Rozmówki i scenki

Tajlandia, wycieczka do parku narodowego w górach. Przewodnik zagaduje jedną parę.

- Jesteście z Chin?
- Z Hongkongu.
- Ooo, Hongkokg jest fajny, prawda?
- [Tu skrzywiona mina] Tajlandia lepsza.
- Tak? Ja bym chciał pojechać kiedyś do Hongkongu...
- Jest drogo i nic tam nie ma, nie ma żadnej kultury. 

Po czym przewodnik musiał na siłę wymyślić jakieś plusy, choćby że ładne kobiety, czemu sceptyczny wobec swojej ojczyzny turysta nie mógł już zaprzeczyć ;) I tak to jest próbować pochwalić czyjeś miejce pochodzenia...


Komunikacja w chińskiej linii lotniczej.* Kiedy rozdawano napoje, zapytałam, czy mają wodę kokosową, bo widziałam butelkę. Stewardesa coś odpowiedziała, po czym nalała mi zwykłej wody. Ani ona nie zrozumiała mnie, ani ja jej. A wodę kokosową mieli i pasażer rząd dalej taką dostał... 

*Od razu wyjaśnię, że Chiny nie były celem podróży.


Innym razem koleżanka zapytała w kawiarni, czy konkretna herbata jest ciepła i czy mają jakąkolwiek na ciepło, usłyszała, że nie i z braku laku wzięła z lodem. Chwilę potem przyszłam, zapytałam, czy imbirowa jest ciepła, powiedziano mi, że tak i dostałam gorącą.


Piekarnia na osiedlu. Jedna pani, znajoma sprzedawczyni, stoi z boku, ogląda coś na telefonie i rozmawiają o czyichś wakacjach.

- Patrzę na kamerki i ludzi na plaży tam nie ma.
- No nie, bo tam jest zimno.
- Tam się ludzie nie jeżdżą opalać.
- Nie, słyszałam, że tam jeżdżą ci, co na tych deskach pływają.

Słucham i próbuję zgadnąć, o jakim miejscu rozmawiają. Czyżby Półwysep Helski?

Nie, to była Fuerteventura. Z której nie tak dużo wcześniej wróciłam i gdzie chodziłam na plażę, pływałam w morzu, bynajmniej nie na desce, i przez tydzień opaliłam się mocniej niż przez ponad miesiąc pobytu w Tajlandii (co prawda w dużej mierze dlatego, że nie było czuć słońca, więc się mniej osłaniałam, ale zawsze). Gdyby to był komiks, nad głową pojawiłyby mi się pytajniki. 


Myję sobie okno z muzyką w tle. Akurat leciała ta piosenka: o odwadze i pokoju w pewnym ciągle zbyt niespokojnym kraju. No i stoję sobie przy otwartym na oścież, myję i nucę: Valiente, mi cumbia es valieeente... AAAAAA!!! Krzyknęłam i odskoczyłam, bo na chwilę do pokoju wleciała osa. Może i cumbia jest valiente, czyli odważna, może i odważni są ludzie, o których śpiewa wykonawczyni, ale ja nie, a już na pewno nie w obliczu owada.


Ostatno bulwersowałam się, jak ludzie bezmyślnie parkują. Bez wyobraźni, myśląc tylko o sobie. Zwróciłam uwagę, że pod blokiem ktoś mnie tak zastawił, że nie miałabym szansy wyjechać, a do tego podjechał bardzo blisko. Nie miałam potrzeby wyjeżdżać, ale gdybym miała, nie wiedziałabym, co zrobić, bo nie wiem, czyje to auto. Kiedy zastawiam kogoś nawet na krótko, zostawiam zawsze karteczkę z numerem telefonu i informacją, że zaraz wracam, a tu nic. A kolejnego ranka poszłam na to miejsce po auto i zastawiacza już nie było, ale mojego też nie. Ponieważ ten zastawiony samochód to nie był mój, mój stał gdzie indziej, a tam owszem, pakowałam, ale kilka dni wcześniej :)


Idę ulicą w towarzystwie bratanków. Bratanica zwróciła uwagę na kwiaty przy czyjejś posesji - nie dziwię się, bo ładne. Podeszła, pochwaliła, jakie to one piękne, po czym zreflektowała się i pochwaliła również kwiaty rosnące obok: "wy też jesteście ładne". Jakbym siebie zobaczyła - jak w domu wyrażę zachwyt nad jedną roślinką, na wszelki wypadek zwracam się też do innych "ty też jesteś piękny, rośnij tak dalej", "świetnie sobie radzisz" i takie tam, żeby było sprawiedliwie ;) 

Komentarze

  1. Pierwsza rozmowa przypomniała mi moją z koleżanką, którą aż strach pochwalić, na szczęście już z nią nie pracuję.
    W hotelu na Rodos roznoszono wodę w karafkach na kolację, ja chciałam herbatę, ale pani od wody herbaty nie podaje, musiałam prosić kierownika sali!
    Świetne urozmaicenie postów, czasami warto zapamiętać lub zapisać dialogi i historyjki:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś też tak reagowałam na komplementy, że w końcu kolega zmienił taktykę i potem słyszałam np. "też miałem taki beznadziejny telefon" ;) Ale się zreflektowałam :)
      Każdy ma swoją rolę, hotel zorganizowany, to i procedury na wszystko ;)

      Usuń
  2. Przez chwilę myślałam, że Ci auto ukradli! 🤭 Już wiem, czemu moje roślinki średnio sobie radzą.. za mało je chwalę:) O Fuercie wielu słyszało, że wietrzna, stąd może myśl, że opalać się i kąpać tam trudniej? Na szczęście już wiemy, że można lecieć i po słoneczne kąpiele:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba chwalić, ale i palcem pogrozić, gdy mój fikus zrzucał liście zagroziłam, że wyrzucę i przestał, serio!

      Usuń
    2. Ja chwalę i motywuję :) Ale o grożeniu też słyszałam, że pomaga :)

      Usuń
  3. z kwiatkami mam tak samo, byleby żaden się nie obraził!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już lepiej nie odezwać się do żadnego niż żeby któryś poczuł się pominięty!

      Usuń

Prześlij komentarz