Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zdjęcia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zdjęcia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 31 grudnia 2023

Niech się wam szczęści w 2024 roku

 Dzień dobry


„Tańczyć w pojedynkę na parkiecie - to znaczy być nieustraszonym".
Na koniec tego ciekawego, pełnego nieoczekiwanych, a czasem bardzo oczekiwanych zwrotów akcji, dzielę się z Wami ostatnią radą zawartą w Małym poradniku życia, który, w formie kalendarza zdzieraka, towarzyszył mi przez ten rok.
Było to towarzystwo inspirujące, wywołujące zaciekawienie, przypominające o tym co ważne i najważniejsze.
Bądźcie nieustraszeni, nie oglądajcie się za siebie, nie myślcie o tym co ludzie powiedzą. Ludzie zawsze coś mówią
Po prostu żyjcie, tu i teraz

Na zdjęciu wakacje w Ravdzie, ja 20 kg mniej, niezapomniany czas.




niedziela, 7 maja 2023

„Spotkajmy się w pałacu!" Andrychów 2023 autorki: Jadwiga Janus, Ewelina Prus-Bizoń, Maria pytel-Skrzypiec, Daria Rusin


Dzisiaj taki dzień, że tylko koc, kawa i książki 🙂 dla mnie dobry moment, by zagłębić się w historię andrychowskiego pałacu spisaną przez Jadwigę Janus, Ewelinę Prus-Bizoń, Marię Pytel-Skrzypiec i Darię Rusin. Czytam z przyjemnością właściwą miłośnikom historii, dla których każda tego typu publikacja jest jak najciekawsza podróż w nieznane, niosąca z sobą mnóstwo emocji i pobudzająca ciekawość odkrywcy.
Autorkom gratuluję pomysłu i realizacji. Cieszę się, że w publikacji znalazło swoje miejsce sporo fotografii rodziny Bobrowskich, oczywiście pałacu i związanych z nim osób.
Mam nadzieję, że uda mi się zwiedzić pałac, a być może i przystanąć przy grobowcu, w którym spoczywa Róża Bobrowska, bo już w ten piątek, 12 maja o godzinie 17:00 widzimy się na spotkaniu autorskim organizowanym przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Andrychowie, na które już dzisiaj serdecznie zapraszam.
Do zobaczenia.




niedziela, 31 lipca 2022

Dzień dobry w tę chłodną i dżdżystą niedzielę :)



 Dzień dobry

🌧🌬☂️
u nas zimno i deszczowo, doskonała pogoda na czytanie. Najlepiej z kubkiem czekolady i słodkim co nieco.



Bronisław Kot z samego rana wyprowadził mnie na spacer, szczęście, że w zestawie okryć wierzchnich posiadam kurtkę nieprzemakalną, wyraziście żółtą, więc wróciłam prawie sucha. Bronek mokry, ale zadowolony z przechadzki. Powoli dochodzę do wniosku, że w poprzednim życiu Bronek był psem, bo żeby kot czekał aż się zbiorę, poganiał, a potem włóczył po ogrodowych wertepach...
Dobrego dnia moi drodzy
😘

piątek, 8 lipca 2022

"Fantastyczne zwierzęta. CUDA NATURY. "


Harry Potter

Fantastyczne zwierzęta

Świat magicznych i prawdziwych stworzeń

"Oficjalna książka towarzysząca wystawie znanego na całym świecie Muzeum Historii Naturalnej. Obejrzyj ją razem z naukowcami, obrońcami planety i pionierami wśród przyrodników."

W tłumaczeniu Małgorzaty Hesko- Kołodzińskiej i Piotra Budkiewicza

Wydawca Media Rodzina

Osiem rozdziałów, każdy poświęcony tematyce związanej z cudami natury, odkryciami przyrodniczymi, mitami rojącymi się od niespotykanych zwierząt, tropami prowadzącymi do  niespodziewanych odkryć. 

W każdym rozdziale swoją wiedzą dzieli się z czytelnikami naukowiec specjalizujący się w danej dziedzinie. Wtajemnicza nas w jej tajniki, zdradza ciekawostki. To co poznajemy pozwala nam, osobom z zewnątrz zerknąć w tajemniczy świat przyrody i z zaskoczeniem odkryć, że to co wydawałoby się wymyślone na potrzeby świata Harry'ego Pottera istniało naprawdę. 

"Nauka wykazała jednak, że część tych "potworów" z mitów i legend naprawdę istnieje, w każdym razie, w pewnym sensie. Odkrycie kałamarnicy kolosalnej w latach 20. XX wieku dowiodło, że w głębinach żyją gigantyczne zwierzęta, równie niesamowite i potencjalnie przerażające jak morskie potwory. Tego imponującego stworzenia nigdy nie udało się zaobserwować w jego naturalnym siedlisku, gdyż skrywa się w dalekich lodowatych głębinach Oceanu Południowego wokół Antarktydy. Ponieważ osiąga długość do czternastu metrów, jest jeszcze większe niż jego słynna krewna, kałamarnica olbrzymia (Architeuthis  dux), która mieszka w oceanach całego świata, a także, rzecz jasna, pluska się wesoło w jeziorze Hogwart - jeziorze znajdującym się na błoniach  Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarth." Strona 15

Ta książka to właściwie album pełen rysunków, obrazów i zdjęć przedstawiających stworzenia na poły baśniowe, na poły prawdziwe, których już nie musimy sobie wyobrażać, one po prostu były i są, a ich istnienie jest udokumentowane. bogactwo świata natury zadziwia i fascynuje swoją rozmaitością. Naukowcy przybliżają czytelnikom światy nieznane, dziedziny, które także ze względu na swoją specyfikę są nam mało znane, tak jak konserwacja dawno wymarłych gatunków, których unikatowe egzemplarze znajdują się w muzealnych zbiorach. 

Newt Skamander, magizoolog, tak jak naukowcy, podróżnicy i badacze prowadzi badania magicznych zwierząt i przemierza świat w ich poszukiwaniu, a swoje odkrycia i spostrzeżenia spisał w książce "Fantastyczne zwierzęta". Gdyby nie Newt, gdyby nie "Fantastyczne zwierzęta" to nie byłoby wystawy Muzeum Historii Naturalnej i tej pięknej, unikalnej książki towarzyszącej wystawie. 

Z przyjemnością zwiedzałam światy, o których nie miałam pojęcia i do których jeszcze kiedyś wrócę. Kto wie, jakich odkryć dokonają naukowcy w kolejnych latach. Jakie jeszcze niespotykane zwierzęta zamieszkują naszą coraz bardziej wyniszczoną planetę, gdzie się ukrywają. 

Zobaczymy za jakiś czas. 

Książkę polecam wszystkim wielbicielom Harry'ego Pottera, Fantastycznych zwierząt i popartej nauką wiedzy. To ona stanowi podstawę do poznania tego, co często naszym oczom niedostępne. 

Cudnie wydana publikacja z dbałością o każdy szczegół. 







czwartek, 7 lipca 2022

Józef Wilkoń, Piotr Wilkoń "Arka Noego"


 "Arka Noego" Józef Wilkoń, Piotr Wilkoń

Tłumaczenie  Anna Urban
Wydawnictwo Media Rodzina

Myślę, że każdy chociaż raz w życiu słyszał, albo przeczytał historię o arce Noego, która przez czterdzieści dni potopu dała schronienie wielu gatunkom zwierząt i zapewniła im przetrwanie.
 Ale w jaki sposób Noe wpadł na pomysł wybudowania Arki? Wszak było to ogromne przedsięwzięcie, któremu sam by nie podołał. 
A może, jak opowiada Piotr Wilkoń, wszystko zaczęło się od snu? 
Noe, starzec   o białych włosach, z rozwichrzoną brodą, zobaczył w swoim śnie siebie z rodziną, otoczonego przez mnóstwo zwierząt. Wszyscy byli ukryci w dużej łodzi, a wokół rozpościerało się morze. 
Sen był tak sugestywny, że Noe od razu zabrał się do działania, a zwierzęta pomagały mu jak umiały. 
Bo przecież wszystkim zależało na przetrwaniu. 
Oczywiście jak to w życiu, niektóre ze zwierząt zaangażowały się bardziej, a niektóre zwiedzione błękitem nieba, podważały sens całego przedsięwzięcia. 
Aż lunął deszcz i lało, lało, lało... a zwierzęta były szczęśliwe, że mają się gdzie schronić. 
Czterdzieści dni to mnóstwo godzin wspólnie spędzonego czasu, w nie zawsze miłej atmosferze. Ale skoro chce się przetrwać, trzeba umieć się dostosować. Pomagać sobie, współpracować, myśleć nie tylko o swoim końcu nosa, ale też mieć na uwadze dobro innych. Trzeba się dogadać. No i ktoś musi panować nad tą całą gromadą. Ktoś, kto ma autorytet i posłuch. 
Każdy musi zdobyć się na cierpliwość, czekać na znak, aż ustanie deszcz i na niebie pojawi się tęcza. 
Arka Noego targana wichrami, zalewana wysokimi falami, przetrwała.
 
Zastanawiałam się, która ze sztuk ma decydujące znaczenie w tej opowieści z biblijnej klasyki. Świetny tekst, dostosowany do percepcji dziecka, obrazowy, z poczuciem humoru, którego czasem brakuje przy tego typu opowieściach, czy obrazy, dzieła sztuki namalowane dla potrzeb ilustracji książki. 
Dzieła jak z baśni, pełne magii, zabierające czytelnika w świat opowieści. I w sumie doskonale obywające się bez tekstu, bo będące same w sobie opowieścią. Dwa talenty połączone dla potrzeby stworzenia magicznej opowieści uwrażliwiającej młodego czytelnika i wprowadzającej go do świata sztuki przez naprawdę duże S. 
To jedna z tych książek, które warto mieć w domu i do niej wracać. Nieśmiertelna opowieść zilustrowana przez  Mistrza Józefa Wilkonia, moim zdaniem nigdy się nie zestarzeje. 
Serdecznie polecam, spójrzcie, jaki to piękny obraz: Noe z foką na ręku, zwierzę przytula się do staruszka, już bezpieczne, pod wieszczącą zmianę pogody tęczą. 
A dlaczego foka? 
O tym przeczytajcie już sami :)






wtorek, 5 lipca 2022

Eric-Emmanuel Schmitt "O kotku, który bał się wszystkiego"

    


Seria: Sowie opowieści
Przewodniczką po tej serii jest sowa Minerwa, która delikatnie, z wyczuciem, ale konsekwentnie zachęca dzieci do refleksji, do samodzielnego myślenia i oswajania tego co obce i trudne do zrozumienia. 
Autor tekstu: Eric-Emmanuel Schmitt
Autorką  ilustracji do książki jest Barbara Brun. 
Przekład z języka francuskiego Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Wydawca: Media Rodzina

Lolek i Fortunio. 
Lolek to brązowy kot o silnych łapach, wysportowany, gibki, pierwszy do wszelkich szaleństw. 
Fortunio, to jego młodszy brat, kotek o czarnym futerku w białe gwiazdki, bojaźliwy, raczej nieśmiały, typ romantyka.

Lolek zawsze jest pierwszy do zabawy, do wszelkich szaleństw, bo dlaczego nie spróbować skoczyć na główkę, czy w bardzo daleką dal. Lolek należy do tych, którzy prą naprzód przez życie bawiąc się wyśmienicie. 
Fortunio jest przeciwieństwem brata. Zalękniony, nie ma zamiaru ryzykować. Boi się upadku i zanim postawi pierwszy krok już czuje się jak sparaliżowany. 
Lolek ciągle podkreśla jaki jest niesamowity, a koledzy, koty z sąsiednich farm, towarzyszą mu w każdej zabawie. 
Fortunio chciałby dorównać bratu, ale zamiast rywalizować usuwa się w cień. I gdyby nie Kociababcia, to zapewne Fortunio nadal żyłby w przekonaniu, że nigdy nie doścignie brata. Ale od czego są babcie i ich rady. Od czego są sowy? 
Za radą Kociababci Fortunio udaje się do sowy Minerwy. 

Gdy boimy się czegokolwiek uznajemy, że brakuje nam odwagi, ale przecież odwaga bez strachu nie istnieje. Odwaga pojawia się dopiero, gdy zdołamy przezwyciężyć strach

Fortunio jest przekonany, że  nigdy nie potrafi przezwyciężyć strachu, ale życie już szykuje dla niego dramatyczny sprawdzian. 
Czy Fortunio zdoła przezwyciężyć strach? 
Jak zachowa się w decydującej chwili? 

Bajki mają w sobie mnóstwo życiowej mądrości. Te opowieści o przygodach zwierząt uczą odpowiednich postaw i umiejętności rozróżniania pomiędzy prawdą a pozorami.
 
Przed małym kotkiem wielkie zadanie. Kibicujemy mu, tak samo jak powinniśmy kibicować swoim dzieciom, które jeszcze niejeden raz będą musiały pokonać strach. Być może pomoże im bajka napisana przez Erica-Emmanuela Schmitta.
 
A mnie przypomniały się słowa Marii Skłodowskiej Curie: 
"Niczego w życiu nie należy się  bać, należy to tylko zrozumieć."
 

piątek, 24 czerwca 2022

"Dbam o zwierzaka. Poradnik rajskiego dzieciaka"

     Dzień dobry :)

Ponad miesiąc temu miałam bardzo miłe i inspirujące spotkanie z uczniami Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II w Rajsku. To naprawdę świetne miejsce do nauki i szczerze mówiąc gdybym miała ponownie rozpocząć edukację, to jako dla ucznia byłoby to całkiem przyjemne, sprzyjające rozwojowi miejsce.
To oczywiście moje obserwacje, osoby całkiem z zewnątrz, więc być może jako uczeń miałabym inne zdanie 😉 ale sądząc po ilości i różnorodności zajęć, konkursów i aktywności podejmowanych przez uczniów, w tej szkole można realizować różne pomysły i nudy nie ma 😉
Jednym z pomysłów są książeczki projektowane, pisane, ilustrowane i wydawane przez uczniów i prowadzącą projekty Panią Karolinę Krzak, fantastyczną, twórczą, pełną dobrej energii osobę ❤
Dlaczego napisałam o książeczkach, a na zdjęciu widzicie tylko "Dbam o zwierzaka. Poradnik rajskiego dzieciaka"?
Dlatego, że książeczka dotycząca historii Rajska jeszcze nie została wydrukowana, ale widziałam przygotowany projekt i bardzo mi się podobała koncepcja i realizacja 🙂
A przed Wami niewielka, ale pełna wiedzy książeczka, która powiem szczerze, przydałaby się w każdym domu. Pomysłowo zilustrowana, nie przytłacza nadmiarem informacji, ale każda zamieszczona w tym mini poradniku jest istotna dla właściwych relacji ze zwierzętami, dbania o nie i zrozumienia ich reakcji. Świetny pomysł i realizacja. Zabawne rysunki, dużo koloru 🙂


Gratuluję i czekam na książeczkę o Rajsku 📚📖📚
Prawa autorskie: uczniowie klasy 7 SP im. Jana Pawła II w Rajsku oraz prowadząca projekt Karolina Krzak.










niedziela, 22 maja 2022

Eliza Veinard seria: "Komisarz Serge Olovski", "Trzy razy dziennie przed jedzeniem"

 


Po dłuższej przerwie, targana wyrzutami sumienia z powodu narastających zaległości, wracam, by podzielić się z wami moimi wrażeniami po kolejnym spotkaniu z emerytowanym komisarzem Olovskim. 

Spotkanie miało wprawdzie miejsce wiele miesięcy temu, ale nadal doskonale pamiętam fabułę i to nieśpiesznie prowadzone śledztwo. 

Trzy razy dziennie przed jedzeniem - to zwrot, z którym spotykamy się w typowo medycznych okolicznościach. Zalecenie wypisane na ulotce leku, uwaga lekarza lub farmaceuty sprzedającego nam leki. Wprawdzie czasy takie, że zbyt często zamiast lekarzy leczy doktor Google, ale nadal sprawą istotną jest sposób w jaki zażywamy leki. Przed jedzeniem, po jedzeniu, w trakcie. A może pomiędzy posiłkami? 

Tabletki Lebretona mają długą tradycję, tak jak i apteka prowadzona przez Yoricka Lebretona, zadbanego mężczyznę w średnim wieku. Lebreton troszczy się o swoich pacjentów, tak jak i niedawno przybyły lekarz Inout Silviu. 

Pierwsze spotkanie komisarz Olovskiego i doktora Silviu ma miejsce w pociągu powrotnym z Paryża i okazuje się zbawienne dla ratowania nadszarpniętego zdrowia komisarza. Panowie nawiązują kontakt, powoli dołącza Ewa Wolny, zaprzyjaźniona z Olovskim. Życie toczy się leniwie, dzieci przyjeżdżają i wyjeżdżają, mieszkańcy miasteczka wymieniają się plotkami. Jeszcze jasno, jeszcze pogodnie, a my już w kościach czujemy nadchodzące nieszczęście. Serce telepie coraz szybciej, każde zdanie ma znaczenie, prawie wszyscy w miasteczku zażywają tabletki Lebretona  trzy razy dziennie przed jedzeniem ... 

I gdy wydaje się, że senność miasteczka ogarnie i mnie, pada trup.

 A ja odkładam książkę i wracam do niej dopiero po pewnym czasie. Zaletą dobrze napisanych książek jest przekonująca fabuła, ten moment, gdy czytając, tak wczuwamy się w akcję, zżywamy z bohaterami traktując ich nieledwie jak kogoś z rodziny, albo chociaż sąsiadów. I wtedy właśnie reagujemy tak jakby to co autor opisał to co zdarzyło się naprawdę.

Wróciłam do czytania, wytłumaczywszy sobie, że przecież to fikcja i wszelkie prawdopodobieństwo... sami wiecie jak dalej. 

Z punktu widzenia pisarza jak najbardziej rozumiałam zamysł Elizy Veinard, ale emocje wzięły górę.  

Właściwie prawie od początku podejrzewamy, a potem wiemy kto stoi za licznymi zgonami urozmaicającymi senność pikardyjskiego miasteczka, ale to w niczym nie przeszkadza, a nawet przyciąga i pozwala w skupieniu śledzić zmagania samozwańczych śledczych. Zakończenie sprawia, że wracają dreszcze, a serce znowu żwawiej telepie w piersi czytelnika, a w mojej to już na pewno. 

Czy komisarz Serge Olovski wróci z kolejną niebanalną sprawą? 

O to trzeba zapytać Elizę Veinard, której udało się stworzyć nietuzinkową, zapadającą w pamięć postać emerytowanego komisarza policji, wdowca, borykającego się z problemami finansowymi, własną bezradnością wobec wyzwań, z którymi musi się mierzyć. Ale komisarz Serge Olovski nadal pozostaje świetnym gliną z nosem czującym na kilometr zbliżające się morderstwo. 

Ja z przyjemnością i arytmicznym biciem serca sięgnę po kolejne przygody komisarza Olovskiego i Ewy Wolny, pewna, że będzie to kolejna, niezapomniana czytelnicza przygoda. 

Książka dla wielbicieli kryminałów w starym, dobrym stylu, bez rozlewu krwi i podrobów na dopiero co pomalowanej ścianie. 

Z przekonaniem polecam do czytania, nie tylko trzy razy dziennie przed jedzeniem. 

Seria: Komisarz Serge Olovski

Tytuł: Trzy razy dziennie przed jedzeniem

Autor: Eliza Veinard

Stron: 260

Rok wydania: 2021

Wydawnictwo Oficynka

piątek, 21 stycznia 2022

Iwona Banach "Gnomon i tajemnica starego domu"

 


Iwona Banach zadebiutowała jako autorka literatury dla dzieci i tym samym sprawiła przyjemność nie tylko dzieciom, ale też osobom nieco bardziej wiekowym, czyli na przykład mnie.

 I nie tylko mnie :)

Przyjemność płynąca z czytania jest nie mniej ważna niż możliwość poszerzenia słownictwa czy wiedzy na różne, czasem dość  odległe od siebie tematy.  

A połączenie gnomona (zegara słonecznego) z tajemnicą starego domu i  skarbem Rozalii von Bonin, ciotką Martą zwaną Czarną Zjawą i trójką dzieciaków, Guśka, Leonek i Ptyś,  zesłaną do domu ciotki na przeczekanie, to już mieszanka wybuchowa. 

Dodajmy do tego całkiem sympatycznego policjanta, mniej sympatycznych sąsiadów, upiorną Lalunię i niezidentyfikowane stuki, huki i trzaski od strychu, poprzez ogród aż do piwnicy, a założę się, że nie oderwiecie się od lektury. 

Tak jak ja. 

Bo było to tak: 

Szacowna Autorka przesłała mi książkę, a ja oczywiście od razu rzuciłam się do czytania i pochłonęłam w dwa dni. Tylko dlatego trwało to tak długo, że jednak musiałam iść do pracy, a i spać też kiedyś trzeba. Drugim rzutem zrobiłam zdjęcie w okolicznościach świątecznych, obiecując sobie, że napiszę o Gnomonie od razu. Ale znowu coś i tak zeszło, że już na spokojnie wzięłam się za czytanie drugi raz całkiem niedawno. 

Za jakiś czas, zapewne przy okazji czytania kontynuacji, bo przecież będzie, przeczytam po raz kolejny i na pewno znowu odkryję jakieś smaczki. 

Serdecznie polecam miłośnikom dobrej, wartościowej literatury dziecięcej. Wiele niezapomnianych przygód przed wami. 

Iwona Banach "Gnomon i tajemnica starego domu"

Wydawnictwo Dwukropek

Stron 320

Rok wydania 2021


 

czwartek, 20 stycznia 2022

Finał WOŚP już za 10 dni

 



Jak co roku o tej porze trwają przygotowania do finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej pomocy. Jak co roku, właśnie zbliża się 30 finał. 

Kiedy to przeleciało?

Doskonale pamiętam pierwszy finał i kolejne. 

I nie wyobrażam sobie, że któregoś roku mogłoby się okazać, że ten zeszłoroczny był ostatni. 

I jakoś tak znowu czwartek 😁 kojąca powtarzalność. 

Pierwsze serduszko już u mnie, lidlowe, ale samemu trochę smutno, więc postaram się o kolejne
😍😍😍
Życzę Wam dnia pełnego dobrych zdarzeń
🙂
🙂🙂

niedziela, 9 stycznia 2022

"Wilk, lew i ja" Christelle Chatel


"Niesamowita, wzruszająca historia przyjaźni dziewczyny i dwójki dzikich zwierząt."
Mnóstwo wzruszeń i emocji, trochę łez, ale ze świadomością, że wszystko dobrze się skończy. 



 Na kinowych ekranach króluje film "Wilk, lew i ja", a do rąk młodych czytelników   trafia książka, przedłużenie wspomnień i emocji towarzyszących oglądaniu. Albo zachęta do obejrzenia filmu. 

Ta licząca 142 strony książeczka jest zapisem filmowym, adaptacją filmu Gilles'a de Maistre'a "Wilk, lew i ja" zilustrowaną kadrami z filmu. 

To przyjemny dla oka zabieg, wzbudzający zainteresowanie filmem. 

Książka i film to opowieść o spotkaniu Almy, młodej dziewczyny rozpoczynającej karierę pianistki, małego lwiątka przewożonego do cyrku i młodego wilczka. Ta trójka potrzebuje siebie nawzajem.


Zdjęcie pochodzi z filmu "Wilk, lew i ja"

Alma właśnie straciła ukochanego dziadka, który nauczył ją miłości do natury i pozostawił po sobie bardzo puste miejsce. 

Mozart, bo tak nazwała Alma małego wilczka, stracił mamę, która trafiła w ręce naukowców zajmujących się badaniem populacji wilka śnieżnego. 

Marzyciel, czyli mały lew, stracił mamę w dalekiej Afryce. Transportowany do cyrku cudem przeżył katastrofę małego samolotu. 

Czy uda im się przetrwać najgorsze chwile? 

Jakie decyzje podejmie Alma i co, albo kto stanie jej na drodze? 

Wzruszają opowieść o miłości i przyjaźni pomiędzy człowiekiem a zwierzętami. Pełna emocji i piękna przyrody.

Warto obejrzeć.

Warto przeczytać. 

Dla dzieci, dla wszystkich. 


Warto nadmienić, że Gilles de Maistre jest twórcą filmu "Mia i biały lew", a o książce pod tym samym tytułem pisałam TUTAJ


"Wilk, lew i ja" film Gilles'a de Maistre

Adaptacja Christelle Chatel

Tłumaczył Paweł Kubicki

Wydawnictwo Media Rodzina

Rok wydania 2021 

Stron 142

sobota, 8 stycznia 2022

Z rodzinnego albumu

       

Jeszcze dwa lata temu byłam pewna, że potrafię zapamiętać wszystkie historie rodzinne. I te ze strony rodziny mojej mamy i te ze strony rodziny taty. A jak przyjdzie odpowiedni moment to siądę i je spiszę.
Może nawet jakaś wielotomowa saga z tych opowieści wyjdzie?
Bo przecież jak mogłabym zapomnieć nazwisko rodowe praprababki Karoliny? Albo imię drugiej żony prapradziadka Wincentego?
Nie zapomniałabym na pewno o wielbicielu cioci Władzi, która w czasie wojny pracowała w obozowej kuchni i przemycała listy pisane przez więźniów do rodzin. Tamten chłopak piękne wiersze pisał i nie dożył końca wojny. Został zastrzelony. A ja teraz zastanawiam się, w którym miejscu położyłam notatki z rozmów z ciocią, bo nie pamiętam jego imienia i nazwiska.
Notatki, zapiski z rozmów telefonicznych, wspomnienia zapisywane na kopertach, gdy nie miałam niczego innego pod ręką. Świadectwa szkolne, poświadczenia obywatelstwa, odpisy z akt.
Pożółkłe ze starości świadectwa przemijania.
Dzisiaj odnalazłam zapomniane zdjęcie praprababki Karoliny z Masłowskich Gabrysiowej z mężem, czyli moim prapradziadkiem - o imieniu nieznanym, córką Marianną i drugą córką, której imienia też nie znam. Ale może poznam, poszukam.
Praprababka Karolina... nie chciałabym wejść jej w drogę. Nigdy zapewne bym się o niej nie dowiedziała gdyby nie pewien list. A ja listów nie wyrzucam.
Dlaczego o tym piszę? Bo często rozmawiam z różnym osobami, pytam o bliskich, o nazwiska panieńskie matek, babć. Kim były, z jakiej rodziny pochodziły? I często, zbyt często zdarza się, że wnuczka nie ma pojęcia o nazwisku panieńskim babci. Bo jest tyle ważniejszych spraw. Ale minie trochę czasu i okaże się, że ktoś w rodzinie będzie chciał wiedzieć, zacznie szukać korzeni. Dlatego zapisujcie wspomnienia, daty i zdarzenia z życia rodziny. Nigdy nie wiadomo czy się jakiejś dociekliwej wnuczce nie przydadzą.
Na przykład do napisania bestsellerowej sagi ;)
A, i przy zdjęciach róbcie notatki, nawet zwięzłe, ale żeby po latach nie pomylić wujków. Dziadek Józef zapisywał skrupulatnie kto i gdzie, dzięki temu i ja mam pojęcie kogo widzę na zdjęciach.
To taka moja propozycja na 2022 rok, słuchajcie z uwagą, zapisujcie i zajrzyjcie do starych albumów. Wieczór spędzony na wspomnieniach, na długo pozostanie w pamięci.



niedziela, 28 listopada 2021

"OPERACJA OSTATNI DINOZAUR" Jorn Lier Horst i Hans Jorgen Sandnes

 


Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w pewnej dolinie żyły sobie dinozaury. Żyły, a potem wymarły. Po latach,  naukowcy prowadzący badania natrafili na kości należące do tych wymarłych stworzeń. By nie zapomniano o tych uroczych, acz potężnej postury stworzeniach postanowiono uwiecznić je w formie miniaturowych figurek. Do stworzenia ich artysta Artur Messel użył fragmentów kości i klejnotów, co spowodowało, że kolekcja stała się bardzo cenna, a wziąwszy pod uwagę wiek kości, nawet bezcenna. Artysta ukrył swoją kolekcję, a profesor Burum po latach odnalazł dziewięć z dziesięciu figurek, które miały ozdobić wystawę w muzeum dinozaurów. 

Pozostało odnalezienie ostatniej figurki z kompletu i to zadanie przypadło dziadkowi Franzowi i grupie detektywów  z Biura Detektywistycznego Nr 2

Ścigani przez madam Ugel rozpoczynają swoją pełną niespodzianek misję. 

Czy uda im się odnaleźć figurkę dziesiątego dinozaura? 

 Jakie przygody na nich czekają? 

Jak skończy się podróż śladami profesora Buruma?

Przekonajcie się sami!

Operacja Ostatni Dinozaur to wspaniała, pełna przygód zabawa interaktywna. Ilustracje zawierają odpowiedzi na kolejne pytania prowadzące do celu i sprawiają, że każda strona roi się od zagadek i tajemnic, które czekają na dzieci. Każda odpowiedź przybliża podróżujących czytelników do rozwiązania zagadki. Świetny test na spostrzegawczość :)

Polecam, jak wszystkie książki serii, Biuro Detektywistyczne Nr 2 nigdy nie zawodzi. 

Za książkę dziękuję wydawnictwu Media Rodzina

Tłumaczenie z norweskiego Katarzyna Tunkiel



piątek, 12 listopada 2021

"Operacja Niezłe Ziółko" Jorn Lier Horst i Hans Jorgen Sandnes

 


Wszystko zaczęło się od portfela, dużego, brązowego, leżącego pośrodku chodnika. Oliver od razu zareagował, pewny, że ktoś go zgubił. Swoje śledztwo rozpoczął też Otto, wąchając zgubę, a Tiril od razu pochyliła się żeby portfel podnieść. Cała trójka zamierzał poszukać właściciela. Nie spodziewali się, że to Fanny urządziła sobie zabawę i do starego portfela przymocowała żyłkę, żeby kolejny raz nabrać znajomych. 

Fanny lubiła testować różne psikusy,  było z niej niezłe ziółko. 

Jeszcze nikt nie wiedział jak bardzo przydadzą  się w przyszłości umiejętności Fanny. 

Drugi portfel leżał przy przystanku i był pozbawiony podstępnej żyłki. Po krótkim śledztwie Oliver i Tiril postanowili oddać portfel właścicielowi. I wtedy jak po nitce do kłębka trafili na ślad przestępstwa. Okazało się, że wiele osób zostało pozbawionych pieniędzy w podobnych okolicznościach, gdy robili zakupy w centrum handlowym po Zachodniej Stronie. To był trop, którego nie mogli przeoczyć. 

I w ten sposób zostaliśmy wciągnięci w sam środek śledztwa prowadzonego przez Biuro Detektywistyczne nr 2. 

Pozornie prosta sprawa, a jednak trudno wyśledzić przestępcę i zorientować się w jego działaniach. Tutaj każda para rąk i oczu będzie potrzebna. 

A jak zakończy się amatorskie śledztwo prowadzone bardzo profesjonalnie? O tym sami przeczytajcie. 

Zgrana grupa przyjaciół, ciekawa zagadka detektywistyczna i prężnie prowadzone śledztwo przykuwają uwagę nie tylko najmłodszych czytelników, starszych także. 

Pomysłowe ilustracje autorstwa Hansa Jorgena Sandnesa  są integralną częścią opowieści. 

"Operacja Niezłe ziółko" to już siedemnasta pozycja z serii opowieści o detektywach z Biura Detektywistycznego nr 2

Tłumaczyła z norweskiego Katarzyna Tunkiel 

Dla dzieci od 6 lat

Wydawnictwo Media Rodzina



poniedziałek, 8 listopada 2021

Susan Herbert "Nowa GALERIA KOTÓW Druga odsłona sztuki z pazurem"

 Dla miłośników sztuki i kotów.

"Książkę dedykujemy pamięci Susan Herbert (1945-2014), a także Polly, Clover i wszystkim kotom, które stanowiły inspirację dla jej dzieł". 



"W drugiej odsłonie Galerii kotów mruczusie objęły we władanie najbardziej uwielbiane światowe arcydzieła. Tłoczą się na stronicach piętnastowiecznych eposów, fruwają jako cherubinki na renesansowych obrazach i pozują do sztywnych, królewskich portretów, żeby wreszcie poczuć się swobodnie w XIX wieku, kiedy artyści w końcu wynieśli farby i palety w plener".  Fragment ze Wstępu

Tyle cytatów z dedykacji i wstępu. W tym zachwycającym albumie nie znajdziecie sążnistych tekstów opisujących dzieje poszczególnych dzieł sztuki czy to w oryginale, czy w zachwycającej, kociej interpretacji Susan Herbert. 

Utalentowana córka architekta od dzieciństwa rozwijająca swój malarski talent, wielbicielka Szekspira, teatru i opery dostała swoją szansę w 1990 roku, gdy Stanley Baron z wydawnictwa Thames&Hudson dostrzegł jej talent i dał możliwość ukazania go szerszemu odbiorcy. W tym samym roku ukazała się książka "The Cats Gallery of Arts", a po niej kolejne zapewniając Susan Herbert popularność w wielu zakątkach świata. 

Z przyjemnością i zaciekawieniem poznawałam kolejne obrazy z Galerii Kotów, na początku mojej przygody porównując je z oryginalnymi dziełami, ale szczerze mówiąc potem byłam tak zafascynowana, że skupiłam się na interpretacji wielkiej sztuki w wykonaniu Susan Herbert. 

Pomysł nietuzinkowy, nawet dla znawcy sztuki stanowiący wielkie wyzwanie. Autorka stworzyła własny świat sztuki zapełnionej przez postaci kotów. Kotów, które doskonale sprawdzają się w tej roli z ujmującym wdziękiem nosząc koronę, tiarę czy koronkowy czepek. Jestem absolutnie zauroczona tym mariażem i przyznam, że co jakiś czas będę wracała do tego albumu i oczywiście skuszę się na uzupełnienie kolekcji dzieł Susan Herbert. Mają tyle wdzięku i naturalności oraz niewymuszonego humoru, że z przyjemnością myślę o tych chwilach, które spędzę z Panią na Shalott wracając do  poematu Alfreda  Tennysona. 



Z radością polecam  książkę miłośnikom sztuki i kotów, te dwa światy łączą się w sposób tak naturalny jakby miejsca na obrazach przynależały do nich  od pierwszego muśnięcia pędzla twórcy. Czysta przyjemność. 

Za książkę dziękuję wydawnictwu Media Rodzina

"Nowa GALERIA KOTÓW Druga odsłona sztuki z pazurem"

Susan Herbert

Przedmowa Janet Froud