Pokazywanie postów oznaczonych etykietą remont. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą remont. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 11 maja 2015

DEKALOG REMONTOWY cz. 7, czyli jak nie dać się oszukać

Zasada przy kupowaniu rzeczy remontowych i dekoracyjnych jest prosta. Rzeczy, które kupujemy w sklepie należy - przed zakupem - sprawdzać w internecie. A te, które kupujemy online, lepiej zawczasu sprawdzić w realu. 
Jak argumentował Michał Wąsowicz z pracowni Arangeria, dom budujemy raz w życiu, mieszkania będziemy mieć może dwa, może trzy. Stąd tak ważne jest sprawdzenie wszystkiego, co kupujemy, bo będzie nam to służyć przez ładnych parę lat. Jakość nade wszystko. Jednak kompletując wszystkie rzeczy, które mamy kupić do przyszłego mieszkania lub domu, to nawet do małej kawalerki należy przynajmniej pięćdziesiąt razy przeciągnąć kartę prze terminal płatniczy. Jeśli za każdym razem przepłacimy, możemy pożegnać się z dodatkowym fotelem lub większym telewizorem. 


Jak sprawdzać?
My nazywamy to metodą crossową. Czyli:

- przedmioty kupowane w internecie zawsze warto najpierw znaleźć niedaleko, w sklepie. Pójść, zobaczyć, porozmawiać. Albo zamówić próbkę. 

- przedmioty kupowane w realu warto prześledzić w internecie pod kątem ceny. Najczęściej internetowe ceny są tańsze, bo dostawca nie musi płacić za pawilon, ładne witryny i pracujące soboty. Jednak tu - uwaga na cenę dostawy. szczególnie przy przedmiotach remontowych, ciężkich takich jak glazura, panele, ceramika kuchenna i łazienkowa, podstawowy sprzęt AGD. To rzeczy duże gabarytowo lub przy zamawianiu większej liczby, po prostu ciężkie. Przy takich zamówieniach często dopłacamy za niestandardowy wymiar paczki lub przekroczenie dopuszczalnej wagi. Kiedy zamawialiśmy nasze podwójne drzwi do sypialni, żadna firma kurierska nie chciała się podjąć transportu. Po kilku dniach wojowania , udało nam się namówić niewielką, startującą firmę przewozową na dostarczenie nam tego sporego gabarytu. Uczulamy na takie sytuacje. A o naszych zmaganiach można przeczytać w poniższym wpisie (uwaga, przekierowanie do nowego bloga :)


Druga sprawa to finanse, które uzgadniamy z ekipą remontową. 

Tu zawsze obowiązuje zasada pióro-papier. Zawsze PRZED wykonaniem prac remontowych prosimy brygadzistę o oszacowanie kosztów. I informację o każdym nowym kupionym lub wymaganym produkcie. znam sytuację, kiedy taka lista naprawdę pomogła remontującej rodzinie, ponieważ kosztorys przed i po różnił się znacznie. Jednak każdy produkt i usługa zostały dokładnie spisane i PODPISANE przez szefa ekipy remontującej. Dzięki temu nie mogło być mowy o “nieporozumieniach”. 
Pamiętajmy także, że ekipy remontowe czasem zabierają od nas niepotrzebne rzeczy jak elementy wykończeniowe - listwy, stare drzwi, kaloryfery. Najczęściej ląduje to na złomowisku lub w skupie, a majstrowie dostają za sprzedaż zapłatę. To dla nich dodatkowy, najczęściej zasłużony zarobek.





DEKALOG REMONTOWY, 
CZYLI NAJWAŻNIEJSZE 10 PUNKTÓW, 
JAK SPOKOJNIE PRZEPROWADZIĆ REMONT. 

1. REMONT - MOJE NOWE ŻYCIE

2. ZABEZPIECZ SIĘ, CZYLI JAK OSŁONIĆ POWIERZCHNIĘ

3. Z DEKORATOREM CZY BEZ?

4. CZEKAM I CZEKAM, CZYLI JAK I GDZIE ZAMAWIAĆ MEBLE I DODATKI

5. CO MOŻE (ALE NIE MUSI) ZMAJSTROWAĆ EKIPA REMONTOWA

6. REMONTOWAĆ W ZGODZIE Z SĄSIADAMI

7. JAK NIE DAĆ SIĘ NABRAĆ, CZYLI FINANSE

8. NA CZYM OSZCZĘDZAĆ, A NA CZYM NIE WARTO, CZYLI FINANSE 2

9. JAK SPRAWDZIĆ RZETELNOŚĆ FIRMY LUB EKIPY?

10. ZRÓB TO SAM, CZYLI NIE WSZYSTKO TRZEBA ZLECAĆ

środa, 31 lipca 2013

Rureczka, czyli jak postawić lokatorów do pionu.



"No przecież wisiała kartka." - powiedział szef wspólnoty, kiedy zadzwoniłam w środę zapytać, kiedy będą wyłączać piony .
"A czy można wyłączyć pion na pół godziny, żebyśmy szybko przenieśli kaloryfer?" - zapytał z nadzieją Maciek dzień poźniej, na zebraniu wspólnoty, na które zostaliśmy wezwaliśmy dzień wczśniej, telefonicznie.
"No przecież wisiała kartka." - brzmiała odpowiedź tego samego pana.

I myślę sobie, że chociaż zmieny ustrojowe nastąpiły ok. 25 lat temu, to społeczenstwo wciąż żyje na kartki.
Nasza tablica lokatorska na klatce schodowe wygląda tak:


Druga tablica kontaktu wspólnota-lokatorzy wygląda tak:


Nie wiem na której tablicy wisiała kartka, ale wiem, że dalsza współpraca ze wspólnotą kosztowałaby nas 2000 zł. Na tyle bowiem wspólnota wyceniła zatrzymanie przepływu wody w rurach.
Zadzwoniliśmy do "prywaciarza", czyli kogoś, kto w czasach kartek był postrzegany jako - delikatnie mówiąc - persona non grata. "Przyjadę jutro, zobaczę, czy da się zamrozić rury i przyciąć przy samej ścianie." - powiedział pan prywaciarz. Jak obiecał, tak zrobił. Przyjechał, zburzył kawałek ścianki kartongipsowej i rzekł: "Da radę. 600 zł. Jestem jutro."
"A zamontuje Pan nowy kaloryfer?"
"Da rade."
"Za ile?"
"A nie, to już w gratisie..." - odpowiedział Pan hydraulik "prywaciarz" spod wąsa.

Wolny rynek wygrał. 24 lata temu i dziś. Bo dziś montaż niemieckiego kaloryfera w polskim domu.

środa, 24 kwietnia 2013

JEST ON, czyli co oznacza pojawienie się u nas Gregory'ego

Oczywiście remont.
Gregory, czyli brat cioteczny Maćka jest już weteranem dekornikowych remontów. Tym razem zmierzy się z łazienką i sypialnią.

I od łazienki dziś zaczniemy, w której mamy do odświeżenia fugę. pisałam już, że białe kafelki a la metro paryskie to dobry pomysł, jednak fuga pomiędzy nimi w kolorze zakopiańskiego śniegu - już nie do końca. Biała fuga, choć nie najgorszej jakości, szybko zamieniła się w fugę pożółkłą i poszarzałą. Przy pierwotnym remoncie zastanawialiśmy się czy nie położyć od razu fugi w kolorze ciemniejszym, jednak biorąc pod uwagę rozmiary naszej łazienki (ok. 4m2), stwerdziliśmy, że ta mogłaby optycznie pomniejszyć nasz salon urody.
Po ponad 18 miesiącach od kompletnej przebudowy łazienki muszę jednak zacytować wiecznego dyrektora z polskiej komedii "Poszukiwany, poszukiwana" (Uwielbiam!!!): ZADANIA, JAKIE ŻYCIE STAWIA PRZED PROBLEMEM ZAGOSPODAROWANIA PRZESTRZENI UŻYTKOWEJ, ZWIĘKSZYŁY SZEROKI KROK FRONTU BUDOWLANEGO. Czyli fuga do przemalowania lub wymiany. 


Wspomnę tu, że pomysłodawcą szybkiego remontu jest w tym przypadku Maciek, nie ja. Nawał pracy w pracy (nie w domu) dość mocno odbił się na stanie technicznym naszego mieszkania i stwierdziliśmy, że możliwe, że nigdy nie znajdziemy czasu, żeby "zająć się" odświeżeniem i naprawieniem szkód. Powielu rozmowach, doszliśmy jednak do budującego wniosku, że po co przekładać niemożliwe (wygospodarowanie tygodnia) na później, skoro można od razu się z tym zmierzyć. A ponieważ na weekend majowy nigdzie nie wyjeżdżamy, miło będzie spędzić go w odnowionym mieszkaniu.

Reasumując (stosuję ten zwrot z premedytacją, gdyż ostatnio usłyszałam, że tak trudnych słów nie powinno się używać nawet w pracach magisterskich - autentyk!), do zrobienia w mieszkaniu jest:
- odmalować / wymienić fugę w łazience
- odmalować sufit w łazience
- odnowić ramę w łazience, wymienić zdjęcie z dziewczyną. 
- malowanie ścian w sypialni
- przytwierdzanie szaf sypialnianych do ścian, żeby się nie kiwały
- wymienić meble w sypialni (nowe łóżko i komody)
- wymienić wszystkie listwy przypodłogowe z prowizorycznych (styropian) na solidne (drewniane)

FARBA DO FUG
Najpierw białe fugi spróbujemy przemalować. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Maciek udał się po poradę do naszej ulubionej ostatnio firmy Flugger i dostaliśmy farbę, jak na załączonym obrazku. Bedę relacjonować, oceniać, opisywać.
I jeszcze opiszę po krótce nasze ostatnie problemy z blogiem. Pisałam na naszym profilu facebookowym, że wprowadziłam moderację komentarzy, gdyż straszliwie mnie ostatnio spamują. I to spamowanie (Co post to 30-50 dziwnych komentarzy) doprowadzilo do tego, że Google uznał naszą stronę dekornikową, jako potencjalne zagrożenie / spam w sieci. I powoli przestawały działać skrzynki pocztowe. Próbowaliśmy znaleźć rozwiązanie problemu od dwóch miesięcy, ja rwałam już włosy z głowy, bo nie muszę wyjaśniać, co dla sklepu internetowego oznacza brak kontaktu via mail. I wczoraj znaleźliśmy tzw. tymczas. To wciąż nie jest finalne rozwikłanie zagadki, ale w razie czego proszę się ze mną kontaktować przez Facebooka. Podobno chłopcy / panowie będą przenosić Dekornika, parcelować, zmieniać, przearanżowywać, a ja w związku z tym będę miała mnóstwo papierów do wypełnienia. Mogę nawet na Kopiec Kościuszki pójść, oby tylko wszystko działało.
Pozdrawiam, szykując się na kolejne 30 spamowych komentarzy w skrzynce :)))

sobota, 22 grudnia 2012

Lentex, proszę Pana...

Jest taka cudna scena w (cudnym) serialu "Alternatywy 4", kiedy do śpiewaczki i buchaltera przychodzi fachowiec (kolejny!) od podłogi. Podwija zgrabnie nóżką wykładzinę i mówi "Taaaaak, lentex proszę pana. Nie szkoda panu takiej ładnej kobity?" "Nie... Yyyy... Tak. Ale o co chodzi? " - odpowiada zmieszany buchalter. I tu zaczyna się tyrada o szkodliwości lenteksu i wyższości podłogi z czarnego dębu.
My nie potrzebowaliśmy fachowców, aby stwierdzić, że podłoga nie do końca zdała egzamin. Farba epoksydowa, która położyliśmy "w patrzerze" po prostu wstała. Za szybko, za świeżo, za... drogo.

Chociaż farba została przez nas kupiona w superpromocji na Allegro, to i tak żal. Należy bowiem wiedzieć, że po położeniu ściółki (w postaci samopoziomującej wylewki) warto odczekać kilkanaście dni, do ich całkowitego wyschnięcia. I dopiero wtedy finalnie malować. Ponieważ czasu było nam brak, nieco szybciej pomalowaliśmy podłogę. Farbie nie spodobał się ten pośpiech i postanowiła się po malutku wyprowadzać. I wyprowadzać nas stopniowo z równowagi.
Po dwóch tygodniach użytkowania skończyliśmy na rozpostarciu białych foliowych dywanów pod każdym z biurek. 

I tak oto postanowiliśmy przed Świętami urządzić sobie... kolejny remont. Wezwaliśmy oczywiście do pomocy majstra Mietka oraz Castoramę. Postawiliśmy na panele, jako materiał sprawdzony w poprzednich pracowniach (na Filtrowej były to lakierowane białe, na Siennej ciemne drewno). Białe lakierowane panele były przepiękne, jednak po roku wyglądały jak.... szare lakierowane panele. Drewno (choć to dużo powiedziane) lepiej spełniało nasze wymagania.
Szczególnie drewno w promocji, bo w Castoramie  panele były w dobrej cenie, czyli 18zł / m2. Kolor jaśniejszy niż na Siennej, co przjęłam z ulgą.
Pragnę tutaj przestrzec przed kupowaniem paneli na Allegro, a raczej przed planowaniem zakupu, przed uprzednim utwierdzeniem się u sprzedającego co do ceny finalnej. Przykład? Znaleźliśmy ładne biało-szare panele w bardzo dobrej cenie 25 zł/m2 (w Leroy Merlin te same kosztują 30 zł/m2). jednak pianka, która rozkłada się pod nimi kosztowała już 6 zł/m2, kiedy w Castoramie można ją dostać za 2,80 zł/m2. Zakupu należało oczywiście dokonać w pakiecie. Do tego cena propomocyjna nie obejmowała montażu paneli, który także był obowiązkowy, choć nie został opisany w ofercie. Ceny za montaż wymieniać nie będę.

I tak w dniu wczorajszym dwóch majstrów od rana kładło 130m2 paneli "Beauty of nature".

 
Prace remontowe, jak i dekornikowe trwały jednocześnie przez cały piątek. Ale pod koniec dnia pracownia wyglądała już tak. Teraz tylko sprzątanie.




Przepraszam za błędy w pisowni, ale mam jakieś 30 sekund do odpalenia silnika samochodu do wyjazdu do rodziny Maćka. Pozdrawiam!

sobota, 24 listopada 2012

Dwa projekty na jutro

Jesteśmy firmą, zajmującą się fototapetami. Dlatego fototapetę w pracowni posiadać powinniśmy. Stąd właśnie dziś zaprojektowaliśmy ścianę przy wejściu. Zawiśnie tam fototapeta.

A fototapeta będzie z Marylin. Właśnie trwa druk.

A drugie to nasze wejście. Bardzo informacyjne, z lekką nutką designu, przejawiającym się w czcionce pisanej.

Gigalampy

Gigantyczne lampy przemysłowe przyszły do nas gigantyczną przesyłką w tym tygodniu. Nikt nie spodziwał się tak - jeszcze raz napiszę - gigantycznych rozmiarów oświetlenia, gdyż na zdjęciu na Allegro wyglądały całkiem niepozornie:

Rzeczywistość okazała się jednak bardziej wybujała od wyobrażeń. Lampy mają wysokość 60cm.

Zanim naświetlę problem, z jakim będziemy się borykać w związku z wymiarem lamp, pozwalę sobie zacytować dyrektora (z zawodu!) z filmu "Poszukawany, poszukiwana":  Zadania, jakie życie stawia przed problemem zagospodarowania przestrzeni użytkowej, zwiększyły szeroki krok frontu budowlanego.


Do rzeczy:
Pomieszczenie ma wysokość ok. 330cm. Wysokość podłoga - stropy, które dzielą sufit, to ok. 260cm. A to na nich właśnie lampy będą zawieszone.
260 - 60 = 200cm.
Do tego jednak dochodzi sznur, na którym także będą zawieszone lampy. Sznur będzie o długości, dajmy na to, 20cm.
200 - 20 = 180cm.

Mam nadzieję, że panowie (i ja na obcasach) nie będą zawadzać głowami. Chwila nieuwagi może okazać bowiem się  bolesna.

Rozwiązanie zadania zostawiamy sobie na przyszły tydzień.
Z frontu budowlanego, dla Dekornika, Kasia Bachor.


czwartek, 22 listopada 2012

Takich dwóch, jak ich trzech, to ani jednego :)))

Ekipa remontowa w składzie trzech osób opuściła nasze biuro. Wczoraj jeszcze majster Mietek i dwaj panowie robili zaprawki na podłodze (farba odchodzi, ale o tym szerzej w weekend), przemalowywali przedsionek z pięknego bordo na biało oraz skręcali różne konstrucje na maszyny i materiały do wytwarzania m.in. dekornikowych produktów. Co demonstrujemy poniżej:

Jak przystało na majstra Mietka, oprócz wypłaty należą się fachowcowi także gratisy. W latach dawnych były to kartki, w latach współczesnych zużyte krzesła i wszystkie dostępne przedmioty metalowy. Na skup. Słusznie.
Po "wymieceniu" z naszej pracowni wszystkich rzeczy nieprzydatnych nam, a przydatnych Mietkowi, jego samochód wyglądał, jak na zdjęciu poniżej. I tylko Państwo mogą powiedzieć, czy lepszy jest ten, czy samochód Gregorego sprzed 3 lat, kiedy opuszczał mury na Emilii Plater, tuż po zakończonym remoncie mieszkania. Zresztą Mietek też tam wtedy był...

Zdjęcia sprzed 3 lat:
http://dekornik.blogspot.com/2009/08/meska-rzecz-byc-daleko.html

Zdjęcia sprzed 1 dnia:

wtorek, 20 listopada 2012

Work in progress

Czyli będziemy mieli schody, bo od soboty wspinaliśmy się do pracowni po prętach, pozostałościach po poprzednich schodach kafelkowych. Wyjątkowo wątpliwej urody...


niedziela, 18 listopada 2012

Strzał w niedzielną dziesiątkę!

A dokładnie w 10 godzin pucowania, wiercenia, podłączania, cięcia, zamiatania, mycia szyb (again!) i w końcu robienia kanapek.

Miało być szybkie sprzątanie, wyszedł z tego maraton konstrukcyjno-pracowniczy. Szczególnie, że ekipa montująca powiększyła się o trzy osoby. 1. Radek, brat Piotrka, elektryk z zawodu i powołania; 2. Michalina, zwana Miśką, półtoraroczna pociecha ww. Radka, mały rozbawiacz i sama słodycz; 3. Last but not least - Ada, dziewczyna Artura, który we wczorajszym wpisie demonstrował skracanie stołu i... muskuły. Ada i ja pełniłyśmy funkcję sił porządkowych, a od czasu do czasu zaplecza kuchennego.

Ale po kolei. Do pracowni dotarliśmy około południa, po 10 godzinach snu. Potem czekało nas już tylko 10 godzin pracy. Zaczęliśmy od podziału obowiązków - ja z Adą do mycia szyb, Artur do montaży półek z płyty wiórowej (część druga), Piotrek pojechał po brata elektryka, a Maciek rozkładał sieć komputerową. 


Ponieważ ja robię zdjęcia, nie ma dokumentacji czyszczenia szyb przeze mnie i Adę. Została za to uwieczniona współpraca Ady i Artura przy montaży płyty na narzędzia oraz półki w łazience. "Slajdszoł" poniżej:

Następnie Artur wraz z Piotrkiem przywiercili tablicę ogłoszeń, podobną do tej, jaką chlubił się Stanisław Anioł z ulicy Alternatywy 4. Postanowiliśmy, że pierwszym ogłoszeniem, podobnie jak w kultowym serialu, będzie nabór na zajęcia plastyczne "u gospodarza domu".

Następnie Artur przeszedł do załogi Radka, który podłączał nam elektrykę. Zajmował się podawaniem, odkładaniem i doświetlaniem. Radek z kolei elektrykiem jest doświadczonym i ma swoją firmę o nazwie Q El. Radek przyjechał ze swoją córką Michaliną, amatorką ciastek Petitków oraz misiów.

Odinstalowane przez Radka świetlówki bardzo przypadły do gustu jego bratu, Piotrkowi vel Lordowi Vaderowi.

No i Maciek, który zajął się podłączaniem komputerów i wyczarowaniem tego, że biuro ma tzw. sieć - internet musi działać, komputery i maszyny muszą współgrać. Pojedynek Maciek kontra sieć, poniżej:

12:30

14:30

16:30

18:30

O 20:30 wszystko już działało, a Maciek - jak sam mówi - rozkładanie sieci może sobie wpisać do Curricul Vitae.
Maciek jest także pomysłodawcą bardzo sprytnej konstrukcji odkurzającej. Majster Mietek bowiem zostawił nam na najbliższy tydzień odkurzacz przemysłowy, machinę piekielną. Machina jednak ma jedną usterkę, zbiera jedynie duże rzeczy i chomikuje je wewnątrz. Ma za to tendencję do wyrzucania kurzu, co sprawia, że... się kurzy. Maciek wziął rurę od wentylacji przemysłowej i taśmą izolacyjną podłączył ją do odkurzacza. Drugi koniec rury wyrzucić za okno. Konstrukcja wyglądała piekielnie i działała bombowo!

Nauczyłam się także dziś dwóch rzeczy.
Po pierwsze: Co to są TRYTKI? Trytki to plastikowe opaski zaciskowe. Takie np. do łączenia kabli. Kiedy mamy ich pięć, ściskamy je trytką, aby nie latały we wszystkie strony. Wtedy mamy coś na kształt jednego grubego kabla.
Po drugie:  Oprawa świetlówek oprawie nierówna. Nasze oprawy hermetyczne Flux 2x36W (Wat) to nie najwyższej jakości zabezpieczenie - tak twierdzi Radek. Maciek się z nim nie zgadza. W tej kwestii ufam Radkowi.

A tak już nasza pracownia wygląda po 10 godzinach pucowania. Jutro przymiarka do pracy :)


I teraz do akcji wkraczam ja!!! Dekoracyjnie! 
C.D.N.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...