O mnie

Moje zdjęcie
Jestem diabełek wrodzony, anioł gdy chcę. Czasem samotna w tłumie innych osób. Choleryczka z artystyczną duszą, mocno stąpająca po ziemi. Jestem w ciągłym ruchu, ciągle ciekawa wszystkiego. Kocham koci świat i jak kot chadzam własnymi ścieżkami. Taka nieidealna Ja...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wrocław. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wrocław. Pokaż wszystkie posty

środa, 30 stycznia 2019

Wrocław - Hala Stulecia i Ogród Japoński

Spokój po japońsku,
czyli spacer
po wrocławskim ogrodzie


Sami nie wiemy kiedy i jak powstają w nas marzenia. Czasami ktoś o czymś opowiada, a my natychmiast chcemy to zobaczyć na własne oczy. Wielu z moich znajomych opowiadało mi o Ogrodzie Japońskim we Wrocławiu. Jedni byli zachwyceni, inni nieco sceptyczni. Postanowiłam to sprawdzić i samej wyrobić sobie opinię o tym miejscu.


Sympatyczna tablica w hostelu,w którym się zatrzymałam


Kiedy w sierpniu zeszłego roku miałam wylecieć z tego miasta do Norwegii, pojechałam tam dzień wcześniej, by spełnić swoje małe marzenie i pójść na spacer do zoo. Ponieważ z parku zwierząt wyszłam chora od nadmiaru ludzi, postanowiłam uspokoić się idąc na drugą stronę ulicy. A tam, pierwszym budynkiem, jaki zobaczyłam była Hala Stulecia.


Hala Stulecia - widok spod zoo


Hala Stulecia (a po 1945 r. także Hala Ludowa) to hala widowiskowo – sportowa, położona w Parku Szczytnickim, wzniesiona w latach 1911-13. Od 2006 r. uznana za obiekt światowego dziedzictwa UNESCO. Wpisano ją do rejestru zabytków już w latach 60. XX w. razem z Pawilonem Czterech Kopuł, Pergolą i Iglicą. Hala Stulecia powstała, by uczcić setną rocznicę wydania we Wrocławiu, przez króla pruskiego  Fryderyka Wilhelma III, odezwy „Do mojego ludu” z 1813 r., wzywającej do powstania przeciwko Napoleonowi Bonaparte. Postanowiono więc, uczcić to wydarzenie wystawą. Jej organizację powierzono ówczesnemu dyrektorowi Muzeum Rzemiosła Artystycznego i Starożytnego – Karlowi Masnerowi. Teren pod budowę dało miasto w miejscu dawnego toru wyścigów konnych. W konkursie zwyciężył projekt miejskiego architekta Wrocławia – Maxa Berga, mimo niespotykanej konstrukcji hali i dość wysokich kosztów jej powstania.
Hala ma 42 m wysokości, jej kopuła ma 67 m średnicy, a szerokość sali to 95 m. Całość obliczona była na 10 tysięcy osób.


Jedno z bocznych wejść do Hali Stulecia



Hala Stulecia - widok od strony sztucznego stawu z fontannami



Kopuła hali od wewnątrz


Ciekawostką jest to, że w hali głównej zamontowano specjalnie zaprojektowane pod halę organy, wówczas największe na świecie. Dziś część z nich znajduje się w archikatedrze wrocławskiej.
Hala Stulecia przetrwała okres II wojny światowej. Poza wybitymi szybami i uszkodzonymi , a właściwie rozkradzionymi organami, nie ucierpiała jej konstrukcja. Nadal służy imprezom kulturalnym, sportowym, wystawienniczym itp. Akurat podczas mojej wizyty odbywał się turniej szachowy.
Wspomniany Pawilon Czterech Kopuł zbudowany na początku XX w. tuż przy Hali Stulecia, który także od 2006 r. jest na liście zabytków UNESCO, po II wojnie światowej mieścił  Wytwórnię Filmów Fabularnych. Obecnie sale wykorzystuje Muzeum Sztuki Współczesnej.
Pergola – jej kształt to połowa elipsy. Zbudowano ją wokół sztucznego stawu z fontanną. Długość pergoli to 640 m. W 2009 r. uruchomiono Fontannę Multimedialną, gdzie pokazywane są projekcje światło – dźwięk.


Pergola, która także jest zabytkiem



Pergola daje przyjemny cień w gorące dni



Hala Stulecia - widok spod pergoli



Tym razem pokaz samego światła, bez dźwięku ;)


Iglica za to, wzniesiona została w 1948 r.  z okazji Wystawy Ziem Odzyskanych. Ma ponad 90 m wysokości i waży 44 tony (!)


Zabytkowa iglica


Wszystko to razem stanowi jeden zabytek i bez względu na to, czy budzi zachwyt czy niesmak estetyczny, stanowi jeden z symboli miasta.


Duśka we Wrocławiu :)


Tuż obok Hali Stulecia założono Ogród Japoński. Powstał on także w 1913 r. w Parku Szczytnickim, jako jeden z ekspozycji Wystawy Sztuki Ogrodowej, odbywającej się  w ramach Wystawy Stulecia. Wówczas był to jedyny egzotyczny ogród, prezentowany na tej wystawie.
Założenie to powstało z inicjatywy hrabiego Fritza von Hochberga, dyplomaty i zarazem orientalisty i przy pomocy japońskiego ogrodnika Araia Mankichiego. Po wystawie ogród utracił charakter japoński, mimo zachowanego ogólnego zarysu ogrodu sprzed wystawy. 


Brama wejściowa "Sukiya-mon"



Hortensja w przybliżeniu



Przekwitający krzak hortensji


Podjęto próbę  rekonstrukcji parku. Współpracowali przy tym  także japońscy ogrodnicy, ambasada Japonii oraz oczywiście Polacy. Projekt opracował prof. Ikui Nishikawa, a uroczystego otwarcia dokonano w 1997 r. Niestety, dwa miesiące po uruchomieniu, nadeszła powódź stulecia i ogród przez trzy tygodnie znajdował się pod wodą. Znowu musiano podjąć się rekonstrukcji i udało się to w 1999 r.


Drewniany pomost



W ogrodzie można napotkać różne okazy dendrologiczne...



... oraz złote rybki :)



W zakątkach parku widoczne są drzewka bonsai oraz inne, typowo azjatyckie roślinki



To coś bzyczało i uparcie wracało na ten patyczek :)



I jeszcze jedno ujęcie tej "ważki"




Przerzucone przez wodę kamienie, po których przechodzi się na stały ląd



A tu widok po przejściu na drugą stronę ;)



Drewniany pomost w tle


W ogrodzie znajdują się drewniane budowle, jak mosty, pawilon herbaciany, bramy, japońskie misy i latarnie (z XVIII i XIX w., pochodzące ze zlikwidowanych dawnych ogrodów japońskich). Oczywiście pierwszoplanową rolę odgrywa tu azjatycka roślinność jak czerwone klony czy drzewka bonsai.


Japońska latarnia



Pawilon herbaciany "azumaya"



Drewniany most



Drzewka bonsai na wysepce



Słoneczny, ciepły dzień, to i ludzi pełno...



Japońska latarnia



Przy jednej z japońskich latarni



Drzewka bonasai



Drzewko bonsai



Drzewka mają różne kształty


Park jest uroczy, ale mnie osobiście jakoś szczególnie nie zachwycił. Nie wiem, może zbyt duża ilość osób tego dnia, wpłynęła na mój odbiór? Uważam też, że opłata 4 zł za możliwość pospacerowania po, w sumie kawałku, parku, to trochę dużo. Rozumiem, że pieniądze idą na utrzymanie założenia, ale jednakowoż miałam wrażenie, że z Japonią ten park nie ma zbyt wiele wspólnego. Przyznaję, że Ogród Japoński jest romantyczny (kiedy nie ma tłumu ludzi), można w nim podziwiać kwiaty i drzewa, ale nie zaznałam w nim spokoju. Zmęczona wyszłam poza bramę.


Brama wyjściowa


Park Szczytnicki to także zwykły park, gdzie można pospacerować. 


Pomnik bogini Diany. Pierwszy pomnik, autorstwa Ernsta Segera stał w parku Szczytnickim od 1898 r., ale w 1945 r. zniknął bez śladu. Dopiero w 2015 r. podjęto się rekonstrukcji. Autorem jest Ryszard Zarycki. Pomnik przedstawia boginię Dianę w scenie polowania.


To także park, przez który często przechodziła moja imienniczka, wielka himalaistka, Wanda Rutkiewicz. W pobliskiej szkole sportowej pobierała naukę i mieszkała nieopodal. Postanowiłam pójść jej śladami. Przy okazji znalazłam jeszcze trzy krasnale wrocławskie, które zawsze mnie cieszą.


Stara Odra widziana z Mostu Zwierzynieckiego



Budynek Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu



Domek na drzewie - kto by nie chciał takiego? :)



Krasnal Opiekunek i Krasnomaleństwo



Krasnal Gilbert Grape



Tak się zastanawiałam - co gryzie Gilberta Grape'a?



Kamień pamiątkowy poświęcony Wandzie Rutkiewicz. W tle szkoła sportowa, do której uczęszczałą słynna himalaistka



Pamięci Wandy Rutkiewicz



Krasnal Piastek - tuż przy drzwiach wejściowych do szkoły



Tablica upamiętniająca słynnych absolwentów szkoły. Dzięki uprzejmości dozorcy szkoły, zostałam przez niego wprowadzona do niej i oprowadzona. Wielkie dzięki! :) 



Wśród absolwentów nie mogło zabraknąć wzmianki o Wandzie Rutkiewicz


Wróciłam wieczorem do hostelu bardzo zadowolona, bo udało mi się spełnić moje małe wrocławskie marzenia. Te, zrodziły się już we mnie bardzo dawno. Kolejnego dnia miałam wylecieć na spotkanie z moim wielkim marzeniem. Ale to już przecież inna opowieść…


Sympatyczny obrazek hostelu Wratislavia, w którym miałam przyjemność się zatrzymać




niedziela, 16 września 2018

Z aparatem wśród zwierząt - wrocławskie ZOO

Echa przeszłości,
czyli o spełnianiu marzeń z dzieciństwa

Ten, kto urodził się w latach 70. XX w. (a także wcześniej i ciut później), wie, że obraz i światopoglądy kształtowali nam ludzie – podróżnicy, kulturoznawcy i przyrodnicy, których znało się z małego okienka. Bo często ten mały ekran był sporym oknem na świat. Jako mała dziewczynka siedziałam po turecku przed, najpierw czarno-białym, a potem kolorowym, telewizorem i z namaszczeniem wpatrywałam się w znane osobistości, które pojawiały się na skaczącym ekranie. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że pokazując mi ten fascynujący świat, kształtują we mnie zamiłowanie do odkrywania go dla siebie. Dziś mogę im wszystkim podziękować za to, że mimo niesprzyjających warunków, mimo wielu zakazów PRL-u, oni mieli odwagę wyjechać, coś nagrać, pokazać reszcie. I dzięki nim, świat był bardziej kolorowy. Dziś zapraszam Cię Drogi Gościu, do miejsca, o którym marzyłam od dziecka, ale nigdy wcześniej tam nie dotarłam.
Niby podobne miejsce mam w Warszawie, ale mi chodziło o poczucie tego, czym żyli moi mentorzy w sprawach dzikich zwierząt. Wrocławskie Zoo… 


Wrocławskie zoo



Wejście główne do zoo. W tle Hala Stulecia


Dla mnie nierozerwalnie będzie się zawsze kojarzyć z osobami państwa Hanny i Antoniego Gucwińskich, którzy przez ponad 40 lat byli zarządzającymi parkiem. Na ich program „Z kamerą wśród zwierząt” czekałam z niecierpliwością. Przez ponad 30 lat państwo Gucwińscy opowiadali z pasją o życiu zwierząt, o których nie miałam pojęcia, że istnieją. I dziś, zanim spełniłam duże marzenie o północy tego świata, po tylu latach, miałam możliwość spełnienia małego marzenia z dzieciństwa, by tam być i zobaczyć ich dzieło.
Zoo jak zoo J Większość zwierząt taka sama w każdym. Ale uczucie inne… 


Mapka sytuacyjna


W niedzielny, sierpniowy dzień, przyjechałam do Wrocławia, ponieważ w poniedziałek miałam wystartować bladym świtem na lotnisko. I postanowiłam zrobić sobie spacer. I chyba był to błąd, bowiem kolejka do wejścia, a potem do okrzyczanego afrykarium, do którego ostatecznie nie dotarłam, była niczym rodem z PRL-u. Ludzi całe zatrzęsienie, więc wyszłam stamtąd nieco zmęczona tłumem. Nic dziwnego, dzień był piękny, ciepły, więc ludzie powychodzili z domów. Ale także zwierzęta odczuwały skutki duchoty, były ospałe i chowały się w klatkach lub niespokojne chodziły w te i we w te. Z pewnością były też zmęczone liczną gawiedzią. Ale mimo wszystko cieszę się, że wreszcie dotarłam do tego zoo. To nie jedyne miejsce, które tego popołudnia odwiedziłam, ale o tym kiedy indziej.


Na pierwszy rzut zwiedzania poszły moje kochane osiołki, wielbłądy i dromadery



Mysz Berberyjska, prowadząca dzienny tryb życia i często spotykana w hodowlach amatorskich



Małe ssaki, które przypominały mi świstaki, ale nie pamiętam ich nazwy



Kob Singsing - podgatunek koba śniadego. Dobrze pływa i chowa się w wodzie jak czuje zagrożenie. Wydziela silny piżmowy zapach ze swych gruczołów potowych.



Kilka kroków i jest się na Madagaskarze :)



Bydło Watusi. Nazwa wywodzi się od ludu Tutsi, który trudni się pasterstwem i hodowlą. W języku suahili słowo "Wa" oznacza "należy do...", więc "Watusi" oznacza "należy do ludu Tutsi". W Europie zniekształcono nazwę na watusi. Rogi tego bydła mogą mieć przy nasadzie do 50 cm (a czasem i więcej) obwodu a ich długość dochodzi do 162 cm (czasem i dłuższe), co czyni to zwierzę jednym z takich, z najdłuższymi rogami na świecie. Krew zwierzęcia wymieszana z mlekiem pita jest jako napój, dający wojownikom siłę przed polowaniem. Im więcej sztuk w stadzie ma właściciel, tym wyższy jego status społeczny.



Nietoperze



Zdjęcia nie oddadzą gorąca tropikalnej dżungli



W dżungli



To cudo siedziało nad głowami przechodniów. Nie mam pojęcia co to za ptaszek



Wari rudy. Lemury te  - uwaga - przyczyniają się do zapylania kwiatów, bowiem żywi się głównie nektarem, pyłkami i owocami. A kiedy zjada nasiona, często przyczynia się do rozsiewania nowych roślin.



Lemurki żyją w stadach i bardzo dbają o gęstą sierść



Wciąż w dżungli :)



Legwanik Cuviera z rodziny magaskarowatych. Na swoje ofiary poluje z zasadzki, siedząc na pniach drzew. Kiedy sam czuje zagrożenie, ucieka przed drapieżnikami do szczelin drzew a wejście blokuje kolczastym ogonem. A to spryciul!



Tropikalna roślinność



Kotik afrykański - podobnie jak uchatkę można odróżnić od foki tym, że wystają im drobne małżowiny uszne, których foki nie posiadają.



Basen z kotikami afrykańskimi



Makak Magot. To jedyny gatunek żyjący w Europie (na Gibraltarze)



Choć te sympatyczne małpki są atrakcją na Gibraltarze, to jednak są silnie uzależnione od człowieka. Obecnie często spotkać je można w Maroku i Algierii.



Niedźwiedź brunatny



Niedźwiadek :)



I jeszcze raz makak. Tu ze smoczkiem dziecięcym. Za "małpowanie" liczył na jakiś smaczny kąsek od turystów



Śpiący żbik europejski. Choć jest gatunkiem podlegającym ścisłej ochronie, to jego populacja wciąż spada, gdyż krzyżuje się z kotem domowym. I trudno go spotkać w warunkach naturalnych.



Krasnal na lwie w restauracji na terenie zoo



I jeszcze raz kotik



Okapi - zwierzę najbliżej spokrewnione z... żyrafą. Żyje raczej samotnie, żywi się liśćmi, grzybami i owocami. Ciekawostką jest to, że ma długi język, który służy mu nie tylko do chwytania, ale i do higieny, bowiem może nim dotknąć i oczu i uszu



Panowie we fraczkach, czyli pingwiny



Mały konik w stajni



Osiołek z miną "dziś nic mi się nie chce"



W świecie gadów i płazów



Żółwie



W motylarni



Z tego czegoś będzie motylek



Ostateczny osobnik motyli



Motylkowa stołówka



Żółw Matamata - żółw wodny z Amazonki. I choć to żółw wodny, to słabo pływa, raczej chodzi po dnie, gdzie żyje. Ma świetny wzrok, a dzięki skórnym wyrostkom na głowie i szyi odbiera bodźce dotykowe, dlatego poluje z ukrycia na małe ryby i płazy



Ropuchy pomidorowe. Mieszkają w wilgotnych lasach tropikalnych, ale też w Chinach na wysokości 250 - 1300 m n.p.m.



Żółwiak chiński - dobry pływak i nurek. Swój wolny czas spędza zagrzebany w piasku i mule, ale kiedy z niego wychodzi jest dość agresywny. Poluje na ryby, ślimaki, a także nie gardzi padliną



W świecie węży i jaszczurek...



Agama żaglowa filipińska - ta jaszczurka osiąga do 100 m długości. Poławiana nie tylko dla celów handlowych, ale i... konsumpcyjnych. Żyje w nizinnych nadrzecznych lasach, ale zanieczyszczenia środowiska i jej siedlisk sprawiają, że grozi jej wyginięcie



Smutek smoka - krokodyl krótkopyski. Umie nawet galopować, choć w ciasnym akwarium raczej nie ma gdzie. Żyje na bagnach, na ląd wychodzi głównie nocą. Choć ma pancerny wygląd, to jest raczej z natury łagodny, przez co najczęściej odławiany w Afryce Środkowej



Waran szmaragdowy posiada typowo nadrzewny tryb życia, co ułatwia mu chwytny ogon. Żywi się owadami a także jaszczurkami. Ten gatunek objęty jest zakazem handlu



Najbardziej znany - Waran z Komodo - największa na świecie żyjąca jaszczurka. Wiążą się z nią same ciekawostki: poluje na ofiary tak duże jak bawół (!), zdarzają się jej przypadki kanibalizmu (!) i może rozmnażać się bez udziału samca (!). Oprócz utraty siedlisk, zagrażają jej... turyści, którzy masowo odwiedzając indonezyjskie wyspy, zakłócają jej spokój



Goryl czekający na posiłek



Gibon białoręki - przemieszcza się metodą brachiacji - czyli kołysze ciałem i naprzemiennie chwyta gałęzie drzew swoimi kończynami w białym umaszczeniu. Prowadzi dzienny tryb życia, śpi na drzewach, nie umie pływać i instynktownie unika wody. Swoje terytorium zaznacza... donośnym głosem ;)



Mangaba rudoczelna - małpki te doskonale skaczą, pływają, a machając ogonem wyrażają emocje. Nazwa tego gatunku pochodzi od portu Mangabe na Madagaskarze, choć na tej wyspie nie występują żadne małpy




Małpi gaj



Matka z dzieckiem



Koczkodan Diana - żyje stadnie w koronach drzew. To małpa, która komunikuje się między sobą nie tylko głosem, ale i mimiką oraz dotykiem. Ponieważ zwierzę to żyje na terenach niebezpiecznych dla człowieka, monitoring jej jest bardzo trudny. Zagrażają jej polowania, degradacja i utrata siedlisk


Leniwiec ostrzega... :) Ale kocha wszystkich



Urocze leniwce śpiące ponad głowami turystów :)



"Czyż nie jestem słodki?"



Koszyki dla leniwców, ale jak widać wolą gałęzie



Pora karmienia - pokaż co masz w koszyczku człowieku...



"Ustalmy która z nas nie widzi, która nie słyszy, a która nic nie powie..."



Koczkodan Mona - jej policzki mogą być tak pojemne jak żołądek. Żywi się owocami, liśćmi, nasionami i bezkręgowcami.



Szympansy na wybiegu



Słonie indyjskie mogą zjeść do 120 kg pożywienia dziennie. Najważniejsza jest u słonia trąba, która służy do chwytania, oddychania, wąchania, pobierania wody, trąbienia i komunikacji z innymi osobnikami. Samiec słonia posiada ciosy, błędnie nazywane kłami.



Słoniarnia. Jej oryginalna nazwa "Dom Gruboskórców", została zbudowana w latach 1887-1888. Aż trudno uwierzyć, ale po przeróbkach w latach 1921 - 1927, znajdowała się tu restauracja i sala koncertowa. Słoniarnia została ponownie uruchomiona w 1955 r., kiedy do zoo przybyła pierwsza po wojnie słonica indyjska, Kama.



Hipopotam karłowaty. Rzadziej przebywa w wodzie, niż jego krewniak, hipopotam nilowy. Jest też od niego mniejszy. Raczej typ samotnika. Zasiedla dżungle deszczowe, zarośla w pobliżu rzek i jezior oraz bagna. Jego skóra wydziela substancję, która zapobiega oparzeniom słonecznym i ma działanie antybakteryjne



Krasnal Hipoczyściciel :)



Nosorożec



Tygrys - największy drapieżnik z rodziny kotów. Jest samotnikiem, poluje na większe zwierzęta, ale nie gardzi rybami. Świetnie skacze, dobrze pływa, umie wspinać się na drzewa, choć czyni to rzadko. Żyją około 20 lat.



Przemisia - niedźwiedzica brunatna, uratowana z okolic Przemyśla, chora na epilepsję, jest w trakcie leczenia. Niedźwiedzie brunatne prowadzą samotniczy tryb życia, w pary łączą się tylko w okresie godowym. Żywią się jagodami, korzonkami, ale też padliną. Są pod ścisłą ochroną



Niedźwiedź himalajski - dobrze pływa, porusza się między drzewami, w których buduje gniazda na platformach. Czynnikiem zagrażającym temu gatunkowi jest sam człowiek, bowiem poluje się na tego misia dla pozyskania jego pęcherzyka żółciowego, który wykorzystywany jest w tradycyjnej, azjatyckiej medycynie ludowej a także dla mięsa, uważanego za przysmak



Foka pospolita - 100% tłuszczu i 100% wdzięku :) - tu płynie stylem grzbietowym



Foka



Jedno mrugnięcie okiem i jest się w Tybecie...



Tablica poświęcona Irbisowi, czyli panterze śnieżnej



Wybieg dla pantery śnieżnej, jednak zwierzak ukrył się przed ciekawskimi spojrzeniami. Mam wrażenie, że kawałek główki i uszka widać na samej górze z lewej strony...



Młynki modlitewne



Przy tybetańskich młynkach modlitewnych


Siedem lat w Tybecie... to znaczy chwil siedem :)



W przedszkolu w zoo - małe baranki



 I małe kózki



Żyrafa



Żyrafy na wspólnym wybiegu z zebrami



Kolorowe pingwinki przy pawilonie arktycznym



Uwaga na pingwiny!



Uwaga na niedźwiedzie!



Morskie stwory prezentowane w pawilonie arktycznym



Igloo wewnątrz pawilonu



Żyjątka arktyczne



Multimedialny ruchomy globus w igloo



Mówiąc o ludziach, którzy we mnie zaszczepili ciekawość świata, warto także wspomnieć o spotkaniu w Warszawie z Panią Elżbietą Dzikowską, która barwnie opowiadała o Peru. Zdjęcia z komórki, więc słaba jakość, ale nie mogłam ich nie umieścić.


Początek spotkania



Podróż do Peru



Autorka spotkania na tle odkrytego miasta Inków



Opowieściom nie ma końca


Mogłam osobiście podziękować Jej za program „Pieprz i wanilia”, który prowadziła wraz z mężem, Panem Tonym Halikiem, a dzięki któremu podróżowałam po świecie bez paszportu. W latach 80. XX w. wydawało mi się, że to bardzo bogaci ludzie, bo program nagrywany w piwnicy ich domu, był na tle regału z licznymi kasetami VHS. I to one były wtedy wyznacznikiem bogactwa J Podobnie jak zdjęcia z palmami w tle J Zajęło mi to sporo czasu, by zrozumieć, że prawdziwym bogactwem były słowa i obrazy jakie nam pokazywali w swym programie. Że wiedza, którą przekazywali, była skarbem, który zapoczątkował mój gen nomada. Jestem za to wdzięczna i cieszę się, że mogłam osobiście powiedzieć to Pani Elżbiecie. 


Wspaniała pamiątka :)



Autograf Pani Elżbiety Dzikowskiej w Jej książce, a moim, zakupionym egzemplarzu :)


Życie bywa zaskakujące!  I życzę Ci Drogi Gościu, byś mógł kiedyś podziękować komuś za to, że zmienił Ci życie na lepsze lub nadał mu koloru. Sprawił, że świat jest cudowny. Bo jest…