Pierwszy tom mnie zachwycił. Drugi złamał moje serce. A trzeci… zmiażdżył mnie bezlitośnie.
Claire Legrand po raz kolejny pokazuje, jak cudownie operujPierwszy tom mnie zachwycił. Drugi złamał moje serce. A trzeci… zmiażdżył mnie bezlitośnie.
Claire Legrand po raz kolejny pokazuje, jak cudownie operuje piórem. Nie tylko potrafi stworzyć wiarygodną wersję świata, lecz dopracowuje go pod każdym względem, wzbogacając o barwne opisy i oryginalne elementy. Niesztampowe spojrzenie na magię oraz jej źródło, empirium. Jednak tym, za co ją absolutnie uwielbiam to plot twisty wywracające mnie na lewą stronę i robiące sieczkę z mózgu oraz mocne finały… po których nie mam pojęcia, co mam ze sobą zrobić. Jak mam zacząć czytać jakąkolwiek inną książkę po tym, skoro będę ją porównywać do niej?
Wracając do konkretów. Przemiana Rielle oraz Elianny od początku historii jest przeogromna… widać to, zwłaszcza w ostatnim tomie. I o ile, tą drugą od samego początku pokochałam, kibicowałam, śmiałam się wraz z nią, a częściej płakałam, to z Rielle jest to o wiele trudniejsza relacja. Nie jest to postać, którą potrafiłam polubić, ani nawet zrozumieć. Irytowała mnie od początku trylogii, a jednocześnie… ogromnie doceniam jej kreację jako tej złej. Zepsutej do szpiku kości, egoistycznej, mściwej i małostkowej. Jej intencję i decyzje były najbardziej, jak to się dało, oddalone od mojej moralności, ale zawsze w książce spotykamy albo dobrych bohaterów, ale o szarej moralności, gdzie zazwyczaj ta lepsza strona wygrywa. Ciekawe było poznanie kreacji tak innej, kontrowersyjnej, nawet jeśli wielokrotnie chciałoby się strzelić jej kontrolnego liścia.
Zakończenie jest pełne nieoczywistości, niedopowiedzeń, gdzie możemy albo snuć najgorsze scenariusze, albo dopisać sobie swoje szczęśliwe zakończenie. Jednak w obu tych przypadkach i tak pozostawia nieodłączną nutę smutku… Nie ukrywam, że chciałabym więcej (najlepiej kolejny tom!), zabrakło mi również informacji, co się wydarzyło z niektórymi postaciami (Harkan, heloł?!), czy większego rozwinięcia niektórych finałowych wydarzeń. Wciąż mam wiele pytań i spory niedosyt!
Gdybym miała opisać, czym stoi ostatni tom… są to emocję. Szalone niczym rollercoaster przeskakujące od smutku i łez, poprzez wątły cień nadziei, a na wściekłości i bezradności kończąc. Historia pełna bólu, wylanych łez i przelanej krwi. Zaczynając trylogię, nie spodziewałam się, że wstrząśnie mną aż tak mocno, że będę przeżywać losy bohaterów, płacząc z nimi… na pewno nie wiedziałam, że trafi to do moich absolutnych ulubieńców....more
Ciężko trafić na książkę inną, zwłaszcza w przypadku powieści młodzieżowej, która nie tylko będzie odbiegać od standardowych schematów wytyczonych przCiężko trafić na książkę inną, zwłaszcza w przypadku powieści młodzieżowej, która nie tylko będzie odbiegać od standardowych schematów wytyczonych przez popularne powieści Young Adult, ale odbiega od nich na kilometr, nie odwracając się za siebie.
Vanja Schmidt to dziewczyna o wielu twarzach, wie, że w życiu nic nie przychodzi łatwo, a jeśli czegoś nie dostajesz od losu, najlepiej to… wykraść. Porzucona w wieku czterech lat, jako przynosząca nieszczęście, zaadoptowana przez bóstwa: Fortunę oraz Śmierć, a do niedawna wierna pokojówka księżniczki. Do dnia, gdy postanowiła ukraść jej życie, a przy okazji uwolnić szlachtę od kilku błyskotek. Na dodatek wpakowała się w śmiertelną klątwę, na którą odczynienie ma tylko dwa tygodnie. A po nich? Stanie się przepięknym chodzącym klejnotem. Niestety, martwym klejnotem.
Pierwsze co mnie najbardziej urzekło, był przepiękny styl powieści, okraszony mrocznym, momentami niepokojącym klimatem, a jednocześnie przeplatany czarnym humorem Vanji i nietypową narracją. Uwielbiam, gdy autor podchodzi do pisania ze świeżym spojrzeniem i bawi się piórem. Było w tym czuć, że autorka miała niesamowitą przyjemność z pisania. A wisienką na torcie były niemieckie zwroty i wyrażenia, które idealnie wpasowały się w fabułę i klimat powieści, dodając jej jeszcze więcej wyjątkowości.
Przez dłuższą część książki sama nie wiedziałam, co mam myśleć o głównych bohaterach! Nie ma tutaj oczywistych, dobrych lub złych kreacji, lecz pełne szarości. Tak samo jak zacierały się granicę moralności i czytelnik nie jest do końca pewien, czym już jest „właściwie rozwiązanie”. Z jednej strony chciałam, żeby bohaterowie ponieśli konsekwencję swoich zachowań, z drugiej jednak… mocno zaangażowałam się w los bohaterów.
Znajdziemy tutaj nie tylko postaci o szarej moralności, czarny humor, ale również pełną wartkiej akcji fabułę, przeskakującą z jednych wydarzeń w drugie, a pomiędzy wplatającą skomplikowane intrygi i próbę pokonania czarnego charakteru. I choć dzieje się naprawdę wiele, w żadnym momencie nie czułam przesytu. Zwłaszcza gdy na arenę wkraczali bogowie lub paskudne demony niczym z koszmarów.
„Mali złodzieje” to powieść, która zachwyci Was swoją nie oczywistością. Nie znajdziecie drugiej takiej historii, z bohaterką o czarnym sercu pragnącą ukraść dla siebie nowe życie, a która tak dobitnie potrafi rozczulić czytelnika. Skradnie nie tylko Wasz czas, ale i Waszą miłość. ...more
Camille to artystyczna dusza, która jako jedna z niewielu dam ma wolność wyboru. Szczęście zapewnia jNiebezpieczna gra, w której stawką jest wszystko.
Camille to artystyczna dusza, która jako jedna z niewielu dam ma wolność wyboru. Szczęście zapewnia jej prowadzenie sklepu oraz wystawianie swojej sztuki, a mąż nie jest tym, czego pragnie od życia. Chociaż owszem, nie pogardziłaby miłym dżentelmenem… od czasu do czasu. Aż do dnia, gdy pada ofiarą szantażu, a na szali toczy się jej reputacja. Niestety, drapieżników na nią czyhających jest o wiele więcej, a od demonicznego Księcia Zazdrości nie tak łatwo będzie się uwolnić. Zwłaszcza gdy uczestniczy w grze, w której nie ma nic do stracenia.
Od dawna szukałam romantasy, które będzie zawierało idealną równowagę między fabułą, akcją, rozbudowaniem świata, a pikanterią (dużą dawką pikanterii!). Gdzie sceny zbliżenia będą wywoływały uśmiech, lecz nie ten zażenowania. Książkę, po której powiem: to jest TO. Czytajcie!
I wreszcie ją znalazłam.
Choć początek wywołał we mnie lekką dezorientację, to sama nie wiem, kiedy wpadłam w jej bezwzględne sidła. Początkowe subtelne zainteresowanie przerodziło się w obsesję i błyskawiczne przerzucanie strony za stroną. A najgorszy był moment, gdy gnałam do końca, bo MUSIAŁAM już poznać wszystkie tajemnice… a wcale nie chciałam docierać do końca.
Autorka stworzyła świat skrywający pod fasadą ogłady i powściągliwości nikczemne intrygi, brudne sekrety oraz grzeszną namiętność, która damy z dobrych domów doprowadziłaby na skraj obłędu. Jednocześnie ten pełen skrajności świat, przecina się z innym, o wiele bardziej mrocznym, zdeprawowanym, będący domem dla wielu mrocznych i krwiożerczych istot.
Uwielbiam złożoność bohaterów, to ile warstw kryją oraz ich skrywane tajemnice. Nieoczywiste tajemnice! Camilla za swoje złośliwe (i jakże zabawne!) pstryczki w nos Zazdrości, inteligencję i przemyślane intrygi, wskoczyła to grona moich ulubionych bohaterek. Jej zaciętość i spryt urzekały mnie za każdym razem.
Chemia między bohaterami była niesamowicie silna i nadała powieści zmysłowego charakteru. Sceny zbliżeń nie pozostawiają złudzeń, że mamy do czynienia z książką dla dorosłego czytelnika, jednocześnie opisane są z ogromnym smakiem i subtelnością.
Przygodę z „Królestwem nikczemnych” zakończyłam na pierwszym tomie, dlatego z pierwszej ręki mogę powiedzieć, że nie potrzebujecie znać trylogii, aby móc sięgnąć po „Tron upadłych”. Oczywiście, pomoże ona zrozumieć wiele pomniejszych smaczków, nie jest jednak potrzebna. Co więcej, przy „Królestwie” bawiłam się dobrze, ale nie czułam się na tyle zainteresowana, aby kontynuować serię. Natomiast „Tron”… to była istna wisienka na torcie. Zarówno fabularnie, jak i stylem powieść wypada o niebo lepiej i czuć, że warsztat pisarski autorki mocno się rozwinął.
Za każdym razem gdy sięgam po książki Danielle, pieję z zachwytu. A biorąc pod uwagę, że każda kolejna jest lepsza niż poprzednia, już teraz boję się Za każdym razem gdy sięgam po książki Danielle, pieję z zachwytu. A biorąc pod uwagę, że każda kolejna jest lepsza niż poprzednia, już teraz boję się co będzie dalej…
Cudownie było wrócić do “Mrocznych wybrzeży” i niczym ze starymi przyjaciółmi, przywitać się z jej bohaterami. “Pozłacany wąż” łączy w sobie losy ich wszystkich, Teriany, Marka, Killiana oraz Liliany. Nastroje są coraz bardziej niespkojne, na jaw wychodzą kolejne intrygi, i chociaż wydawało się, że najgorsza bitwa za nimi, prawdziwa wojna jeszcze nie nadeszła.
Całą twórczość Danielle, od “Porwanej pieśniarki” pełnej trolli skrywających się pod wielką górą, po “Królestwo Mostu” wypełnionego po brzegi intrygami, na cudownych “Mrocznych wybrzeżach” kończąc, mogę polecić wszystkim fanom Sarah J. Mass, Holy Black czy Leigh Bardugo. Jeśli książki tych autorek przypadły Wam do gustu… to nie ma się nad czym zastanawiać!
Pomimo, że pierwszy tom bardzo mi się podobał, to dopiero drugiemu udało się skraść moje serce. Była to powieść wypełniona akcja, charyzmatycznymi bohaterami i fabułą, od której nie mogłam się oderwać. Wiedziałam jak ciężko będzie to przebić… i udało się. Trzeci tom przebił oba poprzednie i zostawił je daleko w tyle! Tak wciągającej akcji, idealnie ze sobą połączonej pomimo losów wielu bohaterów, gdzie historie każdego z nich śledziłam z równym zainteresowaniem, ciężko znaleźć. W wielu innych powieściach, kiedy autor stosował podobny zabieg, bywałam zmęczona i znudzona, ponieważ czytałam o losach jednej osoby, a myślami wybiegałam już do innej. Tutaj tak nie było, ponieważ każda z nich była tak samo dynamiczna i intrygująca. Historie każdej jednej osoby śledziłam z niecierpliwością.
Uwielbiam warsztat pisarski autorki. To, w jaki sposób tworzy klimat otaczającego nas świata oraz jak buduje relacje między bohaterami. Jest oczywiście również coś co nie znoszę - zakończenie! Po raz kolejny Danielle zaserwowała gigantyczny cliffhanger, po którym jedyne co chcę zrobić to sięgnąć po następny tom…
Jako wielka fanka “Królestwa mostu”, a zwłaszcza Arena i Lary, śmiało mogę powiedzieć, że “Pozłacany wąż” przebił wszystkie dotychczasowe książki. Świetnie wyrównane tempo akcji, fabuła od której nie można się było oderwać, a jednocześnie nie chce się jej kończyć i intrygujący bohaterowie, o których można czytać bez końca.
Uwielbiam motyw czarownic, walki ze złym władcą, nieoczywistych bohaterów, pełnych pasji wątków romantycznych… a tu jesJestem. Absolutnie. Zachwycona.
Uwielbiam motyw czarownic, walki ze złym władcą, nieoczywistych bohaterów, pełnych pasji wątków romantycznych… a tu jest to wszystko połączone w odświeżającej, unikalnej wersji.
O czym jest książka – czyli część, którą lepiej pominąć, aby mieć tym większe zaskoczenie!
Dwie bliźniacze siostry, rozdzielone po urodzeniu. Jedna wychowująca się w luksusach, gdzie na każde skinienie jej palca przybiega tuzin służby, przygotowująca się do objęcia tronu. Druga żyjąca w ciężkich warunkach na skraju klifu, od dziecka ucząca się zakazanej magii i tego… jak ukraść tron siostrze.
Od pierwszej strony wiedziałam już, że będzie to książka, którą pokocham. I tak było. Miałam duże trudności by oderwać się od niej i kilkaset stron pochłonęłam błyskawicznie. Nie było idealnie, ale mam wrażenie, że przez te niedoskonałości, pokochałam ją jeszcze bardziej.
Akcja toczy się błyskawicznie, naprzemiennie między dwoma bliźniaczkami: uroczej księżniczki Rose oraz charakternej Wren, tej „złej” siostry, która knuje przeciwko całemu światu. Świetnie zostały ujęte ich różnice charakteru, poczucie humoru, a ścieżki każdej z nich w równym stopniu mnie zaintrygowały i zaangażowały, nie miałam, więc uczucia, że jedna historia interesuje mnie bardziej niż druga. Dzięki takiemu podziałowi, powieść miała intensywne, lecz nie męczące, tempo akcji.
Niesamowicie podobał mi się pomysł na kreacje świata, w którym to przedstawia się czarownice jako te okrutne, podłe istoty i próbuję się wytępić magię wszelkimi sposobami, pałacowe intrygi, aranżowane małżeństwa, czy motyw okrutnych, szkolonych bestii. Mam wrażenie, że wszystkie moje ulubione motywy zostały zebrane i wrzucone do gara, z którego wyskoczyły bliźniaczki. Każda strona to było coś nowego, zaskakującego.
I romans. PRZE FANTASTYCZNY romans, którego jest tutaj spora dawka, ale jednocześnie na tyle zrównoważona, aby się nam nie przejadła i abyśmy chcieli więcej.
Nie mogę powiedzieć, że jest to najbardziej ambitna książka, jaką, kiedykolwiek przeczytacie. Nie. Momentami można trafić na jakieś luki logiczne w rozumowaniu bohaterek, irytujące zachowanie sióstr, czy po prostu, głupotki. Nie spodoba się fanom poważniejszej literatury, czy pełnokrwistej fantastyki. Ale jeśli lubicie lekkie i wciągające książki, kochacie rozbudowane wątki romantyczne i chcecie się świetnie bawić, to jest właśnie ta książka. Pokochałam ją za jej humor, lekkość, niesamowitą przyjemność w czytaniu i wciągająca ścieżkę fabularną. A po zakończeniu, które zmiotło mnie z powierzchni ziemi, nie mogę się doczekać kontynuacji.
Kobieta, którą chciano spalić żywcem, szukająca zemsty. Były generał pragnący spłacić dług i ocalić życie przyjaciela. Dziewczyna połączona z bóstwem kłKobieta, którą chciano spalić żywcem, szukająca zemsty. Były generał pragnący spłacić dług i ocalić życie przyjaciela. Dziewczyna połączona z bóstwem kłamstw, poszukująca wolności. A dookoła świat zniszczony przez bogów, o których próbują zapomnieć.
Początkowo „Bogobójczyni” pozytywnie mnie zaskoczyła. Potem zauroczyła. A na koniec złamała serce… wielokrotnie.
Osoby śledzące mój profil wiedzą, że uwielbiam książki mroczne, niepokojące, poryte (a im bardziej, tym lepiej) oraz z nieoczywistymi bohaterami o szarej moralności. A tutaj mamy to wszystko. I to w otoczce świata zrujnowanego przez chciwość ludzi i bogów, straty bliskich, utraconych planów i marzeń. Momentami klimat powieści był, aż ciężki od unoszącej się w powietrzu beznadziei, co tym mocniej mnie angażowało w historie.
To co najbardziej kocham w powieści jest wyjątkowe uniwersum. Uwielbiam motyw bóstw, a tym razem został on przedstawiony w zupełnie inny sposób. Okrutnych bogów, którzy do istnienia i potęgi potrzebują wiary i ofiar oraz datków, jednak gdy niemal niszczą świat królestwo ludzi rozpoczyna z nimi zagorzałą walkę. I aby powstrzymać chciwe istoty, wiara w nich zostaje całkowicie zakazana, choć w jednym mieście dalej można sunące po ulicach zmory, ledwie przypominające potężne istoty, jakimi były kiedyś.
To powieść, gdzie bohaterowie muszą walczyć na każdym kroku. Z ludźmi, bogami, demonami, z własnymi słabościami i lękami.
Zdecydowanie jest to powieść dla osób kochających motyw podróż i mroczny, ciężki klimat. Znakomicie napisana zapowiada początek mocarnej serii (najprawdopodobniej dylogia). I choć momentami tempo akcji nie było równe, intrygująca linia fabularna pcha czytelnika dalej. Pomimo przeczytanej niezliczonej ilości książek jest w niej ogrom świeżości i oryginalności, trudno jest mi nawet porównać ją do innych pozycji. Jeśli zachwyciła Was szata graficzna, to pomyślcie, tylko że środek jest jeszcze lepszy. ...more
Dwie Królowe, które dzieli tysiąc lat. Słońca, która miała nieść radość, nadzieję i odbudowę oraz Krwawa, niosąca tylko zniszczenie, oraz śmierć.
OpowieDwie Królowe, które dzieli tysiąc lat. Słońca, która miała nieść radość, nadzieję i odbudowę oraz Krwawa, niosąca tylko zniszczenie, oraz śmierć.
Opowiedzieć, o czym jest „Fury born” nie leży do najprostszych zadań. Ponieważ mamy tutaj dwie linie czasowe i dwie zupełnie inne bohaterki.
Rielle, szlachciankę skrycie podkochującą się w księciu, skrywającą mroczną tajemnicę i surowo karaną za wszelkie nieposłuszeństwo. Jednak nawet groźba śmierci i strach nie powstrzymują jej, aby w trakcie zamachu na ukochanego wyjść z cienia, odkrywając swoje moce i ukazując się jako jedna z przepowiedzianych dwóch królowych. Próbując udowodnić, że jest Królową Słońca i nie doprowadzi do zagłady królestwa, zmuszona jest do wzięcia udziału w śmiertelnie niebezpiecznym Turnieju i przejście siedmiu prób magii żywiołów. Przegrana oznacza nie tylko stratę statusu, czy ukochanego, ale przede wszystkim śmierć.
Tysiąc lat później, historia Królowej Rielle jest już tylko legendą, a Eliana podejmuję się najbardziej nikczemnych i bezlitosnych zadań dla Nieśmiertelnego Imperatora, aby zapewnić opiekę swojej rodzinie. Gdy jednak pewnej nocy jej matka zostaje uprowadzona, dziewczyna podejmuję współpracę z kapitanem rebeliantów, zdradzając swojego władce, aby odnaleźć rodzicielkę.
Sam wstęp do świata „Fury born” mówi nam: hej, mamy tu do czynienia z rozbudowaną fantastyką dla stałych wyjadaczy!” I tak właśnie jest. Przepięknie rozbudowane uniwersum, które zachwyci fanów high fantasy, zachwycające swoją różnorodnością, detalami, choć również zaskakujące. Brutalnymi realiami wojny, biedą, okrutnością. A na deser, niesztampowym systemem magiczny i władanie żywiołami w zupełnie innym wydaniu.
Nie ukrywam, że NIE ZNOSZĘ, kiedy fabuła skaczę między dwiema liniami czasowymi, a tutaj… Byłam zachwycona. Owszem, początkowo czułam lekko dezorientację i nie potrafiłam się łatwo wgryźć w historię, jednak bardzo szybko się okazało, że zarówno fabuła z perspektywy Rielle, jak i Eliany była tak fascynującą, że nie mogłam się oderwać. I skakałam między jednymi niesamowitymi wydarzeniami, do drugich, a moje gałki oczne latały jak u widowni, na meczu ping-ponga. Tempo akcji było świetnie podtrzymywane i przez całą książkę czułam się jak naładowana adrenaliną. Mogłam tylko czytać, czytać, a gdy nie mogłam czytać cały czas w głowie analizowałam fabułę.
W środku znajdziemy nie tylko intrygujących męskich bohaterów, ale i delikatną spicy nutkę. Nie będą to obrazy mocno opisowe, jednak niepozostawiające złudzeń.
Zakończenie było chyba najlepszą częścią. Obserwowanie, do czego właściwie to zmierza, kto jest tym złym, jak mogą się połączyć historie tak różnych kobiet i czym jeszcze autorka zaskoczy na koniec. Wcześniej już miałam styczność z twórczością Claire Legrand i wiedziałam, na co ją stać. I tym razem również mnie oczarowała mocnym przytupem zwieńczającym całość.
Podsumowując: jest to zdecydowanie powieść dla stałych wyjadaczy fantastyki, którzy nie boją się unikatowych rozbudowanych światów, sieci zawiłych intryg, ciekawych rozwiązań magicznych. Znajdziemy tutaj również świetnie poprowadzone wątki romantyczne z delikatną pikanteria. Nie tylko linia fabularna została świetnie poprowadzona, lecz przede wszystkim jest to naprawdę fenomenalne dobrze napisana książka, która również została bardzo dobrze przetłumaczona i zredagowana. I choćbym nie wiem, jak chciała, nie potrafię do niczego się przyczepić....more
Ekscytująca, niesamowicie klimatyczna, zaskakująca. Wciągające od pierwszych stron uniwersum, zachwycające mrokiem i gęstą od tajemnic atmosferą oraz dEkscytująca, niesamowicie klimatyczna, zaskakująca. Wciągające od pierwszych stron uniwersum, zachwycające mrokiem i gęstą od tajemnic atmosferą oraz dziewczyna walcząca o sprawiedliwość, której sama nie zaznała i o miasto, które chciało ją zniszczyć.
Świat, w którym przedwieczni upadli, miasta zostały zalane wodą, z odmętów oceanów wypełzły paskudne istoty, a ludzie musieli nauczyć się żyć w nowej odmienionej rzeczywistości. A w tym wszystkim oni: wzgardzeni potomkowie bogów, budzący strach i niechęć zwykłych mieszkańców, dzierżący okruchy dawnej potęgi i wygnani do miasta skąpanego w przemocy, okrucieństwie, bezprawiu. Io jako potomkini Mojr posiada niezwykły dar, wzbudzający jednak przerażenie i odrazę: potrafi przecinać nici, w tym również nić życia. Kierując się swoim darem i umiejętność prowadzi agencję detektywistyczną , zajmująca się mniejszymi zleceniami, takimi jak zdrady niewiernych małżonków lub oszustwami. Aż do dnia, gdy od najniebezpieczniejszej osoby w mieście otrzymuję zadanie odkrycia, kto stoi za tajemniczymi morderstwami.
Autorka nie tylko zbudowała świat pełen skrywanych od lat tajemnic i mrocznych sekretów, ale stworzyła wokół niego całą otoczkę, tworząc wciągające i unikatowe uniwersum. Zaczynając od miasta zbrodni, od którego władza całkowicie się odcięła, pozostawiając mieszkańców samym sobie, po zalane wodą ulicę, na których trzeba uważać na czające się w przypływie potwory, czy toksyczne kwaśne deszcze.
A w tym wszystkim sami mieszkańcy, nadnaturalni i obdarzeni mocą przodków, którzy pomimo władzy, jaką mogliby dzierżyć zmuszeni są ukrywać swoje talenty, pozwalać się rejestrować i być traktowani jako gorsze jednostki.
Od pierwszych stron zaintrygował mnie nie tylko sam świat, ale również i fabuła, tajemnicze śledztwo i zagadka kryminalna. Choć myślałam, że wiem, w jakim kierunku historia podąży, to finalnie i tak byłam ogromnie zaskoczona. A kocham być zaskakiwana.
Nie zabraknie również pewnej, charyzmatycznej, męskiej postaci i bardzo delikatnego wątku romantycznego. Postacie wszystkich pierwszoplanowych bohaterów były porządnie wykreowane, każdy z nich intrygował mnie na swój sposób, ale również trafiło się kilka ciekawych postaci drugo – i trzecioplanowych, które wiele wniosły do historii.
Momentami było nieco brutalnie, jednak nie były to opisowe sceny przemocy.
Całość historii absolutnie mnie zachwyciła i wciągnęła, wniosła przyjemny zastrzyk świeżości w fantastyce młodzieżowej, zwłaszcza jeśli chodzi o kreacje świata i linię fabularną. Zabrakło mi jednak dopieszczenia i jeszcze większego rozbudowania świata, było wiele fascynujących momentów, jak gdy bohaterka mówi o kwaśnych deszczach, o zmutowanych potworach lub o walce o lodowce w celu zdobycia świeżej wody i zdecydowanie chciałabym poznać co jeszcze kryło się za tymi historiami. Może temat powróci w kolejnym tomie? Zdecydowanie będę na niego niesamowicie czekać, bo była to fascynująca przygoda i potrzebuję więcej....more
Perwersyjna, cyniczna, zabawna. Taka jest powieść Jeanine Frost o tajemniczym tytule "W pół drogi do grobu". Uwaga! To zdecydowanie nie jest powieść dPerwersyjna, cyniczna, zabawna. Taka jest powieść Jeanine Frost o tajemniczym tytule "W pół drogi do grobu". Uwaga! To zdecydowanie nie jest powieść dla grzecznych dziewczynek.
Catherine Cawfield żyje w świecie pozbawionym złudzeń. Przez sąsiadów wytykana jako bękart, przez rówieśników dziwadło, a przez własną matkę nazywana potworem. Zaledwie dwudziestodwuletnia półwampirzyca zmaga się ze świadomością swojej odmienności. Znienawidzona przez własnego rodzica poluje na wampiry, aby zadość uczynić krzywd wyrządzonych przed lat. W mieście od miesięcy w niewyjaśnionych okolicznościach znikają młode dziewczyny. Schwytana przez niebezpiecznego wampira Cat zawiera ryzykowny układ i rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Śledztwo, które może kosztować ją o wiele więcej niż własne życie.
Sięgając po "W pół drogi do grobu" nie wiedziałam czego się spodziewać. Oprócz kilku wyjątków tematykę krwiopijców staram się omijać szerokim łukiem. Jednak ta powieść z niewyjaśnionych powód przyciągała mnie od samego początku. W życiu nie spodziewałabym się, że aż tak przypadnie mi do gustu.
"I pamiętaj: bądź grzeczna tylko wtedy, gdy jest to lepsze od bycia niegrzeczną."
Główna bohaterka, młodziutka Cat, została wykreowana na prawdziwą twardzielke. Dzielna, waleczna, nie bojąca się ryzyka, zaskakuje i zniewala swoim urokiem oraz ciętym językiem. Potrafi być perwersyjnie niebezpieczna, ale trzeba się przy niej pilnować, ponieważ jedno krzywe spojrzenie i kołek w sercu murowany. Nasz męski bohater... jest oszałamiający. Oczywiście, jak to w literaturze bywa, musi być zniewalająco przystojny, męski i doprowadzać czytelniczki o palpitacje serca. Książkowy przykład złego chłopca. A jak wiadomo, takich lubimy najbardziej.
Wbrew pozorom i nieco oklepanej tematyce Jeanine Frost udało się uniknąć schematyczności. Fabuła jest wciągająca, a akcja gwałtowna i porywająca. Doświadczymy metamorfozy głównych bohaterów, zaskakujących zwrotów akcji oraz momentów intymności, przyprawiających o rumieńce i szybsze bicie serca. "W pół drogi do grobu" ocieka pikanterią i seksem. Z uwagi na dwuznaczne insynuacje oraz wulgaryzmy, powieść zdecydowanie jest skierowana do starszych odbiorców. Nie ukrywam, że te gorące momenty okazały się moimi ulubionymi.
"Poczułam na brzuchu coś twardego. Objęłam to dłońmi i wyprostowałam się. - Bones, to jest kołek czy po prostu ogarnęło cię szczęście na widok tej sukienki?"
Szukając lekkiej i przyjemnej lektury sięgnęłam po kolejną książkę, o kolejnej Buffy, zakochującym się w kolejnym krwiopijcy. Niespodziewanie otrzymałam o wiele więcej. Pierwszy tom otwierający cykl o Nocnej Łowczyni jest porywający, wciągający i pozostawia niedosyt. Główni bohaterowie są barwni, charakterystyczni i nieco nieokrzesani! Czytałam tę książkę z wypiekami na twarzy, i szczerze, mogłabym czytać ją bez końca.
Godna polecenia pozycja dla osób szukającej zabawnej, zwariowanej i nieco sprośnej powieści o tematyce paranormalnej....more
Znacie to uczucie, gdy zaczynacie czytać jakąś książkę i macie aż dreszcze na skórze, bo czujecie, że będzie tak dobra, że ciężko będzie się oderwać? Znacie to uczucie, gdy zaczynacie czytać jakąś książkę i macie aż dreszcze na skórze, bo czujecie, że będzie tak dobra, że ciężko będzie się oderwać? Właśnie tak miałam w trakcie czytania „Cmentarza osobliwości”.
Krętacz, oszust, spryciarz, złodziej. To tylko kilka określeń, jakimi obrzucano Maximusa Opokę, a będąc szczerym, jedne z łagodniejszych określeń. Gdy jako diler, silnie uzależniającej halucynogennej substancji Łzy oraz prawa ręka szefa miejscowej kasty, zostaje uznany za zdrajcę i złodzieja musi jak najszybciej zniknąć z powierzchni ziemi. Narażając się najgroźniejszemu oprychowi Max doskonale wie, że każdy jego znajomy szybciej zdradzi go, żeby dostać kilka monet, niż zaryzykuje swoje życie. Idealnie w czas do jego drzwi puka mężczyzna, który oferuję mu szansę na zupełnie nowe życie, choć nie wspomina o tym, jak krótkie, pełne potworów i niebezpieczne może ono być.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, gdy zaczęła czytać „Cmentarz osobliwości” był niesamowity klimat powieści. Całkowicie nowe uniwersum, w którym świat żywych przenika się ze światem zmarłych, a śmierć nie jest ostateczną drogą, lecz dopiero początkiem. Rewelacyjnie wykreowane podstaw, zaczynając od mitologii, historii powstania świata, mściwych i chciwych bóstw, a kończąc na rozbudowanej idei życia po śmierci i tego, co się dzieje z człowiekiem. Dawno nie czytałam nic tak oryginalnego, unikatowego i świeżego, a przy tym jest to jedno z najciekawiej wykreowanych uniwersów, z jakimi miałam do tej pory styczność.
Jednak sam pomysł byłby niewystarczający, gdyby nie rewelacyjny warsztat pisarski autorki. Zdolności autorki do budowania napięci, tworzenia mrocznej niepokojącej atmosfery oraz barwnych i momentami przerażających, potworów jest godna uwagi, co sprawia, że niezwykle trudno było mi odłożyć powieść, choć na chwilę. Czułam się wciągnięta w historię już od pierwszych stron, a im więcej jej poznawałam, tym bardziej nie mogłam się oderwać, zwłaszcza gdy pojawiały się co rusz nowe tajemnice.
Nie wiem, czemu, ale uwielbiam bohaterów męskich pisanych okiem kobiet. I tak samo było w tym przypadku. Maximus Opoka to nie bohater, jakich znamy z większości powieści: to pełen dwuznaczności drań, którego dobro i interes zawsze znajduję się na pierwszym miejscu. Manipulant i cwaniak wiedzący co i jak powiedzieć, żeby przypodobać się innym. Jednocześnie pod tą skorupą interesowności skrywa się coś więcej i oglądanie jego metamorfozy było czystą przyjemnością. Jest to jeden z moich ulubionych typów bohatera, o szarej moralności, nieidealny i pełen wad, a przy tym piekielnie inteligentny i zabawny.
Najlepsze jednak w powieści, zaraz obok kreacji głównego bohatera i niesamowitej, mrocznej atmosfery, jest cmentarz. Niezwykły, osobliwy cmentarz, który przyprawiał mnie o dreszcze ekscytacji za każdym razem, gdy Max przekraczał jego próg. I powiem tylko: genialne, pomysłowe, świetnie wykreowane budzące uczucie niepokoju. Więcej nie dodam, ponieważ Cmentarz osobliwości warto odkryć samemu.
Podsumowując, to szalenie wciągająca powieść z pogranicza gatunku horroru oraz dark fantasy, która zanurzy czytelnika w świecie okrutnych bogów i życia niekończącego się po śmierci. Wyjątkowa mieszanka mrocznej atmosfery i potworów czyhających po zmroku, wymieszana z dużą dawką sarkastycznego humoru, tajemnic oraz intryg. To wszystko sprawia, że „Cmentarz osobliwości” jest fascynującą lekturą wynoszącą polską fantastykę na zupełnie nowy poziom, a dla mnie? Najprawdopodobniej najlepsza książka, jaką w tym roku przeczytałam i z niecierpliwością będę wyczekiwać finałowego, drugiego tomu. ...more
Weź do ręki książkę, usiądź wygodnie w fotelu i zamknij oczy. Wciągnij do płuc zapach starych kartek, poczuj pod palcami ich gramaturę, zdmuchnij kurzWeź do ręki książkę, usiądź wygodnie w fotelu i zamknij oczy. Wciągnij do płuc zapach starych kartek, poczuj pod palcami ich gramaturę, zdmuchnij kurz osiadający na grzbiecie. I wyobraź sobie, że znalazłeś się w świecie wypełnionym magią, gdzie książki żyją własnym życiem. Mają swoje humory, indywidualne charaktery. Kiedy są złe mogą pluć atramentem lub gryźć w palce. A kiedy zadowolone mruczeć, szeptać, a nawet śpiewać.
W takim świecie żyje niespełna siedemnastoletnia Elisabeth. Porzucona jako dziecko u stóp biblioteki, wychowała się nie wśród rówieśników, lecz stron powieści, które stały się jej najbliższymi przyjaciółmi i rodziną. Jej plany zostania Strażniczką i ochrony wiekowych grymuarów ulegają gwałtownie zmianie w noc ataku na Bibliotekę. Elisabeth jeszcze nie wie, że to dopiero początek wydarzeń i nie tylko ona znajdzie się wkrótce w ogromnym niebezpieczeństwie.
"Nigdy nie zapominaj, że wiedza jest twoją największą bronią. Im więcej wiedzy, tym lepiej, bo można nią przywalić czarownikowi w łeb, żeby dostał wstrząśnienia mózgu. Dlatego właśnie wybrałam taką wielką księgę".
Pierwszym co rzuciło mi się w oczy przy sięgnięciu po "Magie cierni" była okładka. Przepiękna, hipnotyzująca, z rewelacyjnie dobraną i harmonijną kolorystyką. Już po samej okładce czuć magię bijącą zza jej kart. Jako patron medialny nie ukrywam, że miałam ogromne oczekiwania co do tej pozycji i... nie zawiodłam się. Ani trochę. Przepadłam już po kilku stronach i aż do samego końca nie mogłam się oderwać.
Elisabeth jest postacią, która już na początku skradła moje serce. To silna osobowość, która pomimo swojego młodego wieku jest nad wyraz dojrzałą osobą, niesamowicie waleczną, a przy tym wszystkim - co niestety często zdarza się młodym bohaterką - nie zachowuję się nierozważnie czy irytująco. Wyraźnie czuć emanującą od niej miłość i uwielbienie do książek, co tylko sprawia, że jest mi jeszcze bliższa. A męska postać? Oh, to jest dopiero wisienka na torcie! Zadziorny, lecz nie bezczelny i złośliwy, rzucający sarkastycznymi uwagami i ciętym dowcipem, a to wszystko w przyjemnej dla oka oprawie. Czego chcieć więcej? Niezmiernie cieszy mnie również fakt, że autorka nie zaniedbała kreacji innych bohaterów. Służący Silas mimo, że jest postacią drugoplanową, zdecydowanie należy do moich ulubieńców. I choć pokochałam wszystkich to do niego mam największy sentyment. Uczciwie trzeba przyznać, że postać została gruntownie i starannie rozbudowana. Niczym ludzie z krwi i kości, mają swoją historie, wady i zalety. Oprócz niesamowitych bohaterów spotkamy również osobliwe grymuary, każdy o niebywałej, unikatowej osobowości.
"- Użył pan demonicznej inkantacji, żeby spakować moje pończochy! - uniósł brew. - Masz rację, to nie brzmi jak coś, co zrobiłby zły czarnoksiężnik z prawdziwego zdarzenia. Następnym razem ich nie poskładam".
Styl jest finezyjny i płynny, a opisy niezwykle barwne i plastyczne. Powieść czyta się z ogromną łatwością i jeszcze większą przyjemnością. Fabuła i akcja są równomiernie rozplanowane, mimo że cały czas coś się dzieje, czytelnik nie czuję się przytłoczony nadmiarem wydarzeń. Choć książka jest z założenia przeznaczona dla młodzieży, bez problemu odnajdzie się w niej również starszy czytelnik.
Nie byłabym sobą gdybym nie napisała o wadach, ale tutaj... miałam na prawdę twardy orzech do zgryzienia. Od fabuły, poprzez cudowny, zaczarowany świat, aż po urzekające kreacje bohaterów, wszystkim czym się dało, autorka mnie przekupiła. Więc jeśli chciałabym się do czegoś przyczepić: czemu to już koniec?! Z tego co wiem jest to jednotomówka i choć zawsze narzekałam na brak jednotomowych serii na rynku, to w tym przypadku z ogromną przyjemnością sięgnęłabym po dalszą część i liczę, że autorka nas miło zaskoczy.
"Magia cierni" to powieść , która przenosi nas do magicznego świata, pełnego zaczarowanych ksiąg, demonów i walecznych bohaterek wymachujących mieczami. Powieść, która wciąga od pierwszych stron i trzyma w napięciu aż do samego końca. I w końcu powieść, która zauroczy nas swoimi bohaterami i sprawi, że już po skończeniu ostatniej strony zatęsknimy za nią. Bez wątpienia jest to jedna z najlepszych pozycji jakie miałam przyjemność w tym roku przeczytać, a może nawet i najlepsza?...more
Na prawdę rzadko mi się zdarza, że nie mogę pozbierać szczęki z podłogi po przeczytaniu książki. Jeszcze rzadziej zdarza mi się, że mam uczucie ogromnNa prawdę rzadko mi się zdarza, że nie mogę pozbierać szczęki z podłogi po przeczytaniu książki. Jeszcze rzadziej zdarza mi się, że mam uczucie ogromnego niedosytu. Tak ogromnego, że wcale nie mam ochoty sięgnąć po nic innego. Zapowiada się nieźle? To zaczekajcie jeszcze chwilę. Dopiero się rozkręcam ;).
Lara jest jedną z dwunastu córek walczących o prawo do zemsty. Walczących o to, która poślubi Króla Mostu. Walczących o to, która zostanie Królową. I nie po to aby być piękna i idealną żoną. Oj zdecydowanie nie. Zostanie Królową, aby… ... wbić sztylet w serce wybranka i przejąć władze nad szlakiem handlowym. Przez całe życie przygotowywały się do tej chwili. Ale prawo do zemsty dostanie tylko jedna z nich. Tylko jedna zostanie wyzwolicielką narodu.
Opis brzmi znajomo? Tak wam się tylko wydaję. Myślałam, że wiem czego się spodziewać. Myślałam, że to będzie kolejna sztampowa historyjka ze szczęśliwych zakończeniem i… oh, jak bardzo się cieszę, że się myliłam. Jest to jedna z powieści jakie chce czytać. I jedna z tych, których po zakończeniu będziemy czuć ogromny niedosyt. Więc żeby nie było, że nie ostrzegałam.. ;) Sam początek sprawił, że opadła mi szczęka. Krwawy, szokujący. Po prostu mocny. A im dalej, tym było jeszcze lepiej. Pomimo przewodniego motywu młodej zabójczyni od dzieciństwa szkolonej do zemsty, Lara nie jest postacią schematyczną. Jest inteligentna, zadziorna i nieco pyskata, ale w żadnym wypadku irytująca. A jej przyszły mąż? Oh. Oh. OH! I to powinno Wam wystarczyć. Resztę poznacie sami ;). Warto jeszcze tylko wspomnieć o stylu. Choć uwielbiam “Porwana pieśniarkę” to tutaj jest jeszcze lepiej. Powieść czyta się szybko, gładko, a rozdziały pochłania się jeden za drugim. Jednak nie jestem do końca przekonana co do opisu tytułowego mostu. Był przedstawiany wielokrotnie, ale… niezbyt spójnie. Pomimo wielu starań autorki, nie potrafiłam sobie go do końca zwizualizować. Mimo, że mam w głowie jakąś swoją wizję to nie jestem pewna w jakim stopniu jest zgodna z tym co chciała nam przedstawić autorka. Jednak nie przeszkadzało mi to w odbiorze książki i czerpaniu z niej ogromnej przyjemności.
Pomimo, że uwielbiam Porwaną pieśniarkę, Danielle L. Jensen totalnie mnie zaskoczyła. Zaskoczyła, oczarowała i zostawiła ze złamanym sercem. Czymś, co odrobinę kuło mnie w oczy, była dość spora ilość nawiązań do Dworów Sarah J. Maas. I tak jak przy opisie mostu, zwróciłam na to uwagę, choć nie przeszkadzało mi to w żadnym stopniu. Serio. Przyjemność z czytania była tak przeeeogromna, że już nie mogę się doczekać drugiego tomu!...more
Kiedy niespodziewanie “Narzeczona ducha” wpadła w moje ręce, nie wiedziałam czego się spodziewać. Nawet nie czytałam blurba (i Wam też radze!), po proKiedy niespodziewanie “Narzeczona ducha” wpadła w moje ręce, nie wiedziałam czego się spodziewać. Nawet nie czytałam blurba (i Wam też radze!), po prostu chwyciłam za książkę i… przepadłam!
„Pewnego wieczoru ojciec zapytał mnie, czy chciałabym zostać żoną ducha”
I właściwie na tym powinniśmy zakończyć opis fabuły… ale słowem lekkiego wprowadzenia. Powieść przedstawia historie przepięknej, młodej dziewczyny, której sytuacja finansowa pozostawia wiele do życzenia. Pewnego dnia pojawia się niespotykana oferta. Poślubić ducha? W chińskiej tradycji rzadko się zdarza, żeby panna została przyrzeczona zmarłemu. Dotyczy to raczej zmarłych kochanków, aby połączyć ich na zawsze po drugiej stronie lub wdowy ze zmarłym małżonkiem. Ale panna? Nigdy nie mogłaby wyjść za mąż, mieć dzieci. Spędzić życie samotnie… ale w komfortowych warunkach. Nie musiałaby się bać, że po śmierci ojca wyląduje z długami i bez dachu nad głową… I choć Li Lan jest przeciwna małżeństwu, uparty narzeczony nie zamierza łatwo zrezygnować.
Powiem Wam… WOW! Właściwie nawet dwa WOW. Co to była za podróż! Powieść totalnie mnie zaskoczyła. Zdecydowanie nie tego się spodziewałam. Oczywiście moje skojarzenia od razu powędrowały do “Gnijącej Panny Młodej” Tima Burtona, ale powieść poszła w nieco innym kierunku. Ale zacznijmy po kolei.
Główni bohaterowie to istny majstersztyk. Szczególnie Li Lan - jest to dynamiczna postać, która w trakcie swojej historii przechodzi ogromną metamorfozę. Od nieśmiałej, prostej dziewczyny trzymanej przez całe życie pod kloszem, aż do walecznej kobiety z iskrą w oku, która nie będzie się kulić ze strachu i zawalczy o swoje. Niesamowicie spodobały mi się również pozostałe kreacje: ukrytej miłości Li Lan, Tian Baia oraz paskudnego, gburowatego narzeczonego, Lim Chinga. Była jeszcze jedna postać, która pobiła wszystkie inne na głowę, ale tutaj nie uchylę rąbka tajemnicy i najlepsze zostawię Wam do odkrycia.
Jeśli chodzi o fabułę… nie tego się spodziewałam. Szczęka opadła mi do kolan i z ogromną radością obserwowałam losy głównej bohaterki. Miejsce, w którym się znalazła… Stworzony świat... Nawiązania do chińskich wierzeń i tradycji. To było po prostu cudowne. Pomysłowość autorki, jej wyobraźnia i gładki, plastyczny styl, pozwoliły mi wręcz odpłynąć. Widziałam to wszystko co autorka mi pokazała i wcale nie chciałam wracać do szarej codzienności. Nie jest to historia, w której wszystko się układa tak jakbyśmy chcieli. Li Lan boryka się z wieloma przeciwnościami losu, musi walczyć o wszystko - w tym również o siebie. Na swojej drodze spotka wiele intrygujących postaci, zarówno tych pozytywnych, jak i okrutnych i złych. Zauroczył mnie mroczny i tajemniczy klimat “Narzeczonej”. Gdy paskudny duch nawiedzał ją w snach i zabierał do upiornych, opuszczonych rezydencji momentami czułam dreszcze na karku.
I choć była to niesamowita podróż, do której na pewno z przyjemnością wrócę ponownie, muszę się przyczepić do jednej rzeczy. Zakończenie! Oh, nie znoszę gdy autor pozostawia sobie otwartą furtkę. A jestem tak bardzo zła… ponieważ nie jest planowana kontynuacja! Nie zrozumcie mnie źle, historia w pewnym stopniu jest zakończona… Ale chciałabym poznać jej ciąg dalszy. Bo dla mnie był to dopiero wstęp. Ogromnie zżyłam się z jej bohaterami i spędziłam w ich towarzystwie kilka niesamowitych chwil… i po prostu chciałabym więcej!
Nie dlatego, że książka była zła. Że bohaterowie byli tak słabo wykreowani, że wyrywałam sobie włosy z głowy. Że zakończenie Jest mi ogromnie przykro.
Nie dlatego, że książka była zła. Że bohaterowie byli tak słabo wykreowani, że wyrywałam sobie włosy z głowy. Że zakończenie było do bani i zostawiło mózg rozbryzgany na ścianie. Jestem mi strasznie przykro... bo książka się skończyła! Nie ładny ruch autorze.
A mowa o "Córce lasu" Juliet Marillier. Książce, która kilkukrotnie przewijała się na grupie, a o której wciąż mówi się za mało. Więc trzeba to zmienić.
Nie chce Wam zdradzać fabuły. Sama również sięgnęłam po nią zupełnie w ciemno i właśnie dlatego zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Gdybym przeczytała blurb straciłabym połowę frajdy, a tak szczęka opadła mi do kolan... Żeby jednak zakreślić Wam mały zarys fabuły, wyobraźcie sobie mroczny las. Ciszę. Przytłaczającą samotność. A w nim młodą dziewczynę, która musi radzić sobie bez pomocy chociażby jednej osoby. Jedynie ze swoim wiernym, psim kompanem u boku. W lesie skrywa się wiele niebezpieczeństw, a przed nią niemożliwe do wykonania zadanie.
Czym właściwie jest "Córka Lasu"?
To opowieść pełna nostalgii, bólu, samotności i powstrzymywanych łez. Klimatem momentami zahaczała o dark fantasy. I choć jej bohaterka ma zaledwie trzynaście lat, nie można jej określić mianem literatury młodzieżowej, a tym bardziej lekkiej czy przyjemnej książeczki. Opowieść, choć niezwykle piękna, baśniowa i poruszająca, jest po prostu... smutna. Czytelnik z każdą kolejną stroną czuje, że nie będzie łatwiej i ta historia może nie mieć szczęśliwego zakończenia...
Ogromnie spodobał mi się styl autorki. Ukazana jest w formie opowieści, którą mogłaby snuć jakaś starowinka wieczorem przy kominku lub w świetle ogniska. Idealnie oddaje to klimat historii.
Jednak uczciwie muszę przyznać, że nie jest to książka, którą pochłonęłam raz dwa. Właściwie zajęło mi to ponad tydzień. Oczywiście, brak czasu zrobił swoje, ale... ja po prostu nie chciałam się z nią rozstawać. Z tymi bohaterami, z przedstawionym światem... To było po prostu niesamowicie cudowne i piękne.
“Królestwo mostu” to jedna z tych książek, zostawiających czytelnika w mentalnej rozsypce i pozostawiająca tak ogromny niedosyt, który tylko kontynuac“Królestwo mostu” to jedna z tych książek, zostawiających czytelnika w mentalnej rozsypce i pozostawiająca tak ogromny niedosyt, który tylko kontynuacja może zaspokoić. Powiedzieć, że była to dla mnie najlepsza książka 2020 roku to za mało… Pozostawiła wszystkie inne daleko w tle. Tym bardziej oczekiwania co do drugiego tomu były niezwykle wysokie. I jestem ogromnie wdzięczna wydawnictwu Galerii Książek, że wyszło naprzeciw potrzebom spragnionych czytelników i nie kazał nam długo czekać na drugi tom!
“Zdradziecka królowa” rozpoczyna się dokładnie w momencie, kiedy kończy się “Królestwo mostu”. I żeby nic nie zdradzić osobom, które nie czytały jeszcze pierwszej części przy tym zostańmy.
Od samego początku jesteśmy wrzuceni w wir wydarzeń. Przez Larą nie lada wyzwanie, aby odpokutować za grzechy przeszłości i naprawić błędy. Fabuła została dopracowana nawet w najmniejszych detalach, a akcja idealne rozłożona: z jednej strony ani na chwilę nie zwalnia ona tempa, ale z drugiej czytelnik nie czuje się przeciążony czy zmęczony.
Główni bohaterowie - wspaniale i bez zastrzeżeń jak zawsze! Czy Lara i Aren nie są najlepszą parą jaką dotychczas poznaliście? Relacja hate-love z cudowną dozą pikanterii. A na dodatek w drugiej części pojawi się kilka nowych postaci, o których z przyjemnością dowiedziałabym się więcej.
Przez całą opowieść Danielle L. Jensen niesamowicie buduje napięcie, żeby na samym końcu zrobić wielkie, finałowe BUM. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiego zakończenie, myślałam, że wszystko pójdzie w innym kierunku. Moich odczuć nie zdradzę, ale powiem tylko, że autorka zdobyła moja miłość.
Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała malutkiego “ale”. Niestety czuje mały niedosyt jeśli chodzi o sceny walki. Ich opisy były bardzo pobieżne, niedokładne i nieco “po łebkach”. Widać autorce brakuje doświadczenia na tym polu, natomiast liczę, że przyszłe książki nam to wynagrodzą.
Czy jest do dobra książka? Czy zostawi Was niezaspokojonych i pragnących więcej? Czy jest to powieść, która musicie przeczytać? Zdecydowanie trzy razy TAK!...more