Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kot. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kot. Pokaż wszystkie posty

sobota, 23 grudnia 2023

Najlepszy prezent

Kici nie interesują ozdoby choinkowe, nie walczy z bombkami, nie niszczy ozdób, nie wskakuje na drzewko. Lubi natomiast drzemać pod choinką, zwłaszcza na prezencie dla Krzyśka. 



Zgodnie z naszą rodzinną tradycją zapakowane prezenty pojawiają się pod choinką zaraz po tym, jak zostanie ona udekorowana — i tak sobie czekają do Bożego Narodzenia, ciesząc nasze oczy. Co roku Kicia znajduje sobie miejsce między nimi, delikatnie, nie niszcząc niczego. I co roku wszyscy troje zgodnie twierdzimy, że Kicia jest najlepszym prezentem z tych wszystkich leżących pod choinką.



poniedziałek, 20 listopada 2023

Różowe kropki


W niezmierzonych zasobach internetu, a konkretnie na Instagramie, natknęłam się na tutorial jak zrobić takie plastyczne kropki jak na zdjęciu powyżej. Kiedyś gdzieś widziałam chustę z czymś takim, więc postanowiłam spróbować odtworzyć to, co zapamiętałam z tamtej fotografii. Na projekt zużyłam kilka ponapoczynanych motków różnych włóczek – każda inna, a łączyło je to, że od lat zalegały i nie miałam pomysłu, na co je wykorzystać. 


Chusta trochę nie wyszła, nawet po wypraniu i blokowaniu, rozłożona na płasko nie układa się tak, jakbym sobie tego życzyła, ale po owinięciu szyi wygląda dobrze. 


Zdecydowanie podoba mi się połączenie koloru szarego i szaro niebieskiego z cyklamenowym. Biały załapał się, bo motek szarej włóczki pod koniec okazał się melanżem przechodzącym w złamaną biel, to dorzuciłam resztkę innej włóczki w niemal identycznym odcieniu, choć o innej strukturze. 


Włóczki w sumie nie było zbyt wiele, więc to taka mała chusta, ot, nieco niekształtny szalik, ale zadanie swoje spełnia – opatula szyję i chroni przed chłodem. A nastała i u nas pora na tego typu dzianiny.





wtorek, 20 grudnia 2022

Domek z piernika

Dzieci co roku dostają od mojej koleżanki domek z piernika z elementów do własnoręcznego poskładania i ozdobienia. Taki komplet w pudełku. 
Krzysiek już zdecydowanie wyrósł z tego rodzaju zabaw, ale Emilia nadal lubi upaćkać się po czubek głowy w lukrze. W sobotę Krzysiek poszedł na imprezę pożegnalną – kolega z klubu wyprowadza się do innego stanu i jego rodzice zaprosili wszystkich gimnazjalistów i licealistów na party. W tym czasie my z Emilią poskładałyśmy domek, dekorowaniem zajęła się Emilia. 


Kiedy zabrakło cukierków, w ruch poszły kawałki czekolady do ciasteczek.


 
W tym roku jakoś nie miałam ochoty na uwiecznianie ozdobionego na święta domu. W zasadzie wszystkie ozdoby są takie same jak w poprzednich latach, do tego ustawione w tym samym miejscu co w poprzednich latach. Żeby nie było jednak tak zupełnie bez świątecznego śladu, wstawiam zdjęcie Kici przy kuchennym oknie. 


Ponieważ w kuchni nie ma parapetu, wstawiłam pod okno wąską szafkę pod kwiaty. Zazwyczaj z boku jest wolne miejsce dla Kici, która lubi sobie tak przez to okno spoglądać na świat. Ostatnio Kicia obraziła się na nas ponieważ w jej miejsce wstawiłam ozdobę świąteczną. Niewerbalnie dawała do zrozumienia, że jej się to nie podoba, ozdobę więc usunęłam, a Kicia natychmiast wskoczyła na swoje miejsce. A wtedy zrobiłam to zdjęcie.



niedziela, 7 listopada 2021

Hancho

Wspominałam już kiedyś o Hancho — znalazłam wpis z czerwca 2019 roku z tym oto filmikiem.

Hancho nadal nas odwiedza od czasu do czasu. Czasem te wizyty przeciągają się do kilku miesięcy. Tak było dwa lata temu. Całą zimę przesiedział na wycieraczce pod drzwiami na taras. Wymościłam mu karton w rogu tarasu, żeby biedaczysko tak nie marzł, a przed domem, gdzie też często drzemał na betonie, przygotowałam mu osłonięte od wiatru legowisko. Mimo że Hancho nigdy nie wyglądał na bezpańskiego kota, zawsze dopisywał mu apetyt — i nadal dopisuje! Zjada wszystkie resztki i to, czym wzgardzi Kicia (zarówno kocie, jak i ludzkie jedzenie), a także to, czego koty raczej nie jadają, jak choćby popcorn. Pewnego d"nia "złapałam go" na konsumpcji starego popcornu wyrzuconego na kompost. Z wiosną Hancho wyprowadził się, zniknął z dnia na dzień i nawet martwiłam się, że coś mu się stało, ale w końcu mignął mi w oddali, kilka domów dalej. Nic mu nie było.

Zeszłej zimy nie pokazał się wcale, ale pojawił się dwa tygodnie temu. Pewnego wieczoru, kiedy już było ciemno, Emilia narobiła zamieszania, wrzeszcząc wniebogłosy — przez szybę drzwi tarasowych zobaczyła wpatrujące się w nią oczy. W taki oto sposób Hancho zaanonsował otwarcie sezonu na naszej parceli. Nie zmienił się przez te dwa lata. Nadal dość dobrze wygląda, futerko ma czyste i puszyste i chyba nawet nieco przytył. Nadal też nie daje się pogłaskać, chyba że akurat "atakuje miskę z jedzeniem. Każdego ranka, kiedy jeszcze po ciemku zmierzam do kuchni, by nastawić ekspres do kawy, widzę zarys jego sylwetki przy drzwiach tarasowych — Hancho już czeka!
 

Kiedy otwieram drzwi, by dać mu jeść, nieufnie odskakuje poza zasięg mojej ręki, ale kiedy tylko postawię miskę z jedzeniem, zaraz do niej podchodzi, a wtedy można go głaskać, i dopóki nie wyliże miski do dna, nie zwraca na nic uwagi.



Hancho tęsknie spogląda za Kicią, ale Kicia zdefiniowała dość wyraźnie swoje uczucia wobec Hancho — nie lubi go. Syczy na niego, omija szerokim łukiem. Doszło do tego, że zmieniła nawet swój ulubiony szlak komunikacyjny przez drzwi na taras i teraz wychodzi przez drzwi frontowe. Z powrotem do domu ma trochę trudniej, bo drzwi nie są przeszklone, więc nie widzę jej czekającej na wpuszczenie do domu. W związku z tym, co jakiś czas otwieram drzwi i sprawdzam, czy Kicia siedzi na wycieraczce i czeka, czy nie. Zamiast wylegiwać się na deskach tarasu (albo na stole na tarasie), upatrzyła sobie karton z ociepleniem do zabezpieczenia na zimę rur z wodą do podlewania trawnika przed domem. Ściągnęłam karton na wiosnę, ale nie schowałam do garażu, a teraz przesiaduje w nim Kicia. Z ulicy widać tylko jej uszy, ale karton jest pod oknem kuchennym, więc z kuchni doskonale ją widzę.





Ciekawa jestem czy Hancho zostanie z nami na całą zimę. Kilka dni temu opowiedziałam sąsiadce, jak to przestraszył Emilię i okazuje się, że Hancho wgapia też do wnętrza domu sąsiadów przez ich przeszklone drzwi — wystraszył sąsiada tak samo, jak Emilię, tylko sąsiad chyba nie narobił takiego wrzasku.

niedziela, 23 maja 2021

Kicia

Wyszłam rano do ogródka, żeby zrobić kilka zdjęć. Między krzakiem porzeczki a czosnkiem wypatrzyłam Kicię.



Właśnie pod tą czarną porzeczką ma swoje ulubione miejsce do wylegiwania się i drzemania. Nie zdążyłam zrobić dobrego zdjęcia, bo zaraz zerwała się, przybiegła do mnie i zaczęła się łasić i domagać pieszczot. 



Aparat odłożyłam, Kicię wygłaskałam. 



Potem wróciłam do zdjęć kwiatków — pokażę je następnym razem.

poniedziałek, 8 marca 2021

Wiosenne kwiaty w ogródku

Wiosna przyszła. Kapryśna, chłodna, deszczowo-słoneczna - jak to wiosna - ale nareszcie dotarła. Obwieściła swą obecność krokusami, ciemiernikami, pierwiosnkami, i narcyzami.




Pierwsze, jak zawsze, zakwitły żółte krokusy. Niewiele ich mam, kilka, rozsianych na rabatkach - małe słoneczka, optymistyczne kropeczki w szaro-burej przedwiosennej rzeczywistości.
Potem rozkwitły krokusy fioletowo-białe. Mam ich sporo. Tych jednolitch, fioletowych i białych, nie wypatrzyłam w tym roku, choć przecież były w latach ubiegłych.
Zaraz po krokusach zakwitły ulubione wiosenne kwiaty Emili - narcyzy.




Zdjęcia robiłam kilka dni temu. Obecnie większość pąków już się  całkowicie rozwinęła.

Kwitną też pierwiosnki, ale na fotki się nie załapały. Ciemierniki już od grudnia zapowiadały zmianę pory roku. Powolutku, niespiesznie, aż w końcu zakwitły.



Kwitną też dość nietypowe "wiosenne" kwiaty, z założenia jednoroczne, w naszym klimacie, "wieloletnie".



Nagietki przezimowały i zaczęły kwitnąć już pod koniec stycznia, kiedy jeszcze zeszłoroczne liście miały kolor zgniło-zielony. Dni stawały się cieplejsze i nagietkom wyrosły nowe liście.

Nadejście wiosny obwieściło nam także drzewko pomarańczowe, które zimuje na stole kuchennym - wypuszczając nowe listeczki.



Dni coraz dłuższe, słonko przygrzewa coraz mocniej, a w jego promieniach zakwita mój najukochańszy kwiatuszek:


Zimowe miesiące Kicia spędzała w domu, wymykając się na zewnątrz tylko na chwilkę, za potrzebą. Ocieplenie przyniosło zmianę - teraz kocie drzemki odbywają się na nasłonecznionym tarasie bądź na wysypanych wiórami partiach ogródka.

środa, 3 lutego 2021

Kicia

Kicia to kot bardzo ciekawski, i mimo upływu lat, mimo, że już metrykalnie jest stateczną Kocicą, nadal wszystko musi sprawdzić i koniecznie być w centrum uwagi (w kwestii tej drugiej cechy  ostro współzawodniczy z Emilią). 

Każdego poranka, kiedy zaczynam pracę zasiadając do komputera, Kicia wskakuje na biurko, przekonana, że jest to najwłaściwsza pora na poranną porcję pieszczot. Mruczy tak głośno, że chyba nawet na ulicy ją słychać. Przechadza się po klawiaturze, a kiedy już ma dosyć spacerów, układa się na biurku do drzemki.


Często w ten sposób uczestniczy w moich pracowych sesjach i spotkaniach.

Czasami układa się na stosie dokumentów albo na podkładce pod myszkę.


Zwykłe gryzonie też łapie, zazwyczaj zostawia je na tarasie albo na chodniku, choć zdarzyło jej się wnieść truchło do domu. (Zdjęcia nie będzie!)

Ale nie tylko mnie nadzoruje w pracy - dzieci też trzeba sprwdzić, bo kto wie czy taki nastolatek aby na pewno zajmuje się w swoim pokoju nauką?


Czasami dozór jest nieco bardziej dyskretny - Kicia znajduje sobie punkt obserwacyjny na jednej z półek obok biurka i, udając że śpi, pilnuje. 

A kiedy starsze dziecko dopilnowane, to trzeba upewnić się, że i to młodsze nie zaniedbuje, ot choćby lekcji religii. 


Jak by co, to ogonkiem można dyskretnie wskazać właściwą odpowiedź.

Jak nie trzeba pilnować domowego inwentarza, Kicia sprawdza czy w obejściu wszystko w porządku. Deszczową zimową porą nawet nie musi opuszczać ciepłego zacisza domowego - od czego wszak są okna? Po pianinie wskakuje na parapet, a w kuchni siada na stole i filuje kto tam spaceruje przed domem. Takie pilnowanie domu bywa bardzo wyczerpujące, jeść się chce a potem należy właściwie ugasić pragnienie.


Po posiłku i ugaszeniu pragnienia można nareszcie odpocząć. Ale nawet podczas drzemki trzeba mieć baczenie bo przecież ktoś mógłby chcieć ukraść pastę do zębów!


Albo szczoteczki! 

Kocia praca nigdy się nie kończy! Tyle miejsc do sprawdzenia, tyle półek, koszy, koszyków, kartonów, szaf, łóżek! 

W wyniku ciężkiej, fizycznej pracy, często pracownik upoci się, ubrudzi, ale żeby tak odrazu kąpać??? Sierść się jeży na grzbieice!





poniedziałek, 25 stycznia 2021

Przebiśniegi bez śniegu

Sarkokoka zaczęła kwitnąć tak jakoś pod koniec grudnia albo na początku stycznia, wydaje mi się, że później niż zazwyczaj.


Krzaczki przed domem przycinałam późnym latem, formując je w miarę regularne sześciany. Zakwitły, ale krótkie gałązki nie prezentują się tak ładnie jak na krzaczku za domem (na zdjęciu), którego nie potraktowałam nożycami ogrodowymi od zeszłej wiosny. Roślina wypuściła długie pędy, które teraz obsypane są intensywnie pachnącymi kwiatuszkami. Przed domem też pachnie jak w perfumerii, w której ktoś rozbił flakon - Sarkokoka ma niesamowicie intensywny zapach wyczwalny w promieniu kilku metrów. I zawsze zakwita jako pierwsza, na długo nawet przed przebiśniegami, o krokusach czy tulipanach  nie wspominając.



Przebiśniegi już się przebiły, przez ziemię i suche liście, bo śniegu tej zimy jeszcze u nas nie było - ku żalowi dzieci. Jeszce w pąkach, jeszcze im dzień lub dwa trzeba by się kielichy nieco mocniej otworzyły. 

Ciemiernik też już powoli pnie się w górę.


 
Wypatrzyłam też już perwsze oznaki, że tulipany i krokusy czują, że nadchodzi ich czas.

Kiedy robiłam zdjęcia, bacznie obserwowała mnie Kicia, co jakiś czas podchodząc i sprawdzając co też mnie tak intryguje i czemu to tyle poświęcam uwagi - zamiast niej. W końcu "zakwitła" na trawniku bardzo niezadowolona, że się nią nie bardzo interesuję.



Jak widać, ciągle jeszcze mam trochę liści do zgrabienia.


czwartek, 10 grudnia 2020

Christmas Candy Coasters

Zostało mi trochę czerwonej włóczki po mikołajowych czapkach. Niewiele, ale wystarczyło na dwie podkładki według wzoru z Garnstudio DROPS Christmas Candy Coaster. (Wzór jest darmowy i do tego po polsku.)


Podkładki powstały szybciutko, w jeden wieczór i zostały już na stoliku przy fotelach. 

Kiedy robiłam zdjęcie, przybiegła Kicia sprawdzić co się dzieje. A że nie znalazła kocich łakoci, przeskoczyła na fotel - i tu ją złapałam w świątecznym ujęciu z choinką w tle.


Choinka już stoi, inne dekoracje też na swoim miejscu...

piątek, 21 sierpnia 2020

Ogrodowiec zwyczajny

Od czasu do czasu napotykamy w ogródku niegroźne węże zwane potocznie Garden snake(s), choć tak naprawdę Ogrodowiec zwyczajny to Garter snake. Nie przepadam za gadami, ale jako że węże te żywią się między innymi ślimakami - obchodzę je z daleka i niech sobie traktują mój ogródek jako tereny łowieckie. Moja Kicia chyba jednak inaczej zapatruje się na tę sprawę.


Ostatnio to ona upolowała sobie węża, ale nie by wzbogacić dietę, ale by się nieco rozerwać w nudne letnie przedpołudnie. A może by pokazać kto tu rządzi i czyje to tak naprawdę królestwo?


Biedny wąż udawał martwego, ale nie zwiodło to Kici, która co jakiś czas, zniecierpliwiona bezruchem gada, trącała go łapką.


Dokładnie tak, jak to koty zabawiają się z myszami.
Po jakimś czasie znudziła się tą zabawą a wąż czmychnął, ratując skórę.
Wydaje mi się, że nie był zbytnio poturbowany - nie wyglądał jakby mu Kicia zrobiła krzywdę.


piątek, 14 czerwca 2019

Koncert orkiestry szkolnej i kotki

Zabrałam się w końcu za muzykę z koncertu na koniec roku szkolnego. Przypomnę, że mój gimnazjalista, gra w tym roku na saksofonie, w sekcji średnio zaawansowanej.

Nagrywałam (telefonem) jedynie dźwięk, i nie bardzo miałam pomysł w jakie zdjęcia nagrania te ubrać, tym bardziej, że tym razem orkiestra grała same przeboje. Pierwszy utwór, najdłuższy, to "Bohemian Rhapsody" - klasyka została ubrana w kwiecie z ogródka.



Drugi utwór, z filmu "Moana," powinien dobrze się słuchać z widoczkami morskimi, zachodami słońca a do tego jeszcze kilka tęczowych fotek.



A ostatni utwór, "Uptown Funk," posłużył mi jako tło muzyczne historyjki o kotach. Miałam w planach wpis, ale zamiast niego jest wideo. 
Miłego oglądania i słuchania!



środa, 6 lutego 2019

Druciki na zębach i bolący brzuszek

W piątek powrócił na uzębienie Hultajstwa aparat korekcyjny - to w ramach drugiego etapu korekty zgryzu. Tym razem odrutowane ma i górę i dół.
Przez pierwsze kilka dni bolało go na tyle mocno, że zastanawiałam się czy by go nie zabrać do ortodonty, ale że z każdym dniem ból malał, nie pognałam na złamanie karku, a wczoraj już było dobrze. Teraz mam w domu nastolatka pełną gębą, z drucikami na zębach, z pryszczami na nosie, z początkami mutacji, i z huśtawkami emocjonalnymi. Burza hormonalna rozhulała się na całego i ciężko się uchronić przed gradobiciem.

Dzisiaj siedzimy sobie z Emilią w domu. Poranek rozpoczął się od narzekań córki na ból brzucha, ale że Ona bez przerwy skarży się na ból którejś części ciała, więc najpierw zignorowałam tę kolejną linijkę z jej niekończącej się litanii. Zazwyczaj prościej ustalić co ją akurat nie boli niż wysłuchiwać przydługiej listy dolegliwości. Pomyślałby kto, że ma o 90 lat więcej niż te swoje sześć i pół.
Ale kiedy zwymiotowała, a potem jeszcze raz, zatrzymałam ją w domu.
W chwilę po powiadomieniu szkoły, że Emilia jest chora, zrobiło jej się lepiej. Już przed południem nabrała apetytu i z nawiązką nadrobiła stracone śniadanie. Trochę jej wydzielałam te porcyjki ryżu w obawie, że żołądkowi zbyt duży wrzut może się nie spodobać, ale wygląda na to, że niepotrzebnie.

Wychodząc wczoraj z pracy zabrałam plik papierów ponieważ istniała możliwość że spadnie śnieg i odwołają zajęcia w szkole a robota jest terminowa i musi zostać skończona do jutra. Śnieg nie spadł, ale popracowałam w czasie gdy Emilia dochodziła do siebie. W pracy pomagała mi Kicia - gdzieżby przegapiła coś tak ciekawego i niecodziennego!