Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wera. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wera. Pokaż wszystkie posty
Baby nest czyli dzieciece gniazdko.
Pierwszy raz zobaczylam to na oczy jakis miesiac temu.
Dzieci prosily o uszycie dla Leyli.
Kupily strasznie ciemny material, wykroj i liczyly na moja pomoc.
Patrzylam na to jak sroka w gnat.
I dopiero podczas szperania w sieci znalazlam opis jak to sie szyje.



Do czego to sluzy?
Ktora z nas nie zgrzeszyla spiac z dzieckiem w jednym lozku.
Ja grzeszylam:)
Dzieki temu nie przygnieciemy maluszka.
Mozna polozyc w tym niemowle na stole i nie spadnie.
Lub na podlodze .
Dzieciaki sa zachwycone.
Wedlug zamowienia nasze gniazdko jest bardzo sztywne.
Zamiast 3 poduszek z Ikea ja upchnelam w nie 5 sztuk.
Gdy dajemy mniej te boki cudnie sie marszcza .
Ale moi chcieli tak:)
Musze powiedziec ze szylo sie super.

Wystrczylo wyjsc z pokoju na 2 minuty...


Trzeba jeszcze komus uszyc takie gniazdko...

Jak juz maszyna byla wyciagnieta to uszylam jeszcze dwie zmiany poscieli.
Material kupilam w kuponach po 5m w Jysku.


Jak widac jeszcze schna.
Trzeba wyprasowac i pojada do Leyli.



Tym ptasim akcentem koncze dzisiejsza pisanine.
Buziaki Lacrima

Podczas szperania w sieci wpal mi w rece wzor szala na szydelku.
Od razu wiedzialam ze powstanie z tego koronka do firanki.
Tak wyglada moja firanka numer 24



Oczywiscie powstala jeszcze ozdobna sciereczka .



Ze zdziwieniem stwierdzilam ze nie mam juz bialej tasiemki do wykonczenia calosci.
Trudno firanka juz wisi na oknie, a tasiemke kupie w Polsce:)
Wczesniejsze firanki znajdziecie tutaj KLIK

Jak juz pisalam koszmarnie zimne i bardzo deszczowe lato daje szanse na grzybki.

To nora borsuka


Ale Wera stwierdzila ze nikogo nie ma w domu i mozna zabrac grzybka:)





A to znalezisko militarne...


Najpierw zglupialam a potem usmialam sie do lez:)
To sporej wielkosci czolg, pewnie jakies dziecko nie mialo sily juz go dalej dzwigac.

Przypominam o moim Candy

Nadal mozna sie zapisywac.

Ja po malu zaczynam sie pakowac.
We wtorek lecimy do kraju juz nie moge sie doczekac ciepelka:)
Sciskam Was Lacrima.

Te same kolory różne schematy
 
 

 




Wprawdzie na drzewach nawet pąków nie ma ale za to zwierzęta czują wiosnę.
Wera razem Leonem biegała po górach.
 
 
Wczoraj byłam w końcu w  Szwecji i dokupiłam brakującą wełnę do poduszek. KLIK
Mam nadzieję że do poniedziałku uda mi się dorobić w nich tyły.
Miłego weekendu Lacrima
 
Lubicie bramy?
Ja tak.
Uwielbiam patrzeć na nie i wyobrażać sobie co jest za nimi.


Już podczas wyszywania postanowiłam umieścić ten haft na 
jakimś pamiętniku lub przepiśniku.
Po prostu musiał się tutaj znaleźć.
Do tego jak to przy moich haftach koraliki i zawieszki.


Oczywiście Wera dzielnie pomagała mi przy zdjęciach...


I co myślicie o mojej bramie?



A tutaj jeden z 3 kwiatów goździka.


To nie byle jaki goździk.
Na wiosnę dostałam bukiet od Piotra.
Odłamałam od niego wszystkie przyrosty.
7 z nich się ukorzeniło i teraz kwitną.
Jestem szczęśliwa, tylko czy ten gatunek goździka przetrwa zimę?

Na koniec mam pytanko i prośbę.
W ramach uzupełniania bloga szukam wzoru tej firanki.


Robiłam ją z 5 lat temu i jedyne co pamiętam to to, że wzór jest z sieci.
Wysłałam go wtedy też do kilku osób może jedna z Was go ma?
Miłego weekendu Lacrima

W niedzielę było pięknie.
Słonko i dodatnia temperatura zapędziła nas nad fiord.
Już kiedyś pisałam o "naszym" miejscu na Hvervenbukta.
Tym razem była z nami Wera.


To jej pierwszy kontakt z wodą .


Twardziel z niej ja włożyłam rękę i to wystarczyło...


Tutaj pobawiłam się moimi okularami przeciwsłonecznymi:)


To lewa strona ścieżki, która biegnie nad fiordem.
Lub prawa oczywiście zależy, w którą stronę idziemy:)


Tutaj Wera okazała się psem wysokogórskim 
A to za sprawą psa jaki nas mijał.
Nie wiedziałam że Chihuahua potrafią się wspinać:)


To wyryte na skale nazwiska właścicieli tego terenu.


 Wszystkie oznaki wiosny znalezione na wypadzie.


No i oczywiście dzikie gęsi.


A teraz to dzięki czemu jestem Damą.


Przed wycieczką pojechaliśmy na Lopemarked .
Tam poprosiłam Piotra o dowiedzenie się ceny tego cuda.
Okazało się że była tak atrakcyjna, iż kupił mi to.
I teraz patrzę i podziwiam i tylko na razie nie mam miejsca na to cudo:)
Haft na tych przedmiotach był chyba wyszyty pod mikroskopem.


A ażury ma rączkach, co tu gadać mistrzostwo świata.




Co myślicie o tym prezencie?
Mam nadzieję że będzie to pasowało do moich wieszaczków które od jakiegoś czasu robię dla siebie mam ich na razie 5 sztuk w tym samym wzorze.



Na koniec zdjęcie moich już nie całkiem nowych bucików zakupionych w grudniu u mamy.
Jakoś wcześniej nie zrobiłam  zdjęcia.



Bardzo dziękuję  Ani z bloga 
Te chwile za pomoc z programem do zdjęć.

W piątek zapraszam na herbatkę:)
Uściski Lacrima

Dwa lata temu pisałam o tym jak zdobywam koronki do moich prac.
W tym roku podeszłam znowu tego samego salonu i Pani obiecała mi że do kwietnia będzie zbierała resztki.
Oczywiście zaniosłam mały drobiazg w postaci serduszka zrobionego z tych koronek żeby pokazać do czego będą mi potrzebne te resztki.
Bardzo polecam ten sposób zdobywania resztek.
Jak tak myślę to wydaje mi się że nigdy nie kupiłam koronki bawełnianej.
Mam ich w swoich zbiorach mnóstwo ale wszystkie zostały mi podarowane przez osoby które chciały pozbyć się śmieci...
Musiałam zrobić z nimi porządek żeby mieć lepszy wgląd w posiadane skarby:)
Na blogu u Ateny zobaczyłam pomysł na przechowywanie koronek.


Okazało się że na blogu BreeVintage-cottage możecie ściągnąć kształty podkładek.
Ja musiałam pozmieniać wielkości nie które z moich koronek są szersze.
Moje podkładki to też całkowity recykling. 
To kartoniki po prezentach i kawie na nie które nakleiłam kartki ze starej książki.
Do poukładania zostały jeszcze cekiny .


Całość umieściłam w kolejnym koszyczku po ziemniakach:)


Tym razem jest on prostokątny i przyozdobiony papierem w nutki i koronkę.
Tutaj jest wcześniejszy koszyk:)
Teraz czekam na młode ziemniaczki bo koronek jest tak dużo że potrzebuję nowy kartonik.


I na koniec resztki większych materiałów.


Niedługo powinny powstać z tych skarbów nowe ubranka dla wieszaków.
Widziałam je na wielu blogach i jestem nimi oczarowana.
To wszystko kiedyś stanie w mojej nowej starej witrynie, która czeka na swoją kolej do odnowy.
Pracy na ten rok jest tak dużo że już wiem iż nie wszystko zostanie skończone:)

Mam nadzieję że poddałam Wam nowy pomysł na zebranie swoich własnych skarbów?:)


Na koniec zdjęcie Wery w ubranku na śniegu...





Piesek nie lubi ubranka:)
Miłego tygodnia, ja wracam do szalika dla siostry, musi być gotowy na piątek.
Pozdrawiam Lacrima