Co prawda te Święta nie bedą żółte, a białe i chociaż trochę bardziej przypominają te bożonarodzeniowe, to jednak mam nadzieję, że w Państwa domach będzie tak cieplutko jak temu królikowi w wełnianej czapce.
Wszystkie cuuuuudownego na te kilka świątecznych dni. Zresztą... na zawsze!
piątek, 29 marca 2013
poniedziałek, 25 marca 2013
Sztokholm zawita w kwietniu
Dokładnie drugiego kwietnia i dokładnie w IKEI. Nowa kolekcja mebli i dodatków Stockholm, o której pisałam wczoraj. Dziś publikuję obiecane zdjęcia aranżacyjne. Piękne rzeczy! Jeszcze żebym miała takie "kratkowane" stare okna, rzeźbione framugi i podłogę z surowych desek, jakie widać na niektórych zdjęciach, to już byłaby po prostu... IKEA :)
Nie publikuję packshotów ani cen, jednak na samym końcu zamieszczam link do Domosfery, która dostała od producenta wykaz należności.
Enjoy!
No i rzecz dla nas, czyli łóżko, którego także poszukujemy. Nasz materac o wdzięcznej nazwie Sułtan wymaga już wymiany. Zresztą kółka, przyczepione do niego, także są już lekko zwichrowane.
Rama łóżka poniżej - piękna! Cena: 1249 zł. Komplet pościeli: 159 zł.
No i jeszcze jeden mebel dla kotów, którego wczoraj nie zauważyłam. Daje mu 2 dni w naszym mieszkaniu i zamienia się w piękny czarno-biały kolaż. I teraz rozumiem, dlaczego ludzie kupują koty Sfinksy.
I jeszcze na samiusieńki koniec link do Domosfery. Wystarczy kliknąć na obrazek poniżej:
Nie publikuję packshotów ani cen, jednak na samym końcu zamieszczam link do Domosfery, która dostała od producenta wykaz należności.
Enjoy!
No i rzecz dla nas, czyli łóżko, którego także poszukujemy. Nasz materac o wdzięcznej nazwie Sułtan wymaga już wymiany. Zresztą kółka, przyczepione do niego, także są już lekko zwichrowane.
Rama łóżka poniżej - piękna! Cena: 1249 zł. Komplet pościeli: 159 zł.
No i jeszcze jeden mebel dla kotów, którego wczoraj nie zauważyłam. Daje mu 2 dni w naszym mieszkaniu i zamienia się w piękny czarno-biały kolaż. I teraz rozumiem, dlaczego ludzie kupują koty Sfinksy.
I jeszcze na samiusieńki koniec link do Domosfery. Wystarczy kliknąć na obrazek poniżej:
niedziela, 24 marca 2013
Kanapa niewygodnia, czyli myślimy nad zmianami
Jak pewnie stali czytelnicy wiedzą, mamy nową kanapę. Ikeowską kanapę praktyczną, ze względu na koty, które boją się dźwięku sztucznej skóry, którą mebel jest obciągnięty. Jest jednak strona niepraktyczna. A to dlatego, że ja sama nie mogę na niej leżeć! Podłokietniki, oparcia po obu stronach są tak wysokie, jak oparcie za plecami. Sprawia to, że leżąc i oglądając film (bokiem) dostajemy skrętu karku i nie jesteśmy w stanie wytrzymać w tej pozycji dłużej niż 20 minut. Kanapa zatem okazała się idealna do siedzenia. Tu nie mam zastrzeżeń, nawet obecnie z niej bloguję. Jednak jeśli chodzi o pozycję horyzontalną - leży!
Wymagam na Maćku decyzję sprzedaży sofy i zastąpienia jej inną. Nie jest to łatwe, gdyż mebel spełnia jednak swoją funckę jako przyzwoity odstraszacz dla kocich pazurów. Ale próbuję.
A no właśnie. I tu znów pojawia się IKEA, tym razem z kolekcją Stockholm, która pojawi się w sklepach 2 kwietnia. Kolekcja piękna, inspirowana latami świetności meblarskiej formy, czyli latami powojennymi. I jest w tej kolekcji piękna zielona kanapa - kompletnie niepraktyczna, totalnie droga, bo kosztująca prawie 4000 zł. Ale pojadę przynajmniej popatrzeć.
Po pierwsze, zademonstrowane kanapy także mają wysokie oparcia - pierwszy minus. Po drugie - są dwukrotnie droższe od naszej teraźniejszej (ceny zaczynają się od 3200 zł) - drugi minus. Po trzecie - zielona jest z zamszu, idelnego wabika na koty i perfekcyjnego przeciwnika dla odkurzacza - trzeci minus. Jeden plus, niwelujący wszystkie wymienione wyżej przywary jest taki, że są przepiękne. Powtórzę: pojadę popatrzeć. Oczywiście jak tylko za oknami zawita wiosna...
Ps Jutro pokażę cała kolekcję, bo warto.
Wymagam na Maćku decyzję sprzedaży sofy i zastąpienia jej inną. Nie jest to łatwe, gdyż mebel spełnia jednak swoją funckę jako przyzwoity odstraszacz dla kocich pazurów. Ale próbuję.
A no właśnie. I tu znów pojawia się IKEA, tym razem z kolekcją Stockholm, która pojawi się w sklepach 2 kwietnia. Kolekcja piękna, inspirowana latami świetności meblarskiej formy, czyli latami powojennymi. I jest w tej kolekcji piękna zielona kanapa - kompletnie niepraktyczna, totalnie droga, bo kosztująca prawie 4000 zł. Ale pojadę przynajmniej popatrzeć.
Po pierwsze, zademonstrowane kanapy także mają wysokie oparcia - pierwszy minus. Po drugie - są dwukrotnie droższe od naszej teraźniejszej (ceny zaczynają się od 3200 zł) - drugi minus. Po trzecie - zielona jest z zamszu, idelnego wabika na koty i perfekcyjnego przeciwnika dla odkurzacza - trzeci minus. Jeden plus, niwelujący wszystkie wymienione wyżej przywary jest taki, że są przepiękne. Powtórzę: pojadę popatrzeć. Oczywiście jak tylko za oknami zawita wiosna...
Ps Jutro pokażę cała kolekcję, bo warto.
środa, 20 marca 2013
Tu Dekornik. Again!
Witam wszystkich i od razu kłaniam się do stóp przepraszając za nieobecność na blogu. Od trzech tygodni nie mieliśmy ani jednego dnia wolnego, dlatego i tu cisza jak makiem zasiał.
Praca wre, pracownia działa elegancko, nie ma już z nami Tomka, mojeg grafika-pomocnika, jest za to Krzyś. Chłopcy (lub - jak wolą - panowie) z podstawowej ekipy z kolei składają nową maszynę. Póki co nie mogę powiedzieć, do czego będzie służyć, jednak wszyscy nasi znajomi, który jakkolwiek znają się na majsterkowaniu, zjeżdżają się do pracowni z pomocą. Co jest zabawne i miłe.
Poza tym, nasza ostatnia przerwa w pracy (trzy tygodnie temu, przypominam) była też wyjazdem do głuszy, czyli do wsi Borsuki nad Bugiem. I z tego wyjazdy mam dokumentację zdjęciową, którą przy nastęonym wpisie zamieszczę. A ponieważ zdjęcia są całe w śniegu, muszę się spieszyć!
Pozdrawiam!
A tu już Borsuki, o których lada moment.
Praca wre, pracownia działa elegancko, nie ma już z nami Tomka, mojeg grafika-pomocnika, jest za to Krzyś. Chłopcy (lub - jak wolą - panowie) z podstawowej ekipy z kolei składają nową maszynę. Póki co nie mogę powiedzieć, do czego będzie służyć, jednak wszyscy nasi znajomi, który jakkolwiek znają się na majsterkowaniu, zjeżdżają się do pracowni z pomocą. Co jest zabawne i miłe.
Poza tym, nasza ostatnia przerwa w pracy (trzy tygodnie temu, przypominam) była też wyjazdem do głuszy, czyli do wsi Borsuki nad Bugiem. I z tego wyjazdy mam dokumentację zdjęciową, którą przy nastęonym wpisie zamieszczę. A ponieważ zdjęcia są całe w śniegu, muszę się spieszyć!
Pozdrawiam!
A tu już Borsuki, o których lada moment.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)