Czy ta środa wreszcie się skończy?
Czy ten tydzień podaruje mi resztę niespodzianek?
Zaczął się taaakim pięknym poniedziałkiem, przyleciała Saskia...
Ale wtorek nie był już tak fajny - po raz pierwszy padłam "ofiarą kradzieży własności intelektualnej"
i baaarzo się zdenerwowałam, a to zdenerwowanie przypłaciłam napadem arytmii, więc znów się zdenerwowałam,
że się zdenerwowałam i koło się zamyka, a arytmia pędzi jak po autostradzie... Wniosek - szkoda zdrowia!!!
Niniejszym chciałam też podziękować Zazie,
która o kradzieży mnie poinformowała,
za pomoc i przytomność umysłu :)
Dziś mamy środę. Zazwyczaj lubię środy, w środę się urodziłam i jakoś tak zawsze w środy leciały fajne dobranocki ;)
Ale ta środa upłynęła mi pod znakiem szpitali. Najpierw młodziutka koleżanka zasłabła w biurze i musiałyśmy sprowadzić karetkę. Ta wyjechała do nas dopiero po czwartym telefonie! Słowo daję, stres na maksa. Rajd za karetką do szpitala, nieprzyjemna i prześmiewczo nastawiona ekipa tejże..
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, a koleżanka nie wymagała dłuższej hospitalizacji.
Jednak po pracy zobligowałam się do pomocy kolejnej koleżance. Tym razem z przechodzonym urazem kolana.
Była 2 razy u lekarza, który na uraz wymagający punkcji i stabilizowania, przepisał jedynie tabletki!!!
Zawiozłam ją na dyżur, bo już chodzić nie mogła, a noga coraz większa!
Efekt: przewidziana przeze mnie punkcja i gips od kostki do uda!
Zaczynam poważnie bać się jutra!
Jakimś cudem dojechałam do domu w jednym kawałku i czułam, że mimo paskudnej pogody MUSZĘ WYJŚĆ
Saskia okazała się lekarstwem na wszystko!
MINUS: miałam się ukrywać przed mężem ale dziś o tym zapomniałam...
może nim się połapie, że ona jest moja to zdąży już wyjechać do Afryki ;) i jakoś mi się upiecze?..
Ps - moi sąsiedzi postawili już na mnie krzyżyk..
tak tak! łażę z lalką po osiedlu i bez żenady korzystam z cudzych rabatek i trawników robiąc jej zdjęcia :D
dziękuję za uwagę i wytrwałość
UWAŻAJCIE NA SIEBIE!