Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pompeje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pompeje. Pokaż wszystkie posty

środa, 24 stycznia 2024

Pompeje oczami romantyków

Wybuch Wezuwiusza, o którym pisałam w poprzednim poście, zniszczył okoliczne miejsca, z których najsłynniejsze są Pompeje. Z roku na rok archeolodzy odkrywają kolejne metry zasypanego wulkanicznym popiołem miasta i dowiadujemy się o nim więcej. Polscy romantycy nie mieli tylu informacji, ale chętnie zwiedzali to miejsce. Przyjrzyjmy się ich wrażeniom. 


Adam Mickiewicz odwiedził Pompeje dwukrotnie w czerwcu 1830 roku. Swoje odczucia opisał w liście do Franciszka Malewskiego: „Forum Pompei z kolumnami połamanymi, świątyniami i podstawami posągów najwspanialszym jest komentarzem forum rzymskiego. Nie można wystawić sobie, nie widząc, gustu i elegancji starożytnych; wszystkie sprzęty, od ołtarza aż do szal i wag miejskich, wiader i kociołków, zdaje się, że były rysowane przez dekoratorów dla teatru, dla wystawienia jakiej opery i baletu. Każdy pyta, gdzie w Pompei mieszkali biedni ludzie, bo każdy domek jest cackiem, jak gdyby dla ubrania ogrodu jakiego zbudowany. Szkoda, że wszystkie ozdoby odarto i przeniesiono do Muzeum. O malowidłach Pompei byłbym w humorze książkę napisać, a przynajmniej jaką deklamacją akademicką. Mało arcydzieł malarstwa nowożytnego może stanąć obok cudownych fresków, a rysunek zdaniem wszystkich nieporównany. Żadna galeria nie sprawiła na mnie tak wielkiego wrażenia.”


Mickiewicz zwrócił uwagę na teatralność miasta. Porównywał je do sceny opuszczonej przez aktorów w dramatycznych okolicznościach. Juliusz Słowacki natomiast przyznaje Joannie Bobrowej: „Herculanum i Pompeja nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia. Chodziłem po ulicach Pompei z cygarem w zębach jak po spalonej wiosce. Uliczki małe, brukowane przed wiekami, z dwóch stron grobowce i domki bez dachów i sufitów, uróżowane jak stare kobiety szczątkami czerwonych malowideł.” 


Poeta odwiedził to miejsce pięć lat po Mickiewiczu, wiosną 1835 roku. Początkowy lekceważący ton wypowiadania się o Pompejach ustąpił refleksjom filozoficznym: „Dziś, jak przed wiekami, wszystko, co tylko jest pięknego i miłego na tych brzegach, jest przeznaczone na zagładę przez śmierć gwałtowną. Zawsze to jest świeża Pompeja, piękna Pompeja, strojąca się w wieńce i festony w wigilię dnia, który będzie dla niej ostatnim.[…] Na tej ziemi cieniem znikomym jest wszystko, od skromnej stokrotki aż do wulkanu. Ludy i przyrody mijają, odradzają się i odchodzą. Przyroda więcej ma sił, długi czas jest widownią, na której się miotają miliony istot, z roku na rok więdnących, kiedy ona sama więdnie w przeciągu całych miriadów stuleci. […] Piszę te słowa, spoglądając na najwspanialszy z tworów ziemskich. Przeczuwając nieskończone piękno, którego ten widok jest tylko gęstą zasłoną, słabem odbiciem, zabłąkanym dźwiękiem, pozwoliłem sobie na te myśli, które, jakkolwiek w małej pozostają z nim harmonii, są jednak jego fatalnym wynikiem”. (Do Joanny Bobrowej,  Neapol, 30 marca 1835)


Miesiąc później pisał do Konstantego Gaszyńskiego: „Byłem w Pompei: u wnijścia do miasta groby, zaraz potem za bramą pierwszy budynek, to dom rozpusty, śmierć i rozkosz, dwa największe działacze materialnego świata. W tej odgrzebanej mumii piękne są pomniki. Architektura grecka skandowana, jak wiersze Enejdy; matematyka, prawo rzymskie stare, w kamień wcielone. Tu dopiero starożytność się pojmuje i porównywa z nowemi czasy. Starożytni szli od nieskończoności w skończoność; co od pierwszej zarwać mogli, opisywali drugą, oddzielali od matki. My ze skończoności wychodzim, a dążym w nieskończoność”.


Największe wrażenie z Pompejów, zachowane w poezji, znajdziemy u Cypriana Norwida. Odwiedził je dwukrotnie w latach 40. XIX wieku. Efektem tych wypraw jest poemat „Pompeja”, w którym autor stosuje dialog zmarłych ze współczesnymi, zaś zatrzymane w czasie miasto staje się przestrzenią między teraźniejszością i przeszłością. Bohaterami są: Marcus Balbus, konsul Pompejów, którego wspaniały konny posąg odkopano w ruinach Herculanum i nieznany z nazwiska poeta, którego opis przypomina jedną z postaci uwiecznionych na malowidle ściennym w pompejańskim Domu Dramaturga. Los zetknął ich w tym tragicznym dniu. Opowiadają współczesnemu poecie – Norwidowi, który zwiedzając cmentarz pompejański przysiadł na chwilę na grobie kapłanki Mammii, o tym co się wydarzyło 24 sierpnia 79 r. Poznajemy ich mentalność i duchowość, a także tętniące życiem miasto, aż do momentu wybuchu Wezuwiusza.


Pompejański poeta relacjonuje swoje ostatnie chwile:                                                                                                   
I nie wie już, czy goni wibracje odległe,
Słuchowi śmiertelnemu więcej niepodległe,
Czy wraca ciałem w spokój materji, czy marzy?...
Tak byłem — nagle gęsto poczułem na twarzy
Sypany mak, a zdala piorunów deszcz głuchy...
I czucia te, co bolą, gdy przechodzisz w duchy...

Relacja Balbusa, siedzącego na koniu, jest również przejmująca:            

 A lewą cugli sięgam... Powietrze złociste
Owiało mię, rąk chmurę widziałem w lawinie,
I różnych świątyń różne chóry uroczyste,
Tu, tam błyskawicami z cieniu wyrywane.
A koń mój szalał, w bruki bijąc coraz ciszéj,
Jakby na błonia wchodził wciąż zasypywane,
A ja — milczałem, czując, że nikt już nie słyszy...

 ...To Balbus rzekł. Potem,
Znikając, zwolna łączył się z poety cieniem,
Jak włókna dwu obłoków, w jeden spartych grzmotem
I osrebrzonych jednym księżyca promieniem
I znikli...

Obaj bohaterowie poematu w ostatnich chwilach swego życia, zanim znikli zasypani popiołem, poczuli w pewnym momencie na twarzach sypany mak, a do ich uszu dochodził z dala piorunów deszcz głuchy. To spotkanie ze spływem piroklastycznym, który rzeczywiście pochłonął miasto.
                                                          

Na koniec kilka moich spostrzeżeń. Warto odwiedzić Pompeje, gdy jest się w pobliżu. Jeśli jednak ktoś chciałby tam pojechać specjalnie z drugiego końca Europy, to musiałby być pasjonatem ruin i historii starożytnej. Najbardziej zaskoczyły mnie zachowane na murach fallusy (patrz: zdjęcie powyżej) i freski przedstawiające sceny erotyczne. Dzisiejsza rozwiązłość, na którą czasem narzekamy, to nic z pompejańską, o której opowiadał nam przewodnik. 


Mieszkańcy Pompejów cieszyli się życiem. Mieli bogate wille i wielkie rzymskie łaźnie, kasyna, a także domy publiczne. Wszystko skończyło się jednego dnia, kiedy miasto zostało przykryte ponad czterometrową warstwą popiołu. Znaleziono szczątki dwóch tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci. Możemy ubolewać nad ich losem, ale przecież nasze dni także są policzone. 


Maki, których brak rozczarował mnie na Monte Cassino, zobaczyłam dopiero w Pompejach....