Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rheia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rheia. Pokaż wszystkie posty

środa, 18 czerwca 2014

dylematy...

czasem jak patrzę na tego bloga, a szczególnie na jego początki,
 to mam ochotę z trzaskiem go zamknąć!
 przynajmniej połowę idiotycznych postów wykasować....
ech...

jednak obiecałam niektórym więcej zdjęć z Japonii :)
na to wreszcie przyjdzie czas.. kiedyś ;)

w międzyczasie pochwalę się ... hmmm.. czym tym razem?
- nową momoko?
- ostatnimi zakupami?
... a może swoimi zmaganiami z igłą i nitką!

zatem proszę, oto efekt ostatniej bezsennej nocy,
szare baggy pants :)
koszulka by ilovethatdoll




niedziela, 13 kwietnia 2014

Rudzielec

nie mogę uwierzyć, że chciałam ją sprzedać!
wczoraj odżyła na ogólnopolskim zlocie bjd
dzisiaj bawiła zemną w greckiej restauracji 
i pięknie pozowała w nowiuśkim wigu od Makareny,
 koszulince finestdoll.com i legginsach od Kawkany :)












i znowu spotykam TEN wzrok osób postronnych :D
obłędnie zabawne

sobota, 1 lutego 2014

Witajcie w Nowym Roku ;)


Choć mamy już luty, witam się z Wami dopiero teraz.
Mam ogromną nadzieję, że Święta B.N. i Sylwester minęły Wam w świetnej atmosferze.


U mnie trwa właśnie sesja egzaminacyjna i, jak widać na załączonym obrazku, 
robię wszystko poza tym co najważniejsze! ;)  

Jak zapewne kilka osób się domyśliło, wpadłam w lalkowego doła, można to nazwać kryzysem. 
Nie mam czasu dla moich panien, z premedytacją pochowałam je do szaf 
i zwyczajnie nie mogę chwilowo na nie patrzeć. 
Ale przychodzą takie dni gdy cichy głos mnie wzywa i ...
Cieszę się wtedy każdą chwilą, bez różnicy czy to żywica czy plastik :)







Chciałam też szepnąć słówko w intencji pięknej lalki z dobrego domu. 
Mam na myśli wspaniałą Minifee Chloe Malkamy, która szuka nowych opiekunów. 
Jeśli ktoś jest zainteresowany - zachęcam do odwiedzenia Malkamowego bloga 

 
zdjęcia są autorstwa Malkamu i pochodzą z jej bloga.

czwartek, 13 czerwca 2013

Sesja, sesja, sesja...

Byle do wakacji, byle do końca sesji!
ale (tfu tfu) nie jest aż tak źle - egzaminy i zaliczenia zaczęły się już w zeszłym tygodniu,
wynikiem czego w samej sesji będę miała tylko 1 egzamin z 4!
Niestety są też minusy tegoż układu - teraz co tydzień coś się dzieje,
zostałam kompletnie pozbawiona weekendów... ledwo zipię, a to dopiero początek!
Jutro politologia!!! Ech.. nie można dać się zwariować :D
Zostałam znów sama, z dzieciaczkami (maż już w Afryce)
i MUSZĘ od czasu do czasu oderwać się od reala  by nie oszaleć!

Więc szwendam się po okolicy z lalką na ramieniu
i cieszę się publicznie jej nowymi łapkami, bucikami
i cuuuudną nowiusieńką, różowiutką kreacją ;)
















dziękuję za uwagę i pozdrawiam :)

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Sentymentalna podróż.

Jak mam opisać miniony weekend? Czy w ogóle jest możliwe uczynić mu zadość?
Słowa "było wspaniale, bajecznie" to za mało! Było niewyobrażalnie cudownie!!!
Razem z Basią pojechałyśmy w rodzinne strony moich rodziców, 
tam gdzie spędzałam najpiękniejsze wakacje dzieciństwa!
Podlasie.

Żałuję, że ten weekend skończył się tak szybko i nie mogłam więcej czasu spędzić z moimi dziadkami ze strony Mamy, którzy ze względu na słaby stan zdrowia chyba nie byliby w stanie znieść takiego wulkanu energii jakie stanowimy ja i Basia jednocześnie ;) Ale bardzo się cieszę, że udało mi się ich odwiedzić i pokazać jak wielka już jest Basia.

Gros czasu spędziłam w rodzinnej wsi mojego Taty, w Stacji Waliły. 
Tam się wychował i tam stoi dom po moich dziadkach, 
którym pięknie zajmują się moje kochane Ciotki, a babcie Baśki. 
Jak zwykle była cała masa śmiechu, żartów, ale też wspominek i cichych łez.

Pojechaliśmy do Glejska, małej kolonii w Puszczy Knyszyńskiej, gdzie urodził się mój Tato, 
jego ojciec Leon, i dziadek Jan, a pradziadek Feliks postawił pierwszy dom.

Basia poznała stryjecznych pradziadków, a ja mogłam wysłuchać niesamowitej historii mojej rodziny.

Dlaczego tak długo zwlekałam z tą wyprawą?! 
Nie mogę uwierzyć, że ostatni raz byłam tam 7lat temu!!!

Za dużo by pisać.. Nie jestem w stanie opowiedzieć Wam nawet części tych wzruszających chwil.
Jedno nasuwa się jednak spostrzeżenie, może błahe, może górnolotne.. ale..
rodzina jest wszystkim.
 --
Na wyjeździe nie mogło zabraknąć lal, 
choć kompletnie nie miałam dla nich czasu ;)


 Poniżej Glejsk i Basia rwąca rzodkiewki ze swoją stryjeczną PRAbabcią





i Saskia wdzięcznie pozująca w naszym skromnym obejściu i na pobliskiej stacji.









 Bezcenny czas spędzony z Basią.




Dziękuję za uwagę i pozdrawiam :)

środa, 29 maja 2013

Babski weekend!

Chłopaki pojechali na męski wypad w góry,
a my z Baśką szykujemy się na babski weekend :D
Pierwsze przymiarki do transportu Saskii zostały poczynione,
przy okazji niechcący mamy na sumieniu zagapionego rowerzystę ;)

Dziś na osiedlu testowałyśmy carrier ;)








życzymy Wam udanego długiego weekendu :D

środa, 22 maja 2013

Straszny dzień! Szpitale, sąsiedzi, świrownia itp

Czy ta środa wreszcie się skończy? 
Czy ten tydzień podaruje mi resztę niespodzianek?

Zaczął się taaakim pięknym poniedziałkiem, przyleciała Saskia...

Ale wtorek nie był już tak fajny - po raz pierwszy padłam "ofiarą kradzieży własności intelektualnej"
 i baaarzo się zdenerwowałam, a to zdenerwowanie  przypłaciłam napadem arytmii, więc znów się zdenerwowałam, 
że się zdenerwowałam i koło się zamyka, a arytmia pędzi jak po autostradzie... Wniosek - szkoda zdrowia!!!

Niniejszym chciałam też podziękować Zazie, 
która o kradzieży mnie poinformowała,
 za pomoc i przytomność umysłu :)

Dziś mamy środę. Zazwyczaj lubię środy, w środę się urodziłam i jakoś tak zawsze w środy leciały fajne dobranocki ;) 
Ale ta środa upłynęła mi pod znakiem szpitali. Najpierw młodziutka koleżanka zasłabła w biurze i musiałyśmy sprowadzić karetkę. Ta wyjechała do nas dopiero po czwartym telefonie! Słowo daję, stres na maksa. Rajd za karetką do szpitala, nieprzyjemna i prześmiewczo nastawiona ekipa tejże.. 
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, a koleżanka nie wymagała dłuższej hospitalizacji.
 
Jednak po pracy zobligowałam się do pomocy kolejnej koleżance. Tym razem z przechodzonym urazem kolana. 
Była 2 razy u lekarza, który na uraz wymagający punkcji i stabilizowania, przepisał jedynie tabletki!!! 
Zawiozłam ją na dyżur, bo już chodzić nie mogła, a noga coraz większa! 
Efekt: przewidziana przeze mnie punkcja i gips od kostki do uda!

Zaczynam poważnie bać się jutra!

Jakimś cudem dojechałam do domu w jednym kawałku i czułam, że mimo paskudnej pogody MUSZĘ WYJŚĆ
Saskia okazała się lekarstwem na wszystko!
MINUS: miałam się ukrywać przed mężem ale dziś o tym zapomniałam...
może nim się połapie, że ona jest moja to zdąży już wyjechać do Afryki ;) i jakoś mi się upiecze?..

Ps - moi sąsiedzi postawili już na mnie krzyżyk..
tak tak! łażę z lalką po osiedlu i bez żenady korzystam z cudzych rabatek i trawników robiąc jej zdjęcia :D











dziękuję za uwagę i wytrwałość

UWAŻAJCIE NA SIEBIE!