Na pewno wiecie, że ja bardzo lubię maseczki. Wszelakiego rodzaju. Przerabiałam saszetkowe, glinki, węglowe, peel off...
Ucząc się do zawodu kosmetyczki, algi wykonywałam w szkole. Nakładałam je za pomocą szpatułki, która bardzo ułatwiała aplikację. W domu nakładanie jest utrudnione, ale kto jak nie ja? Ze wszystkim sobie poradzę.
Na ostatnim spotkaniu blogerek, dostałam szansę testowania zielonych alg, polskiej marki Jadwiga, którą już poznaliście, przy okazji wpisu o maseczce mineralnej.