Przewietrzona uszyłam płaszcz. Najpierw szukałam wełny, która by pasowała, w końcu zrobiło się ciepło i wykorzystałam to co miałam, czyli super dzianinę. Tą od sukienki wizytówki. Dokupiłam w Ikea bawełnianą tkaninę na podszewkę i wzięłam się do roboty. Wykrój zrobiłam sama wzorując się na wełnianym płaszczu pudełkowym Vila (był np tu). Ten nowy miał go zastąpić. Ale użyłam innych materiałów, a dzięki samodzielnemu szyciu wyprofilowany jest bardziej indywidualnie, więc ostatecznie to inny płaszcz.
To było wyzwanie dla siebie samej, pierwsza rzecz uszyta z podszewką. Zmierzyłam się z czymś nowym, musiałam wymyślić, jak to wszystko ogarnąć. Krój jest dość prosty i swobodny, nie ma zaszewek modelujących, następnym razem je dodam. Nie robiłam guzików, bo nie przepadam za nimi. 2 zatrzaski po starym płaszczu doskonale wystarczą, ale po kilku dniach testów zamierzam je przenieś w inne miejsca, żeby trochę zaakcentować talię w tym worku jednak.
I wiecie co? Nie taki płaszcz straszny. Ciekawe gdzie teraz wiatr zawieje?
I wiecie co? Nie taki płaszcz straszny. Ciekawe gdzie teraz wiatr zawieje?
+ + + + + + + + + +