sobota, 23 grudnia 2023
Najlepszy prezent
poniedziałek, 20 listopada 2023
Różowe kropki
W niezmierzonych zasobach internetu, a konkretnie na Instagramie, natknęłam się na tutorial jak zrobić takie plastyczne kropki jak na zdjęciu powyżej. Kiedyś gdzieś widziałam chustę z czymś takim, więc postanowiłam spróbować odtworzyć to, co zapamiętałam z tamtej fotografii. Na projekt zużyłam kilka ponapoczynanych motków różnych włóczek – każda inna, a łączyło je to, że od lat zalegały i nie miałam pomysłu, na co je wykorzystać.
Chusta trochę nie wyszła, nawet po wypraniu i blokowaniu, rozłożona na płasko nie układa się tak, jakbym sobie tego życzyła, ale po owinięciu szyi wygląda dobrze.
Zdecydowanie podoba mi się połączenie koloru szarego i szaro niebieskiego z cyklamenowym. Biały załapał się, bo motek szarej włóczki pod koniec okazał się melanżem przechodzącym w złamaną biel, to dorzuciłam resztkę innej włóczki w niemal identycznym odcieniu, choć o innej strukturze.
wtorek, 20 grudnia 2022
Domek z piernika
W tym roku jakoś nie miałam ochoty na uwiecznianie ozdobionego na święta domu. W zasadzie wszystkie ozdoby są takie same jak w poprzednich latach, do tego ustawione w tym samym miejscu co w poprzednich latach. Żeby nie było jednak tak zupełnie bez świątecznego śladu, wstawiam zdjęcie Kici przy kuchennym oknie.
niedziela, 7 listopada 2021
Hancho
Hancho nadal nas odwiedza od czasu do czasu. Czasem te wizyty przeciągają się do kilku miesięcy. Tak było dwa lata temu. Całą zimę przesiedział na wycieraczce pod drzwiami na taras. Wymościłam mu karton w rogu tarasu, żeby biedaczysko tak nie marzł, a przed domem, gdzie też często drzemał na betonie, przygotowałam mu osłonięte od wiatru legowisko. Mimo że Hancho nigdy nie wyglądał na bezpańskiego kota, zawsze dopisywał mu apetyt — i nadal dopisuje! Zjada wszystkie resztki i to, czym wzgardzi Kicia (zarówno kocie, jak i ludzkie jedzenie), a także to, czego koty raczej nie jadają, jak choćby popcorn. Pewnego d"nia "złapałam go" na konsumpcji starego popcornu wyrzuconego na kompost. Z wiosną Hancho wyprowadził się, zniknął z dnia na dzień i nawet martwiłam się, że coś mu się stało, ale w końcu mignął mi w oddali, kilka domów dalej. Nic mu nie było.
Zeszłej zimy nie pokazał się wcale, ale pojawił się dwa tygodnie temu. Pewnego wieczoru, kiedy już było ciemno, Emilia narobiła zamieszania, wrzeszcząc wniebogłosy — przez szybę drzwi tarasowych zobaczyła wpatrujące się w nią oczy. W taki oto sposób Hancho zaanonsował otwarcie sezonu na naszej parceli. Nie zmienił się przez te dwa lata. Nadal dość dobrze wygląda, futerko ma czyste i puszyste i chyba nawet nieco przytył. Nadal też nie daje się pogłaskać, chyba że akurat "atakuje miskę z jedzeniem. Każdego ranka, kiedy jeszcze po ciemku zmierzam do kuchni, by nastawić ekspres do kawy, widzę zarys jego sylwetki przy drzwiach tarasowych — Hancho już czeka!
Ciekawa jestem czy Hancho zostanie z nami na całą zimę. Kilka dni temu opowiedziałam sąsiadce, jak to przestraszył Emilię i okazuje się, że Hancho wgapia też do wnętrza domu sąsiadów przez ich przeszklone drzwi — wystraszył sąsiada tak samo, jak Emilię, tylko sąsiad chyba nie narobił takiego wrzasku.
niedziela, 23 maja 2021
Kicia
poniedziałek, 8 marca 2021
Wiosenne kwiaty w ogródku
Wiosna przyszła. Kapryśna, chłodna, deszczowo-słoneczna - jak to wiosna - ale nareszcie dotarła. Obwieściła swą obecność krokusami, ciemiernikami, pierwiosnkami, i narcyzami.
środa, 3 lutego 2021
Kicia
Kicia to kot bardzo ciekawski, i mimo upływu lat, mimo, że już metrykalnie jest stateczną Kocicą, nadal wszystko musi sprawdzić i koniecznie być w centrum uwagi (w kwestii tej drugiej cechy ostro współzawodniczy z Emilią).
Każdego poranka, kiedy zaczynam pracę zasiadając do komputera, Kicia wskakuje na biurko, przekonana, że jest to najwłaściwsza pora na poranną porcję pieszczot. Mruczy tak głośno, że chyba nawet na ulicy ją słychać. Przechadza się po klawiaturze, a kiedy już ma dosyć spacerów, układa się na biurku do drzemki.
Często w ten sposób uczestniczy w moich pracowych sesjach i spotkaniach.
Czasami układa się na stosie dokumentów albo na podkładce pod myszkę.
Zwykłe gryzonie też łapie, zazwyczaj zostawia je na tarasie albo na chodniku, choć zdarzyło jej się wnieść truchło do domu. (Zdjęcia nie będzie!)
Ale nie tylko mnie nadzoruje w pracy - dzieci też trzeba sprwdzić, bo kto wie czy taki nastolatek aby na pewno zajmuje się w swoim pokoju nauką?
Czasami dozór jest nieco bardziej dyskretny - Kicia znajduje sobie punkt obserwacyjny na jednej z półek obok biurka i, udając że śpi, pilnuje.
A kiedy starsze dziecko dopilnowane, to trzeba upewnić się, że i to młodsze nie zaniedbuje, ot choćby lekcji religii.
Jak by co, to ogonkiem można dyskretnie wskazać właściwą odpowiedź.
Jak nie trzeba pilnować domowego inwentarza, Kicia sprawdza czy w obejściu wszystko w porządku. Deszczową zimową porą nawet nie musi opuszczać ciepłego zacisza domowego - od czego wszak są okna? Po pianinie wskakuje na parapet, a w kuchni siada na stole i filuje kto tam spaceruje przed domem. Takie pilnowanie domu bywa bardzo wyczerpujące, jeść się chce a potem należy właściwie ugasić pragnienie.
Po posiłku i ugaszeniu pragnienia można nareszcie odpocząć. Ale nawet podczas drzemki trzeba mieć baczenie bo przecież ktoś mógłby chcieć ukraść pastę do zębów!
poniedziałek, 25 stycznia 2021
Przebiśniegi bez śniegu
Sarkokoka zaczęła kwitnąć tak jakoś pod koniec grudnia albo na początku stycznia, wydaje mi się, że później niż zazwyczaj.
czwartek, 10 grudnia 2020
Christmas Candy Coasters
Zostało mi trochę czerwonej włóczki po mikołajowych czapkach. Niewiele, ale wystarczyło na dwie podkładki według wzoru z Garnstudio DROPS Christmas Candy Coaster. (Wzór jest darmowy i do tego po polsku.)
Podkładki powstały szybciutko, w jeden wieczór i zostały już na stoliku przy fotelach.
Kiedy robiłam zdjęcie, przybiegła Kicia sprawdzić co się dzieje. A że nie znalazła kocich łakoci, przeskoczyła na fotel - i tu ją złapałam w świątecznym ujęciu z choinką w tle.
Choinka już stoi, inne dekoracje też na swoim miejscu...
piątek, 21 sierpnia 2020
Ogrodowiec zwyczajny
Ostatnio to ona upolowała sobie węża, ale nie by wzbogacić dietę, ale by się nieco rozerwać w nudne letnie przedpołudnie. A może by pokazać kto tu rządzi i czyje to tak naprawdę królestwo?
Biedny wąż udawał martwego, ale nie zwiodło to Kici, która co jakiś czas, zniecierpliwiona bezruchem gada, trącała go łapką.
Dokładnie tak, jak to koty zabawiają się z myszami.
Po jakimś czasie znudziła się tą zabawą a wąż czmychnął, ratując skórę.
Wydaje mi się, że nie był zbytnio poturbowany - nie wyglądał jakby mu Kicia zrobiła krzywdę.
piątek, 14 czerwca 2019
Koncert orkiestry szkolnej i kotki
Nagrywałam (telefonem) jedynie dźwięk, i nie bardzo miałam pomysł w jakie zdjęcia nagrania te ubrać, tym bardziej, że tym razem orkiestra grała same przeboje. Pierwszy utwór, najdłuższy, to "Bohemian Rhapsody" - klasyka została ubrana w kwiecie z ogródka.
Drugi utwór, z filmu "Moana," powinien dobrze się słuchać z widoczkami morskimi, zachodami słońca a do tego jeszcze kilka tęczowych fotek.
środa, 6 lutego 2019
Druciki na zębach i bolący brzuszek
Przez pierwsze kilka dni bolało go na tyle mocno, że zastanawiałam się czy by go nie zabrać do ortodonty, ale że z każdym dniem ból malał, nie pognałam na złamanie karku, a wczoraj już było dobrze. Teraz mam w domu nastolatka pełną gębą, z drucikami na zębach, z pryszczami na nosie, z początkami mutacji, i z huśtawkami emocjonalnymi. Burza hormonalna rozhulała się na całego i ciężko się uchronić przed gradobiciem.
Dzisiaj siedzimy sobie z Emilią w domu. Poranek rozpoczął się od narzekań córki na ból brzucha, ale że Ona bez przerwy skarży się na ból którejś części ciała, więc najpierw zignorowałam tę kolejną linijkę z jej niekończącej się litanii. Zazwyczaj prościej ustalić co ją akurat nie boli niż wysłuchiwać przydługiej listy dolegliwości. Pomyślałby kto, że ma o 90 lat więcej niż te swoje sześć i pół.
Ale kiedy zwymiotowała, a potem jeszcze raz, zatrzymałam ją w domu.
W chwilę po powiadomieniu szkoły, że Emilia jest chora, zrobiło jej się lepiej. Już przed południem nabrała apetytu i z nawiązką nadrobiła stracone śniadanie. Trochę jej wydzielałam te porcyjki ryżu w obawie, że żołądkowi zbyt duży wrzut może się nie spodobać, ale wygląda na to, że niepotrzebnie.
Wychodząc wczoraj z pracy zabrałam plik papierów ponieważ istniała możliwość że spadnie śnieg i odwołają zajęcia w szkole a robota jest terminowa i musi zostać skończona do jutra. Śnieg nie spadł, ale popracowałam w czasie gdy Emilia dochodziła do siebie. W pracy pomagała mi Kicia - gdzieżby przegapiła coś tak ciekawego i niecodziennego!