Cora Reilly

[Współpraca reklamowa @niezwykłezagraniczne ] Aria w wieku piętnastu lat została obiecana Luce. Ich małżeństwo miało zapewnić zakończenie sporu pomiędzy Chicago, a Nowym Jorkiem. Kiedy dziewczyna kończy osiemnaście lat nastaje dzień która ją przeraża; jej ślub… Jestem wielką fanką twórczości Cory, więc z przyjemnością powróciłam do historii, która zapoczątkowała moje zamiłowanie do romansów mafijnych. Czytanie tej książki kilka lat później nie przyniosło mi jednak tak dobrych wrażeń, jak za pierwszym razem. Luca ma opinię nieustraszonego i bezwzględnego, lecz przy Arii jego postawa co z początku było dla mnie szokujące jest naprawdę dobra jak na życie w mafii, gdzie kobiety są źle traktowane. Jasne pojawiły się naciski, a sytuacja z tym co odkryła młoda dziewczyna nie stawiła go w dobrym świetle, tak mimo wszystko, troszczył się o swoją żonę. Potrafił poświęcić jej czas i pokazać, że mu zależy. Choć jego mroczna strona nie zniknęła, był brutalny. Sama Aria przeszła dużą przemianę w książce, była cicha, ale ta jej niewinność z czasem była mniejsza, walczyła o życie osób które kochała, chciała się stawiać, aby poczuć trochę wolności. Rozumiałam to jak najbardziej, ale było mi trochę szkoda Romero, który wykonując swoją pracę jako ochroniarz, często był tym kogo kobieta wykiwała. Sama książka była dla mnie za krótka, przyjemnie się ją czytało ale mam wrażenie, że tutaj nie udało się bardzo poznać bohaterów, bo jednak sporo skupiamy się na seksualności. Mamy problemy z Bracią, ciągły niepokój. Na pierwsze spotkanie z tym gatunkiem uważam, że nadal jest świetną pozycją do wyboru.