Witam wszystkich, którzy są ze mną, wszystkich którzy po cichutku zaglądają i wszystkich, którzy przyjdą tylko raz i nigdy nie wrócą. Cieszę się, że jesteście :)

Obserwują:

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szycie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szycie. Pokaż wszystkie posty

środa, 29 kwietnia 2015

Prezentacja wymianki - ciąg dalszy

Witajcie :)
Witam również serdecznie wśród obserwatorów Agatę, kolejną ogrodowo zakręconą młoda osóbkę oraz
Marie Ferreira, pierwszą moją obserwatorkę zagraniczną, oraz Annę S, krzyżykową perfekcjonistkę :) Cieszę, się że zechciałyście zatrzymać się w moich progach :)

Ostatnio pokazałam Wam część wymianki z Danusią. Dziś już wiem, że Danusia otrzymała to co dla Niej zrobiłam, więc prezentuję na blogu moje, bardziej lub mniej udane starania ;)
Danusia chciała siatkę na zakupy. Napisała, że chodzi Jej po głowie prosta torba z długimi uszami na zakupy. I z kieszonką, żeby kluczy w rękach nie nosić. Prosta torba, myślę sobie, dam rady. Ale jak to ja, musiałam coś od siebie dodać, bo czasem warto mieć w zapasie uszy krótkie. No to z grubszej bawełny uszyłam taką oto najprostszą na świecie torbę.



Jak tak na nią patrzyłam, to miałam coraz mocniejsze wrażenie, że taka siatka to trochę mało za tyle roślinek. Postanowiłam więc do kompletu uszyć torbę mocniejszą, usztywnianą i w formie przestrzennej bardziej.
Torba bliźniacza, ale jednak inna wygląda tak


Torba ma uszy tylko na ramię, jest w całości lekko usztywniona pianką ocieplającą i ma w środku podszewkę.



 Druga wersja bardziej mi się podoba i postaram się w miarę wolnego czasu uszyć również taką dla siebie :)


piątek, 29 sierpnia 2014

Pokrowce w słoneczniki

Witajcie,
bardzo, bardzo wszystkim Wam dziękuję, za tak liczne komentarze, które mi zostawiacie. Są tak bardzo mobilizujące, że igła w maszynie rozgrzała mi się do czerwoności :) Dostałam powera maszynowego i przypomniałam sobie, jak bardzo kiedyś lubiłam szyć. Na maszynie szyję dzięki moim dziadkom, od których dostałam ją na moje 15 urodziny. Z pełną instrukcją obsługi i z nadziejami, że wnuczka krawcową zostanie :))) Kochana babcia i kochany dziadziuś :)))
Krawcową nie zostałam, moje plany zawodowe były już w tamtym czasie zupełnie inne. Jednak super Łucznik, z wieloma funkcjami szycia ( w tamtych latach była to najnowocześniejsza maszyna) zmobilizował mnie do zainteresowania się szyciem.
Mijały lata, a ja coraz mniej sięgałam po maszynę, jednak niedawno postanowiłam ja odkurzyć. Inspiracją do szycia tym razem były moje koty. Kocham te futrzaste indywidualności, ale chcę też mieć w domu w miarę przytulnie, bez wybebeszonych na lewo obić kanap i wersalek. I tak się to znów zaczęło.
Po ostatnim uszyciu obrusa z zasłony i nowych pokryć na krzesełka, stwierdziłam, że skoro już mam maszynę w ruchu i na wierzchu, to zabiorę się za leżak w słoneczniki. Stara pianka już była tak cieniutka, że sprężyny wbijały mi się w plecy i w doopkę. Pokrycie też już dosyć sprane, nie wyglądało efektownie.  Z nowej gąbki grubości 3 cm zrobiłam nowy materac. Pokrowiec jest ściągany, uszyty z kieszenią na zagłówek, zapobiegającą zsuwaniu się materaca w dół.
Stary materac


Mąż przyjechał do domu i stwierdził, że niepotrzebnie kupowałam nowy leżak :))))
Z pozostałego kawałka materiału i z reszty gąbki uszyłam też poduszki na drewniane, składane krzesełka. Mój taras jest niezadaszony, dlatego wszystkie meble są składane, aby mogły być na zimę chowane do domu. Krzesełka przed wiosną będę jeszcze odnawiać. 
Na tym etapie szycie zakończyłam :)
Jestem bardzo zadowolona z mojej nauki dziergania rękawiczek pięciopalczstych. Moje pierwsze rękawiczki, wyglądają jak rękawiczki :)  Efekty pokażę jak zrobione dojadą do zamawiającej :)

Życzę Wam słonecznego i radosnego weekendu :)

wtorek, 26 sierpnia 2014

Realizacja planów

Witam bardzo serdecznie nową obserwatorkę Ulę, ciesze się, że do mnie zajrzałaś, zapraszam do pozostania :)

W temacie planów nieco drgnęło. Sprzyjała mi w tym pogoda i urlop, który mam w tym tygodniu. Wczoraj podziałałam intensywnie w ogrodzie, ale jeszcze nie czas na przesadzanie. Jeszcze floksy zaczynają puszczać nowe pąki, powtórnie kwitnie lawenda i przetaczniki. Dziś leje od rana i jest zimno. Wobec tego usiadłam do maszyny z zamiarem pokrycia krzesełek leżakowych nową tkaniną.

Szkielet krzesełek pokryłam pomarańczowa Codurą. Szyłam nićmi Tytan40. Krzesełka nie są cudownie piękne, ale szkoda było mi wyrzucać całkiem dobrych szkieletów aluminiowych. zawsze gdzieś się przydadzą w ogrodzie. Po uzyskaniu nowego ubranka prezentują sie tak

A widzicie co leży na stoliku? Tak, taca. Dziś popołudniu wyschła ostatnia warstwa lakieru, chyba czternasta. Po waszych komentarzach z poprzedniego posta, wpadłam na pomysł, żeby środkowy motyw wykończyć kawowo. Jako, że w cieniowaniach nie czuje się dobrze wymyśliłam sobie kawowy pyłek. Na prawdę, kropeczki są z mielonej bardzo drobno kawy. Wokół środkowego motywu posmarowałam tacę klejem, na to przez drobne sitko pospałam zmielona kawę, całość po kilkunastu minutach polakierowałam lakierem w sprayu. Następnie po wyschnięciu, zwykłe lakierownia i matowienia. Złote myśli kawowe wykonane są metodą transferu. Wykorzystałam do nich medium do transferu Cadense i kserokopii w lustrzanym odbiciu.





Po za planem uszyłam tez obrus na ławę. Jak wiecie mam koty w domu. Kotki uwielbiają wyskakiwać na meble, czasem im się zdarza startować z ławy lub na niej wyhamowywać swoje kocie gonitwy. Efektem są wiecznie spadające na podłogę serwety. Dlatego, skoro miałam już wyciągnięta maszynę do szycia więc ze starej bawełnianej, grubej zasłony uszyłam obrus. Rogi zawiązałam bawełnianą koronką, żeby się nie zsuwał na podłogę.

Wieczorami dziergam rękawiczki. I tak leci sobie powolutku :)
Miłego wieczoru Wam życzę :)



piątek, 22 sierpnia 2014

Plany na najbliższą przyszłość

Witam serdecznie moich nowych gości wśród obserwatorów: Dorotę ( nie wiem gdzie mogę Cię znaleźć), Honoratę, Ewelę i zapraszam do pozostania :)

Wczoraj zastanawiałam się co by tu zrobić następnego na szydełku i... hola, hola, nie tak szybko. Najpierw muszę skończyć tacę decu. Zaczęłam ja robić z moją córką i po pierwszym malowaniu lakierem, córcia doszła do wniosku, że to gupio zrobiłyśmy, bo źle nakleiłyśmy główny motyw. Taki odcięty równo, a nie potargany, nie wtopiony w tło. No cóż, zdzierać nie planuję, bo raczej nie dam rady, muszę zrobić coś, żeby jakoś było.Wszelkie sugestie mile widziane :)



Druga sprawa to motki leżące w szafce i powoli zajmujące coraz więcej miejsca. Mają być dwa obrusy szydełkowe. Jeden okrągły i jeden podłużny z motywów.



Na skończenie czeka obrus, do którego jakoś straciłam zapał i męczę go od czasu do czasu. Dlaczego mi nie po drodze z tym "dziergaczem", nie wiem. Jest czerwony, jest w kwiatowe motywy więc niby wszystko co lubię, a jednak... Może mi ktoś wytłumaczyć co dokładnie znaczy nazwa UFOk? Jakiś to skrót niewątpliwie chytry ;)
Kolejna sprawa, włóczka, którą kupiłam na blogu Magdaleny. Cudownie miękka i cudownie łososiowa. Przeznaczona na semele, w której się zakochałam po oglądaniu tej chusty u Eli. Semele Eli są tak cudowne, że chyba nie można obok nich przejść obojętnie :) A włóczka od Madzi, nie dość, że w bardzo atrakcyjnej cenie, to jeszcze błyskawicznie dostarczona.



Jeszcze chciałabym zabrać się za twórczość wiklinowo-papieniczą i uwikłać kosz do mojej kuchni. Kosz ma być duży, rurek mam mało, ale za to gazet całe sterty.
O rety, przecież jeszcze czekają na swoje lepsze czasy dwa krzesełka składane, obdarte ze skóry, bo pokrycie pękło ze starości. Bo to oczywiste, że ze starości, a nie z nadmiaru kilogramów, które musiały udźwignąć :) Zresztą stare pokrycia były już brzydkie jak noc listopadowa, teraz będą pomarańczowe. Natomiast leżak rozkładany będzie miał nowy materac w słoneczniki :)



Plany, plany, plany... im jestem starsza tym bardziej się ich boję...

EDIT 23 sierpnia.
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze dotychczasowe :)
Ja to jestem jakiś faktycznie UFOk. Przecież wiem co mam robić jako pierwsze, tylko cholesterol mi czasem w myśleniu przeszkadza :).
Wymianka z Lucynką :) Przynajmniej nie muszę się już zastanawiać, za co się zabrać :)))))))))))))


A teraz lecę grabić trawnik. Goście, goście, goście tralalala :)

czwartek, 24 lipca 2014

Kolejne próby decu i pokrowiec na kolumnę.

Na samym początku witam bardzo serdecznie nowe obserwatorki: Agę, Anię, Bożenę, Natalię i To Tylko Ja. Bardzo się cieszę, że dołączyłyście do mojego bloga, proszę rozgoście się i komentujcie, co Wam się podoba, a co nie :)

Pogoda od trzech dni jest niesprzyjająca do pracy w ogrodzie. Ale dobrze, że pada, podleje zmęczone upałem rośliny. Pada deszcz równiutki, rzęsisty i gruby. Nie ma wiatru. Tylko juki w cienistym zakątku przewróciły się pod wpływem deszczowej wody w dzwonkach kwiatowych.

Pozbierałam się po niepowodzeniach zdrowotnych i dokończyłam skrzyneczkę na klucze. Zdjęcie nie jest powalające, ale nie zrobiłam go przed zawieszeniem. Teraz skrzyneczka wisi w przedpokoju pod lampą i odbija się od niej światło, a jak lampa się nie świeci to jest za ciemno. Tak tylko pokażę jak mniej więcej wygląda.

To najlepsze ujęcie ;) Pierwszy raz duży motyw mi się nie pomarszczył :)
Dziś też uszyłam pokrowce na kolumny głośnikowe. Jak wiecie, mamy koty. Koty lubią drapaczki, a w siateczkę na kolumnie tak fajnie wbija się pazurki. Kolumny dostały więc ubranka, bo nasz dom jest kocim domem i w miarę możliwości dostosowujemy sprzęty w taki sposób, żeby wszyscy byli zadowoleni :) Pokrowce kolorystycznie pasują do pokoju, są wykonane z flaneli.


I to właściwie tyle. Tęsknię za upałem i słońcem, choć wiem, że deszcz jest bardzo potrzebny.
Na koniec jeszcze jedna z moich róż, pancerny egzemplarz, który przeszedł przesadzanie i kilkukrotne koszenie kosiarką (niechcący oczywiście). Teraz, w spokojnym miejscu pokazuje na co ja stać.

Przesyłam Wam jej słodki zapach i życzę dobrej nocki :)






sobota, 12 października 2013

Pokrowiec na sofę

W końcu wzięłam się za uszycie pokrowca na sofę. Był konieczny, bo moje kociaste uwielbiają ją drapać. A wiadomo, kotek chce drapać, więc musi już i w tej chwili, natychmiast. Drapanie jest kotkowi niezbędne do życia jak powietrze i pełna miska :) Jakiś czas temu uszyłam pokrowce na krzesła

 W końcu trzeba było się zająć sofą. Sofa dostała ubranko w soczyście pomarańczowym kolorze
Kolor jest troszkę przyciemniony na obrazie komputera. W rzeczywistości pięknie odbija od wpadających przez okno promieni słonecznych. Pasuje mi również do przeciwległej ściany.
Na swoje ubranka czekają jeszcze fotele. Na razie jednak zastanawiam się czy mają być pomarańczowe, jak sofa, czy zielone jak krzesła. Najbardziej pasowałby mi jeden zielony, jeden pomarańczowy.

A w ogrodzie dziś cudownie ciepło, słonecznie i kolorowo.

Pozdrawiam wszystkich i do następnego razu :)