............. a wyszedł taki sobie. Jest to mój debiut więc chyba tylko to mnie usprawiedliwia. Zastanawiałam się czy go pokazywać, ale żeby nie było iż zarzuciłam całkowicie robótki, zdecydowałam się, że pokażę swój nieudany - kocyk. Oto on:
Miał być w kilku pastelowych odcieniach fioletów. Takie było zamówienie. Tylko takie wybrałam w pobliskiej pasmanterii. Nie miałam pojęcia o włóczkach. Teraz już wiem, co wybrać. Na kolejny wybrałam wełenkę z merynosów, która jak się dowiedziałam zimą grzeje, a latem chłodzi. Można ją zakupić w internetowych sklepach.
Jest jednak znacznie droższa.
Niestety jedna z włóczek była nieco grubsza. Czas gonił więc nie wybrzydzałam. Obecnie kocyk jest już w użyciu. Myślę, że następny będzie bardziej udany. Wełenka merynosowa zakupiona. Jak kolejny wirus mnie opuści, to ruszam z robótką. Czy podołam????
Powstały też dwa szaliki. Niestety nie zdążyłam wykonać fotek. Przybyło nieco elementów mojego zapomnianego obrusa. Jeszcze tylko 5 serwetek i finał.
To jest niestety koniec moich wyczynów. Polubiły mnie wirusy i znów nic nie robię.
Pozdrawiam Was gorąco. Dziękuję za wizyty i komentarze. Oby do wiosny😐😐😐😐