowiska Dowodzenia z czasów PRL. A dokładnie do Podziemnego Miasta, czyli bunkrów niemieckiej Baterii Artylerii Nadbrzeżnej Vineta. Chodźcie i Wy...


Dotrzeć tu można bez problemu


Dzień piękny, ciepły, słoneczny. Las wokół szumi jak oszalały. Komary chcą mnie pożreć żywcem. Nie dam się, dziady jedne. Czekam grzecznie pod wartownią wraz z innymi ludźmi. Przed chwilą został wykonany telefon, że przy bramie czeka grupa ludzi, być może pasjonatów, a być może tylko zwykłych turystów i koniecznie chcą zobaczyć, co jest za bramą. No i dawajcie tu jakiegoś kaprala, bo oni czekają. Kaprala, czyli w sensie przewodnika, bo za bramę wejść można ino z żołnierzem, który opowie, pokaże i pouczy co wolno a czego nie.
 

Już opis na tablicy przed wejściem wprowadza nas w klimat ;)



A za plecami, po cichutku... :)



Na szczęście min już nie ma, ale w sumie kto ich tam wie...


Po chwili zjawia się żołnierz, który wcale nie wita nas kwiatami i ciepłymi słowami. A za to dostajemy prawdziwą, żołnierską musztrę. No cóż, sami chcieliście, to macie... Nikt nie protestuje, wszyscy potulnie wykonują polecenia. Nawet jeśli nie było się w wojsku, to już się ma namiastkę wojskowego życia. Ale wszyscy jakoś się przy tym cieszą, padają żarciki, więc chyba nie będzie tak ciężko, jak to mówią. Zostajemy uprzedzeni, że jeśli ktoś skręci nie w tę stronę co reszta i się, mówiąc wprost, zgubi, to to już nie jest problem wojska. Ostatni rekruci, którzy nie odróżniali strony lewej od prawej, zostali znalezieni po dwóch tygodniach. Więc... Od teraz idziemy kompanią w głąb lasu. A tam... czysta historia bez ściemy. I komary. Te wlatują bez przepustek i obowiązkowej musztry.


Las coraz bardziej porasta budynki, maskując teren jak nigdy



Dwie bramy i to pod napięciem - nikt niepowołany nie mógł przejść



Wejście do innego świata



Ambona i to nie na zwierzynę


Historia tego leśnego kompleksu zaczęła się w latach 30. ubiegłego wieku. Niemcy postanowili wybudować tu baterię artylerii nadbrzeżnej, która chroniłaby morską bazę Kriegsmarine. Dokładnie działo się to w 1936 roku. Świnoujście było wówczas największą bazą niemieckiej marynarki wojennej nad Bałtykiem. Począwszy od 1939 roku podziemna forteca zaczęła funkcjonować. Sprowadzono tu artylerzystów, przeprowadzono próbne ostrzały. Wojsko rozlokowało się w siedmiu żelbetonowych schronach i barakach. Wybudowano też drogi dojazdowe i rozwinięto infrastrukturę techniczną. Najważniejsze były cztery schrony bojowe, które pełniły też funkcje koszar. Na szczycie każdego z nich znajdowały się specjalne stanowiska, na którym ustawiano armaty kalibru 15 cm, a zasięgu około 20 km. Dwukondygnacyjny schron przykryty był kopułą pancerną, która skrywała przyrządy optyczne (jak dalocelowniki, dalomierze itp.). Na wschodnim skraju baterii ulokowano schron maszynowni i magazyn amunicji. Kompleks wyposażony był w najnowocześniejszy radar do kierowania ogniem artyleryjskim.

 
Tylko kaprala Wichury tu brakuje ;)



Wozy opancerzone, ten akurat nigdzie nie pojedzie z takim kapciem



Przekrój przez schron koszarowo - bojowy z 1941 r.



I kolejne przejście w inny wymiar



Tu kiedyś była armata, ale wszystkie zostały wysadzone w powietrze


Kiedy powstała nowa Bateria Vineta w Holandii, zdemontowano działa i przeniesiono je do nowej bazy. Na Wolin trafiły starsze działa, na których szkolili się artylerzyści lądowi Kriegsmarine. Prowadzono tu ostrzał, który wspierał niemieckie jednostki w walkach o przesmyk Dziwnów - Dziwnówek. Dziś, kiedy wszystko otacza las, trudno to sobie wyobrazić. Ale wówczas teren w stronę morza był pozbawiony zadrzewienia. Drzewa pojawiły się w późniejszym okresie i pełniły funkcję maskującą.
Rok 1945 przyniósł kapitulację Niemiec w II wojnie światowej. Żołnierze musieli zwinąć swoje zabawki i uciekać z tej piaskownicy, do której 5 maja tryumfalnie wkroczyli Sowieci. No, a ta armia, wiadomo, zanim cokolwiek oddała polskiemu narodowi, najpierw rozkradła, co mogła. Trwało to aż do grudnia, a dopiero w styczniu 1946 roku przekazała obiekt polskiej armii.


Pierwsze wnętrze i już człowiek wie, że trafił w relikty przeszłości



Człowiek przy pracy - tu każdy wiedział co ma robić



Pozostałości po serwerowni (?)



Halo? Problemy? Jakie problemy, mamy tu regularny ostrzał, ale nic się nie dzieje, spokojnie, jak to na wojnie ;) Żarty żartami, ale linia telefoniczna to był ważny łącznik ze światem zewnętrznym, więc kawałek drutu był tu niesamowicie ważny.



Dla niewtajemniczonych ta aparatura i sprzęty to czarna magia



Obsługa radiowa, telefoniczna, a przy sprzęcie marynarz z Wojsk Obrony Wybrzeża


Ludowe Wojsko Polskie przystosowało bunkry do zapasowego stanowiska dowodzenia dla najwyższych władz wojskowych polskiej armii. Działo się to dopiero w latach 50. XX w. Kompania budowlana Marynarki Wojennej ufortyfikowała teren, budując 6 Kompanijny Rejon Umocniony, który połączono z 11 Batalionowym Rejonem Umocnionym. Cały kompleks został wyposażony w fortyfikacje polowe i stanowiska artylerii przeciwlotniczej, moździerze, stanowiska dla ckm-ów (ciężkich karabinów maszynowych) oraz schrony dla czołgów. Całość kompleksu poddano remontowi, wykorzystano pozostawiony przez Sowietów niemiecki sprzęt i przygotowano pod stanowisko dowodzenia obrony przeciwdesantowej zachodniego wybrzeża.
To stąd jednostki Wojska Polskiego miały być dowodzone w czasie ataku na zachód. I to właśnie w tym miejscu miał być wydany rozkaz, który mógł zakończyć się atomową zagładą. Jakie szczęście, że do tego jednak nie doszło...


Tak, dla przypomnienia, że palenie wzbronione



I znów relikt przeszłości, niestety bez tarczki z numerami



Maski gazowe są takie nietwarzowe... ale konieczne, gdy jest się w komorze z chemikaliami



Życie koszarowe - jedni na służbę, drudzy na odpoczynek



Ostatnie namaszczenie? Nie, ten przeżyje! ;)



Poza wojną życie miało swoje prawa. Tu niemieckie Boże Narodzenie zdaje się w 1941/42 r. w koszarach i sztuczne ognie na choince


W 1965 roku całość założenia połączono setkami korytarzy podziemnych. Zmodernizowano wyposażenie i założono centralę telefoniczną. Umieszczono tu Radiowe Centrum Odbiorcze, Obiekt Ochrony Przeciwchemicznej a nawet Kasyno. Tym samym powstało całkowicie autonomiczne podziemne miasto, wyposażone w systemy łączności i to podwójne, na wypadek awarii lub zniszczenia na skutek ataku. Całość kompleksu podzielono na pięć stref bezpieczeństwa, a do każdej można było dostać się tylko za okazaniem przepustki. Służbę pełnili tam żołnierze zawodowi, co zabezpieczało w jakiś sposób wyciek informacji w niepowołane ręce. Dziś już wiemy, że jednak do końca się to nie sprawdziło. Głośna jest sprawa pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, który okazał się agentem wywiadu amerykańskiego i w latach 1971 - 1981 przekazał na Zachód ponad 40 tysięcy stron dokumentów dotyczących PRL-u, ZSRR oraz Układu Warszawskiego, w tym sowieckich planów inwazji na kraje Europy Zachodniej a także planów użycia przez ZSRR broni jądrowej, sprzętu, rozmieszczenia jednostek, a także planów wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. (Przy okazji polecam film Jack Strong z kapitalnym Marcinem Dorocińskim w roli pułkownika. A Jack Strong to pseudonim Ryszarda Kuklińskiego).


Rowerek treningowy z czasów wojny



Ciężkie zwoje papieru dla radiotelegrafistów (?)



Tablica: kto? ile? kiedy? Jak to u Niemców - "ordnung must sein".



Zapasy żywności pod ziemią - inwentaryzacja



W pokoju koszar



W pokoju koszar - gra harmonia



Stanowisko dowodzenia - wydawanie rozkazów od dowództwa


W latach 80. XX w. zmieniał się świat, zmieniła się polityka, zmieniło się także przeznaczenie obiektu. Tym razem było to Zapasowe Stanowisko Dowodzenia Dowódcy Marynarki Wojennej, potem Stanowisko Dowodzenia Dowódcy 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. O tym, że w lesie znajduje się takie stanowisko, wiedzieli tylko wtajemniczeni, głównie najwyżsi rangą oficerowie Ludowego Wojska Polskiego. W czasie Zimnej Wojny była to jedna z największych tajemnic, pilnie strzeżona. Osobą, która nadzorowała, wizytowała umocnienia, a nawet kierowała z niej ćwiczeniami był nie kto inny, jak sam generał Wojciech Jaruzelski. Dawną Baterię Artylerii Nadbrzeżnej Vineta odwiedził kilkukrotnie. I samego generała spotkałam w podziemnych tunelach. Nie mnie osądzać jakim był człowiekiem i czy dobrze czy źle się stało, że wprowadził stan wojenny. Od polityki trzymam się z daleka. Ale trudno jest wybaczyć fakt, że przez jego odezwę do narodu, nie mogłam obejrzeć w niedzielę Teleranka ;( I mu to nawet wygarnęłam! Tam, pod ziemią...


Z punktu widzenia nowoczesnych narzędzi nawigacyjnych, to papierowa mapa jest przeżytkiem, ale nie w wojsku i nie u mnie ;)



Magazyn sprzętu dawnego ;)



No i sam generał - Wojciech Jaruzelski 



Biurko z meldunkami



Zbieżność imion przypadkowa - nic o tym nie wiem, przysięgam! :)



Kiedyś te monitory były wynalazkiem ułatwiającym życie, a tablica z mapą wydaje się, że żywcem przeniesiona ze współczesnych filmów akcji



Proszę czekać, będzie rozmowa - rozmowa kontrolowana...



Stanowisko dowodzenia, tylko zamiast wyświetlacza dotykowego były flamastry jak sądzę. Tu fragment mapy z polskim wybrzeżem.


Dziś, kiedy już wszystkie nastroje i emocje opadły, obiekt nie spełnia swego przeznaczenia. Sprzęty, które tam pozostały są już archaiczne, ale wciąż dają świadectwo postępu technologii i techniki wojskowej. I pomyśleć, że stąd mogła zacząć się III wojna światowa, tym razem, atomowa. Plany zdobycia duńskich umocnień (z czym do Skandynawii!! ;) ) spełzły na szczęście na niczym i dziś możemy oglądać historyczne miejsce bez strachu. A jest co oglądać. Jest to wynik ciężkiej i żmudnej pracy wielu ludzi. Zabiegania o sprzęty do pieczołowitego odwzorowania wnętrz, uprzątnięcia terenu, zabezpieczania i przygotowania do wpuszczenia turystów. O pardon, rekrutów na szkolenie wojskowe ;)


Na nasłuchu ;)



Narada przy mapie


Wychodzę z chłodnych tuneli na spiekotę dnia. Jestem żywą stołówką dla komarów. Staczam tu swoją prywatną walkę z armią latającą. Te komarze messerschmitty zaciekle atakują. Przydałyby się tutaj dzielne chłopaki z Dywizjonu 303. No ale oni nad Anglię latali, wybaczam i sama muszę bronić swojej twierdzy, czyli niczym nie osłoniętych przyczółków mojego ciała. Mimo wszystko jestem zadowolona.


Załoga - do wozu! ;)



Sprzęt wojskowy daje klimat bazy żołnierskiej


Od 31 grudnia 2013 roku gospodarzem Podziemnego Miasta jest Muzeum Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Warto jest więc, wybrać się do, już dziś, zabytkowych tuneli. Oto garść przydatnych informacji.
Zwiedzanie jest tylko z przewodnikiem, o wyznaczonych porach, więc najlepiej jest zaplanować sobie tam wizytę w tych godzinach. Godziny bywają różne w sezonie i poza nim, więc najlepiej sprawdzać u źródła. Niestety zwiedzanie indywidualne nie wchodzi w rachubę, więc jeśli ktoś spóźni się na oznaczoną godzinę, nie ma możliwości "dobiegnięcia" do grupy, która już weszła do kolejnej strefy bezpieczeństwa. Taki maruder musi odczekać karnie do kolejnej wizyty. A przez ponad dwie godziny zwiedzania poprzedniej grupy, będzie musiał się czymś zająć sam, w przeciwnym razie wojsko zadba, co by się delikwentowi nie nudziło ;) Także, uprzedzam tylko...
Za to Bateria Artylerii Nadbrzeżnej Vineta to teren przyjazny pieskom. Można z nimi zwiedzać bunkry. Oczywiście na smyczy.
Opłatę za wstęp uiszcza się jedynie gotówką. Wiecie, żadnych dowodów w tajnym mieście ;)
No i trzeba się ciepło ubrać, bo temperatura pod ziemią to około 10 stopni. No, chyba, że wiecie, że będziecie tyrać fizycznie, to się wtedy rozgrzejecie. Ale generalnie wojsko samo tam tyra, więc kadet nie musi ;)
Słuchanie poleceń wojskowych to w tym przypadku przywilej nie obowiązek, jeśli nie chce się utknąć na wieki w poniemieckich bunkrach. Zresztą chodzenie z przewodnikiem jest tu nazywane ładnie, szkoleniem.


Nasz kapral przewodnik przy stanowisku wysadzonej armaty


Ponieważ to bunkry, a nie współczesny kompleks rozrywkowy, ciężko jest poruszać się tu osobom niepełnosprawnym ruchowo. Korytarze są wąskie, nierówne, a do pokonania na trasie są też schody. Osoby cierpiące na klaustrofobię także mogą mieć tu pewne problemy. Zwłaszcza, jeśli do tego dochodzą problemy z ciśnieniem i sercem (te sercowe do przejścia ;)).
Na terenie placówki nie ma żadnych punktów gastronomicznych typu zapiekanki, gofry, lody czy piwo. O grochówce wojskowej można pomarzyć. Także, jeśli już, to w kieszeń należy wziąć pancerne suchary albo kanapkę do zjedzenia w przelocie.
I choć temat militarny nie jest łatwy w czasie wakacyjnych odprężeń, to jednak polecam Wam wizytę w Baterii Artylerii Nadbrzeżnej Vineta przy okazji pobytu w Świnoujściu i okolicach. Bo wyspa Wolin nie jedną skrywała tajemnicę...

poniedziałek, 16 stycznia 2023

Kotlina Kłodzka - Twierdza Kłodzko

N u m e r  k o l e j n y  

p u ł k u  t u r y s t ó w,  b a c z n o ś ć!

N a   t y s i ą c   l a t   h i s t o r i i   p a t r z!

 

Czyli o dniu na Twierdzy Kłodzkiej…

Majówka 2022 r.



Fajnie jest wracać po latach w te same miejsca, choć przy okazji odkrywa się i nowe. W 2004 r. wpadłam na wariacki pomysł pojechania na cztery dni do Kotliny Kłodzkiej. To kąt na mapie Polski tak ciekawy, że cztery dni to za mało, żeby go w pełni doświadczyć. Nie mniej jednak pamiętam, że wówczas odwiedziłam Twierdzę Kłodzką, że było masę śmiechu, że nie mam stamtąd żadnego zdjęcia i nie widziałam w ogóle Kłodzka! No i to jest powód, by tam wrócić. Minęło 18 lat, więc to jakby całkiem nowe miejsce do zobaczenia. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. W zeszłym roku Majówkę spędziłam w Kłodzku. O samym mieście napiszę osobny post, bo naprawdę jest tam co zwiedzać, ale dziś będzie o największej atrakcji tej miejscowości. O kłodzkiej warowni, która stała się twierdzą...


Kłodzko znajduje się na szlaku św. Wojciecha




Schody do twierdzy


To prawda, że kiedy mówimy o twierdzy, mamy na myśli strome wzgórze i na nim wysokie mury, które były trudne do sforsowania. Kiedy jednak podchodzimy pod mury Twierdzy Kłodzkiej, nie widzimy jej wielkości. Może dlatego, że miasto ciasno okala warownię. Ale uwierzcie mi, obcujemy z ponad tysiącletnią historią!
Twierdza Kłodzko (z niem. Festung Glatz) to duża twierdza, będąca głównym założeniem z wielu, wchodzących w skład systemu obronnego z okresu XVII i XVIII w. Zajmuje powierzchnię ponad 30 ha. 


Kłodzko to po niemiecku Glatz i tak podpisywane były mapy z tego okresu



Twierdza Kłodzka widziana z poziomu miasta. W środku widoczne wejście na ścieżkę wokół budowli.


Pierwsza wzmianka pisemna o twierdzy na Górze Fortecznej (lub też zwanej Zamkową) w Kłodzku pochodzi z relacji Kosmasa z Pragi, czeskiego kronikarza z 981 r. 
Na przełomie XIII i XIV w. gród przebudowano na warowny zamek. Był on siedzibą kolejnych właścicieli ze śląskiej linii Piastów. 
Za czasów Jerzego z Podiebradów (króla Czech z XV w.), była to już okazała siedziba władcy Hrabstwa Kłodzkiego. Hrabstwo Kłodzkie to dawna kraina historyczna ze stolicą w Kłodzku, która funkcjonowała od 1459 r. do 1816 r. Ale formalnie, bo choć przestała istnieć na papierze, to w świadomości mieszkańców była nią aż do wysiedlenia w 1945 r. Terytorium to nazywane jest również ziemią kłodzką, chociaż dziś administracyjnie, jest to po prostu powiat kłodzki. Nie mniej jednak w owym czasie warownia rozrosła się o kaplicę i kościół św. Wacława i św. Marcina. Zamek posiadał pięć studni. 
W XVII w. rezydencję przejęli Habsburgowie. Średniowieczne mury zastąpiono kurtynami i bastionami. Kompleks tych umocnień otaczał zamek. 


Dawniej z twierdzy był nieco inny widok, ponieważ miasto nie było aż tak zabudowane. Na tej fotografii widać, jak dużym założeniem była dzisiejsza kłodzka atrakcja


W XVIII w. twierdza została poddana Prusakom, którzy w konsekwencji I wojny śląskiej (pomiędzy Austrią Habsburgów a Prusami Hohenzollernów o panowanie nad Śląskiem) zajęli tereny Hrabstwa Kłodzkiego. Fryderyk II Wielki, król Prus w latach 1740 - 1786, pod rządami którego Prusy stały się jednym z najpotężniejszych państw europejskich, miał prosty plan - umacniać tereny zdobyte systemem twierdz i warowni. Wtedy powstały m in. twierdza w Kłodzku, Srebrna Góra, a także inne. Przebudowa Twierdzy Kłodzkiej obejmowała rozbiórkę zamku mieszkalnego, kaplicy i kościoła, w miejsce których powstał donżon. Tym samym rosła siła militarna tej części ziemi. 


Twierdza Kłodzko i zabudowa miasta. Po lewej stronie na górze widoczny po drugiej stronie rzeki Nysy Kłodzkiej, Fort Owcza Góra, który był fortem pomocniczym Twierdzy Kłodzko (XVII-XVIII w.)



Brama wejściowa na teren warowni



Pierwsze zakamarki twierdzy



Brama wejściowa z drugiej strony



Brama z mostem zwodzonym


Dzisiejsza atrakcja miasta odegrała ważną rolę w czasie obrony Śląska podczas pruskiej kampanii Napoleona (1806-1807). Wobec przewagi liczebnej wojsk francuskich, dowódca - pruski hrabia Friedrich Wilhelm von Götzen, postanowił poddać twierdzę.



Ubiór stacjonujących w twierdzy żołnierzy, najpierw byli tu Austriacy, potem Prusacy, a obecnie turyści ;)



Wysokość grubych murów i dzisiaj robi wrażenie



Drzewa porastają mury twierdzy



Budowane chodniki zaaranżowane tak, by wyglądało to, jakby żołnierze dopiero co odeszli od pracy



Duch żołnierza w korytarzu kontrminerskim :)



Racje żywnościowe dla żołnierzy, zdaje się woda lub piwo a w workach mąka lub sól, niestety nie pamiętam co tam było...



Korytarze kontrminerskie, dziś oświetlone sztucznym światłem, dawniej przemierzane jedynie z pochodnią lub latarnią



Ponieważ korytarze były zawiłe i łączyły się, rozdzielały, każde miały swoja nazwę. Tabliczki, jak na skrzyżowaniach, podpowiadały gdzie aktualnie żołnierz się znajduje.



Latarenki, do których wkładało się świece. Należało obchodzić się z nimi bardzo delikatnie, ze względu na obecność prochu wokół.



Wyobraźcie sobie, że tędy właśnie przebiega oddział wojska... :)


W 1867 r. rząd pruski zdecydował o rozbrojeniu twierdzy jako przestarzałej. Od przebudowy obiektu przez Fryderyka II Wielkiego aż do 1945 r. budowla pełniła nie tylko funkcje militarne, ale także była więzieniem. Jednym z pierwszych więźniów był pruski oficer, a także awanturnik, Friedrich von Trenck (1727-1794). Powód - romans z królewską siostrą, księżną Amalią Pruską, która została zesłana w miejsce, gdzie rodziły się arystokratom nieślubne dzieci. Trenckowi udało się zbiec z twierdzy, ale podczas Rewolucji Francuskiej, wzięty za szpiega, nie uniknął gilotyny. W 1864 r. w twierdzy osadzano powstańców styczniowych z Wielkopolski, a w 1870 r. jeńców francuskich wziętych do niewoli w wojnie francusko-pruskiej. 


Zwiedzanie twierdzy od dołu ku górze



Na murach kłodzkiej warowni



Ratusz kłodzki i ciasna zabudowa miasta, podchodząca pod same mury twierdzy



Masyw Śnieżnika na horyzoncie, a na pierwszym planie zabudowa dzisiejszego Kłodzka. Duży, ceglany kościół to świątynia rzymskokatolicka p.w. Wniebowzięcia NMP



Na jednym z poziomów twierdzy kłodzkiej



Widok na miasto z Twierdzy Kłodzko



Dzisiejsze Kłodzko, na dalszym planie nowoczesne wieżowce mieszkalne osiedli skupionych na obrzeżach dawnego miasta



Obecnie Kłodzko nie przypomina już średniowiecznego miasta, choć wiele z jego elementów wciąż można zobaczyć w mieście, a zwłaszcza... pod miastem, ale o tym kiedy indziej ;).



Wiele się dzieje nie tylko w labiryntach twierdzy, także na poszczególnych poziomach trasy ogólnej nie będziecie się nudzić


W czasie II wojny światowej, w latach 1940 - 1943 Twierdza Kłodzka była filią obozu KZ Groß - Rosen. Umieszczano w niej jeńców wojennych, dezerterów z armii niemieckiej oraz wszystkich "szkodzących" III Rzeszy. Było to miejsce kaźni i obóz pracy. Więziono tu przedstawicieli różnych nacji. Tu także znajdowały się zakłady produkujące części do pocisków V-1, aparaturę elektryczną do łodzi podwodnych (U-Bootów) i lotnictwa. 


Kurtyna Tumska. Nad nią widnieje napis oznaczający w skrócie Deo Optimum Maximum - Bogu Najlepszemu i Najwyższemu. A Courtine oznaczało mur między wieżami. W tym miejscu do 1627 r. istniała kolegiata oo. Augustynów, w której podobno napisano Psałterz Floriański.



Bastion Tumski, skąd wyrusza się na poznanie przygody



Wystawa w piwnicy tumskiej dotyczy Husytów na ziemi kłodzkiej


Oryginalna kamienna kula armatnia



Strój Husytów



Reformator Jan Hus



Nawiązanie do oo. Augustianów



Ponieważ piwnica tumska pamięta czasy średniowiecza, nie mogło zabraknąć opisów życia codziennego na średniowiecznej wsi...



... oraz średniowiecznym mieście


Z ciekawostek o twierdzy można dowiedzieć się, że od 1958 r. do 1995 r. na terenie warowni funkcjonowała wytwórnia tanich win. Bo jak wiadomo tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie ;) 


Beczki z winem czy beczki z prochem? :) Jedno i drugie prowadzić może do niezłych wybuchów ;)



Oficjalnie, od 1960 r. Twierdza Kłodzka została zabytkiem i po uprzątnięciu, udostępniona turystom.
Dzisiejsze hordy turystów mogą podziwiać założenie z góry, a także na 1 km trasy podziemnej. Zejście pod ziemię, możliwe z przewodnikiem, to istny labirynt korytarzy kontrminerskich. Jeśli nie cierpicie na klaustrofobię, śmiało wybierzcie tę opcje zwiedzania. Gwarantuję dobrą zabawę, zwłaszcza w najbardziej ciasnych korytarzach ;) Poza tym jest to rzecz unikatowa na skalę europejską. Murowane tunele mają wysokość od 90 cm do 180 cm. Miały za zadanie wykrywać i unieszkodliwiać podkopy i chodniki minerskie wykonywane w czasie walk przez wrogie wojsko. Wybudowane chodniki nigdy nie zostały użyte w walce.


Bastion Tumski. Stąd wyruszają wszystkie wycieczki, a czekają na nie przewodnicy ubrani w stroje z epoki.



Przewodnicy i wejście na główną trasę turystyczną



Średniowieczne narzędzia obrony grodu



Oho, zaraz huknie działko...


Każda twierdza, każdy zamek, każdy gród, mają swoje legendy i swoje Białe Damy. Nie inaczej jest w Twierdzy Kłodzkiej. Twierdza ma dwie damy, które na stałe wpisały się w opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie. 
Jedna z nich powiada, że w donżonie, czyli ostatnim miejscu obrony znajdowała się Studnia Piekarska, głęboka na 50 m. W czasie oblężenia Kłodzka i samej twierdzy przez wojska francuskie w 1806 r., niejaka Charlotta Ursinus, nazwana potem Hrabianką Ursini, kłodzka mieszczka i zwolenniczka Napoleona, zatruła studnię. Dzięki temu zabiegowi, cierpiący żołnierze nie mogąc walczyć poddali się i podpisali rozejm. Niestety na jej nieszczęście zatruł się także jej kochanek, a ona sama za ten czyn została skazana na 20 lat więzienia w tejże właśnie twierdzy. Powiada się, że gdy kara się skończyła, Charlotta Ursinus zamieszkała w mieście, w kamienicy z widokiem na twierdzę. I żyła tam aż do śmierci. 


Charlotta Ursinus, zwana Hrabianką Ursini ( tak mi się skojarzyło..."Gdybym Ci ja miała rozum jak nie gąska, dałabym ja twierdzę dla napoleońskiego wojska")


Inna legenda mówi o pani na zamku w Kłodzku, nazwanej Valesca. Była to silna i piękna kobieta. Najczęściej przedstawianą ją z długim do ziemi warkoczem oraz łukiem w ręku. Wystrzelone przez nią strzały leciały nawet na 8 km. A sekret jej siły tkwił w jej kontakcie z ziemią poprzez długie włosy. 
I tu podania mają dwie wersje. Jedna mówi o zakochanym księciu, który chciał pojąć Valescę za żonę, a gdy ta mu odmówiła, bo chciała być dalej silną i niezależną kobietą, ten urażony uwięził ją i posądziwszy o czary zamurował żywcem na zamku. Duch jej do dziś błąka się w miejscu, gdzie ją zamurowano, choć zamku już dawno nie ma.
Inna wersja mówi, że to sami poddani byli nieprzychylni władczyni, bali się jej mocy, więc nocą zakradli się do jej komnaty i ucięli warkocz dający siłę. I rzeczywiście piękna Valesca straciła swą moc. Ta wersja legendy nie mówi jednak, co dalej stało się z kobietą. 



Silna i niezależna Valesca


Przewodnicy, ubrani w mundury z epoki, bardzo ciekawie opowiadają też o życiu żołnierzy na twierdzy. Nie było ono ani proste, ani fajne. O trudach dnia codziennego mogą stanowić chociażby noszone te same mundury, niezależnie od pory roku. Albo funkcjonowanie szpitala polowego... Oj, nie jedna osoba patrząc na metody opatrywania rannych miała nietęgą minę. Poza tym cała reszta to po prostu świetna zabawa. 


Jeden z bastionów twierdzy



Twierdza Kłodzko jest niesamowita. Przygotowana była na półroczne oblężenie.



Pochylnia na samej górze donżonu



Donżon, a w nim szpital polowy



O jest nawet jeden ranny, zabrany z pola bitwy. Sanitariuszka pokazała metody znieczulania, z których młotek był najbardziej skuteczny, już na sam jego widok ranny mdlał ;)



Wyposażenie szpitala polowego, gangrena murowana... A jeśli ktoś wypił spirytus, to będzie bez znieczulenia...



"Chuda Emma" była odpowiedzią na "Grubą Bertę". Był to moździerz oblężniczy Škody. Używana była w okresie I wojny światowej. Obsługiwało ją... 12 osób, a wystrzeliwała 10 pocisków na godzinę. Nigdy nie stanowiła wyposażenia artyleryjskiego Twierdzy Kłodzko. Ta zaprezentowana tu, to eksponat na potrzeby filmu "Eter" w reż. Krzysztofa Zanussiego z 2018 r.



Kadr z filmu "Eter" nagrywanego w kłodzkiej twierdzy



Skrzynie z amunicją



Życie żołnierza to nie przelewki... Wełniane spodnie, ciężki mundur, a tu ponad 25 stopni...



Chwila przerwy między atakami nieprzyjaciela



Wiosna wdziera się na mury



Niebo nad twierdzą także tego dnia nie zawiodło



Obóz wojsk napoleońskich



Obozowisko wojsk napoleońskich



W obozie wojsk napoleońskich cicho jak makiem zasiał



Poczułam się nieco dziwnie, gdy w tym miejscu zostałam zupełnie sama. Jakbym kroczyła w innym świecie i zmierzała ku nieznanemu za rogiem.


Kolejną ciekawostką Twierdzy Kłodzkiej jest fakt, że w 1970 r. nakręcono tu zdjęcia do ostatniego odcinka serialu "Czterej pancerni i pies" p.t. "Dom". Pancerniacy biegli po schodach, po których ja 52 lata później również przebiegłam. No może nieco wolniejszym tempem ;)


Bastion Alarmowy. To właśnie po tych schodkach z lewej strony wbiegali pancerni...i pies też.



Jest i Rudy... ;)



Jak mówił Janek Kos? - Załoga! Do wozu!



O, żesz ty orzeszku... Jadę w teren ;)



Zabawki dla dużych dzieci na terenie twierdzy


Od 2006 r. na terenie obiektu działa grupa rekonstrukcyjna, która odtwarza żołnierzy 47 regimentu piechoty pruskiej z 1806 r. w czasie wojen napoleońskich. Czasem można załapać się na rekonstrukcję bitew.


Wojska 47 regimentu piechoty pruskiej z 1806 r. 



Wzięło i huknęło dla mnie niespodziewanie, nie zdążyłam zatkać uszu, a potem mi w nich dzwoniło... Z takiej armaty mogli strzelać jedynie bogatsi stanem



Takie to małe a większy zasięg ranienia miało... To była broń masowego rażenia, trochę jak rosyjska ruletka. Nigdy nie wiedziano, która armatka wystrzeli jako pierwsza, nawet dla tego, co podpalał lont.



Armatka na wiwat, salwami z takiej armatki witano króla, cesarza, dostojnego gościa


Dodatkowym smaczkiem Twierdzy Kłodzkiej jest udostępniona w 2018 r. ścieżka historyczna wzdłuż murów twierdzy. Stąd także można podziwiać świetną panoramę na Kłodzko i okoliczne góry, w tym oczywiście widoczny na horyzoncie Śnieżnik, bez konieczności wchodzenia do obiektu.


Kłodzko w promieniach zachodzącego słońca



Ratusz miejski



Kłodzko ze ścieżki historycznej



Masyw Śnieżnika na horyzoncie



A po drugiej stronie rzeki Fort Owcza Góra



Ścieżka historyczna wiedzie chwilami po kładkach z kratownicy



Fragment murów twierdzy, przejście ścieżką historyczną 



Mury Twierdzy Kłodzkiej



Ścieżka historyczna to miły spacerek przy fragmencie murów twierdzy



Na ścieżce historycznej



Fragment twierdzy



Kiedyś zamek, dziś pozostałość po potężnej twierdzy. Czy w ruinach można dobrze się bawić? Można, sprawdziłam ;)



Śnieżnik w dużym zbliżeniu


Jeśli jednak zdecydujecie się wydać kasę na bilet wstępu, to musicie pamiętać o kilku zasadach. 
1. Jest całkowity zakaz zwiedzania podziemnego labiryntu osobom cierpiącym na klaustrofobię, kobietom w ciąży oraz osobom z chorobami kręgosłupa lub krążeniowych oraz dzieciom poniżej 5 roku życia. 
2. Główna trasa i do tego labirynty to około 3 godziny zwiedzania. Zwiedzanie trasy podstawowej to czas około 1,5 h.  Grupy wchodzą co pół godziny, także należy uwzględnić czas na oczekiwanie na wejście. 
3. W podziemiach panuje stała temperatura około 6-8 stopni, więc ciepła odzież, nawet latem, bardzo wskazana. Poza tym wygodna, nie krępująca ruchów.
4. Na terenie Twierdzy są toalety a także barek letni, serwujący lody. Poza tym jest kawiarenka, lecz trudno o znalezienie tam siedzącego miejsca, zwłaszcza w czasie Majówki.
Generalnie na spokojny relaks w zabytkowej twierdzy przeznaczcie sobie pół dnia. Drugie pół można poświęcić na spacer po mieście, w którym jest cała masa ciekawych miejsc do odwiedzenia. Stopniowo będę je wszystkie opisywać, tymczasem do następnego razu! 


Makieta Twierdzy Kłodzko z brązu. Powierzchnia terenu twierdzy jest większa niż Watykan.