Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bell. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bell. Pokaż wszystkie posty

sobota, 12 grudnia 2015

Dwa podkłady dla osób o jasnej karnacji | Pierre Rene Skin Balance | Bell Hypoallergenic Mat&Soft

Witajcie :)

Jak Wam idą przygotowania do Świąt?
Ja przyznam szczerze, że jeszcze się za nic nie wzięłam, jeśli chodzi o porządki i dekorację domu, a czasu już niewiele...
Swoją drogą mogłoby spaść trochę śniegu, łatwiej byłoby poczuć świąteczny klimat dzięki typowo zimowej aurze :)
Ale przechodząc do dzisiejszego tematu - zaprezentuję Wam dwa podkłady, których ostatnimi czasy używam, będzie trochę o ich zaletach ale też i o wadach....zapraszam do dalszej części posta :)


Dane techniczne Pierre Rene:
Mój odcień: 20 Champagne, odcień żółty
Opakowanie: solidna, dość ciężka szklana buteleczka mieszcząca 30ml produktu, zatyczka solidna, nie otwiera się, design opakowania elegancki, profesjonalny
Pompka: wygodna, można wydobyć odpowiednią ilość produktu, nie zacina się
Zapach: delikatny, pudrowo-waniliowy
Konsystencja: średnio-gęsta, produkt dobrze się rozprowadza
Cena: 20-30zł w zależności od drogerii, w promocji poniżej 20zł

Dane techniczne Bell:
Mój odcień: 01 Light Beige, odcień beżowy
Opakowanie: lekka, plastikowa buteleczka miesząca 30g fluidu, zatyczka jest dość mała, przez co często lubi spadać, więc należy uważać, aby pompka była czysta (być może trafiła mi się felerna sztuka, a może "ten typ tak ma" ;)), design opakowania prosty, klasyczny
Pompka: działa płynnie, nie zacina się
Zapach: bardziej typowy dla fluidów, niczym się nie wyróżnia
Konsystencja: gęstszy od PR, ale równie dobrze się rozprowadza
Cena: 20-30zł w zależności od drogerii, w promocji poniżej 20zł

Pierre Rene:

Podkład dobrze się rozprowadza. Najjaśniejszy odcień (który posiadam) będzie idealny dla typowych bladziochów - jest bardzo jasny, ma żółte tony i nie ciemnieje na twarzy. Na mojej mieszanej cerze tworzy satynowy efekt tuż po nałożeniu (nos tak czy siak się świeci bez przypudrowania, ale ja już tak mam bez względu na rodzaj podkładu...). To co w nim lubię to na pewno fakt, że całkiem dobrze kryje (efekt możemy sobie stopniować), nie jest ciężki czy tłusty, przez co komfortowo się go nosi. Ma też kilka minusów - lubi podkreślać suche skórki i wszelkie załamania/niedoskonałości (aby to wyeliminować używam gąbeczki - w ten sposób naniesiony podkład ładnie stapia się z cerą), ma też tendencję do ścierania się, zwłaszcza w okolicach nosa, więc wymaga poprawek w ciągu dnia. Ocena: 4/5

Bell:

Ten podkład jest już trochę ciemniejszy, wpadający w beżowe tony i może delikatnie ciemnieć (PR jest teraz dla mnie trochę za jasny, Bell jest w sam raz). Podczas kilku pierwszych użyć skóra faktycznie była matowa po jego aplikacji, później chyba przyzwyczaiła się już do jego stosowania i trochę się świeciła (efekt ten reguluje puder, którego zawsze używam). Jest gęstszy, bardziej treściwy od poprzednika i zapewnia na prawdę zadowalające krycie. Nie podkreśla niedoskonałości, próbowałam go także nakładać na mokro gąbeczką, ale w tej roli nie sprawdził się zbyt dobrze. Z trwałością jest dobrze - ściera się w mniejszym stopniu niż PR, wystarczy więc przypudrować nosek ;) Ocena: 4+/5




Jakich podkładów używacie na co dzień? / Jakie mogłybyście polecić dla bladziochów? ;)






Pozdrawiam, Muminek :)

piątek, 2 stycznia 2015

Świąteczne i sylwestrowe paznokcie + zapowiedź notek

Witajcie w nowym roku :)

Mam już dostęp do internetu, więc pora się wziąć za nadrabianie zaległości :)
Dzisiaj pokażę Wam moje paznokcie w krótszej odsłonie (niestety - efekt przedświątecznych porządków, czyli złamane 3 paznokcie, więc trzeba było je skrócić ;)) w wersji eleganckiej oraz imprezowej :)


Paznokcie Świąteczne:

Dokładnie dzień przed Wigilią wybrałam się na Chmielną do Terra Spa w celu realizacji vouchera Wyjątkowy Prezent, który dostałam na urodziny. Zapisałam się miesiąc wcześniej, zadowolona, że paznokcie są bardzo długie, także french będzie prezentował się idealnie (voucher obejmował właśnie manicure z malowaniem french). Niestety kilka dni przed umówioną wizytą złamał mi się pierwszy paznokieć (prawie przy samej skórze), później dwa kolejne. Nie powiem, żebym się nie zdenerwowała, ale też nie chciałam ich przedłużać. Napisałam e-mail do Terra Spa i dostałam odpowiedź, że kosmetyczka na miejscu oceni stan paznokci i zobaczymy co da się zrobić. Samo miejsce jest bardzo eleganckie i klimatyczne, a usługa została wykonana profesjonalnie. Zaproponowano mi zamianę frencha na klasyczne malowanie, ponieważ przy frenchu wszystkie paznokcie musiałyby zostać skrócone praktycznie do zera, żeby się od siebie nie różniły. Paznokcie zostały spiłowane w kwadrat, zajęto się także moimi skórkami. Zastanawiałam się nad czerwienią lub bordo, kosmetyczka zaproponowała mi właśnie ten kolor, czyli bordo ponoć z najnowszej kolekcji (lakiery Essie - których wcześniej osobiście nie używałam). Kolor bardzo mi się spodobał; bazowo również użyto produktu Essie, a na koniec nawierzchniowo Seche Vite (już od jakiegoś czasu myślę, żeby go sobie sprawić). Manicure przetrwał tydzień, po czym zaczęły się ścierać końcówki. Bardzo dobrze mi się go nosiło, miał ładny połysk i wytrzymał dosyć długo, jestem więc zadowolona z usługi :)


Paznokcie Sylwestrowe:

Tutaj już zadziałałam sama - bazowo użyłam warstwy utwardzacza BeBeauty/Bell, następnie dwóch warstw czarnego lakieru również BeBeauty/Bell (obydwa znalazłam w zestawie pod choinką), ponieważ jest dosyć rzadki, ale całe szczęście szybko wysycha. Na to jedna warstwa topu Glam Rock od Wibo oraz Insta-Dri, żeby o nic nie zahaczać :) (wszystkie preparaty na zdjęciu poniżej). Efekt końcowy uważam za udany i nawet na krótkich paznokciach prezentuje się ciekawie i jeszcze na nich gości ;)



Na koniec jeszcze małe obwieszczenie o tym, co niedługo pojawi się na blogu:
- projekt denko (zapraszam już jutro)
- prezenty i zakupy grudnia
- odkrycia roku 2014
- recenzja: Avon, seria masło kakaowe
- recenzja: Farmona, Sweet Secret, seria słodkie trufle i migdały
- recenzja: The Body Shop, masło kandyzowane jabłko
- recenzja: Yves Rocher, żel gruszka w karmelu



Mam nadzieję, że noc sylwestrową spędziłyście na szampańskiej zabawie, a w nowym roku 2015 chciałabym Wam życzyć szczęścia i wszelkiej pomyślności! :)





Pozdrawiam, Muminek :)