wtorek, 2 grudnia 2025

Ścieżki życia, czyli tu wszystko smakuje inaczej

Mam słabość do takich filmów, do motywu wędrowania i do szukania jakiegoś oderwania się od problemów w drodze. Dlatego na Ścieżki życia czekałem i byłem bardzo ciekaw tej produkcji. 

I choć obiecuje się nam, że to historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, raczej bierzcie na to mocną poprawkę - nietrudno znaleźć w sieci dowody na to, że dziennikarze zarówno film jak i książkę która była dla niego pierwowzorem, mocno wypunktowali jako nie mającą za wiele wspólnego z rzeczywistością. A jeżeli to już ma się w głowie, film niestety trochę traci ze swojego uroku, jak to mówią magia życia znika, zostaje bajka. Urocza, na pewno dająca nadzieję, ale skoro mocno podkoloryzowana, to i trochę przestajemy w nią wierzyć. Czy rzeczywiście bohaterowie, nagle stanęli się bankrutami, a mężczyzna mimo poważnej choroby i bólu, uznał że przejście prawie 1000 km będzie dla nich lekarstwem na wszystkie problemy? 

Gillian Anderson i Jason Isaacs zagrali wiarygodnie, twórcy postarali się pokazać nie tylko ich determinację, ale i pojawiające się wątpliwości, czy rezygnację. Wędrówka zmienia ich zarówno psychicznie, czyni ich silniejszymi, ale i fizycznie, bo nie przygotowali się chyba na wszystkie warianty pogodowe - po prostu nie mieli na to kasy. Czasem idą nie mając jedzenia, czy nawet wypiwszy ostatnie łyki wody. Ale idą. 
Może dlatego że nie mają już wyjścia? 

poniedziałek, 1 grudnia 2025

Luvcat - Vicious Delicious, czyli spektakl w którym jest i ekstaza, miłość i rozpacz

Grudzień. Pewnie skończy się jak co roku, że i ja poddam się nastrojowi świątecznemu w głośnikach, wyszukując jakichś mniej typowych wersji zimowych melodii, ale póki co jeszcze staram się słuchać czegoś innego.
 

Dziś kolejna nowalijka. Przynajmniej dla mnie - zdecydowanie już nie jestem na bieżąco, skoro nawet hasła "tak genialna jak Billie Eilish" nie wywołują u mnie podniecenia. No dobra - jeden drugi utwór całkiem sympatyczne, ale czy to rzeczywiście materiał na tyle wyjątkowy by krzyczeć o nim że genialny? 
 
Na pewno ciekawy głos, do tego jakaś stylówka, charyzma, oryginalność. No i na szczęście muzycznie to nie jest jakaś sieczka popowa, ale coś co ma choć trochę duszy. 

piątek, 28 listopada 2025

Ministranci, czyli ognia nie gaście

Deszcz nagród dla "Ministrantów" Piotra Domalewskiego sprawił że oczekiwania miałem bardzo duże. Stąd może tak mieszane odczucia już po seansie. Doceniam pomysł, chłopcy mają fajna energię, klipy z rapowaniem wyborne, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że całość ma trochę bajkowy klimat. Jakby celowo przerysowany, by jeszcze bardziej uwypuklić różnicę między wiarą w jakieś wartości, w ideały, a siermiężnością i zgorzknieniem dorosłych. To jest zarazem i słabość tego obrazu - jeżeli ktoś będzie próbował wszystkie sceny rozpatrywać pod kątem prawdopodobieństwa, logiki, jak i jego siła. 

Czemu siła? Bo czuję, że ten film powstał właśnie po to, by nam, dorosłym, zarówno wierzącym jak i niewierzącym zwrócić uwagę na to co z nami się stało. Gdzie nasza wiara w dobro, gdzie zaufanie do ludzi, gdzie przekonanie że sprawiedliwość wygrywa, że można i że warto pomagać, zmieniać świat. Łatwo przychodzi nam ocenianie innych, pouczanie, zazdrość, czy popisywanie się jacy jesteśmy dobrzy. A przecież dobro nie potrzebuje reflektorów. Dlatego te działania grupki ministrantów, choć przecież nie są czymś co warto by chwalić, jakoś w sercu je rozumiemy i nawet im kibicujemy. Wierzą w to, że naprawiają błędy dorosłych. Skoro pieniądze miały iść na potrzebujących, to już oni dopilnują by co do złotówki właśnie na potrzebujących poszły. 

czwartek, 27 listopada 2025

Wyjątkowo trudny przypadek - Adam Kay, czyli pacjent i lekarz to tylko trybiki w wielkiej machinie

Adam Kay, były lekarz, a ostatnio bardziej znany jako artysta komediowy, pisarz i autor scenariuszy, funduje nam tym razem historię trochę odmienną od tego co pisał dotąd. To znaczy pewne elementy, jak choćby sceneria szpitala czy czarny humor, pozostały bez zmian, tym razem to jednak fabuła wymyślona i w dodatku wokół zbrodni. 

Kryminał, w którym wciąż obecne jest jego satyryczne spojrzenie na środowisko medyków, na realia pracy i dość specyficzne podejście do innych ludzi - oto właśnie "Wyjątkowo trudny przypadek". Adam Kay uczynił główny bohaterem lekarza (a jakże mogło być inaczej), reumatologa, który nie do końca radząc sobie dobrze w swoim życiem osobistym, uczuciowym, z presją jakiej doświadcza w pracy, trochę się pogubił, a to odstawiając przepisane mu leki, a to znowu mocno eksperymentując ze środkami psychoaktywnymi. Właśnie ma wrócić do szpitala po okresie zawieszenia za jakieś przewinienia, ale to nie będzie zbyt szczęśliwy powrót. 

środa, 26 listopada 2025

Wyższe sfery - Mariusz Staniszewski, czyli nie dotykaj tej sprawy, bo zajrzysz za wrota piekła

Nowe dla mnie nazwisko na rynku wydawniczym i powiem Wam że całkiem miłe zaskoczenie. Oczywiście jest to pewnego rodzaju konwencja - liczy się tempo, liczy się żeby cały czas coś się działo, żeby była zmiana. A że nie zawsze wszystkie sceny i wątki są realistyczne, czasem bywa topornie, powiązania są ciut naciągane... Niby przydałoby się trochę więcej głębi w fabule, może jednak wtedy to nie czytałoby się tak samo? To trochę jak z filmami - raz na jakiś czas ma się ochotę na coś z tylu Bonda i nikt nie odbierze ci tej dziwnej frajdy. 
 

Wyższe sfery niby są thrillerem i to dość mrocznym, ale chwilami ocierają się właśnie o takie bondowskie klimaty. Czarno-białe postacie, postacie kobiece, które od razu wywołują przyspieszone bicie serca, ale chwilami ich opisy przypominają seksistowskie uwagi facetów, którzy szacunek mylą z gwizdaniem z podziwem dla urody. Do tego spora dawka przemocy, co prawda czasem bardziej w domyśle niż dosłownie opisana, ale i tej drugiej nie brakuje. No nie jest to pewnie lektura dla każdego. 

wtorek, 25 listopada 2025

To nie mój film, czyli jak się nie uda, to się rozstaniemy

Nazbierało się kilka całkiem ciekawych obrazów do opisania, ale pewnie większość z nich wpadnie na grudzień bo do końca miesiąca czasu już malutko. Z uśmiechem myślę o tym że już 14 rok z kolei uda się zrealizować plan: jedna notka dziennie. Choćby się coś waliło, paliło, spokojnie dam radę. 

Na pewno pojawi się wpis o nowym obrazie z Cumberbatchem, Ministranci, pewnie Ścieżki życia i być może jeszcze coś z nowości.  

A dziś coś co przegapiłem w kinach, ale nadrobiłem na małym ekranie. Dość kameralny, ale i ciekawy obraz Marii Zbąskiej, takie nasze kino drogi, z pięknym, surowym Bałtykiem w tle. 

Co zrobić, kiedy w związku trochę już się wypalił ogień, oboje dopadła rutyna i nawet za bardzo nie potrafią się skomunikować czego tak naprawdę by chcieli. Gdy człowiek, którego pokochałaś/pokochałeś, częściej cię teraz drażni niż zachwyca, a jego obecność wkurza na równi z jego nieobecnością... 

poniedziałek, 24 listopada 2025

Tematy i wariacje - WaluśKraksaKryzys, czyli na co komu w sercu gruz

Pierwsze dwa czy trzy kawałki z tego krążka podobały mi się na tyle, że postanowiłem na Notaniku coś napisać. Choć może i reszta materiału już nie wzbudziła takich emocji, to generalnie myślę że jest on wart uwagi. WaluśKraksaKryzys, czyli Sebastian Łukasz Gugulski muzycznie widać że nie zamyka się w jednym gatunku, wciąż bawi się muzyką, za to tym razem, tekstowo zaproponował całkiem ciekawe odniesienia do Aldousa Huxley’a. Nawet jeżeli znajdziemy odniesienia do tego co mamy na pierwszych stronach gazet, to nie są one tak oczywiste i hasłowe, to raczej szersze spojrzenie na to jak w tym całym szaleństwie ma się odnaleźć człowiek. 
 
Ten początek albumu ma fajną energię i chyba jest trochę efektem wspólne trasy koncertowej z Cool Kids of Death, ale dalej też jest całkiem ciekawie. Powiedziałbym że unosi się nad tym trochę duch Lecha Janerki, tyle że chwilami jest ciut ostrzej. 

niedziela, 23 listopada 2025

Oślizgłe macki, wiadome siły - Piotr Tarczyński, czyli historia Ameryki w teoriach spiskowych

Niby niejeden raz przy tej lekturze uśmiechnąłem się, myśląc jak można wierzyć w takie absurdy, ale kurcze przecież i u nas nie brakuje oszołomów, którzy budują jakieś dziwne teorie, kompletnie odrzucając jakiekolwiek argumenty i tłumaczenia. O ile kiedyś być może jeszcze była jakaś siła (prasa? autorytety?), mogąca zmniejszyć siłę oddziaływania jakiejś durnej plotki, to dziś, w dobie Internetu, zawsze można znaleźć podobnych sobie i "źródła" potwierdzające choćby i wiarę w płaską ziemię.  
 
Tarczyński świetnie pokazuje rodzenie się takich teorii spiskowych i różnych dziwnych wyjaśnień wydarzeń, które mogą być oceniane jako "tajemnicze". Mamy więc podrzucanie ich mniej lub bardziej świadomie przez władzę, przez polityków, by wskazać jakiegoś wroga, odsunąć uwagę od innych spraw, by coś dla siebie ugrać. Mamy też - coraz częściej współcześnie - cały nart powstawania teorii spiskowych oparty na braku zaufania do oficjalnych instytucji, wielkich firm, władzy, mediów. Im coś bardziej niszowe i czasem bardziej absurdalne, paradoksalnie ma szansę przebić się do mas - w końcu algorytmy będą podbijać zainteresowanie nawet jeżeli reakcją jest śmiech i oburzenie. Ale gdy coś obejrzało kilka milionów ludzi, natychmiast staje się godne uwagi, przynosi pieniądze i utwierdza jeszcze bardzie twórców w ich teoriach. Kula śnieżna toczy się dalej rosnąc i rosnąć, aż - jak w przypadku obecnej władzy w Stanach, to co głupie, staje się oficjalną narracją nowej władzy. I tylko pytanie czy to objaw cwaniactwa (tyle głosów poparcia ludzi, którzy szukają kogoś nowego by na niego zagłosować), czy też naprawdę ktoś mimo studiów, wykształcenia, doświadczenia i obycia, może wierzyć w takie rzeczy i uparcie odrzucać naukę i ewidentne dowody na to że nie ma racji. 

sobota, 22 listopada 2025

Dzieci starych bogów - Agnieszka Miela, czyli o Śmiechu diabła i o Grzechach ojców

Książek wydaje się teraz tyle, że czasem nawet jak coś się spodoba, trudno potem znaleźć czas żeby domknąć cykl, bo najpierw długo czekasz na zakończenie, a gdy ono przychodzi nie pamiętasz już początku historii.

Tak trochę miałem z serią od Marty Mrozińskiej, tak teraz też mam z Agnieszką Mielą. W obu przypadkach dwa tomy za mną, zdaje się że trzecie już są, ale za cholerę jakoś nie mam już takiego parcia, bo zainteresowanie trochę opadło, a wracać do początku trochę szkoda czasu. Takie to przekleństwo długich historii, w których mocne powiązanie nie pozwala na ich czytanie odrębnie. 

Cykl Dzieci starych bogów to zresztą trochę mój wyrzut sumienia, bo długo czeka na swoją notkę - z tego co pamiętam pierwszy tom czytałem już z pół roku temu, ale przynajmniej postaram się zebrać z grubsza te wrażenia, które jakoś zapamiętałem. 

czwartek, 20 listopada 2025

Gołoborze - Maciej Siembieda, czyli nienawiść przekazywana z pokolenia na pokolenie

Maciej Siembieda to autor po którego pozycje sięgam za każdym razem z dużą ciekawością. Po kryminałach, powieściach historyczno-sensacyjnych udowadnia że nie zamyka się w ramach gatunkowych, że funduje czytelnikom coś własnego. I znowu to robi. Bo Gołoborze to jakby saga rodzinna, w której jednak motyw zemsty i zbrodni przeplata się w prawie każdym pokoleniu. Nie jest to ani kryminał, a raczej dramatyczna opowieść o próbach wyrwania się z pewnych schematów. W Samych Swoich mieliśmy taką wersję rodzinnych sporów bardziej humorystyczną, a Siembieda pokazuje jak czasem boleśnie mogło to wszystkich doświadczać.   

To Twoi wrogowie - nie należy im się żaden szacunek, a obowiązkiem każdego z naszej rodziny jest dopiec im jak najbardziej, doprowadzić do sytuacji że to nasze będzie na wierzchu, a oni sczezną z głodu. Gdy od dziecka kładzie się coś takiego do głowy, nic dziwnego, że potem to tkwi tak mocno w człowieku. I trudno to wyrwać. No bo jak złamać przysięgę dziadka, ojca, jak nie pomścić krzywd wyrządzonych. Takie jest niepisane prawo, tradycja, bo honor rodziny rzecz święta i nawet jeżeli prawo czegoś zabrania, to lepiej je zignorować niż stracić szacunek rodziny. Bo oni mogą ci nie wybaczyć. 

środa, 19 listopada 2025

Mordercza pani Shim - Jiyoung Kang, czyli każdy problem można rozwiązać poprzed dobre cięcie

Czytając taką masę kryminałów (jeden kończę, od razu zaczynam kolejny) szukam sobie czasem jakiegoś pomysłu na odmianę i popularność powieści z Azji, sprawia że jest ona na szczęście pod ręką. 
Trudno bowiem zaprzeczyć, że to co dostajemy na nasz rynek wydawniczy jest trochę wyselekcjonowane, a tym samym, choć niby często są to rzeczy okrzyknięte jako bestsellery, mam wrażenie że jednak mocno odbiegają od tego co dominuje dziś w thrillerach i kryminałach. Może to kwestia odmiennej kultury, jakiejś wrażliwości, czy poczucia humoru, ale zdecydowanie jest to coś innego.  

I w sumie fajnie. 

Mordercza Pani Shim, ma w sobie trochę atmosfery wielkiego kinowego hitu sprzed kilku lat, czyli Parasite. To przedziwne połączenie przemocy, o której opowiada się bez jakiejś większej ekscytacji, z czarnym humorem i tą dziwną atmosferą wynikającą z nierówności społecznych, aspiracji, ale i szacunku wobec starszych. Zaskakujące - na pewno. Ciekawe - powiedzmy, że fragmentami, bo w przypadku koreańskiego hitu autorstwa Jiyoung Kang, jest trochę nierówno. 

wtorek, 18 listopada 2025

Heweliusz, czyli Świnoujście mamy problem

Jan Holoubek po raz drugi funduje Polakom dramatyczne historie, jakie być może część widzów pamięta jeszcze z dzienników telewizyjnych. Historie przy których niejeden zagryzał nerwowo palce, słysząc o ofiarach, a potem pewnie śledził próby wyjaśnień tragedii. Po Wielkiej wodzie, tym razem znowu żywioł, ale w trochę innej skali, bo chodzi o zatonięcie promu Heweliusz. 

Trudne warunki atmosferyczne, błędy logistyczne, może jakieś usterki, czyli ciąg zdarzeń które nieszczęśliwie się zbiegają w jednym czasie i potem już nie ma ratunku. Nie w taką pogodę, nie przy niepewności gdzie tak naprawdę znajduje się statek, bo ich sonar kompletnie wariował w tą pogodę.  

To jednak nie tylko próba odtworzenia tamtych feralnych godzin, pełnych napięcia chwil, gdy załoga robiła wszystko co możliwe by wszyscy się uratowali. To przede wszystkim pokazanie całej otoczki w jakiej funkcjonowało w Polsce w latach 90 prawie wszystko - taka przedziwna mieszanka pracy ponad siły, na prowizorycznym sprzęcie, przy procedurach narzucanych przez urzędników, którzy się na tym kompletnie nie znali. I to jest tu chyba nawet ciekawsze od skali samej katastrofy i tego jak udało się to pokazać (a zdjęcia świetne i za ten realizm dużej brawa). 

poniedziałek, 17 listopada 2025

Jazz report from the hood - Omasta, czyli uczę się słuchać jazzu

Uczę się słuchać jazzu :) jakoś taki klimat że nie wchodzi za bardzo ostra muza, że docenia się trochę bardziej jakąś harmonię, pomysły, budowanie brzmienia przez dialog instrumentów.
Oczywiście nie zawsze jest to muza, która niesie uspokojenie, pewnie pracować przy nie bym nie mógł, dużo tu jednak zależy też od tego na co trafisz. Jazz bowiem jest całą kopalnią klimatów, od tych bardziej tradycyjnych, przez mocne eksperymenty i improwizację, aż po flirt z elektroniką, z innymi gatunkami.  

Krakowski kwintet Omasta choć materiałem na tym albumie oficjalnie debiutuje, ma sporo doświadczeń z grania z innymi, zarówno w kraju jak i za granicą. W ich graniu słyszy się dużo inspiracji nie tylko tym co starsze - soulem, funkiem, ale i sporo zabawy kulturą hip-hopu.