Witam wszystkich, którzy są ze mną, wszystkich którzy po cichutku zaglądają i wszystkich, którzy przyjdą tylko raz i nigdy nie wrócą. Cieszę się, że jesteście :)

Obserwują:

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tarasolino. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tarasolino. Pokaż wszystkie posty

sobota, 6 czerwca 2015

Ścieranie, szlifowanie...

Witajcie moi Mili, witam również serdecznie Krzysię, cieszę się, że znalazłaś czas aby się u mnie pojawić, zapraszam do zaglądania :)

Pogoda od kilku dni mnie rozpieszcza. Uwielbiam słońce, ciepło i ciszę. Wiem, że niektórzy już narzekają u nas na gorąc, ale ja kocham takie temperatury, a minionych deszczy już miałam serdecznie dość. U mnie dopiero od trzech dni nie pada, pomimo ciepła poprzednie dni były deszczowe. Jedynie będąc w pracy mogłam się cieszyć suchymi dniami, bo w Krakowie nie padało. 

Wolny weekend i ciepełko wykorzystałam na dokończenie odnawiania drewnianych, składanych krzesełek. Dziś skończyłam. Na tarasie zrobiło się miło :) Daszek nad tarasem rozsunięty daje przyjemne żółte światło, bez rażenia po oczach.




   

Krzesełka zostały obdarte ze starego lakieru, pościerane metalowymi wiórkami i papierem ściernym drobnoziarnistym. Na koniec wtarłam w nie wosk do drewna w kolorze dębu. Jeszcze jedną warstwę muszę położyć, bo przesuszone drewno zrobiło "cmok" i wciągnęło wosk jak gąbka :)
Oczywiście wiem, że niektórzy są szczerze zawiedzeni moim odnawianiem starych mebli. Jednak osoby, które szukają inspiracji w stylu shabby shick, u mnie jej nie znajdą. Uwielbiam drewno, jego słoje i fakturę.
Z tego uwielbienia przywiozłam sobie dziś ze starego domu po mojej cioci, szafkę z litego drewna. Teraz muszę dużo poczytać na temat renowacji mebli, żeby jej nie zepsuć. Póki co, będzie sobie czekać w kolejce.


***

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, dziękuję za wszystkie miłe słowa i za to, że jesteście :) Dla Was piwonia, która w tym roku kwiaty ma wielkie jak piłka do gry w "nogę".



 

czwartek, 29 sierpnia 2013

Tarasolino, pergotenda - samodzielne wykonanie, prostego zadaszenia tarasu.

Tarasolinę zrobiliśmy z mężem :) Ja zajęłam się szyciem, mąż techniczną stroną.
Na cały taras potrzebowałam 12m kw. materiału.
Kupiłam materiał Monaco, szerokości 1,60m i długości 8m.

Trzy rurki nierdzewne długości 3m.
Kółka do karniszy i haczyki do firanek - po 18 sztuk


 Dwie części materiału po 4 metry każda, zszyłam wzdłuż dłuższego boku. Powstał prostokąt o wymiarach 3,2m X 4m.
Z mocnej tasiemki ucięłam 18 kawałków do zrobienia osiemnastu pętelek.
 Pętelki przyszyłam po bokach tkaniny i pośrodku wzdłuż rurek prowadzących, które będą przytwierdzone do pergoli. Po sześć pętelek bocznych i sześć środkowych, w takich samych odstępach.

 Rurki prowadzące mąż przymocował do pergoli za pomocą takich blaszek. Dzięki temu cała konstrukcja łatwo zostanie rozmontowana na zimę. Boczne rurki są poniżej górnej belki pergoli.
 Przed włożeniem rurki z drugiej strony w mocowanie należy nałożyć na rurkę kółeczka z haczykami.  Na moją tarasolinę założyłam po sześć kółek prowadzących.
Środkowa rurka prowadząca została zamocowana na górnej belce pergoli. Spowodowane jest to tym, że nie mam w tarasolino rurek poprzecznych, dzięki temu można było wykonać lekki spad w stronę boków tarasu.
Ostatni etap: powieszenie materiału. Kółka od strony ściany, muszą być przymocowane na stałe. Mogą być założone za mocowaniem rurki, lub zwyczajnie przywiązane sznureczkiem do belki pergoli. Nie będą się wtedy przesuwać niekontrolowanie, gdy tarasolina będzie rozwinięta.

 A tak wygląda tarasolino zwinięta

 i po rozłożeniu


 Zostało mi jeszcze kupienie linek do rozsuwania wszystkich kółeczek równocześnie :) Cały koszt zamknął się w 200 zł, a czas robienia to dwa dni :)
A teraz co? Teraz muszę sobie zrobić żółty obrus na stół tarasowy.

Edycja, 09.06.2015r

Po pełnym sezonie użytkowania zadaszenia dopisuję moje uwagi:
- Zadaszenie jest w pełni wodoodporne
- haczyki do karniszy nie bardzo się sprawdzają, w czasie dużego wiatru pękają. Haczyki zastapiłam bawełnianymi tasiemkami.
- W ubiegłym roku zsunęliśmy troszkę niżej boki, deszcz spływa nie tworząc kałuż na daszku :)

Ostatnia aktualizacja :





Wnioski ogólne:
Jestem bardzo zadowolona ze swojego zadaszenia tarasowego :)

środa, 28 sierpnia 2013

Przymierzam się do zrobienia zadaszenia tarsu

Witajcie:)
Uwielbiam ciepłe, gorące lato. W tym roku było przewspaniałe. Jednak dał mi się we znaki brak cienia na tarasie. Cień mam pod lasem. Chłodny, wilgotny, pachnący ściółką. Ale pod las jest kawałek. Chciałabym tak od razu z domu, z kawką zasiąść i posłuchać brzęczenia pszczół w kwiatach okalających taras, wdychając zapach lawendy dochodzący z lawendowego kącika...

Lawendowy Kącik
...wyciągając rękę po kiść nagrzanych w słońcu dojrzałych, słodkich winogron

Musiałam się zastanowić na zadaszeniem. Powinno być rozmontowane na zimę, bo zimą promienie słońca wpadające do salonu wprowadzają ze sobą ciepło, radość, spokój.
Zaczęłam oglądać zadaszenia na google i zachorowałam na tarasolę. Nazwa pergotenda, choć najprawdopodobniej pochodzi od pergoli, zupełnie mi nie odpowiada.
Tarasolino z prawdziwego zdarzenia jest piękna, profesjonlana, równiutka, automatyczna, ma odprowadzenie na deszczówkę i... dosyć droga.
Wiem, że moja tarasolina nie będzie miała tych wszystkich  wspaniałości, ale zobaczyłam ją już oczami mojej wyobraźni. Będę robić sama. Znaczy z pomocą mojego męża. Będzie moja i będzie mnie cieszyć. A na zimę będzie się ją składać, czekając do wiosny :)