Czy szczęście ma zapach? Jeśli cofnąć się pamięcią w przeszłość i znaleźć najmilsze chwile oraz towarzyszący im zapach to owszem, szczęście pachnie.
Wczoraj trzeba było wstać o 4.15, nakarmić czworonogi i o 5.30 wyruszyć w dwugodzinną trasę po owce do hrabstwa Kent. Droga ta sama jaką się jedzie do portu promowego Dover, zdążając do Polski, więc całkiem dobrze się jechało ;-)
 |
| most Królowej Elzbiety II |
 |
| nazwa miasta na D przyprawia mnie zawsze o dreszczyk ;) |
 |
| ależ bym się rozpędziła i wskoczyła na ten prom!!! tylko 41 mil stąd!!! |
Nie dojechawszy do promu, odebralismy owce i ruszyliśmy w drogę powrotną, juz znacznie mniej ekscytującą.
Nasze nowe stadko, dwie maciorki i czworo jagniąt, jest rasy Dorset, która bardzo szybko adaptuje się do nowych warubków i nie ma problemu z aklimatyzacją, znakomicie wykorzystuje paszę i co najciekawsze: owce Dorset, jako jedyna rasa na świecie, mogą się rozmnażać przez cały rok!
Zapach owiec i owczarni przypomina mi dzieciństwo i wyjazdy do Bukowiny Tatrzańskiej i na Gubałówkę. Szczęście pachnie więc owcami!