W
tym poście opowiadałam Wam o zwierzaczku jaki zamieszkał w naszym domu, czyli o śwince morskiej. Tymek jest u nas ponad 4 lata, to zadziwiające jak ten czas szybko leci. Jest bardzo spokojnym zwierzątkiem i typowym facetem, szybciej zdechnie niż pokaże, że coś chce. To ten typ zwierzątka co jak śpi wyciągnie łapki, ułoży się na boku i świat dla niego nie istnieje. To taki prosiak, co patrzymy na niego uśmiechamy się i mówimy
-" Ale słodziak".
W
tym poście pisałam Wam jak rodzina świńska się rozrosła. Jak dołączyła do nas Brązia, jak aklimatyzowała się pisałam
tu
I w zasadzie mogłabym na tym poprzestać, gdyby Brązia nam nie zachorowała. Poszliśmy z nią do weterynarza na dłuższe leczenie, znowu ganialiśmy tam w odstępach tygodnia. Także Tymka musieliśmy zanieść na oglądanie, bo pan doktor chciał zobaczyć czy na pewno jest zdrowy.
O Brązi co nie jest Brązią
Już na pierwszej wizycie okazało się, że Brązia to nie Brązia. Pan doktor wysłuchał mnie bardzo cierpliwie, jak ostatnio miała ruję (zabijcie mnie naprawdę byłam pewna,że to ruja, miała jakiś śluz z zadka i tak rozpłaszczała zadnią stronę nadstawiając Tymkowi ją do wąchania...) Pan doktor uszczypnął Brązię w okolicach zadka Brąziek pisnął, a pan doktor powiedział:
- "Ty..." cytuję "jajka masz, Ty facet jesteś"
Nie muszę mówić, że cała nasza rodzina stała rozdziawiwszy gęby...
"Jak to facet? Ona miała być dopuszczona do Tymka niedługo... My mamy chętną rodzinkę z dziećmi na ich potomstwo...."
Taaak życie zaskakuje czasami.
Musieliśmy znajomym wytłumaczyć, że nie będzie małej świnki dla nich. Że muszą oględnie wytłumaczyć oni z kolei swoim dzieciom, że to para nie będzie miała młodych i nie zamieszka razem .... bo Brązia nie jest już Brązią."
Pan doktor tylko się śmiał z całej sytuacji, bo nam to do śmiechu wcale nie było, że szybką operację "zmiany płci" mamy na tej pierwszej wizycie ekspresowo i gratisowo.
Tak więc wracając do zakupu Brązi, sprzedawca nie odróżniał narządów zwierzątek, które sprzedawał.
Zapytacie, jak to się stało że i my nie odróżniliśmy, mamy przecież samca w domu... więc powinniśmy wiedzieć, że drugi to też chłopak, no przynajmniej jak podrósł trochę...
No może powinniśmy ale nie odróżniliśmy. No bo co było odróżniać, jak dziewczyna to dziewczyna i nikt jej potem w tyłek nie patrzył jak rosła.
Kiedyś co prawda jedna rzecz dała mi do myślenia... Na świniakowych stronach czytałam, że samce warczą, węc jak Brązia warczała, to się zdziwiłam jak to świnka od świnki potrafi się nauczyć dźwięków różnych (o tym też czytałam) zupełnie nie przyszło mi do głowy, że nie musiała Brązia (co jest Fredziem albo Brąźkiem) się uczyć, bo już to umie.
Co dalej...
A dalej to znajomi kupili małą świnkę, oczywiście samiczkę, bo na nie było
zapotrzebowanie, wabi się Czarnulka. I bij zabij nie wiemy na 100%, czy to nie kolejny samiec. Bo po ryju ni cholery nie widać, a u niektórych mniej uposażonych samców także nie widać, co to one są. Ponieważ zakup był u tego samego sprzedawcy, możliwe naprawdę bardzo możliwe, że to kolejny facet. A ma być samicą, bo 2 samce już czekają na jej dojrzałość płciową. ;-)
Nie wierzyłam długo....
Nie wierzyłam długo weterynarzowi. Naprawdę przyznaję się bez bicie i powiedziałam nawet raz, ze się nie zna, ale znał się. Co prawda Tymek piszczy do Brąźka zwanego Fredziem, a Fredziu chętnie wskakuje do klatki Tymka... ale dzieci z tego nie będzie. One po prostu się lubią, bo się znają i są towarzyskimi świnkami. Chociaż Tymek pokazuje Fredkowi, że jest starszy i że ma się go słuchać. A Fredek trochę uległość pokazuje, ale tylko trochę, bo czasem łapami na Tymka się zasadzi.
O Brązi nie Brązi
Brąziek vel Fredek ma zupełnie inny charakter niż Tymek. Jak chce jeść to żre kraty aż trzeszczy, zupełnie jak samiczka, którą mieliśmy kiedyś. Głośno kwiczy i pokazuje co on chce. Jest bardzo towarzyski i często domaga się uporczywym patrzeniem, żeby go wziąć i pomiętosić, bo on się nudzi a kontakt z ludźmi, to on uwielbia. Mógłby zupełnie zamieszkać na kolanach, albo wtulony w rękę. Jak był chory i nie mogłam go brać na siebie, tylko w miejsca, gdzie można było je zdezynfekować, to nie uwierzycie mi pewnie, ale spragniony bliskości i czułości, wtulał się w dwie słonie złączone nadgarstkami a otwarte dłońmi. Wtulał się jak małe dziecko, "jestem chory i jest mi źle, przytul mnie". Zaspokajał w ten sposób potrzebę ciepła i bliskości.
Tak wygląda dorosła Brązia nie Brązia
I zabijcie mnie, dla mnie ma mordę dziewczyńską. Miłą i bardzo słodką. Ponad miesiąc oswajałam się, że w domu są dwa chłopaki. I nie pasuje już do niej określenie " Ty wariatko" no chyba, że powiem "Ty wariacie" to owszem pasuje.
I w życiu bym nie pomyślała, że płeć można tak łatwo zdiagnozować za przeproszeniem "szczypiąc chłopaka w j......a." no cóż, jak Czarnulka znajomym podrośnie, to z premedytacją pójdę poszukać u niej atrybutów męskich i ją uszczypnę. Jak znajdę i piśnie, znaczy się chłopak.
Dla fanów tych miłych zwierzątek zdjęcie dorosłego Fredko/Brąźka...
Serdecznie Was pozdrawiam!