O tym przyjemniaczku, miałam Wam pisać już dawno temu. Pomimo używania, wciąż wylatywało mi z głowy, żeby go opisać. Kiedy już się skończył, przyszła ta wiekopomna chwila, w której Lefrosch Rillo doczekał się recenzji. Jesteście ciekawi co o nim sądzę? Zapraszam do dalszej części wpisu.