Wczoraj wieczorem popełniłam zupę w kociołku. Niosąc słoik ze strawą do sąsiada , zakotłowało się w mojej kudłatej raz kolejny .
W ,,szosie" , bo to chyba taką nazwę nosi dziurawiec leżący między chaupami , same leje po bombie. Od czasu do czasu , przybywa ,,ekipa" i na zasadzie zasmarkania , wypełnia ubytki. Dlaczego teraz mam nieprzyjemność o tym pisać ? Ano ponieważ , iż , że , albowiem , zima nadchodzi !!!. A z drugiej strony , jak w ,,leje" po bombie napada deszczówka i zamarznie owa , to po zamarznięciu się wyrówna szos - o ja gupia ani chybi .
Bo ja taka kobieta z miasta i się czepiam .
Natenczas Docent pakuje paczkę do Krysi z Podlasia , wyruszamy na pocztę , przez pola , knieje i drogowe ,,leje" , i wysyłamy z trwogą , coby dotarła bez zmian cielesnych.
Poważnie : nie ma siły , mocnych i w sumie odpowiedzialnych , coby dojazd był prawidłowy. A to tylko 4 km
tradycyjnie macham z nadbużańskiego Podlasia .Dośka vel Gryzmolinda
Trza sobie nabyc pojazd gasienicowy, czolg najlepiej, bo jak przyjdzie co do czego, to i postrzelac mozna do wroga, a przejedzie przez wszystkie leje i okopy o kazdej porze roku i w kazda (nie)pogode.
OdpowiedzUsuńtrza pomyśleć o skocie chyba , może być lekko sponiewierany
UsuńMy na szczęście mieszkamy przy Main Street naszej wioski i droga jest dobra, choć stale mnie irytuje, że jak sobię odśnieżę przed bramą to przejeżdżający pług nawala mi przed nos pół metra śniegu :(
OdpowiedzUsuńWitaj Dośka.
OdpowiedzUsuńNie jak zupka z kociołka za friko.
Ale taka pożywna zupka.
Znam kogoś, kto ma na zbyciu dżipa.
A Docent za umyślego robi, super fucha.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał