niedziela, 13 marca 2022
MOSAIC ON SWING
sobota, 29 sierpnia 2020
Komin
Choć komin latem robiony i aura na zdjęciach przewrotna do użytku ciepłego otulaczata, to z pewnością swoje zadanie spełni w swoim czasie.
Powstał w lipcu, czekał cierpliwie na przyjazd Pauli.
Przyjechała na dwa tygodnie. W tym tylko tydzień spędziła z nami. Tydzień minął tak szybko...
Wzór prosty choć z początku nie był oczywisty w wyborze. Często tak jest, zakładam jeden i zmieniam zdanie w ostatniej chwili na zupełnie inny. Tym razem też tak było. Miał być Dropsa, wyszedł inny. Przyznam się trochę z lenistwa, taki co to w trakcie serialu sam się robi.
Serial długi, trzy sezony. Mogłabym trzy szale zrobić, zrobiłam jeden, przód swetra który sprułam i na nowo nabrałam na druty. Tyle w postępie prac ręcznych na tą chwilę.
Serial "Opowieść podręcznej" znana też z literatury Margaret Atwood pod tym samym tytułem. Książki nie czytałam. Serial budzi we mnie wiele różnych emocji. Od irytacji po ciekawość, zdziwienie i współczucie. Smutny to film w klimacie dość mrocznym wręcz utopijnym.
Czy polecam? Na pewno nie jest z gatunku poprawiających humor, jak ja to mówię: kolorowych. Jednak dobrnęłam do końca, jakaś magia zadziałała. Wybór zostawiam Wam.
A teraz moja perełka czytelnicza "Mandolina kapitana Corellego" Przeczytałam z polecenia Honoraty z bloga Rękoczyny wileńskie TU
Dziękuję Honorato, była to wyśmienita książka. Mało mam tych ulubionych, choć kocham książki. Ten tytuł zagościł u mnie na najwyższej półce.
Czasem nie trzeba biegać za nowościami, co ja czynię nagminnie. Czasem lepiej zatrzymać się i przeczytać to co już sprawdzone. Książka jest z 1994 roku, doczekała się swojej adaptacji.
Kto nie lubi słowa pisanego polecam film z 2001 roku. Może, na pewno oglądaliście...ja nie. W roli głównej Nicolas Cage w duecie z Penelope Cruz. A wydawało mi się, że z Nicolasem obejrzałam wszystko:D
Bukiet ziół na zdjęciu nie znalazł się bez powodu. Zbieram, suszę, herbatki parzę. Z nawłoci chcę nalew alkoholowy zrobić, tak dla zdrowotności.
Z ziół ogrodowych i polnych kadzidełka zrobiłam. Będę kadzić sianem. Zobaczę, to taki eksperyment. W najgorszym razie królik od sąsiadki da rade:D
Ewa:))
poniedziałek, 27 stycznia 2020
Czarny jak smoła:)
Brawo Ja! Skończony, uprany, fotka jest. Czeka tylko na przesłanie do Gdańska.
Zima jest jaka jest, może jeszcze zdąży się Córka szalem otulić w lutym.
Szal wyszedł taki jak chciała, duży, gruby i ciepły. No...i przede wszystkim czarny.
Turecka włóczka Alizen alpaca royal okazała się nie taka straszna. W miarę miękka z lekkim włosem. Jeśli chcecie zrobić tańszym kosztem gruby szal to ta włóczka się nada.
Wzór znalazłam w internecie. Jest to ścieg brioszkowy, angielski. Najlepiej sprawdza się na szalach, czapkach. Daje wrażenie objętości robótce.
Zużyłam nie całe 4 motki, druty 4,5 mm
Coś o książce, którą większość przeczytała lub ma w planach.
Książka, książki nr1 na półkach czytelniczych. Rozchwytywane w bibliotekach
U mnie nie ma ani jednego egzemplarza, a kolejka do przeczytania rośnie.
The Nobel Prize-Olga Tokarczuk.
Zacznę od tego, że trochę mi wstyd za taką opieszałość w czytaniu. Wszak autorka na rynku jest już dobrych parę lat. Na usprawiedliwienie dodam, że nazwisko tej zacnej pani przewijało się w mojej ogromnej bibliotece książki elektronicznej.
"Bieguni" to książka z jednym wątkiem spajającym całość. Wątkiem podroży. Podróży człowieka przez całe swoje życie.
Gdzie są i dokąd zmierzają, po co, z jakimi konsekwencjami? To pytania, które ciągle zadajemy różnym bohaterom poznając ich w różnych momentach i miejscach na ziemi i w czasie.
Bieguni to nic innego jak RUCH, czynność, ciągłe przemieszczanie.
Może brzmi to dziwnie i nie spójnie ale autorka w sposób bardzo zgrabny ogarnia całość. Mimo tego, że czasem się zwyczajnie gubiłam to starczyło tyko sobie przypomnieć, że czytając tą książkę, w tej sekundzie jestem w ruchu czyli w podróży z tym bohaterem i zmierzam w kierunku mojego bieguna.
Ci którzy czytali mam nadzieję, że wiedzą o co mi chodzi.
Książka globalna, wielowymiarowa, doskonała!
Nasza Polka Olga Tokarczuk Noblistką w dziedzinie literatury.
Jeszcze nie znając dorobku autorki ucieszyłam się, tak zwyczajnie z miłości do formy pisanej.(choć sama nie raz sadze błędy i już się tego nie wstydzę. Nikt doskonały nie jest)
Potem, gdy z fanfarami nadeszła fala hejtu, zwyczajnie byłam zniesmaczona tym jak ludzka zawiść może człowieka upodlić. Bo czyż nie jest prawdą, że sukcesy jednych wywlekają słabości innych?
Jakby tego było mało; to upolitycznienie autorki w ramach stron. Zarzuca się nie zgodność historyczną, infantylność porównywalną do literatury dziecięcej, co budzi we mnie śmiech i zażenowanie.
Ludzie: po pierwsze, przeczytajcie, dokształcie się. Jak zwyczajnie czegoś nie rozumiecie, odpuście. Nie wszystko jest dla wszystkich. Tak krzyczało moje serce.
Nie wiem, czy zasłużenie, czy nie pani Tokarczyk otrzymała nagrodę. Ocena nie należy do mnie.
Mnie to cieszy i gratuluję Noblistce.
Dla mnie Noblistą mógłby być np. Jakub Małecki. Cenię i lubię go, jak każdego odpowiadającego moim gustom literackim pisarza na rynku polskim.
Dla rozluźnienia inne oblicze Olgi znalazłam w necie, takiej naszej, dziewiarskiej :)
Ciekawa jestem czy Wam przypadła do gustu pani Olga Tokarczuk?
Mnie tak i chciałabym mieć takie dredy jak ona :D
Pozdrawiam:))Ewa
czwartek, 23 stycznia 2020
Damsko-męski szal
Mimo, że zima w tym roku to nie zima, ja dalej produkuję szale. I to na dodatek w kolorach niezbyt energetyzujących. Wręcz dołujących. Ale co zrobić obiecałam Córce, więc dziergam tym czarnym frustrującym kolorem.
Zwyczajnie było już mi wstyd, bo całą rodzinę obdarowałam, Paula dosłownie szmatę z przed paru lat zrobioną nosi.
A w domu pełno chust i szali kolorowych zalega.
Ale NIE, żaden nie pasuje, musi być czarny, czarny. Wiecie, najlepiej taka smoła.
Żeby tak ciemno od koloru nie wiało postanowiłam wybrać się z nim do lasu.
Las o dziwo mnie zaskoczył swoją barwą soczystego mchu. Jakby to wiosna była.
Zima w tym roku tylko z nazwy kalendarzowa. U nas gdzie nie gdzie śnieg leży, w górach nawet jest.
Włóczkę wybierałyśmy razem. Zaznaczam oby dwie byłyśmy tylko w kontakcie wirtualnym. Siłą kompromisu padło na Drops Puna mix czarny.
Hura, myślę sobie: Nie czerń i nie szary, dla mnie ciemny grafit.
Jak to często bywa przy konsultacjach internetowych wyszły późniejsze zawirowania.
W trakcie przerabiania już dość konkretnej ilości oczek. Moment, w którym już nie chcesz pruć, bo niby wszystko jest ok. Pauli przypomina się sweter kiedyś tam zrobiony z Puny, owszem bardzo ciepły ale gryzący.
I co? Już nie chce szala z Puny...wrrrr
Rzucam drutami i biegnę do pasmanterii. Promocje na Dropsa się już skończyły, o zgrozo...
Kupuję turecką Alize alpaca royal w głęboko czarnym kolorze. Smoła!
Ale o tym szalu w kolejnym wpisie.
Dzisiaj prezentuję ten pierwszy z Puny. Wyszedł całkiem, całkiem. Taki trochę damsko-męski unisex.
Gdybym miała zrobić dla siebie to byłaby chusta, pewno ażurowa. A tak mąż skorzysta, ponosi...w końcu jest posiadaczem dość obfitej brody, która chroni go przed okrutnym podgryzaniem.
Notabene, wełna po wypraniu nie jest takim strasznym wampirem. Chyba, że ktoś jest na prawdę wrażliwy, to nie polecam:))
Zużyłam 7 motków, druty nr 4mm
Wzór znalazłam na FC.
Żeby nie było, ja bardzo lubię i noszę czarne kolory, są praktyczne i do wszystkiego pasują. Nie lubię tylko tym kolorem dziergać, bo zwyczajnie nie dowidzę i męczę oczy.
Pozdrawiam:)Ewa
sobota, 28 grudnia 2019
Szal i warkocze
:)
Czas żegnać stary dobry rok i witać nowy z ufnością i nadzieją, że zawsze może być lepszy od poprzedniego :,)
W tym roku to już mój ostatni zrobiony szal. Jeszcze przed świętami dla mojej Siostrzenicy Marty.
Wyzwanie ogromne, bo Młoda nie mogła się zdecydować na wzór.
Dostałam tylko informację, ma być prosty, bez dziur, czyli nie ażur. Z góry określona włóczka.
Tak najlepiej prawo lewo i już!
Dla mnie zbyt nudno, więc kopałam w necie za wzorami. Na stronach rosyjskich jestem już stałym gościem:D
Myślę: może warkocze. I bingo szal jest zrobiony z warkoczy tylko trochę innych.
Dwa oczka prawe, dwa lewe przeplatane.Takie tam wariacje na temat prostych oczek.
Udało się:))
Wykonany dość przyjemną włóczką firmy Schachenmayr Originals Trachtenwolle.
Kolor ecru z lekkim melanżem szarości i brązu nr 00080
Robiłam drutami nr 5
Zużyłam 4 motki po 100g.
Ta sama co przy motywie liścia TU
Wzór wychodzi dość zwarty, mięsisty, ciepły
W tym roku to już mój ostatni post.
Nie będę robić szczegółowych podsumowań. Przecież wszystko co zrobiłam w tym roku ma dla mnie dużą wartość.
I niech tak pozostanie...
Z książkami jest podobnie, choć nie które pozostają bardziej w pamięci.
A! Plany? To tylko te najbliższe :) Jak widzicie, niewielki stosik książek i zamówiona włóczka z Dropsa Puna na szal dla Córki:)) [ Honorato:czarny:D ]
niedziela, 24 listopada 2019
Popielaty szal II
Dzisiaj tyko sesja domowa czyli wisi na drzwiach 😜
Zrobiłam kolejny taki sam szal. Widzieliście niedawno, pokazywałam wersję dla mnie szala grubaska Tu
Tak się bardzo spodobał mojej siostrze, że w trybie błyskawica zrobiłam drugi taki sam.
Mam jakieś takie nie odparte wrażenie jakbyśmy bliźniaczki były... 😅
A w cale tak nie jest 😱 😂
Wzór robi się fantastycznie. Po środku jest łączony igłą. Starałam pokazać to na zdjęciu.
Myślę, że ktoś dostrzeże ten mozolny prawie idealny szew 😉
Poniżej prawa i lewa strona pracy.
Obowiązkowo do kompletu czapka i menelki tj. mitenki
Mitenek na zdjęciach nie ma, aktualnie się dopiero robią👍
Dwie pary: jedna popielata i druga czerwona pod kolor torebki😜
Inspiracje na czapkę znalazłam u blogerki Renaty Witkowskiej tu
Wzór, jak zrobić znajdziecie na YT tu
Czapkę robi się na szydełku.
Moja wyszła bardzo duża, bo i taką głowę siostra ma 😂😂😂 ponad 100g włóczki.
Włóczka to Lima Dropsa, druty 5mm, szydełko 4,5
Na szal wyszło 8 mostków. Można zrobić krótszy.
Szał jest zbyt długi dlatego zrezygnowałam wykończenia sznurkami.
Dosłownie w ostatniej chwili dwa ostatnie zdjęcia.
Moja siostra i jej czerwona torebka z popielaty szalem... po prostu idealny duet 👍
Pozdrawiam:))Ewa
czwartek, 14 listopada 2019
Szal z motywem liścia
Motyw liścia bardzo mi znany ale mało doceniany.
Od jakiegoś czasu często mnie prześladuje i swoim urokiem wkrada się w moje prace.
Najpierw zrobiłam bluzkę tu subtelnie przemycając owy listek.
Teraz szal z samych liści. Myślę, że sweter byłby przesadą w zagęszczeniu ale szal ma swój urok.
Jest duży, ciepły. Można się nim owinąć lub tylko okryć.
Nie zabrakło mitenek do kompletu. I choć na zdjęciu moja ręka wygląda jakby była w gipsie to zapewniam w rzeczywistości zyskują na swym uroku. Aparat zwyczajnie kłamie:D Wszystkie przecież o tym dobrze wiemy ...:D
Wykonany dość przyjemną włóczką firmy Schachenmayr Originals Trachtenwolle.
Kolor ecru z lekkim melanżem szarości i brązu nr 00080
Robiłam drutami nr 5
Zużyłam 4 motki po 100g.
Wzór zaczerpnięty z internetu wydał mi się dość gustowny, ponieważ ładnie się układa z obu stron. Gdy na niego patrzę to nie wiem która ze stron bardziej mi się podoba. I to jest ogromna zaleta.
Jego struktura daje efekt przestrzenny. Nie jest całkiem gładki.
Oczka na środku są łączone igłą, co sprawiło mi największą trudność.
W wykonani bardzo prosty. Typowy wzór telewizyjny.
Dziergało się super:))
Po wypraniu nie rozciągnął się i nabrał jeszcze większej lekkości.
Teraz parę słów dla tych którzy czytają.
Polecam najnowszą książkę Ałbeny Grabowskiej "Matki i Córki"
Książka o kobietach i dla kobiet. Kto lubi tą autorkę z pewnością się nie zawiedzie.
"Vera" dopiero sięgam po lekturę ale z opisu jest w podobnych klimatach.
Mam dwobec niej dość spore oczekiwania, bowiem Wydawnictwo Literackie mało kiedy mnie zawodzi.
Wkręciłam się w szale dość mocno pozytywnie. Na drutach kolejny. Ale o tym w kolejnym poście...
Pozdrawiam:))Ewa
niedziela, 27 października 2019
Szal grubasek:))
Witam Was promieniami pięknego jesiennego słońca i moją dumą dziewiarską.
Szal. Gdy go zobaczyłam pierwszy raz to już wiedziałam, że kiedyś będzie mój. A było to już kawał czasu temu...na stronie Ravelry tu wzór oczywiście płatny Asja Janeczek.
Ale nie tak prędko go zdobyłam, bo pisany w języku angielskim. To była największa przeszkoda.
Potem dobór włóczki, musi być grubsza by wzór się układał. Moje doświadczenie w grubszymi włóczkami jest niewielkie.
Szal moja duma.
Im bardziej się w niego wpatrywałam tym szybciej przekonywałam samą siebie, że ze zdjęcia zrobię.
Grunt to dobra wiara w siebie!
Tak, też się stało. To nie jest oryginał Pani Asji.
Po wielu próbach rozpisywania wzoru i wielu innych schodach, które musiałam pokonać aby efekt mnie zadowolił. Trybiki zaskoczyły w głowie i wyszło to cudo.
Dziękuje Pani Agnieszce C. z Fc, która to ogromnie mnie motywowała i poświęcała swój czas.
Na zdjęciach pokazałam lewą i prawą stronę. Oby dwie są efektowne.
Osobiście wolę tą lewą, jest bardziej przestrzenna. Prawa, gładka.
Dobór włóczki jet bardzo istotny. Musi być po prostu grubaskiem żeby wzór był wyrazisty w swoich splotach.
Wybór włóczki padł na Alize Midi col.803 niecałe 5 motków, druty nr 5,5
Jest mięciutki choć jeszcze go nie wyprałam.W typie ortopedycznego, jak to mój mąż mawia, na tak wielkie szale :D
Robiony w dwóch częściach. Można dziergać równolegle.
Połączony na środku ściegiem dziewiarskim na przemiennie dwa oczka lewe, jedno prawe.
I tu znowu były schody do pokonania. Bo przecież kochane ile razy zszywacie swoje prace?
W porównaniu z przekładanymi oczkami z drutu na drut to nie wiele. Bynajmniej dla mnie żeby opanować tą technikę do perfekcji. A igła to zło konieczne Brrr...
Zamieszczam Link do metody zszywania, może skorzystacie.
Osobiście zmarnowałam cały dzień na tańcowanie z igłą , bo uparta i zawzięta jestem. Kolejny raz przekonuję się, że metoda zostaw problem na noc to jutro się rozwiąże jest skuteczna.
Dziś niedziela. U nas piękny dzień
Słońce zaskoczyło pozytywnie nas swoimi ciepłymi promieniami o tej porze roku.
Wszak ten weekend przyniósł zmianę czasu na zimowy. A u nas takie piękne słońce, aż nie chce się wierzyć, że to już ostatnie podrygi lata.