rozwiń zwiń

Oficjalne recenzje użytkownika

Więcej recenzji
Ocena 7,2
Recenzja Miłość z klauzulą

Lekka i typowa wakacyjna książka na jesień? Dlaczego nie! Po książki duetu pisarskiego Christiny i Lauren sięgam trochę w ciemno, bo wiem, że mają w sobie poczucie humoru, które uwielbiam, cudowny wątek romantyczny oraz historię, z której można zrobić hollywoodzki hit kinowy.

Autorki...

Recenzje_Gaby Czytaj więcej
Ocena 7,4
Recenzja Krzyk na krawędzi śmierci

Mona Kasten to pisarka, którą doskonale znam, głównie z powieści obyczajowych i romantycznych. Uwielbiam jej serię „Begin Again”, a także „Maxton Hall”, która dzięki adaptacji Amazona ponownie zyskała na popularności. Muszę przyznać – ufam Monie Kasten i biorę jej książki w...

Recenzje_Gaby Czytaj więcej

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

W tej historii obowiązują dwie proste zasady: przeżyć i… nie zakochać się. Brzmi łatwo? Tylko pozornie.
Książka opowiada o dwóch siostrach – Ophelii i Genevieve. Ophelia odziedziczyła tytuł głównej nekromantki po swojej matce, co okazuje się ogromnym i trudnym do uniesienia ciężarem. Tymczasem dziewczyny odkrywają, że śmierć ich matki nie była przypadkowa. Na dodatek ich dom jest zadłużony i grozi im utrata rodzinnej posiadłości.
Genevieve, młodsza siostra, która zawsze miała mniej obowiązków i spokojniejsze dzieciństwo, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Znika bez śladu, a Ophelia staje przed dramatycznym wyborem – musi ją odnaleźć. Trop prowadzi do tytułowej Phantasmy – przeklętego dworu, w którym bohaterka zmuszona jest rywalizować na dziewięciu poziomach gry. Kiedy czarujący i nieco arogancki nieznajomy oferuje jej pomoc, Ophelia wie, że nie powinna mu ufać… ale w grę wchodzi życie siostry, więc nie ma odwrotu.
Tak, Ophelia zrobi to, czego racjonalnie powinna unikać. Nie jest to zaskoczeniem, ale autorka prowadzi część romantyczną powieści powoli i ostrożnie, co daje naprawdę przyjemny efekt.
Muszę przyznać, że cieszy mnie fakt, iż pierwsza część zamyka się w jednym tomie. Jednocześnie z ogromną ciekawością wypatruję kontynuacji, w której główną bohaterką będzie Genevieve. Zapowiedź sugeruje małżeństwo z przymusu, więc wszystko wskazuje na to, że czeka nas naprawdę intrygująca historia. Warto dodać, że temperament Genevieve zapowiada prawdziwe fajerwerki — to bohaterka z charakterem, niebojąca się stawiać na swoim, co może okazać się mieszanką wybuchową, pełną napięcia, namiętności i zaskakujących zwrotów akcji.
Bardzo spodobał mi się pomysł samej gry – coś w rodzaju turnieju, ale znacznie bardziej oryginalny. W tle pojawia się też wątek niemal kryminalny: główna bohaterka odkrywa sekrety gry, ale i własnego życia.
Klimat książki jest fenomenalny – mroczny, niemal wiktoriański dwór został przez autorkę oddany perfekcyjnie. Widzę piękne suknie, fraki, tajemnicze potwory kryjące się w cieniach – naprawdę historia gotowa do ekranizacji.
Jedyny minus to momentami przegadane sceny akcji, przez co traciły trochę dynamiki. Początek był dla mnie trochę toporny, wciągnęłam się dopiero po kilku rozdziałach, ale stopniowanie napięcia i zaskakujące wątki fabularne trochę to wynagrodziły.
Wśród wielu podobnych książek Phantasma zdecydowanie wyróżnia się na tle innych. Mamy mroczny klimat, ciekawy motyw fantastyczny, zakazaną miłość i silne kobiece postaci, które nigdy się nie poddają.

W tej historii obowiązują dwie proste zasady: przeżyć i… nie zakochać się. Brzmi łatwo? Tylko pozornie.
Książka opowiada o dwóch siostrach – Ophelii i Genevieve. Ophelia odziedziczyła tytuł głównej nekromantki po swojej matce, co okazuje się ogromnym i trudnym do uniesienia ciężarem. Tymczasem dziewczyny odkrywają, że śmierć ich matki nie była przypadkowa. Na dodatek ich...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wracamy do Rzymu – nie tego włoskiego, a małego miasteczka, w którym wszyscy się znają i wszyscy wiedzą o sobie wszystko. Po pierwszych dwóch tomach, w których poznaliśmy historię gwiazdy popu i właściciela cukierni oraz jego siostry z ochroniarzem, w trzeciej części autorka skupia się na najstarszej z rodzeństwa – Emily.

I oczywiście nie mogło zabraknąć klasycznego motywu enemies to lovers. Emily spotyka na swojej drodze wroga sprzed lat – nauczyciela Jacka, który pracował w tej samej szkole, co ona. Ich wcześniejsze konflikty były dość… naciągane (wszystko zaczęło się od wylanej kawy), ale miały swój urok.

Teraz Jack wrócił i został jej… sąsiadem. Upierdliwym sąsiadem, który działa jej na nerwy. Było kilka ciekawych scen i dialogów. Muszę jednak przyznać, że w porównaniu do poprzednich tomów, ta część zrobiła na mnie mniejsze wrażenie. Bohaterowie bardzo szybko przechodzą od wrogości do przyjaźni, a historia wydaje się trochę za słodka i przewidywalna. Emily momentami jest aż zbyt idealna – pomocna, miła, zawsze gotowa do poświęceń – brakowało mi w niej odrobiny pazura i zabawnego zadziornego charakteru, który nadałby dialogom więcej napięcia.

Mimo to książkę czyta się przyjemnie. Znany, ciepły klimat Rzymu i jego mieszkańców wciąż działa kojąco. To idealna lektura na wieczorny relaks z herbatą i kocem. A ja, mimo drobnych zastrzeżeń, nadal uwielbiam tę serię i nie mogę się doczekać ostatniego tomu, który będzie opowiadał o ostatniej z rodzeństwa, Maddie.

Wracamy do Rzymu – nie tego włoskiego, a małego miasteczka, w którym wszyscy się znają i wszyscy wiedzą o sobie wszystko. Po pierwszych dwóch tomach, w których poznaliśmy historię gwiazdy popu i właściciela cukierni oraz jego siostry z ochroniarzem, w trzeciej części autorka skupia się na najstarszej z rodzeństwa – Emily.

I oczywiście nie mogło zabraknąć klasycznego motywu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem naprawdę zaskoczona, jak dobrze czytało mi się tę książkę. Motyw drugiej szansy to jeden z moich ulubionych i tutaj został przedstawiony w bardzo ciekawy sposób.

Cała akcja rozgrywa się praktycznie w jednym domu, gdzie poznajemy dwójkę głównych bohaterów – Tate, która wraca do rodzinnego miasta, by ostatecznie rozliczyć się z przeszłością, oraz Grahama, jej męża, od lat żyjącego w samotności, z dala od społeczeństwa i w cieniu własnych traum. Tate przyjeżdża, by uzyskać rozwód i definitywnie zakończyć ten rozdział swojego życia. A jednak, gdy go widzi – w zbyt dużej bluzie, jako cień dawnego, pewnego siebie chłopaka, którego pamięta – coś się w niej porusza. Czy to litość? Ciekawość, co się z nim stało? A może wciąż skrywane uczucie?

Zostaje w domu na kilka dni – i to właśnie wtedy historia totalnie mnie porwała. Graham to bohater kompletnie złamany, ktoś, kto niemal całkowicie wycofał się z życia. Stopniowo poznajemy też ich wspólną przeszłość i dowiadujemy się, dlaczego w ogóle doszło do rozstania. Okazuje się, że mimo upływu lat wciąż jest między nimi chemia i emocje, których nie da się zagłuszyć.

To, co szczególnie mnie urzekło, to kameralny klimat powieści – niemal jak w teatrze. Tło jest proste, postaci pobocznych praktycznie nie ma, a cała historia opiera się na relacji Tate i Grahama. I właśnie dzięki nim fabuła nabiera charakteru, emocji i głębi.

Pierwsza część skupia się głównie na emocjach i napięciu między bohaterami. Nie ma tu wielu scen zbliżeń, więc to nie kolejny erotyk, w którym fabuła schodzi na dalszy plan. To historia bardziej psychologiczna, a jednocześnie bardzo angażująca. Jestem ogromnie ciekawa drugiej części – podejrzewam, że pojawi się tam więcej scen +18, ale mam nadzieję, że autorka nadal skupi się przede wszystkim na drodze Grahama do zdrowia i przepracowania traum.

Oczywiście, są pewne mankamenty. Przede wszystkim stylistyczne – zdarzają się powtarzające się wyrażenia, które momentami potrafią irytować. Tutaj przydałaby się lepsza korekta. Mimo to nie odbiera to przyjemności z lektury i liczę, że w kontynuacji zostanie to poprawione.

Mam przeczucie, że druga część będzie prawdziwym emocjonalnym rollercoasterem – i już nie mogę się jej doczekać!

Jestem naprawdę zaskoczona, jak dobrze czytało mi się tę książkę. Motyw drugiej szansy to jeden z moich ulubionych i tutaj został przedstawiony w bardzo ciekawy sposób.

Cała akcja rozgrywa się praktycznie w jednym domu, gdzie poznajemy dwójkę głównych bohaterów – Tate, która wraca do rodzinnego miasta, by ostatecznie rozliczyć się z przeszłością, oraz Grahama, jej męża, od...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeśli macie dość typowych romansów i szukacie czegoś świeżego, sięgnijcie po połączenie urban fantasy i gorącego romansu. W tej historii poznajemy czarownicę, która musi podszyć się pod swoją siostrę bliźniaczkę… i udawać narzeczoną wilkołaczego alfy. Brzmi jak prosty plan? Nic bardziej mylnego. Bo między nimi rodzi ognisty romans.
Czarownice, wilkołaki, demony – autorka wrzuca nas do świata nadprzyrodzonych istot, przyprawiając go mocnym wątkiem erotycznym i intrygującą dynamiką między bohaterami. I chociaż świat przedstawiony nie jest zbyt rozbudowany, to nadrabia to stylem. Skrzydlewska pisze lekko i wciągająco. Dialogi są naturalne, fabuła płynie bez zgrzytów, a sceny między postaciami… bardzo spicy.
Sama jestem fanką wilkołaczych motywów – silni, dominujący alfy, ich kodeksy i zasady – to coś, co zawsze mnie wciąga. Dlatego trochę szkoda, że autorka skupiła się niemal wyłącznie na relacji głównych bohaterów. W pewnym momencie ich związek staje się aż zbyt idealny. Brakuje tu odrobiny zgrzytu, napięcia, może jakiegoś przekomarzania – czegokolwiek, co dodałoby pikanterii nie tylko w sypialni, ale i w samej relacji.
Akcja rozgrywa się w Nowym Orleanie, a klimat przywodzi na myśl „Pamiętniki Wampirów”. Miałam wrażenie, że zza rogu zaraz wyskoczy Klaus z ironicznym komentarzem i… zrobi mały chaos. Trochę takiego chaosu by się tu przydało – bo główny bohater to wręcz nierealny ideał. I choć fajnie czasem poczytać o perfekcyjnym facecie, to fajniej jeszcze, gdy między bohaterami iskrzy nie tylko fizycznie, ale też emocjonalnie.
To prosta, nieskomplikowana lektura na lekki, niezobowiązujący wieczór. Idealna, jeśli masz ochotę na coś rozluźniającego, z wyraźnym wątkiem romantycznym i sporą dawką pikanterii. Mimo pewnych niedociągnięć – byłam mile zaskoczona. Gdyby tylko fabuła była trochę bardziej rozbudowana, a relacje mniej cukierkowe – byłoby świetnie. Ale jeśli szukasz gorącego romansu z nutą magii – to warto po nią sięgnąć i nie oczekiwać zbyt wiele, po prostu dobrze się bawić.

Jeśli macie dość typowych romansów i szukacie czegoś świeżego, sięgnijcie po połączenie urban fantasy i gorącego romansu. W tej historii poznajemy czarownicę, która musi podszyć się pod swoją siostrę bliźniaczkę… i udawać narzeczoną wilkołaczego alfy. Brzmi jak prosty plan? Nic bardziej mylnego. Bo między nimi rodzi ognisty romans.
Czarownice, wilkołaki, demony – autorka...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Udawajmy, że wszystko będzie dobrze
Autorka książki „Faking it” skupiła się na postaci kobiety, z którą może utożsamić się wiele czytelniczek: wieczna singielka, znajomi cały czas uważają, że prowadzi szalone życie, według nich jest też ciągle do ich dyspozycji, no bo nie ma swojej rodziny, można jej ustalać kalendarz, złote rady przyjmuje zawsze z uśmiechem na twarzy, i cóż, to kompletna bzdura. Sophie ma 25 lat, co uważam za w sumie młody wiek na miano wiecznej singielki, myślę, że bardziej autentycznie wypadłaby tutaj nieco starsza bohaterka, ale okej, może autorka nie chciała zrobić tego czegoś w stylu Bridget Jones?
Jako była singielka, doskonale rozumiem Sophie. Życie singla to wcale nie ciąg przygód, a raczej samotne wieczory z chipsami i Netflixem, kiedy przeglądasz Instagram pełen zdjęć znajomych z ich „wspólnych” chwil.
Dlatego przyznam, że „Faking it” było dla mnie książką, która bardzo przypomniała mi mnie sprzed kilku lat. I tutaj realizm się kończy, bo umówmy się – nie miałam tyle brawury, co Sophie. Do gry wchodzi Harry. Świetnie się na tym wątku bawiłam, na początku było czuć ognistą chemię pomiędzy bohaterami. Były momenty, że wybuchałam śmiechem (jak słynne babeczki). Harry to facet z dosyć skomplikowanym życiem, wielowarstwowy, nie jest też typowym przystojniakiem. Jego wrażliwość sprawia, że jako mężczyzna wydaje się bardziej ludzki i bliski, a rozwijający się związek między nim a Sophie nie jest ani płytki, ani przewidywalny. Finał książki zaskakuje – mnie pozytywnie, choć wiem, że niektórzy mogą być rozczarowani, zwłaszcza jeśli oczekują lekkiej, klasycznej historii miłosnej. To bardziej książka o „romantycznym realizmie” – uczuciu, które nie zawsze wygląda jak w bajkach.
Oczywiście, zdarzały się momenty, w których fabuła wydawała się nieco rozwleczona – opisy miejscami dominowały, a akcja rozwijała się powoli. Mimo to, choć książka nie jest pozbawiona wad, miała w sobie coś, co mnie wciągnęło i nie pozwoliło jej odłożyć.
Jeśli jesteś w długotrwałym związku, „Faking It” może ci się wydać mało angażujące, a Sophie – zrzędliwa. Ale dla singielek, lub tych, którzy doskonale pamiętają życie w pojedynkę, Sophie jest postacią, która może przypomnieć własne doświadczenia. Bycie singlem to stan pełen wolności, ale też momenty samotności i tęsknoty. Kto tego nie czuje, ma szczęście. Ale jeśli kiedykolwiek musiałaś udawać, że wszystko jest w porządku, choć tak naprawdę nie było – Sophie będzie ci bliska.
Podsumowując: między bohaterami jest chemia, są zabawne momenty, a zakończenie skłania do refleksji. Dla mnie – udany miks.

Udawajmy, że wszystko będzie dobrze
Autorka książki „Faking it” skupiła się na postaci kobiety, z którą może utożsamić się wiele czytelniczek: wieczna singielka, znajomi cały czas uważają, że prowadzi szalone życie, według nich jest też ciągle do ich dyspozycji, no bo nie ma swojej rodziny, można jej ustalać kalendarz, złote rady przyjmuje zawsze z uśmiechem na twarzy, i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapraszam: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/10/cien-w-zarze-jennifer-l-armentrout-cykl.html

Zapraszam: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/10/cien-w-zarze-jennifer-l-armentrout-cykl.html

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapraszam na bloga: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/10/crush-zniszczenie-tracy-wolff-drugi-tom.html

Zapraszam na bloga: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/10/crush-zniszczenie-tracy-wolff-drugi-tom.html

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapraszam: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/07/pozoga-ilona-andrews-czyli-przygoda.html

Zapraszam: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/07/pozoga-ilona-andrews-czyli-przygoda.html

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapraszam: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/06/the-worst-best-man-najgorszy-druzba-mia.html

Zapraszam: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/06/the-worst-best-man-najgorszy-druzba-mia.html

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapraszam: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/06/ulecz-mnie-tahereh-mafi-4-tom-dotyku.html

Zapraszam: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/06/ulecz-mnie-tahereh-mafi-4-tom-dotyku.html

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapraszam: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/06/utkane-krolestwo-tahereh-mafi-kolejna.html

Zapraszam: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/06/utkane-krolestwo-tahereh-mafi-kolejna.html

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapraszam: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/03/the-american-roommate-experiment-elena.html

Zapraszam: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/03/the-american-roommate-experiment-elena.html

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapraszam: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/03/crave-pragnienie-tracy-wolff-czyli-nowe.html

Zapraszam: https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/03/crave-pragnienie-tracy-wolff-czyli-nowe.html

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Skusiłam się obietnicą, że książka „Nasze puste przysięgi” jest podobna do znanej serii „Dwór cierni i róż” Sarah J. Mass. I nie tylko, bo zapowiedź fabuły, także mocno kusi – ostatnio kocham fantastykę jeszcze bardziej, niż kiedyś. Z pozoru zwykła dziewczyna, która nienawidzi Fae, poprzez intrygę i w celu uwolnienia siostry, trafia prosto na Dwór jednego z nich. Czy nie brzmi to dobrze? Do tego musi znaleźć trzy relikwie, zwodzić dwóch przystojniakach i udawać damę dworu.

Mam mieszane uczucia. Książkę w sumie pochłonęłam, więc nie może być taka zła. Początek kojarzy mi się z Kopciuszkiem, bo tak właśnie traktowana jest Abriella, główna bohaterka. I w sumie ta pierwsza połowa książki była najlepsza, pojawiła się akcja, napięcie, pogoń za siostrą. Później, gdy Brie dostała się na Dwór księcia, mamy trochę za dużo… nastoletnich emocji. Mam wrażenie, że pomiędzy ważną akcją, pojawiło się zbyt wiele rozmyślań nad urodą księcia, jego poczynaniami i cóż, było to przegadane. Brakowało mi ciekawej akcji, konfrontacji, dialogów. Za to dostaliśmy sporo rozmyślań głównej bohaterki i jej dziwnych decyzji. I, uwaga. Chemia! Gdzie jest chemia pomiędzy bohaterami? Docelowo wiemy, że przyciąganie Brie jest większe do jednego z książąt, mimo że cały czas się temu opiera. Wiedziałam, że taki był zabieg autorki. Tylko że mało było scen, które by to potwierdzały. Mam straszny niedosyt i liczę, że kolejny tom będzie pod tym kątem lepszy.

Zawsze rozmyślałam nad pewną siebie, waleczną, rudowłosą bohaterką, która namieszałaby w świecie Fae. Książka „Nasze puste przysięgi” podsyciła moją własną historię, która tworzyła się gdzieś w głowie. Dla fanek czy też fanów tego świata, myślę, że warto sięgnąć po tę książkę. Jeśli ktoś nie czytał Dworów, to przed sięgnięciem po książkę Ryan – wysłałabym Cię pierwsze w kierunku serii Mass. Bo bez zajrzenia głębiej w ten świat, niedosyt będzie jeszcze większy.

Co jest na duży plus? Piękna, twarda oprawa z fantastyczną grafiką. Ostatnio kolekcjonuję piękne wydania książek, mój Mąż musiał w związku z tym dokupić drugą półkę na książki. Obiecałam, że przejdę całkiem na ebooki w Legimi, a jednak nie umiem się przerzucić. Pod kątem oprawy, „Nasze puste przysięgi”, wygrywają z Dworami pod każdym względem.

Dla fanów Dworów – jak najbardziej warto sięgnąć po tę pozycję. Nie spodziewajcie się jednak czegoś lepszego lub na takim samym poziomie. To przyjemna młodzieżówka, którą warto przeczytać jako luźną pozycję na przyjemny wieczór.

https://recenzjegaby.blogspot.com/2023/02/nasze-puste-przysiegi-lexi-ryan-czyli.html

Skusiłam się obietnicą, że książka „Nasze puste przysięgi” jest podobna do znanej serii „Dwór cierni i róż” Sarah J. Mass. I nie tylko, bo zapowiedź fabuły, także mocno kusi – ostatnio kocham fantastykę jeszcze bardziej, niż kiedyś. Z pozoru zwykła dziewczyna, która nienawidzi Fae, poprzez intrygę i w celu uwolnienia siostry, trafia prosto na Dwór jednego z nich. Czy nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jeśli szukacie książki idealnej na jesienne wieczory, to „Normalni ludzie” Rooney Sally są właśnie w refleksyjnym klimacie. Czasami jest smutno – stan jesienny jak się patrzy, czasami miło i cieplutko – jak pod kocykiem, a momentami zimno i przygnębiająco, tak jakby nic nie mogło ochronić cię przed przeszywającym wiatrem. A tak naprawdę to książka idealna na każdą porę roku. Zastanawiałam się, dlaczego ma tyle dobrych opinii? Co w książce, która po opisie wskazuje na powieść dla młodzieży, jest coś tak genialnego? Po skończeniu „Normalnych ludzi” wiem jedno – to powieść, do której się wraca, która przeszywa emocjonalnie i zostawia sporo refleksji, a podczas czytania łapiesz się na myśli – tak, to ja, to ja! Mam tak samo!, identyfikujesz uczucia i myśli, których wcześnie nie potrafiłeś nazwać. To właśnie taka książka.

Znają się ze szkoły, gdzie byli kochankami, ale też głównie przyjaciółmi. Później idą na studia, mierzą się z życiem, tym, jak odbierani są przez innych. Zmienia się ich system wartości. Czasami są osobno, ale gdzieś na końcu zawsze do siebie trafiają.

„Normalni ludzie” napisani są niesamowicie plastycznie. Sposób narracji przypomina ciąg myśli bohaterów – w tym przypadku dwójki, Marianne i Connella. Dialogi są inne niż w innych powieściach, dla mnie wyglądało to momentami tak, jakby postaci potrafili czytać w swoich myślach. Tylko wspólnie mogli być naprawdę „sobą” i czuć się dobrze w swoim ciele. Oczywiście nie zawsze – do tej świadomości musieli dojrzeć i się z nią oswoić. Po głębszej refleksji widzę, że w tej powieści jest tak dużo współczesnego człowieka – tego, jak zamknięci jesteśmy, często samotni, nieumiejętni w budowaniu szczerych relacji, a przez to strasznie, strasznie smutni. Wydaje się, że proste słowa „kocham cię”, pokazanie, że nam zależy, że kogoś potrzebujemy, że coś nas rani – że to wszystko jest dla współczesnego świata i relacji cholernie trudne. Musimy się tego uczuć, niczym chodzenia. I w tym momencie pisarka pokazuje nam dwójkę ludzi zamkniętych w swoich głowach, przekonaniu, że nie mogą wyciągnąć rękę po to, czego pragną, bo patrzą na opinie innych – że tak naprawdę urodzili się nieszczęśliwi.

To także wciągająca historia przyjaciół i kochanków. Pierwsze wrażenie jest mylne, nie jest to powieść młodzieżowa, ale dojrzała książka dla kobiet, mężczyzn, ale też pokolenia dwudziestolatków, którzy szukają siebie w swojej rzeczywistości. Przyznam, że trochę identyfikuję się z Marianne, głównie przez to, że miała trudne szkolne życie – też jako nastolatka tego doświadczyłam i myślę, że miało to wpływ na późniejsze dystansowanie się do ludzi. Wytwarza się gruba skóra, przez co czasem wychodzi się na zimną oraz niewzruszoną. A w głowie głębią się jednak emocje.

To skomplikowane. Nie jest to typowa prosta historia miłosna. To zawiła opowieść, pełna niedopowiedzeń, emocji, niesprawiedliwości, smutku, ale też szczęścia. Dla mnie jest niezwykle autentyczna. I ten tytuł – „Normalni ludzie”. Powieść o kobiecie i mężczyźnie, którzy z pozoru mają zwyczajne życie, są normalni, ale czytając, przekonujemy się ile emocji w nich siedzi, ile mają do powiedzenia, to ja, ty, my wszyscy, którzy uczymy się, pracujemy, podejmujemy decyzje i staramy się normalnie żyć. Przeczytajcie i przekonajcie się sami.

Wpadajcie na bloga: https://recenzjegaby.blogspot.com/2020/09/normalni-ludzie-rooney-sally-to.html

Jeśli szukacie książki idealnej na jesienne wieczory, to „Normalni ludzie” Rooney Sally są właśnie w refleksyjnym klimacie. Czasami jest smutno – stan jesienny jak się patrzy, czasami miło i cieplutko – jak pod kocykiem, a momentami zimno i przygnębiająco, tak jakby nic nie mogło ochronić cię przed przeszywającym wiatrem. A tak naprawdę to książka idealna na każdą porę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Recenzja -> https://recenzjegaby.blogspot.com/2019/04/dwa-swiaty-jennifer-l-armentrout.html

Recenzja -> https://recenzjegaby.blogspot.com/2019/04/dwa-swiaty-jennifer-l-armentrout.html

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Recenzja: https://recenzjegaby.blogspot.com/2019/03/zy-krol-holly-black-recenzja.html

Recenzja: https://recenzjegaby.blogspot.com/2019/03/zy-krol-holly-black-recenzja.html

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Recenzja -> https://recenzjegaby.blogspot.com/2019/03/save-me-nowa-seria-mony-kasten-recenzja.html

Recenzja -> https://recenzjegaby.blogspot.com/2019/03/save-me-nowa-seria-mony-kasten-recenzja.html

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Recenzja książki -> https://recenzjegaby.blogspot.com/2019/03/setna-krolowa-emily-r-king-nowa-seria.html?fbclid=IwAR01g6tHNo3SAUtcSCtpnj16SWE0uz38qlbz1wYOyATuRVT82Nn02--G064

Recenzja książki -> https://recenzjegaby.blogspot.com/2019/03/setna-krolowa-emily-r-king-nowa-seria.html?fbclid=IwAR01g6tHNo3SAUtcSCtpnj16SWE0uz38qlbz1wYOyATuRVT82Nn02--G064

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać: romansu, pikantnych scen, niewymagającej fabuły i miłego rozluźniacza na leniwe wieczory. Ten tytuł nie jest jednak idealną pozycją, bo miejscami styl kuleje, dialogi są infantylne, ale swoje zadanie spełnia całkiem dobrze.

Co mnie drażniło? Miejscami dosyć drętwe, zbyt długie zdania w dialogach oraz ich infantylność. Może tekst przetłumaczono zbyt dosłownie lub też autorka do końca nie przemyślała tej książki. Warsztatowo nie jest to dobra pozycja, bo często pojawiały się momenty, gdy byłam zła na konstrukcję zdań, dziwne teksty bohaterów, wulgarne zwroty, które zostały całkowicie oderwane od klimatu powieści. W pewnym momencie fabuła staje się dosyć sielankowa, niczym z typowej romantycznej opowieści, dlatego mam wrażenie, że autorka na siłę wciskała dosyć skrajne wypowiedzi bohaterów, np. wulgaryzmy czy aluzje erotyczny, które może w innym kontekście czy po prostu brzmieniu byłby w porządku, ale tutaj wypadały kompletnie nie na miejscu.

Pojawiają się dwie pikantne sceny, reszta jest raczej łagodna. Najlepszy w tej pozycji jest klimat czekania na zbliżenie bohaterów – całość opiera się na wzajemnym ich przyciąganiu, tego, że chcą być razem, ale wiele zewnętrznych czynników im na to nie pozwala. Przyznam, że „Mieszkając z wrogiem” jest niewymagającą lekturą, może aż za bardzo. Autorka wplotła zbyt wiele stereotypowych motywów z innych romansów – przystojny muzyk, przyjaźń w dzieciństwie, kłótnia, która ich rozdziela i ponowne spotkanie, oboje są atrakcyjni, mają za sobą dramatyczne przeżycia i tak dalej. Dodatkowo zastanawiałam się nad jednym – z czego utrzymywała się główna bohatera? Wiem, że miała pensję nauczycielki, ale wydaje mi się, że na jej styl życia była ona raczej mało realistyczna. I cóż, oni od samego początku nie byli z pewnością wrogami.

Cała recenzja: https://recenzjegaby.blogspot.com/2019/01/mieszkajac-z-wrogiem-penelope-ward.html

Wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać: romansu, pikantnych scen, niewymagającej fabuły i miłego rozluźniacza na leniwe wieczory. Ten tytuł nie jest jednak idealną pozycją, bo miejscami styl kuleje, dialogi są infantylne, ale swoje zadanie spełnia całkiem dobrze.

Co mnie drażniło? Miejscami dosyć drętwe, zbyt długie zdania w dialogach oraz ich infantylność. Może...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to