Witam wszystkich, którzy są ze mną, wszystkich którzy po cichutku zaglądają i wszystkich, którzy przyjdą tylko raz i nigdy nie wrócą. Cieszę się, że jesteście :)

Obserwują:

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Druty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Druty. Pokaż wszystkie posty

środa, 7 marca 2018

Ale to już było...

... i może jeszcze będzie :)

Witajcie :)

Idzie wiosna. U mnie na razie powoli, ale podobno ma przyspieszyć od niedzieli. Wreszcie skończyły się mroźne, wietrzne dni i można optymistyczniej popatrzeć na świat. Co prawda siedzę w domu, bo jestem chora, ale nadchodzące cieplejsze powietrze i topiący się za oknami śnieg cudownie mnie nastraja. Ptaki też już od kilku dni radośniej śpiewają. Wreszcie będzie można odtrąbić koniec zimy.

Natomiast nie bardzo jestem zadowolona z moich poczynań robótkowych, bo nie zdążyłam przed końcem zimy z kominem. Pocieszam się tylko faktem, że w przyszłym roku znów będzie zima i może jednak się przyda.
Komin z tej samej włóczki co poprzedni, Angora Active. Nieco tylko wyższy i innym wzorem.



***

Teraz książkowo. Po pierwszej powieści Diane Chamberlain, sięgnęłam po jej kolejne pozycje.


Dobrze się czyta tę autorkę. Niebanalna akcja powieści, trochę zagmatwane losy bohaterów i oczywiście szczęśliwy koniec. 


Ponieważ zbliżają się Święta Wielkanocne, a na waszych blogach goszczą już zajączki, kurki, jajka, przypominając mi o konieczności wykonania kilku ozdób, więc wykorzystam te moje wolne dni, do wiercenia dziurek w skorupkach. Ale o tym pewnie następnym razem :)

Pa :)

sobota, 17 lutego 2018

Zdążyłam przed końcem zimy :)

I skończyłam wreszcie golf dla syna :) Jest bardzo miękki i ciepły.
Na wzrost 183cm wyszło 80dag włóczki Merino Gold. Robiłam podwójną nitką i drutami nr 5.






Zdjęć na modelu nie będzie, bo model niechętny do współpracy jako model ;) Chciałam sobie zrobić zdjęcie, ale jest na mnie zdecydowanie za wielki :)))))))))) Ogólnie, jestem zadowolona.

W przerwach pomiędzy robótkami i pracą nadrabiam zaległości czytelnicze. Wreszcie zapisałam się do biblioteki w naszej gminie. Na początek wypożyczyłam pierwszy tom sagi "Zemsta i przebaczenie" Joanny Jax.



Chciałam od razu wypożyczyć kolejne tomy, jednak niestety, są wypożyczone. Dlatego, teraz już biorę tylko seriami. I tak trafiła do mnie Ałbena Grabowska, polska pisarka z bułgarskimi korzeniami.


Pierwszy tom w piękny sposób opisuje historię dziewczynki, córki z nieprawego łoża, inteligentnej, otoczonej dobrobytem i bardzo samotnej.
Po drugi tom sięgnęłam z automatu, żeby poznać dalsze losy dziewczynki. I niestety troszkę się zawiodłam. Za dużo się dzieje, jak na jedną osobę.
Trzeci tom mnie najzwyczajniej w świecie zmęczył. I przypomniały mi się słowa waszych komentarzy, że nie warto się nad lekturą męczyć. Tak więc po około 250 stronach, przeleciałam po łebkach aż do ostatniego rozdziału, który utwierdził mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłam.
Teraz myślę opowiedziana w pierwszym tomie historia, pomimo tragicznego zakończenia, powinna się na pierwszym tomie skończyć. Byłoby bardziej... życiowo i prawdopodobnie :) Ale to oczywiscie moje zdanie. Saga ma bardzo dobre recenzje.

Żeby się odstresować opisami wojny, przesłuchań, prześladowań, gestapo i abwery, sięgnęłam po
"Sekretne życie Cee Cee Wilkes"


Współczesna powieść, która mogłaby się wydarzyć na prawdę.
Cee Cee, zakochana szesnatolatka, w imię miłości, wplątuje się w porwanie ciężarnej żony gubernatora...
Po dwudziestu latach szczątki gubernatorowej zostają odnalezione, jednak nie ma śladu po dziecku.
Co zrobi Cee Cee? Czy wyjawi prawdę kładąc na szalę spokój swojej rodziny? Czy prawda, która może uratować życie oskarżonego,  niszcząc życie najbliższych, warta jest ujawnienia?

Na koniec przesyłam Wam lekko mroźny, słoneczny dzień :)


Do następnego :)


piątek, 12 stycznia 2018

Moge zakończyć okres świąteczny :)

Dzień dobry wszystkim miłym Gościom.

Dziś jest Dzień Sukcesu Poczty Polskiej!

Dlaczego?
Bo właśnie dziś PP dostarczyła mi życzenia świąteczne, które w połowie grudnia ubiegłego roku wysłała do mnie zawsze pamiętająca Marzenka z bloga Świat Cieni.





Marzenko, to nic, że późno. Dziękuję Ci za pamięć, cudowne życzenia i te radosne, przyjacielskie bałwanki. Sprawiłaś mi ogromna radość :)

Poczto Polska, odtrąb sukces...


***

W temacie robótkowym niewiele. Chyba za sprawą jakiegoś pędzącego czasu. Mam nadzieje, że choć troszkę zwolni. 
Robię golf dla syna. Miałam zrobić komin, ale usłyszałam: a nie zrobiłabyś mi mamuś takiego swetra jak kiedyś? No to robię. Jakiś wielki ten mój syn. Robię i robię... ale już jestem w rękawach. Myślę, że przed końcem zimy się wyrobię :)


Na imieniny dostałam komplet drutów HiyaHiya i powiem Wam, zakochałam się w nich.  Mercedeski jak nic :) Idealne połączenie druta z żyłką. Nic nie haczy, nic się nie zatrzymuje, robótka na nich płynie. 
te na zdjęciu, służą mi już tylko po to, żeby  łapać luźne oczka.

***

Pogoda beznadziejna. Na dwanaście dni stycznia,  siedem było z opadami śniegu, śniegu z deszczem lub deszczu. W ogrodzie mokro, można po trawie się ślizgać.
Temperatury nie pozwalają roślinom zapaść w zimowy sen.


Może zima nie przyjdzie w kwietniu?

Pozdrawiam Was wszystkich, dziękuję za wszystkie życzenia i komentarze i lecę teraz do Was.

czwartek, 7 grudnia 2017

Otulacz i bombka

Witam Was serdecznie i dziękuję bardzo za wszystkie słowa jakie zostawiacie w komentarzach. Przepraszam, że nie odpisuję na komentarze, ale czas pędzi, ja zarobiona, a chcę poczytać co się dzieje u Was na blogach :)

Grudzień to miesiąc prezentów. Okazji jest mnóstwo: mikołajki, święta,  imieniny mojego brata, mojej kuzynki, moje, urodziny mojego syna i wnuka, więc pracy przy prezentach moc.

Dla jednej wyjątkowej osoby zrobiłam otulacz


Wysokość 47cm (90 oczek)
Obwód 65cm
Druty nr 5
Zużyłam pół motka włóczki Angora Active
Otulacz wyszedł mięciutki, a ponieważ włóczka ma lekki włosek, będzie też ciepły.

Do otulacza dołączyłam bombkę szydełkową. Bombka jest spora, ma 15cm wysokości i pewnie nie powstałaby, gdybym nie znalazła pierwszej połowy zrobionej w ubiegłym roku :) Do tego, nigdzie nie mogłam znaleźć schematu, więc robiłam drugą połowę "czytając" to co zrobiłam rok temu z pierwszej połowy. Myślę, że się udało





 Ponieważ bombka jest bardzo dziurawa, więc otuliłam ją cieplutkim otulaczem :)





Skończyłam też robić gwiazdki i resztę bombek, które pojadą w świat. Na razie schną na suszarce.

Komplecik jest zrobiony na prezent, więc zgłaszam go do zabawy u  Reni.



Do następnego razu, pa :)

niedziela, 22 października 2017

Dla dużego taty i małego synka.

Witam Was :)
Idzie zima, wieczory i ranki robią się coraz chłodniejsze. W ubiegłym miesiącu podsłuchałam jak mój zięć mówił, że chciałaby komin, taki wełniany, zawijany wkoło szyi. Ponieważ moja córka do drutów miłością nie pała, pomyślałam, że zrobię taki komin mojemu zięciowi. Kocha moje dziecko, dobry chłopak jest, to mu się należy :)

Jak ma tata, to przecież synuś też musi mieć. Dorobiłam drugi, malutki kominek dla mojego wnuczusia. I tak dziś oboje zostali obdarowani:)


Kominy są cieplutkie, bardzo miękkie i milutkie.
Wykonane z włóczki Nova, firmy Lang Yarns, drutami nr 5.

Dla zainteresowanych trochę szczegółów technicznych.

Komin męski: obwód 135cm, wysokość 35cm. Robiony z szerokości, 90oczek.
Komin dla maluszka: 100 oczek(18cm obwodu), wysokość 20cm. Ostanie 8 rzędów robiłam drutami nr 6, aby podstawa komina byłe nieco luźniejsza.
Zużyłam niecałe 5 motków.

Włóczka to mieszanka 48% wełny owczej,  32% wełny z merynosa i 20% poliamidu. Wykonana jest splotem łańcuszkowym co daje jej niezwykłą puszystość.

Ponieważ oba kominy zostały zrobione jako prezent, zgłaszam je do zabawy u Reni





Teraz lecę poczytać co u Was.
Dobranoc :)

sobota, 31 października 2015

Spotkanie z Bożenką i prezentacja śliweczki

Dzień dobry, choć zamglony ;)

Jakiś czas temu mój mąż pełen wiary w moje umiejętności zapytał czy dam rade naprawić to:





Od słowa do słowa, okazało się, że gałki są dwie :) Jedna jest zupełnie nie obleczona, brzydka, oliwkowozielona, z jakiegoś dziwnego gumowego plastiku ( zdjęcia tej drugiej nie mam).

Hmmmm, mogę spróbować, ale myślę, że znam kogoś, kto zrobi to na pewno dużo lepiej ode mnie :)
Tym kimś jest ???

I tym sposobem wczoraj spotkałyśmy się razem, a ja mogłam odebrać to zielonooliwkowe brzydactwo, które teraz, za sprawą zdolnych rąk wyżej wymienionej wygląda tak:


Całkowicie zrobiona ręcznie :) Piękna prawda???
Bożenko, jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za cały trud i za cudowny czas spędzony przy południowej kawce.

***

Teraz druga sprawa. Obiecałam w komentarzach, że pokażę moją narzutkę z poprzedniego posta na sobie. Dziś zrobione zdjęcia, więc wklejam śliweczkę na człowieku :)

Jedno jest pewne, pupa to w tym nie zmarznie :)

A teraz czas na myśli o przemijaniu i na nabieranie pokory do życia.

Do następnego.

czwartek, 29 października 2015

Ostatnie dni śliwkowego wyzwania

Witajcie :)

Jednak zdążyłam wydziergać śliwkowe... simple shrug.. cokolwiek to znaczy...
Według mnie to kamizelka, narzutka. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam ten krój zapragnęłam go mieć. Kolor włóczki niechcąco wpasował się w kolorystyczne wyzwanie u Danusi.


Ale też gdyby nie Danusia, pewnie robótka jeszcze jakiś czas przeleżałaby w koszyku, czekając na luźniejsze chwile. Taka mobilizacja czasem się jednak przydaje.
Zdjęć na człowieku brak. Byłam sama w domu, a jutro z kolei ja za dnia do domu nie wrócę.
Kamizelka zrobiona, forma przetestowana i mogę powiedzieć, że nie jestem zachwycona. Co ciekawie wygląda na zdjęciu, niekoniecznie jest wygodne. Prześpię się z tematem i wtedy podejmę decyzję co dalej z tym, prawie kilogramowym kocem ;)
No to pokażę Wam mój wymarzony (do niedawna)  crochet shrug.


O kolorze śliwkowym pisałam w moim poprzednim śliwkowym poście, więc powtarzać nie będę. W skrócie tylko powiem, że lubię go.
Teraz lecę Stefcia otulić, na pewno nie zmarznie:)

Ufffff, zdążyłam!

Ps.
U mnie również jest piękna złota jesień.
Pa.

Edycja 30.10.

Wiecie, coś mi się poknociło z tą wagą. Na wdzianko zużyłam 9 motków, ale po 5 dag, nie po 10. Więc nie ma prawie kilo tylko 45 deko, sorki :) Nie poprawiam w treści, bo wtedy komentarz Doroty będzie bez sensu :)

Do następnego :)

sobota, 21 lutego 2015

Zaległe decu i bieżące drutki

Witam serdecznie wszystkich oraz nowe obserwatorki Marię i Olę oraz Magdę i Mirkę, cieszę się, że zechciałyście zagościć w moich progach, zapraszam na dłużej :)

Niewiele się ostatnio u mnie dzieje robótkowego, a to z powodu choroby naszej Pusi, która niestety do zdrowia nie ma już szans powrócić. Robimy co się da, z lekarzami weterynarii, żeby żyła sobie bez cierpienia i spokojnie.

W wolnych chwilach powstało walentynkowe serduszko dla dwojga. Wisi sobie teraz w naszej sypialni.






Drugą rzeczą jaką zrobiłam, to słój na herbatę. Kiedyś był w nim miód. Miodek został zjedzony, więc szkoda było zostawić taki fajny słoik samemu sobie.








Wreszcie zabrałam się za drutki. Już mi było za nimi tęskno. Przesyt szydełkowych tworków?  Chyba tak. Powstaje więc grafitowe cosio, na wymiankę z Bożenką. Tylko proszę, trzymajcie kciuki, żeby wyszło co ma wyjść, bo schemat co prawda dostępny, ale na dużo grubszą nitkę i druty. Dopasowuję z głowy, zupełna samowola interpretacyjna ;)



Widoczne czerwone i niebieskie nitki, to kordonek, który zastępuje piękne dyndające na drutach markery, a których dyndanie mnie lekko rozprasza. Nie ma to jak peerelowski patent :)

Życzę Wam miłego, ciepłego weekendu :)


poniedziałek, 13 października 2014

Otulacz

Wpadam i od razu witam Dorotę co ma kota, fajnie że jesteś a jeszcze fajniej będzie jak zostaniesz :)
No i nie mogę sobie odmówić powitania niepowitanej (tak jakoś z początku nie ogarniałam sama tego co piszę ;)) Krysi, która była, jest i mam nadzieję będzie u mnie gościć nadal :) Witajcie Obie Kociary wspaniałe :)

Z powodu nieustannie pędzącego czasu nic nowego jeszcze nie powstało. Na szydełku mam obrus z elementów, jednak jeszcze sporo czasu upłynie zanim będzie się nadawał do pokazania. Na drugim szydełku robią się ozdoby choinkowe: dzwoneczki, bombki, aniołki, sopelki i śnieżynki. Mam w planach małe candy właśnie z nich, więc wkrótce się pojawią na blogu, może ktoś będzie chętny?

Żeby tak całkiem odłogiem blog nie leżał, pokażę Wam otulacz, który zrobiłam na wymiankę quilingowo-wełnianą z Lucynką. Dotarł do adresatki, więc może się już ujawnić. Jest to drugi taki otulacz, który robiłam, a pierwszy, który pokazuję.


W ogrodzie, ku mojej radości pojawiły się żaby :) Nie było ich przez kilka lat. Kiedyś kumkały wieczorami, dawały koncerty, potem zniknęły. A w ostatnich dniach widzę ich coraz więcej :) Oto przedstawicielka
Żaba trawna (Rana temporaria)

Edit;
po dokładnym przestudiowaniu tematu żab poprawiam mój błąd, jest to przedstawiciel. Poniżej oczu na brązowej plamie skroniowej widoczne są rezonatory, a mają je tylko samce :)
A po za tym... jesień

A ponieważ nadal u mnie jest ona złota polska, to przesyłam Wam promienie słońca :)
Do następnego :)

środa, 24 września 2014

Czerwono mi :)

Witam serdecznie wśród obserwatorów Antosię oraz DianęArt. Bardzo mi miło gościć Was na moim blogu.
Antosię znalazłam w blogowym świecie gdy, Lucy pokazała mi zdjęcie mitenek, jakie chciałaby mieć Jej córka. Do wyboru miałam rękawiczki i mitenki. Okazało się, że mitenki zrobione właśnie przez Antosię, o TE, były dla mnie wzorem :) Dziękuję przy okazji Antosi, za inspirację. Zresztą, jaka to inspiracja, ja po prostu odgapiłam całkowicie te mitenki. Zero kreatywności, samo odwzorowanie.
Nigdy wcześniej nie robiłam rękawiczek. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że wszystkie moje prace wykonuję bardzo luźnym splotem. Przy rękawiczkach to wyszło, bo wyszła mi drabinka w pierwszej, próbnej rękawiczce i dziury przy nabieraniu oczek na palce.


Do następnej wzięłam cieńsze drutki i ścieśniłam się trochę. Trochę, to mało powiedziane, po zrobieniu drugiej, tak mnie bolały wszystkie stawy w ręce, że nie mogłam utrzymać potem niczego w rękach :) Druga rękawiczka wyszła mi prawie dobrze, ale była malutka. Choć robiłam dokładnie wg podanych informacji w czasopismach, okazała się dużo mniejsza niż opisane. Nie może być tak ciasna, bo po praniu wełna może się skurczyć i rękawiczki będą dla lalki :/

 Poszperałam w necie i natrafiłam na wspaniały kurs Intensywnie Kreatywnej Rękawiczki krok po kroku. Mnóstwo bardzo przydatnych informacji. Kurs składa się z kilkunastu części i oczko po oczku pokazuje jak poradzić sobie z dziurami, drabinkami, a raczej z tym, aby ich nie było i jak zrobić piękne rękawiczki :) Moje wielkie dzięki dla Autorki :)))
Muszę przyznać, że przy palcach poległam. Zrobiłam mitenki, ale obiecałam sobie ćwiczyć i kiedyś dorobię do kompletu rękawiczki z klapką, pięciopalczaste :) Trzymajcie mnie za słowo! Mitenki są w ramach wymianki za mandale, a tak się prezentują:


Ponieważ zamiast rękawiczek są mitenki, dorobiłam coś do kompletu, ale to będzie niespodzianka, więc jak zostanie zaakceptowana, to pokażę ją w którymś z następnych postów.
Oczywiście, moje mitenki zgłaszam do zabawy u Danusi:


Co mogę powiedzieć o kolorze czerwonym? Gdy wszystko już u Danusi zostało powiedziane? Dodam tylko jedno: każdy kolor jest piękny, pod warunkiem, że jest czerwony :)
Moja szafa, a raczej jej wnętrze, jest bardzo monotematyczne, większość rzeczy jest czerwona :) Za to w wystroju mojego domu nie mam nic czerwonego. W zaciszu domowym otaczam się żółcią, pomarańczą i mleczną zielenią. Ciekawa jestem co na to powiedziałby psycholog?

Do banerka Danusiowego, wklejam swój własny, osobisty, ukochany ;)

To tak "dla jaj" ;)
Tym postem żegnam się z kolorowymi wyzwaniami u Danusi. Wszystkim Wam bardzo dziękuję za świetną zabawę, obiecuję nadal do Was zaglądać (nie pozbędziecie się mnie tak łatwo). Obecnie czas nie pozwala mi na dodatkowe robótki, mam dość dużo zobowiązań i muszę się z nich wywiązać,a czas nie chce się zatrzymać.
Danusi dziękuję za wspaniałą zabawę, za ten ostatni kolor, który kocham, za możliwość  poznania wielu nowych, wspaniałych osób i za nowych obserwatorów, mam nadzieję, że zostaną ze mną na dłużej :)
Do zobaczenia :)

 

piątek, 22 sierpnia 2014

Plany na najbliższą przyszłość

Witam serdecznie moich nowych gości wśród obserwatorów: Dorotę ( nie wiem gdzie mogę Cię znaleźć), Honoratę, Ewelę i zapraszam do pozostania :)

Wczoraj zastanawiałam się co by tu zrobić następnego na szydełku i... hola, hola, nie tak szybko. Najpierw muszę skończyć tacę decu. Zaczęłam ja robić z moją córką i po pierwszym malowaniu lakierem, córcia doszła do wniosku, że to gupio zrobiłyśmy, bo źle nakleiłyśmy główny motyw. Taki odcięty równo, a nie potargany, nie wtopiony w tło. No cóż, zdzierać nie planuję, bo raczej nie dam rady, muszę zrobić coś, żeby jakoś było.Wszelkie sugestie mile widziane :)



Druga sprawa to motki leżące w szafce i powoli zajmujące coraz więcej miejsca. Mają być dwa obrusy szydełkowe. Jeden okrągły i jeden podłużny z motywów.



Na skończenie czeka obrus, do którego jakoś straciłam zapał i męczę go od czasu do czasu. Dlaczego mi nie po drodze z tym "dziergaczem", nie wiem. Jest czerwony, jest w kwiatowe motywy więc niby wszystko co lubię, a jednak... Może mi ktoś wytłumaczyć co dokładnie znaczy nazwa UFOk? Jakiś to skrót niewątpliwie chytry ;)
Kolejna sprawa, włóczka, którą kupiłam na blogu Magdaleny. Cudownie miękka i cudownie łososiowa. Przeznaczona na semele, w której się zakochałam po oglądaniu tej chusty u Eli. Semele Eli są tak cudowne, że chyba nie można obok nich przejść obojętnie :) A włóczka od Madzi, nie dość, że w bardzo atrakcyjnej cenie, to jeszcze błyskawicznie dostarczona.



Jeszcze chciałabym zabrać się za twórczość wiklinowo-papieniczą i uwikłać kosz do mojej kuchni. Kosz ma być duży, rurek mam mało, ale za to gazet całe sterty.
O rety, przecież jeszcze czekają na swoje lepsze czasy dwa krzesełka składane, obdarte ze skóry, bo pokrycie pękło ze starości. Bo to oczywiste, że ze starości, a nie z nadmiaru kilogramów, które musiały udźwignąć :) Zresztą stare pokrycia były już brzydkie jak noc listopadowa, teraz będą pomarańczowe. Natomiast leżak rozkładany będzie miał nowy materac w słoneczniki :)



Plany, plany, plany... im jestem starsza tym bardziej się ich boję...

EDIT 23 sierpnia.
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze dotychczasowe :)
Ja to jestem jakiś faktycznie UFOk. Przecież wiem co mam robić jako pierwsze, tylko cholesterol mi czasem w myśleniu przeszkadza :).
Wymianka z Lucynką :) Przynajmniej nie muszę się już zastanawiać, za co się zabrać :)))))))))))))


A teraz lecę grabić trawnik. Goście, goście, goście tralalala :)