| Człowiek w umiejętnym obcowaniu z przyrodą odzyskuje spokój, ucisza się wewnętrznie.
JP II
|
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Szczebel. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Szczebel. Pokaż wszystkie posty
sobota, 12 stycznia 2019
MSP TW-03, etap 3: Szczebel
sobota, 18 marca 2017
GSBW, etap 4: Szczebel
Przedostatni dzień zimy mamy pod chmurką. Rozpoczynamy go na zagórzańskiej ziemi, otoczonej dookoła wyspami wzniesień. Ich wierzchołki nikną w atłasie chmur. Nie ma dzisiaj szansy na słońce, ale choć dzionek jest pochmurny, to też ciepły. Ziemia Zagórzańska zawsze jest gościnna. W Kasinie Wielkiej na Wydartem czeka nas pan Piotr Lulek, tutejszy folklorysta, kustosz kultury zagórzańskiej. Czeka w progach niewielkiego domku, stojącego u podnóża Ćwilina, należącego niegdyś do Stanisława Dobrowolskiego, niedawno zmarłego zagórzańskiego artysty.
niedziela, 16 listopada 2014
„Spacerkiem” na Luboń Wielki (Waldemar Ciszewski)
| Inaczej niż zwykle. Ruszamy z eMDeA, I do Lubnia podróż sześć kwadransów potrwa. Tutaj każdy „Wędrowiec” z wypchanym plecakiem, Wyrusza na trasę nowym czarnym szlakiem. Celem naszym będzie – i tutaj zabłysnę, Poprzez górę Szczebel, znana Przełęcz Glisne! Były takie myśli: „Sprostamy zadaniu? Przez Szczebel i Glisne stanąć na Lubaniu?” Lubań leży w Gorcach, a to Luboń Wielki… Usłyszałem przyganę koleżanki Elki! Czy to Luboń czy Lubań? Lecz go trzeba zdobyć, Więc nie ma co „afery” z tej przyczyny robić! Na wybranej trasie mamy niezły „mebel” - bardzo strome podejście na szczyt góry Szczebel. Potem dużo łatwiej, nawet dla gamonia, Zejść na Przełęcz Glisne w kierunku Lubonia. Pogoda nam sprzyja, deszcz nie pokrapuje! „Spacer” w tych warunkach lepiej nam smakuje. Postój przy kapliczce, na pierwsze śniadanie, W plecaku bagażu nieco mniej zostanie. A potem pod górę, bez przerwy pod górę, By po drodze minąć gdzieś „lodową” Dziurę, Ostatnim wysiłkiem (tracąc prawie życie)! Całą grupą w komplecie stajemy na szczycie. (Pewien gość powiedział, że będzie „lajtowo”, On za to „lajtowo” to oberwie zdrowo!) Chwila odpoczynku, no a potem z górki, Na następną górę zaostrzyć pazurki. Bo podejście na Luboń znowu strome będzie, I wody z organizmu dużo nam ubędzie! Było bardzo ciężko, straszna była męka! Bo czy ktoś uwierzy, że i Prezes kwękał? Lecz szczyt coraz bliżej, powiem całkiem blisko, Widać wieżę TV i piękne schronisko. Nie wiem czy słów starczy? Chyba będzie mało! By zdać Wam relację, co się potem działo! Bo po odpoczynku naszła nas pokusa, By śpiewać i tańczyć w boskim rytmie bluesa! Ale występ dała?! Gwiazdą była Ona! Chociaż Babka wnukom – młodzieńcza Iwona! Ale reszta grupy też nie odstawała! Występ na miarę Sopotu w tym schronisku dała! Widzicie z opisu, więc Was nie zaskoczy, Że zakończyliśmy, gdzieś, o drugiej w nocy… Potem nocleg grupowy. (Kąpieli nie było!) Lecz chociaż bez wody, ale było miło ! Przebudzenie w niedzielę (chyba) ciężkie było? Ale wspólne śniadanie „imprę” zakończyło. Potem zejście do Rabki. To było „lajtowe”… Więc Jacek Wiechecki uratował głowę! Luboń Wielki - 15/16 listopad 2014 r . Aktywny uczestnik wycieczki - Waldemar Ciszewski. |
|
sobota, 15 listopada 2014
Przez Szczebel na Luboń Wielki
Wierzyć się nie chce, że to już połowa listopada. Koniec kalendarzowej jesieni już bliski, a jednak marzenia o śnieżnobiałej zimie wydają się na chwilę obecną nierealne. Ciepły front powietrza nie pozwala, aby beskidzkie wzniesienia zabieliły się. Wciąż zagadką jest to, kiedy założymy zimowe buty (a może w ogóle nie będą one potrzebne). Ta wyjątkowa jesienna aura jest jednak znakomita na beskidzkie wędrówki.